Śmierć ciężarnej z bezwodziem: katotaliban, Zjednoczona Patologia i Trybunał Kuchenny dewastują medycynę

Coraz dobitniej widać, jak niebezpieczny dla obywatelek tego kraju jest ślepy fanatyzm katotalibanu i bezmierny cynizm satrapy. I jak dewastująco wpływa na postawy zawodowe, a zwłaszcza etyczne, niektórych lekarzy.

Właśnie lekarski aspekt tragedii, jaką niewątpliwie była śmierć ciężarnej kobiety z bezwodziem, jest dla mnie niepojęty. Zarys wydarzeń został opisany m.in. przez gazeta.pl i przez redaktor Podgórską w „Polityce”. Dla mniej zorientowanych – krótkie wyjaśnienie.

Bezwodzie to brak płynu owodniowego, w którym pływa płód, a który w dużej części jest jego moczem. Jego brak może wynikać z ciężkiej wady układu moczowego, np. niewykształcenia się nerek. Z kolei płyn owodniowy jest niezbędny do prawidłowego rozwoju płuc płodu. Czyli brak produkcji płynu owodniowego jest oznaką zespołu wad, która uniemożliwia przeżycie (czasami brak płynu owodniowego jest następstwem jego bardzo wczesnej utraty i wówczas, jak twierdzą położnicy, istnieją szanse na przeżycie płodu, ale nie są one wielkie). Z kolei obumarcie płodu stanowi ryzyko zakażenia wewnątrzmacicznego, bardzo niebezpiecznego dla ciężarnej. Tyle wiedzy na poziomie studenckim, bo innej nie posiadam. Wśród moich lekarskich specjalizacji nie ma ginekologii i położnictwa.

Jeżeli jednak taką wiedzę ma facet, który wie więcej o zaburzeniach rytmu serca u ciężarnych niż o problemach związanych z samą ciążą, to należy przyjąć za pewnik, że mają ją również ginekolodzy położnicy. Co jest wstrząsające w kontekście faktów.

Skrót faktów jest prosty. Małowodzie. Lekarze ocenili, że niestwarzające szans na przeżycie płodu. Nie wykonali aborcji, odkładając ją do momentu, aż serce płodu przestanie bić. Gdy płód obumarł, nastąpiło zakażenie wewnątrzmaciczne, które spowodowało u kobiety wstrząs septyczny, prowadzący do jej śmierci. Przerażająco proste, prawda?

Absurdalność i bezsens tej śmierci są wstrząsające. Pozostaje pytanie, dlaczego tak się stało. Było rozpoznanie, były dość oczywiste perspektywy, że płód nie przeżyje. Co spowodowało, że zespół lekarski przyjął taką właśnie, a nie inną, drogę postępowania?

Najprościej założyć, że to było nieuctwo i bezmyślność, ale ten wariant trzeba uznać za nieprawdopodobny, bo w grę wchodziły kwestie zbyt elementarne.

Druga możliwość: klauzula sumienia. Dość częsta wśród ginekologów, nawet tych z ubecką przeszłością. Być może właśnie tak było i klauzulą sumienia będą zasłaniać się odpowiadający za tę ciężarną lekarze. W takim przypadku zarówno środowiska lekarskie, jak i odpowiedzialne środowiska polityczne powinny doprowadzić do jak najszybszego, oficjalnego określenia granic możliwości jej zastosowania. Ich przekroczenie powinno skutkować sankcjami karnymi i co najmniej czasową utratą prawa wykonywania zawodu.

Trzecia możliwość jest najbardziej prawdopodobna. Jest nią zastraszenie lekarzy. Oczywiście w wyroku trybunału pewnej magister jest powiedziane, że aborcji można dokonać w sytuacji zagrożenia życia ciężarnej, ale sprawa nie jest taka prosta. Nie ma wątpliwości, gdy zagrożenie ma charakter ostry. Gdy występuje np. krwotok. Albo wstrząs septyczny spowodowany powikłaniami po obumarciu płodu. Dopóki jednak taka sytuacja nie nastąpi, możemy posługiwać się wyłącznie kategoriami probabilistycznymi: coś może nastąpić albo nie i możemy prawdopodobieństwo (albo, jeżeli ktoś woli, ryzyko) zdarzenia określić w pewnym przybliżeniu.

Możemy sobie wyobrazić: zespół dokonuje aborcji wtedy, kiedy powinien jej dokonać. Pojawia się ekspert Ordo Iuris, które słynie z wysuwania agresywnych roszczeń prawnych mających uczynić ideologię tej organizacji obowiązującym prawem. Można sobie wyobrazić takiego prawnika negującego zagrożenie dla matki, które stało się pretekstem do morderstwa dziecka. Bo dla Ordo Iuris nie ma ciężarnej i płodu, jest zawsze tylko matka i dziecko, mimo że z punktu widzenia medycyny jest to mianownictwo nieuprawnione. Można sobie wyobrazić głośny proces mający przede wszystkim nastraszyć innych lekarzy, nie dość przestraszonych, by byli posłuszni.

W tej sytuacji wybrano czekanie. Co skończyło się tragicznie i bezsensownie.

Co będzie dalej? Prawdopodobnie lekarze zostaną uznani za winnych śmierci ciężarnej, a potem katotaliban będzie ich sławił jako męczenników za prawdziwą wiarę. A może nie będzie?

Cokolwiek się wydarzy i ktokolwiek odpowie prawnie za tę absurdalnie bezsensowną śmierć, obciąża ona sumienia dwóch osób: nienawidzącego ludzi satrapy i szefowej trybunału kuchennego. Oni o tym nie będą pamiętać, ale my powinniśmy.