Skrócenie kolejek do lekarza: o czym Pan Premier nie chce wiedzieć?
Kluczem do skrócenia (ale nie – zlikwidowania) kolejek do porad i procedur medycznych niekoniecznie są pieniądze. Jest nim odwaga cywilna polityków. Czyli towar jeszcze bardziej deficytowy.
Wyobraźcie sobie Państwo: ktoś z Was chce zapisać się w placówce ochrony zdrowia na wizytę u specjalisty. Odpowiedź:
– Za osiem miesięcy!
– Dlaczego?
– Bo wyczerpany został limit kontraktu z NFZ! Za nadliczbowe porady NFZ nie zapłaci.
– Nie ma sprawy, rozumiem. To ja zapłacę za moją wizytę z własnej kieszeni.
– W żadnym wypadku! Porady są nieodpłatne, bo mamy na nie kontrakt z NFZ.
– Skoro Państwo nie chcecie pieniędzy, to proszę zapisać mnie na jakiś rozsądny termin.
– Nie możemy, bo wyczerpaliśmy limit.
– Ale ja źle się czuję! Zapłacę za poradę, byle była jak najszybciej!
– Nie można zapłacić bo porady są za darmo, płaci za nie NFZ! Szybciej też nie można, bo wyczerpaliśmy kontrakt z NFZ!
Koło absurdu zamknęło się…
Haczyk tkwi w tym, że jeżeli kontrakt z NFZ wyczerpie się, to placówka, która ma ten kontrakt nie może wykonywać usługi medycznej odpłatnie. Czyli – nie może wcale. Złamanie zakazu oznacza utratę kontraktu z NFZ i groźbę dotkliwych kar. Taka praktyka NFZ służy wyłącznie wyłącznie trzymaniu w szachu placówek medycznych: „będziecie grzeczni, albo zamorzymy was głodem”. Oczywiście, NFZ przedstawia inny argument: chodzi o dobro pacjenta. Swoją drogą, parafrazując Ryszarda Marka Grońskiego: marzy mi się instytucja, która chciałaby źle dla pacjentów i też by jej tak bardzo nie wyszło.
Co więcej, wysuwanie takiego argumentu może świadczyć o niemocy mentalnej włodarzy NFZ i tolerujących ich metody polityków. Po (udokumentowanym!) wyczerpaniu limitu, na odpłatnych procedurach wykonywanych do końca okresu objętego kontraktem nie tracą pacjenci, którzy nie mogą (lub nie chcą) płacić za usługi medyczne. Niezależnie bowiem od chęci i możliwości finansowych pacjentów, placówce medycznej po prostu nie wolno wykonać żadnej nieodpłatnej procedury planowej. Niezależnie od tego, czy jest to porada, czy skomplikowany zabieg. Preferencje NFZ są czytelne. Gabinety i sale zabiegowe mogą stać puste. Placówki mogą ponosić bezsensowne koszty ich utrzymania, w czasie przestoju. Personel (zwłaszcza pielęgniarki i technicy medyczni) może tracić pracę, bo jego obciążenie jest nierównomierne – od okresów pracy ponad siły do przedłużającej się bezczynności, a za ta nikt nie chce płacić. Wszystko to jest lepsze dla NFZ, niż zgoda na wykonanie ponadlimitowych procedur za oficjalną odpłatnością. Że pacjenci, którzy chcą płacić wyskoczyliby z kolejki, skracając ją dla tych, którzy płacić nie chcą, lub nie mogą, urzędniczo-polityczne głowy nie ważą się nawet pomyśleć.
Politycy różnych opcji, w tym – dzisiejszej opozycji, szermują hasłami o zagrożeniu podziałem pacjentów na lepszych i gorszych, jeżeli dopuścimy do opcjonalnej odpłatności za usługi medyczne, znajdujące się w katalogu NFZ.
Szanowne Panie Posłanki i Szanowni Panowie Posłowie! Ten podział już od dawna jest faktem, a Wy od dawna mieścicie się w tej lepszej części. Rzekłbym nawet: dużo lepszej. Kto z Was, Najdostojniejsi Wybrańcy Społeczeństwa, stał ostatnio w kolejce do lekarza? Nikt? Ojej, cóż za zbieg okoliczności! To może ktoś z Waszych dzieci, lub Rodziców odczekuje właśnie, walcząc z własnym strachem i cierpieniem? Też nikt? No to macie świetną okazję, by zrobić coś dobrego dla zwykłych ludzi. Wykażcie się odwagą cywilną, łamiąc barierę hipokryzji.
Jedną z największych przeszkód w poprawie funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej jest bowiem zasada, że dostęp do opieki zdrowotnej jest równy i bezpłatny. Obydwa te określenia są fikcją, z której wszyscy zdają sobie sprawę, ale nie znalazł się dotychczas polityk, który miałby dość cywilnej odwagi, by powiedzieć to głośno, a potem wyciągnąć praktyczne wnioski. Dopóki pozwolimy NFZ, by z błogosławieństwem kolejnych ministrów, zasłaniając się ta szlachetna utopią, budował bardzo pragmatycznie swoją pozycję egoistycznego monopolisty, degeneracja systemu opieki zdrowotnej w Polsce będzie postępować.
Komentarze
@ Gospodarz
Polska nie potrafi jak zwykle rozwiazywac prostych problemow, stad ministrowie staja bezradni przed zadaniem ktore jest do rozwiazania w kilku prostych slowach tak jak to robia inni. Otoz gdy brakuje pieniedzy na uslugi lekarskie ktore panstwo swiadczy to trzeba siegnac do kieszeni podatnikow. Jak to zrobic by nie skrzywdzic maluczkich? Jest taki sposob. Wprowadza sie powiedzmy miesieczne oplaty 100zl od osoby na NFZ ale gdy dochod przekracza okreslony limit, nie wiem jaka jest w Polsce granica ubostwa?
Ci ktorzy sa zaliczani do dochodu na osobe na progu ubostwa otrzymuja od panstwa zwolnienie od podatku. Pozostali w zaleznosci od przekroczenia tego progu otrzymaja ulge 50%. W ten sposob zgromadzone srodki powinny byc rozdzielone na takim poziomie, zeby fundusz zdrowia byl w stanie zabezpieczyc uslugi na poziomie bez kolejek. I tego oczywiscie nie trzeba nazywac prywatnymi uslugami. To jest dalej spoleczna sluzba zdrowia, ale w zaleznosci od sytuacji materialnej doplacac beda na przyklad poslowie, ktorzy i tak w Polsce za duzo sa oplacani, a za malo rozgarnieci. Pozdrawiam.
Problem który pan porusza jest bardIej skomllplikowqny. Kwestia utrzymuwanej utopii zapisana jest w konstytucji a proponowane rozwiązanie byliby z nią sprzeczne. Wydaje mi sie, ze problem ten byliby latwiej z prawneg pkt widzenia podejsc przesuwając część nakladow nie na specjalistów ale na lekarzy rodzinnych. Kuriozalna jest sytuacja kiedy po wizycie u takiego lekrza opuszcza sie gabinet to plik skierowan do specjalisty bo lekarz pierwszego kontaktu nie moze nawet wypisać skerowni n np. Badanie krwi w kweunku chorob wenerycznych. Bardzo daleko nam do Szwecji gdzie to obsluga medyczna decyduje czy potrzebny jest kontakt z lekarzem. Ale walke z kolejkami nalezy rozpocząć u podstaw. Poza tym nie ukrywajmy- osoby które stać na odplatna wizyte i tak korzystaja z prywatnych porad specjalistów albo maja wykupione prywatne pakiety medyczne (co warte odnotowania obecnie czas oczekiwania w takich placowkAch ciągle sie wydluza).
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Panu oraz Blogowiczom 🙂
Chcialem napisać o sposobie na skrócenie kolejek do specjalisty, ale ubiegla mnie @zuza.
Mnie też zdziwiło, kiedy mó lekarz wystawił mi skierowanie do neurologa , aby ten z kolei wystawił mi skierowanie na badanie krwi w celu wyeliminowania (lub potwierdzenia) boreliozy. Oczywiście badanie wykonalem prywatnie. nie mialo sensu czekać w kolejce do specjalisty, tracic czas na wizyte (i paliwo).
Czy lobby lekarskie nie mogło by wpłynąc na polityków, żeby takie bzdurne przepisy wyeliminowali.
Podobnie z odplatnością. można by wprowadzić, jak np. Niemcy czy Czesi, drobna oplatę za wizytę, czy za każdy dzień pobytu w szpitalu. Przeciez za wyżywienie w domu tez musimy płacić. Ale kto ma zmienic konstytucje, i czy w ogóle taka odplatność jest do przyjęcia w społeczeństwie roszczeniowym .
Natomiast co do uslug po wyczerpaniu limitu. Moja mama miala w listopadzie skierowanie do przychodni p-bólowej. Oczywiście okazalo sie, że limit wyczerpany, ale w tej samej przychodni wizyte prywatnie , za odplatnościa 80,- PLN bez problemu zalatwila. Byla to prywatna przychodnia z kontraktem NFZ.
Dużo zdrowia na Nowy Rok dla wszystkich.
Uwazam ze sytuacja w Polsce z tymi kolejkami do specjalistow jest skandaliczna i tak powinna byc ona traktowana przez dziennikarzy. Niestety poza Gospodarzem nie widac nikogo kto by te sprawe wyciagnal na swiatlo dzienne. Ci ktorzy cierpia naogol nie maja mozliwosci krzyczec w mediach. Za to powinni beknac ci ktorzy sa odpowiedzialni za resort i to lacznie z premierem bo nie reaguje na problem. Powtarzam jeszcze raz: SKANDAL. Trzeba dopasc premiera i postawic mu termin rozwiazania tej sprawy a gdy go przekroczy FORA ZE DWORA.
Nie analizując systemu zakładam, że Gospodarz ma rację, jeżeli o propozycję rozwiązania chorej sytuacji. Pytanie brzmi zatem: komu ona, ta obecna sytuacja, odpowiada, bo podejrzewam jednak, że zwykła głupota (p)osłów nie stoi za petryfikowaniem aktualnego status quo. Follow the money… jak mawiał Głębokie Gardło.
PS. Marcinie – dopaść Phemieła? Piszę się. Może nas nie potraktują jak Brunona K.
Panie doktorze – podczytuję ten blog z zainteresowaniem, bo z lekarzami w rodzinie omawiamy wielokrotnie problemy służby zdrowia. Wydaje mi się, że bez dodatkowych opłat nie da się uzdrowić sytuacji. Niemcy mimo zasobnego kraju mieli opłaty (niewielkie), które nauczyły pacjentów przemyślanych wizyt i umiejętności ich planowania oraz bardzo poprawiły stan funduszy w kasie chorych (cytuję za rodziną). U nas też można wprowadzić niewielkie opłaty za wizytę u specjalisty, które odpowiednio skrócić mogą czas oczekiwania. W ten sposób skrócimy też kolejki dla tych, którzy nie mogą zapłacić. Drugi problem, to rejestracja do specjalisty, którą powinna załatwiać kasa chorych, bo ona ma rozeznanie, gdzie w regionie są najlepsze terminy. Ewentualnie może tym problemem zająć się rejestracja przy lekarzu rodzinnym. To , co jest obecnie, tzn wiszenie na telefonie, żeby uzyskać kontakt z rejestracją do specjalisty, jest nie do pomyślenia w normalnie zarządzanym świecie. Nana
Jak zwykle durnowata aksjologia. Bo sprawiedliwość musi być. Czyli komunistycznym sposobem równamy w dół, bo w górę wyrównać nie można.
Widzę, że wszyscy są zgodni, że czas skończyć z „komunizmem” i wrócić do wypróbowanych, polskich wzorów. Kogo stać będzie miał na swoje usługi kliniki i specjalistów a Nastki znów będą umierały pod płotami. W ten sposób dokona się symboliczne odejście od „komunizmu” i powrót tradycyjnejgo systemu społecznego. Tam wam dopomóż buk.
@ mpn
„Czyli komunistycznym sposobem równamy w dół, bo w górę wyrównać nie można.” Czyli naturalna eutanazja slabszych ktorzy nie rownaja w gore bo zbyt chorzy by na leczenie zarobic, a zbyt zdrowi by juz umrzec? Gdzie takie zwierzeta sie chowaja? Co ja pisze, nawet zwierzeta sa bardziej humanitarne od niektorych homo sapiens. Ale coz, transformacja stworzyla warunki dla osobnikow z przerostem ego do poziomu Himalajow.
Urządzono to tak, żeby ludzie sami dopraszali się prywatyzacji służby zdrowia. A potem upragniony darwinizm społeczny będzie można wprowadzic w życie bez ograniczeń. Usługi medyczne, jak w Stanach, będą mogły zrujnować nawet milionerów, a dla reszty znachorzy i wiejskie babki. Wreszcie odejdziemy od PRL, jak zauważył mój przedmówca.
Coś mi się wydaje, że te limity bezpłatnych przyjęć kończyłyby się już w styczniu, a reszta za kaskę. Nic dziwnego, że doktorkom oczka sie śmieją do takich rozwiązań.
Można jeszcze kształcić lekarzy w seminariach duchownych tak aby każdy ksiądz był lekarzem- nie mając rodziny a dysponując poczuciem misji i niezachwianym morale- będzie leczył nie szantażując pracodawcy i pacjenta, groźbami odejścia jeśli nie spełnione zostaną, mocno wygórowane, żądania płacowe.
Do bardzo rozsądnego pomysłu dodałbym jeszcze, żeby limity nie były podsumowywane rocznie ale w krótszych okresach czasu – tygodniach czy miesiącach albo nawet dniach. Choroby mają o do siebie, że nie czytają kalendarza i w grudniu ludzie chorują tak samo jak w styczniu. Czyli rejestratorka mówiłaby – wolny termin finansowany przez NFZ mamy za dwa miesiące, wolny termin płatny pod koniec tygodnia.
Jedyny sukces w transformacji służby zdrowia to zarobki lekarzy nieporównywalnie wyższe z w porównaniu do innych specjalistów na rynku. Lekarze mają siłę, mogą szantażować dobrem najwyższym – zdrowiem. Nie jest to nowizna, kiedyś szantażowali tak górnicy. Każdy business bilansuje środki. I nie jest do pomyślenia by w fabryce, serwerowni czy na budowie stały maszyny a nie byłyby wykonywane usługi. Zatrzymanie środków produkcji to strajk lub skrajnie nieumiejętne zarządzanie. Zasobów materialnych w służbie zdrowia mamy mnóstwo. W każdym mieście stoją „nietrafione” szpitale a sprzęt gnije w magazynach bo aktualna koalicja nie dokupiła jakiejś śrubki. Należy otworzyć granice dla lekarzy – w dwie strony. niezadowoleni niech jadą w świat, do nas zaprosić lekarzy z Białorusi i Ukrainy. Problemy znikną.
Pan Premier znalazl sposob na zmniejszenie kolejek. Wygnanie Polakow za chlebem za granice, likwidacja chorych (smierc przyspieszona – brak leczenia), zmniejszenie ilosc narodzin dzieci – rodziny nie chca zeby dziecko cierpialo biede jak oni, poza tym LIKWIDACja przyspieszona Funduszu Zdrowia. Spawa zalatwiona. Moze startowac do Brukseli.
Duża liczba pacjentów zapisuje sie na pierwsza wizytę u kilku specjalistów jednocześnie, wydlużając tym samym kolejkę. Nalezalo by polaczyc internetem komputery przychodni, albo wprowadzić rejestracje do specjalisty u lekarza rodzinnego. Może by to nie wyeliminowalo kolejek , te nawet w bogatych krajach istnieją, ale skróciło by kolejki.
” Ale coz, transformacja stworzyla warunki dla osobnikow z przerostem ego do poziomu Himalajow.”
No cóż, jak sie było w PRL-u partyjnym dygnitarzem, to miało sie wszystko, równiez służbe zdrowia dla siebie.
Mój ojciec jak pojechał na badania do szpitala po zawale, kazano mu iść po schodach, chociaż winda była od zawsze.
Jak wpadło mi coś do oka, pracownik zawiózł mnie do przychodni z okulistą, okazalo sie, że ten juz nie przyjmuje, a było południe i był to jedyny publiczny okulista w dzisiejszym powiecie. Pielęgniarka powiedziała mi, żebym kupil gazete i poszukał w jakim mieście jest ostry dyżur (lata osiemdziesiąte).
Jak mialem nieudane lądowanie na lotni, po zaopatrzeniu w szpitalu w Żywcu, następnego dnia udalem sie o chirurga w szpitalu w dzisiejszym mieście powiatowym. Pan chirurg przyjmował hurtowo, po trzech pacjentów jednocześnie. Stwierdzil stłuczenie, a byly zerwane przyczepy mięśniowe w ręce. Po zdjeciu gipsu skierowano mnie na rehabilitację. Tam dowiedziałem sie, że najbliższy wolny termin jest za 1,5 miesiąca. Na szczęście bratowa jest mgr. rehabilitacji, przywiozla parafine i pokazała ćwiczenia. Znów mamy lata osiemdziesiąte z cudowna PRL-owska slużba zdrowia. To dla milośników PRL-u.
kostek
„Jedyny sukces w transformacji służby zdrowia to zarobki lekarzy nieporównywalnie wyższe z w porównaniu do innych specjalistów na rynku. Lekarze mają siłę, mogą szantażować dobrem najwyższym – zdrowiem”
Dlatego ja nie rozumię, jeśli lekarze wiedzą jak zmienić slużbe zdrowia na lepsze, nie naciskają poprzez swoje lobby na polityków.
W Tychach poprzez ciągle żądania płacowe zlikwidowali Szpital Wojewódzki. Teraz w jego miejscu powstaje szpital prowadzony przez spółkę.
Teraz dostanie mi sie od Gospodarza.
Komercjalizacja służby zdrowia przyniosła marne skutki. Przykładem obecna batalia o leczenie zaćmy. Przez żądania płacowe lekarzy jest one droższa niż w Czechach czy w Niemczech. Ale jaki krzyk kiedy pacjenci chcą się leczyć za granicą? I jaki krzyk gdy proponuje sie obniżenie cen? Podobnie przy leczeniu zawałów. Koronarografię i angiografię robią spółki w każdym mieście. Nieporównanie częściej niz na Zachodzie, bo to szmal. Lekarzom proponują nawet 50 tys/mc żeby maszyneria nie stała – a jest jej zdecydowanie za dużo. Ale nie daj Boże jakiejś komplikacji – wtedy „klinika” jest bezradna
Moja sytuacja jest taka. Mam nowotwór tarczycy, który leczy na tym etapie endokrynolog. Muszę chodzić do takiego specjalisty raz na dwa trzy miesiące albo i częściej. W publicznej służbie zdrowia rejestracja jest na za minimum pół roku. Więc co robię? Oczywiście chodzę prywatnie za minimum 100 zł za wizytę. I robi tak tłum innych osób – na tyle duży, że mój endokrynolog przeznaczył w ostatnich miesiącach kolejne popołudnie i wieczór na przyjmowanie pacjentów. Niech przyjmie tylko 10 osób dziennie – 1000 zł.
Moja teoria jest taka – nikt nie zmienia tej sytuacji z kolejkami, bo to się temu środowisku nie opłaca. Zawsze lepiej zarabiać krocie niż tylko przyzwoicie.
Dziwne, lecz nikt o takim powodzie nie mówi. Pojawiają się wysublimowane teorie, a to jest takie oczywiste…..
„Duża liczba pacjentów zapisuje sie na pierwsza wizytę u kilku specjalistów jednocześnie, wydlużając tym samym kolejkę. ”
„Geniusz” i na tym blogu znowu zabral glos. Ten osiol nigdy nie slyszal ze normalni ludzie zaciagaja second opinion od roznych specjalistow zanim zgodza sie na przyklad na operacje. No coz, PO-wski propagandzista zasmieca nastepne forum.
@ kostek
„Należy otworzyć granice dla lekarzy – w dwie strony. niezadowoleni niech jadą w świat,” Kostek, przeciez granice sa otwarte. Wiesz dlaczego dotad nie wyjechali? Bo za niskie kwalifikacje, oraz brak znajomosci na profesjonalnym poziomie jezykow. Problem polega na tym ze lekarze sa od leczenia, a prace im zorganicowac powinni ci ktorzy za to odpowiadaja, czyli partyjne niemoty.
Gdziekolwiek w Polsce pojawia sie jakis problem to zawsze trzeba sie przygladac temu kto ma kwalifikacje z tych rzadzacych. Na wszystkich forach mnozna przeczytac ze Donek nie ma doswiadczenia w kieruwaniu nawet kioskiem ruchu, ale siedzi, bo go nie rozliczacie. To jest problem WSZYSTKICH POLAKOW. Jeden Axiom o tym od lat pisze, rezultat zerowy.
„Dlatego ja nie rozumię, jeśli lekarze wiedzą jak zmienić slużbe zdrowia na lepsze, nie naciskają poprzez swoje lobby na polityków.”
Nstepny gniot od „geniusza”. Geniuszu, kon jest od sr..nia, od rzadzenia sa politycey, a jak nie potrafia to nie wolno im przypominac o tym tylko ich przegonic. Co pewnie Tusk nigdy nie slyszal o tym ze jest zle ze sluzba zdrowia i trzeba go naciskac? Jak kto nie wie jak rozwiazac problem go chocby prase uzyc do tego wysickania wyjdzie z tego tylko smierdzacy cuchnacy odor.
Gospodarzu prosze tego trolla podpisującego sie Marcin trwale usunąć, prosze wejść na blog Pana Kasprowicza i sprawdzić co tam wyprawia ze swoim kolegą.
„No cóż, jak sie było w PRL-u partyjnym dygnitarzem, to miało sie wszystko, równiez służbe zdrowia dla siebie.”
Zyczylbym wszystkim w Polsce takiej opieki zdrowotnej jaka Tusk zapewnia najwiekszemu dygnitarzowi z PRL-u, niejakiemu Jaruzelskiemu ktory odbiera czas najlepszych specjalistow na podtrzymywanie przy zyciu, a moglby dawno zaplacic za swoje czyny gdyby nie tacy jak Andrzej 52 oszusci udajacy ze WALCZA Z KOMUNA.
„Gospodarzu prosze tego trolla podpisującego sie Marcin trwale usunąć, prosze wejść na blog Pana Kasprowicza i sprawdzić co tam wyprawia ze swoim kolegą.”
Andrzej 52 jest poszukiwany przez prokurature za doradzanie w internecie jak uniknac placenia podatkow wchodzac w szara strefe:
„Zakładając DG nadal będziesz miał komornika na karku – aby go uniknąć pozostaje ci działalność albo praca w szarej strefie (przy okazji unikniesz fiskusa i zus-u).
http://www.bankier.pl/forum/pokaz_tresc.html?thread_id=1526223&strona=1
Wiecej na blogu Pana Kasprowicza
@ Andrzej52
„prosze wejść na blog Pana Kasprowicza i sprawdzić co tam wyprawia ze swoim kolegą.” Serdeczne dzieki za niezamierzona reklame. Witam wszystkich chetnych na blogu Pana Kasprowicza. Pozdrawiam.
Na blogu Paradowskiej napisałem trochę na temat kolejek do lekarzy i wyjaśniłem, że to nie pieniądze przeznaczane są służbę zdrowia o tym decydują
http://paradowska.blog.polityka.pl/2013/12/30/macierewicz-znow-niewinny/#comment-154890
Okazało się, że mylnie sądziłem że Pan do którego to napisałem myśli inaczej niż ja. W odpowiedzi wyjaśnił że może jeszcze wiele do tego dodać z własnych obserwacji , ale zrobi to przy stosownej okazji.
Ponieważ jest wiele przyczyn kolejek to co napisał autor tez jest jedną z nich. Temat trudny , pomysłów na naprawę schrzanionej opieki zdrowotnej w Polsce ludzie podają wiele , ale jak widać zarządzający tego albo nie czytają , albo inne względy decydują, że nie mają ochoty o tym nawet rozmawiać.
Na świecie większość rozwiniętych krajów ma ze służbą zdrowia kłopoty , a niektóre wprowadziły dość skuteczne rozwiązania minimalnie obciążające finansowo pacjentów. Dlaczego minister zdrowia z tego nie korzysta to już jego tajemnica.
Oho, Polactwo „przejęło” i to forum. Są już na poziomie wyzywania sobie od kolaborantów i kapusiów.
Chyba nieprzypadkowo to właśnie Polak B. Prus (A. Głowacki) umieścił w swej powieści – wprawdzie wkładając w usta Fenicjan – następujący dialog:
– Ja pana pozdrawiam, panie Dagon i życzę wszelkie powodzenia w interesach…
– Ja pana pozdrawiam, panie Hiram i życzę panu tego, co pan mnie…
– Już się pan chcesz kłócić?!
A Gospodarz pozostał ze swym wołaniem na pustyni i puszczy (to chyba innego pisarza).
@ Hu Hu
„Oho, Polactwo „przejęło” i to forum.”
Niestety jest taka tendencja wsrod polactwa ze jak ktos cos napisze niezgodnie z linia jedynie slusznej partii ktora nie znosi krytyki, to wtedy zaczyna sie atak.
Tylko nie wiadomo czy to sa psy ogrodnika, czy tez sluzby broniace otoczona twierdze w ktorej sie schronili nielubiani przez spoleczenstwo wladcy?
Przypuszczalnie to drugie, bo ta nadpobudliwosc nie wyglada na naturalna. Pozdrawiam.
Ciagle słychać na niskie nakłady na służbę zdrowia, padają nawet propozycje podniesienia składki zdrowotnej (tylko nie ma odważnych do wykonania tego), a ja sie zastanawiam skąd wzięto cenę za leki na ryczalcie płaconą przez pacjentów. Od dobrych 10 lat jest to 3,20 , dlaczego nie 3,10 , lub 3,30 ?. chociaz jestem beneficjentem tego systemu (astma), tak niskie ceny mnie śmieszą. Dlaczego , kiedy wszystko drożeje, tej ceny nie podnosi sie chociaż o inflację ?. Dlaczego to jest 3,20 , a nie 5,- PLN . Moze ktoś to wytlumaczy . Wiem ,że sie narażam przewlekle chorym, ale wiadomo, że coś co jest (praktycznie) za darmo, nie jest szanowane.
@ Andrzeju – powiedz to tym, co twierdzą, iż mamy najwyższą odpłatność za leki refundowane per capita w UE. Nie sprawdzałem dosyć dawno listy (w istocie: książki) refundacyjnej i nie wiem jak to jest z poszczególnymi preparatami czy paskami glukometrycznymi etc., wiem jednak, że ze świecą nie znalazłbyś nikogo, kto byłby z niej zadowolony. Tym bardziej, że kolejnym aktualizacjom towarzyszy typowo polska bardacha i to „na ostatnią chwilę”. Prawda, Panie Gospodarzu?
A działa to tak – http://www.humor.sadurski.com/p1_materialy/NWQ4MjNiYzQ5MGFj/big_1.jpg – pełna prawda o NFZecie
Pełna schizofrenia
Jak nie podzielę kontraktu na 12 równych części do kontrakt skończy mi się w czerwcu, a jak podzielę do przez kilka godzin w tygodniu nie będzie kogo przyjmować. Są poradnie i to bardzo poważne gdzie lekarze muszą siedzieć i czekać na pacjentów których i tak przyjąć nie mogą bo wyczerpali by kontrakt za szybko. Odpłatnie tez nie ( co wyjaśniał autor )
Dochodzi do tego jeszcze znana powszechnie kwestia 11 godzin wypoczynku po dyżurze. W poradni też nie można przyjmować no bo przepisy i PIP, ale jak przyjdą bezwzględne kontrole z NFZ to gdzie jest lekarz? A no poszedł po dyżurze do domu. Zapisy do poradni na kilka miesięcy na przód a dyżury na miesiąc na przód. No to kara.
A już do łez rozbawiła mnie jedna pacjentka która jako główny powód dostania się do poradni było pismo z NFZ, że ona może w każdej chwili i bez kolejki iść do każdego specjalisty i musimy ją przyjąć tylko dlatego że Ona chce sprawdzić np swoje nerki. Bez żadnych badań dodatkowych uzasadniających skierowanie do tej własnie poradni.