Wiwat reglamentacja! Absurd najlepszym nauczycielem życia?
Szanowni Państwo, odkryłem, co trzeba zrobić, żeby poziom rozpowszechnienia szczepień dobrowolnych w Polsce dorównał wreszcie średniej europejskiej! Teraz oczekuję deszczu nagród.
Rozumowanie było bardzo proste: dotychczas odsetek szczepiących się na grypę (czyli w żargonie fachowym – tzw. poziom wyszczepienia) wynosił ok. 4 proc. Apelowali o poddawanie się szczepieniom naukowcy, politycy (przynajmniej ci bardziej rozgarnięci), a nawet nieliczni celebryci. I co? I nic! A tu nagle nastąpił spektakularny zwrot akcji. W dodatku motorem napędowym nie była tu jakakolwiek przebiegłość ekipy Pychy i Szmalu. Ewidentnie był nim bałagan, będący ich tradycyjną wizytówką. No i można by tu dodać jeszcze delikatne podgrzanie atmosfery przez niektóre media.
Patrząc chłodnym okiem, rzecz wyglądała prosto. Zamówiono szczepionki przeciwko grypie, które powinny wystarczyć do zaszczepienia ok. 5 proc. społeczeństwa. Czyli z pewnym zapasem w stosunku do szacowanego zapotrzebowania. Niestety, coś nie zagrało. Szczepionki zostały dostarczone z opóźnieniem. Było też trochę niesprawdzonych wiadomości, że nie wystarczy dla wszystkich chętnych. To NIE WYSTARCZY uruchomiło reakcję, którą właśnie obserwujemy. Szczepionek przeciwko grypie i – również bardzo ważnych – pneumokokom po prostu nie ma. Rozchodzą się w mgnieniu oka. Hurtownie przekazują do aptek po dwie ampułki z każdej dostawy. Czyli nic. Tylko patrzeć, jak zaczną konstytuować się komitety kolejkowe.
Ale chwileczkę, zastanówmy się trochę. Przecież kalkulacja była taka, żeby wystarczyło dla wszystkich chętnych. Czyli dla niewielu. Nie dalej jak kilka dni temu dyrektor jednej z najważniejszych instytucji medycznych w Polsce pytany o możliwość zakupu szczepionek dla pracowników, odpowiedział coś w rodzaju: „W ubiegłym roku kupiliśmy szczepionki. Większość z nich musieliśmy potem wyrzucić. Dlatego w tym roku nie kupujemy”. No właśnie. Co się stało, że zapotrzebowanie wzrosło tak gwałtownie? Oczywiście, to proste: deficyt szczepionek.
Dlatego pozwalam sobie przedstawić Państwu moją receptę na społeczny sukces w tej dziedzinie: REGLAMENTACJA SZCZEPIONEK DROGĄ DO ROZPOWSZECHNIENIA SZCZEPIEŃ PROFILAKTYCZNYCH W SPOŁECZEŃSTWIE!
Idiotyczne? Oczywiście! Jednak jeżeli zastanowicie się Państwo nad obserwowanymi w przeszłości i obecnie zachowaniami naszych rodaków, to ten idiotyzm może okazać się nadspodziewanie skuteczny.
Komentarze
Vide humoreska Mrożka „Półpancerze praktyczne” Pół wieku temu napisane ale wciąż jak widać aktualne 😉
Ta strategia nie jest nowa i była np. w komunie wykorzystywana do szerzenia kultury muzycznej w narodzie.
Ludzie walili do sklepów, bo „rzucili fortepiany”.
Pewnie pokarzą się na Allergo po paskarskiej cenie.
Szczepionki należą się grupie „najwyższego ryzyka” czyli krewnym i znajomym królika.W wieku 80 przynależność do tej grupy uznał bym za obraźliwą.