Cztery filary (umiarkowanie) zdrowego życia

Z okazji sezonu na okołonoworoczne rozmyślania zajmijmy się na chwilę tym, co znacznie ważniejsze od polityki – naszym trybem życia, który mógłby sprawić, że będziemy mieli szansę żyć jak najdłużej i w jak największym komforcie.

Można oczywiście – nie cierpiąc na żadną poważną chorobę – wydać na własne zdrowie ciężkie pieniądze. Jednak mało kogo stać na farmy zdrowia, dedykowane dietetyczki, wymyślne i drogie diety etc. Czyżby bariera finansowa stanowiła zatem przeszkodę nie do pokonania na drodze do dobrego i długiego życia? Niekoniecznie.

Przyjrzymy się badaniom obserwacyjnym obejmującym odpowiednio duże populacje i trwającym odpowiednio długo, by rezultaty były wiarygodne. Zorientujemy się, że rzecz nie w wymyślnych i drogich metodach, lecz w naszym własnym rozsądku oraz konsekwencji. Jeżeli bowiem nie chcemy (lub nie możemy) poświęcić budowaniu naszej zdrowotnej przyszłości ani nazbyt wiele czasu, ani pieniędzy, to wystarczy, że zadbamy przede wszystkim o cztery filary prozdrowotnego sposobu życia.

Każdy z nich jest bardzo prosty w założeniach. Kolejność, w jakiej je przestawiam, nie ma merytorycznego znaczenia. Ważne są wszystkie.

Porzucenie (lub niepodejmowanie) palenia papierosów i e-papierosów. To, że ludzie palą, jest dowodem na potęgę marketingu. Papierosy stanowią udowodniony czynnik ryzyka wielu skracających życie lub okaleczających chorób. Koncerny tytoniowe są tu porażająco skuteczne, podczas gdy „marketing prozdrowotny” jest w kwestii palenia nijaki, a przez to nieskuteczny.

Wszystkie dosadne metody informowania o następstwach palenia są oprotestowywane przez lobby papierosowe. Tymczasem można w wieku lat siedemdziesięciu jeździć na nartach albo żeglować, zamiast siedzieć w fotelu, marząc, by nie dusząc się, dotrzeć do ubikacji. Trzeba tylko wiele lat wcześniej przestać ignorować informacje, że chorobotwórcze działanie papierosów jest odroczone w czasie, ale bardzo poważne.

Sposób odżywiania pomagający walczyć z otyłością. Świadomie nie użyłem słowa „dieta”, bo to pojęcie kojarzy się nazbyt często z ograniczonym w czasie, desperackim aktem samoograniczenia w spożywaniu pokarmów. Takie heroiczne akcje są nieporozumieniem. Trzeba zdobyć się na coś znacznie trudniejszego – zmodyfikować swoje nawyki żywieniowe. Będzie bolało, bo jesteśmy zbudowani z nawyków. Z drugiej strony – warto pamiętać, że zdrowy tryb życia nie może być formą pokuty.

Nie zmuszajcie się do jedzenia tego, czego nie znosicie. Przykładem dobrego nawyku może być tzw. kuchnia śródziemnomorska, ale nie jest ona jedynym pomysłem. Każda zrównoważona i nieprzykra dieta (ach, ta gra słów!) będzie skuteczna, jeżeli stanie się nawykiem. Wybór mamy tu spory. Ważniejsze wydaje się pilnowanie, by się nie przejadać – kończyć posiłek, mając wrażenie, że coś jeszcze moglibyśmy zmieścić. Równie ważne: jeść już wtedy, kiedy głód się pojawia. Nie dopuszczać do „wilczego głodu” – w takiej sytuacji rzucamy się na jedzenie i jemy kompulsywnie, znacznie przekraczając zapotrzebowanie.

Jeden z kluczowych punktów nawyków żywieniowych to nieuleganie pokusie łatwych przekąsek, a zwłaszcza różnych batoników i wysoko słodzonych napojów. Sprawdźcie Państwo sami, na jak długo zapewni Wam sytość bułka grahamka popita butelką kefiru (wyroby mleczne mają wysoki tzw. indeks sytości) albo sałatka. Zaś jakieś kluchetti będzie zawsze lepsze od wyrobów czołowych sieci fast-food.

Aktywność fizyczna. Jej brak jest powodem wielu problemów zdrowotnych. Z kolei regularna aktywność fizyczna wielokierunkowo poprawia stan zdrowia. Koniecznie trzeba dobrać takie ćwiczenia, które odpowiadają ćwiczącemu. Nie musicie biegać. Nie musicie inwestować niemałych pieniędzy w basen, siłownię lub drogi sprzęt. Nawet intensywne marsze (nie mówiąc już o poprawnym technicznie nordic walkingu) wpływają korzystnie na organizm.

W sezonie letnim znakomitym pomysłem jest rower. Świetną ideą na całoroczną aktywność jest taniec towarzyski, oczywiście dla przyjemności – nie turniejowy ani estradowy! Wysiłek nie musi być bardzo intensywny, a nawet nie powinien być, zwłaszcza w pierwszym okresie treningu. W razie wątpliwości dobrze jest zapytać swojego lekarza o dozwolone obciążenia, a zwłaszcza – maksymalne tętno podczas wysiłku (pomocny w jego kontrolowaniu może być najprostszy nawet, a więc niedrogi pulsometr).

Najważniejsze, by ćwiczyć minimum 3 razy w tygodniu, w odcinkach czasu nie krótszych niż 30 minut każdy. Przypominam, że ćwiczeniem może być nawet raźny marsz, niekoniecznie musi być to zawsze siłownia lub basen.

Kompensacja stresu i więzi z innymi ludźmi. Pierwsze z dziesięciu przykazań Profesora Leszka Kołakowskiego (wywiad z Jackiem Żakowskim) brzmi: „Po pierwsze: przyjaciele”. Niewiele można dodać. Może przede wszystkim to, że żadne pigułki na samopoczucie nie pomogą tak, jak dobre więzi międzyludzkie.

Trzeba mieć przyjaciół, a nie tylko ludzi, z którymi robi się interesy. To stwierdzenie dotyczy również życia rodzinnego, bo nazbyt wiele widziałem związków funkcjonujących jak spółki akcyjne. Trzeba rozmawiać. Trzeba mieć hobby i dzielić się nim z innymi, podobnie zakręconymi, żeby wywietrzyć głowę po stresach dnia codziennego. Brak więzi, samotność i nierozładowany, przewlekły stres to czynniki ryzyka depresji. Ta z kolei jest niezależnym statystycznie czynnikiem ryzyka chorób kardiologicznych i wcześniejszej śmierci.

Na koniec jedna uwaga. Jestem zdecydowanym zwolennikiem rozmyślań okołonoworocznych, ale gorącym przeciwnikiem postanowień noworocznych. Zwłaszcza formułowanych na zasadzie „wszystko albo nic”. Gdy narzuca się sobie takie zasady, każde odstępstwo od przyjętych założeń przyjmowane jest jako klęska, kończąca dalsze starania.

A tymczasem jeden tydzień bez treningu, jedna obfita kolacja czy jeden w roku wypalony do piwa papieros – nie oznaczają, że dalsze ćwiczenia, rozsądne żywienie czy rezygnacja z palenia nie mają sensu, nawet jeżeli przez resztę roku postępowaliśmy w imię rozumnych nawyków. Przecież jeżeli idąc, potkniemy się, to nie zatrzymujemy się, lecz idziemy dalej. Takie właśnie podejście proponowałbym w kwestii (umiarkowanie) zdrowego trybu życia.