Szczepionki dadzą bezpieczeństwo. Efekty niepożądane zapewnimy sobie sami?

Stało się. Są pierwsze szczepienia. Jest nadzieja. Czyli będzie dobrze? Niekoniecznie. Istnieje wysokie ryzyko dwóch dotkliwych efektów niepożądanych, niezwiązanych wprost z działaniem szczepionki, lecz ze specyfiką polskiego społeczeństwa. Całkiem na serio mogą osłabić lub obrócić wniwecz pozytywne efekty szczepionkowego wysiłku.

Efekt pierwszy: odmowa lub opóźnienie szczepienia

Postawmy sprawę jasno: wiemy już, że szczepionki RNA działają i są bezpieczne, ale nikt nie wie, na jak długi czas będą nas zabezpieczać. Z punktu widzenia stłumienia epidemii nie jest to gigantyczny problem – jeżeli odporna będzie zdecydowana większość, to tzw. łańcuch zakażeń zostanie przerwany. Nie oznacza to unicestwienia choroby, ale zmianę skali, w jakiej dotyka społeczeństwa: z olbrzymiej do niewielkiej, zazwyczaj lokalnej. Z takimi małymi ogniskami łatwo będzie sobie poradzić medycznie, nie będzie ogromnych lockdownów, mniej zagrożeni będą pacjenci z innymi niż covid-19 chorobami. To właśnie jest jeden z powodów, dla którego Ursula von der Leyen rzuciła hasło, że kraje Unii Europejskiej powinny zacząć szczepić się jednocześnie i dokonać szczepień jak najsprawniej. Oficjalnego oporu nikt nie stawia. Ba, zdarzyły się przypadki nadgorliwości.

Żeby cała akcja miała sens, trzeba – powtórzę, bo warto pamiętać – wyszczepić wszystkich, których można (to znaczy nie mają przeciwwskazań medycznych, które dotyczą niewielkich, sprecyzowanych subpopulacji), i zrobić to w jak najkrótszym czasie. I tu wchodzą do gry bardzo aktywni przeciwnicy szczepień w ogóle, albo zwolennicy ich opóźnienia.

Przeciwnikami są różnej maści celebrytki i celebryci oraz tanie cwaniary i tani cwaniacy, mający nadzieję coś na tym zamieszaniu ugrać. Głównie własną rozpoznawalność. Orędownikiem opóźnienia szczepienia jest nasz bezobjawowy prezydent, który ogólnie rzecz biorąc, nie ma do tego wirusa szczęścia.

Tymczasem powodów do opóźnienia decyzji już w tej chwili nie ma. Są wszystkie ważne dane, bo zostały uzupełnione i zweryfikowane. Wiemy to, co powinniśmy wiedzieć. Był czas wątpliwości, jest czas działania.

Taki przekaz powinien dotrzeć jak najszerzej. Uważam, że wielkim problemem jest brak prostej i dosadnej informacji pozytywnej. Niedoścignionymi idolami pozostają tu prof. Krzysztof Simon i dr Paweł Grzesiowski (w sferze komunikacji werbalnej) oraz Andrzej Rysuje (w sferze komunikacji graficznej). Nie potrzebujemy całych zastępów ekspertów. Potrzebujemy zastępów posłańców, którzy wszystkimi dostępnymi środkami owo stanowisko ekspertów rozpowszechnią.

Inaczej istnieje istotne ryzyko, że poziom wyszczepienia skończy się na 30 proc., a to będzie oznaczało nie tylko kolejne zgony, ale również upadek gospodarki.

Efekt drugi: zbyt szybka rezygnacja ze środków ostrożności

Warto pamiętać, że rozpoczęcie szczepień nie jest żadnym powodem do rezygnacji z elementarnych środków ostrożności: dystans – maseczki – dezynfekcja.

Jest to o tyle ważne, że szczepienia będą nas chroniły dopiero po drugiej dawce, czyli 21 dni po przyjęciu pierwszej. Wielu osobom to umyka, z naszymi ulubionymi władzami na czele. Już ogłoszono listę restrykcji, które nie będą dotyczyły osób szczepionych. Może coś przeoczyłem, ale chyba nie dopatrzyłem się, żeby był tam warunek przyjęcia wszystkich dawek przewidzianych dla danej szczepionki. Wydaje mi się to skandalicznym błędem. Z drugiej strony – czego spodziewać się po faceciku, który nawykowo, przynajmniej raz w tygodniu, ogłasza zwycięstwo nad wirusem?

Na wszelki wypadek przypomnę wspomniane zasady, bo mogą się przydać.

Dystans to półtora metra. Na pewnej ilustracji z Australii widziałem, że zdefiniowano go jako „1 kangura”. Z rysunku wynikało, że stojący kangur, od mordki do końca ogona, ma półtora metra i tyle powinna wynosić odległość pomiędzy sąsiednimi osobami. A zatem: 1,5 metra lub 1 kangur.

Maseczki FFP2, czyli KN95, wydają się optymalne, ale oczywiście odrobina działania jest lepsza niż tony abstrakcji, więc nawet gorsza maseczka jakąś ochronę zapewni. Ważniejszy jest sposób noszenia. Mam wrażenie, że co najmniej co czwarta osoba nosi maseczkę poniżej nosa.

Dezynfekcja rąk: jeżeli ręce nie wydają się brudne, to wystarczy je odkazić przeznaczonym do tego płynem przez 20-40 sekund. Jeżeli są brudne, to trzeba myć je mydłem przez 40-60 sekund.

Kończy się właśnie dramatyczny rok. Szczepionki dają szansę, że następny będziemy kończyć w lepszej sytuacji. Nie zmarnujmy tej szansy.