Jak krytycznie czytać dane medyczne, na przykład: grypowe? Odpowiedzi na komentarze.
Temat szczepionek grypowych wywołał dodatkową, ważną dyskusję. Poza (prawie) hamletowskim: „szczepić się, czy nie szczepić?”, wywiązała się dosyć gorąca dysputa na temat rzetelności danych, będących podstawą do odpowiedzi na to ważkie pytanie. Odpowiadając na te właśnie komentarze pozwolę sobie na kilka sugestii dotyczących analizy informacji , które różne źródła próbują nam w kwestii zdrowia przekazać.
Pan Marek zapytał: „Czy ktoś przeliczył ilość powikłań i zgonów w Polsce w stosunku do krajów gdzie większość się szczepi?!” Kłopot w tym, że aby wiarygodnie coś porównać, trzeba wziąć dwie identyczne populacje, różniące się tylko jednym szczegółem – w tym przypadku: szczepienie, lub jego brak. Na rejestrowaną zapadalność na grypę wpływa mnóstwo czynników, które mogą być różne w poszczególnych krajach. Już sam sposób prowadzenia dokumentacji medycznej może wpływać na otrzymane rezultaty. Podstawowe znaczenie mają chociażby nawyki żywieniowe, warunki klimatyczne, rozpowszechnienie innych form profilaktyki, czy nawet niektóre czynniki kulturowe. Porównania międzypopulacyjne są zatem naprawdę ryzykowne.
Pan Adam postawił trzy pytania. 1. Czy to nie (niemalże) placebo? W skrócie: nie. Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy tym świetnym pytaniu. Żeby na nie odpowiedzieć trzeba by skonstruować klasyczne badanie na dwóch identycznych populacjach. Jedną zaszczepić, drugiej podać placebo wyglądające tak samo, jak szczepionka. Następnie obydwie grupy trzeba by było, w sposób zamierzony i kontrolowany, poddać ekspozycji na wirusa grypy. Od czasów III Rzeszy i ZSRR nie ma w tzw. cywilizowanym świecie komisji etycznej, która pozwoliła by na takie badanie. Alternatywą jest badanie obserwacyjne – ale w tym przypadku marną. Chociażby dlatego, że najprawdopodobniej okazało by się, że porównywane populacje tych, którzy się zaszczepili i niezaszczepionych, nie są porównywalne. Pochodzą z różnych kręgów kulturowych społeczeństwa, ze wszystkimi tego następstwami. Nie mając wszakże bezpośredniego porównania z placebo możemy pokusić się o wyciąganie wniosków na podstawie danych, spełniających standardy dla piśmiennictwa naukowego.
2. Czy ewentualne skutki uboczne (jeśli istnieją) nie są gorsze od potencjalnego (tylko potencjalnego) zachorowania? W skrócie: nie. Ciężkość powikłań grypy – niekiedy odległych w czasie – jest porażająca. Wydaje się, że –wobec niedostatków systemu gromadzenia informacji medycznych, oraz niepełnego dostępu do specjalistycznej diagnostyki, częstość tych powikłań może być w Polsce niedoszacowana. Jak bardzo? Nie wiem. Poza niezwykle rzadkimi błędami w produkcji niektórych partii szczepionek, ryzyko istotnych efektów niepożądanych jest znikome. Ciężkość tych efektów niepożądanych nie dorównuje jednak ciężkości powikłań
3 Czy po prostu nie jest to zwykły biznes?, a pytanie to uzupełniła Pani plautilla: Czy ta zachęta jest sponsorowana przez przemysł farmaceutyczny czy płynie z rzetelnej wiedzy medycznej ? Szanowny Panie, zależy jak na to spojrzeć. Dla mnie nie jest to żaden biznes, bo nic z tego nie mam. Mało tego – tak jak zapewne każdy kardiolog – wolałbym leczyć tych pacjentów, których chorobie nie można było w żaden sposób zapobiec. Spotykamy nazbyt wielu takich, którzy swoją chorobę nieomalże sprowokowali. To bezsensowne. Czy biznes dla firm produkujących szczepionki? Ależ oczywiście! Niestety, żyjemy w świecie, w którym niczego nie robią krasnoludki. Poza nimi – cała reszta chciałaby móc ze swojej pracy zrobić zakupy i zapłacić rachunki. Skoro ktoś powinien produkować środki ratujące życie, to z pewnością powinien zrobić na tym biznes, bo inaczej tych środków może zabraknąć. Dlaczego piszecie Państwo jadowicie o wytwórcach szczepionek, a nie sarkacie – zapewne – na producentów gaśnic, albo kapoków? Przy okazji, Pani plautillo: nie, zachęta nie jest sponsorowana przez przemysł farmaceutyczny. W sprawie sponsorowania wszystkiego przez wszystkich proponowałbym chwilę refleksji, bo jej brak grozi w przeciwnym przypadku poważnym i trwałym zaburzeniem ogólnego poczucia bezpieczeństwa.
Odpowiedź na pozostałe komentarze do tego wątku – niebawem.
Komentarze
Panie Doktorze.
Dziękuję za rzetelne potraktowanie dyskutantów. Moje pytanie jest trochę obok tematu : skąd macie Państwo pewność, że te wszystkie odnotowane przypadki to rzeczywiście grypa, a nie te rozliczne grypopodobne infekcje? Mam wrażenie, że rzadko u nas oznacza się szczep wirusa powodującego przypadłość.
Dzisiaj byłem w naszym Ośrodku Zdrowia, po receptę na swoje nasercowe leki i zauważyłem duże ogłoszenie „Szczepienie przeciw grypie – 20 zł”. Zapytałem się pielęgniarki, ile dotychczas osób się zaszczepiło ? Odpowiedziała, że na razie jedna, ale jak tylko wszyscy zaczną smarkać dokoła, to następni będą ustawiali się w kolejce.
Powiedziała mi jeszcze coś ciekawego, że czym mniej przeziębień i wirusów wokoło, tym mniej ludzi się szczepi ! Zakończyła swój wywód stwierdzeniem, że jak trwoga to do Boga, a i ludzie obecnie bardziej dokładnie oglądają przed wydaniem swoje pieniądze.
Jaruto,
państwo nie mają pewnosci.
To towar ,jak liniowośc ,niezmiernia rzadki na tym łez padole.
Prawdopodobieństwem/częstością/miarą stastystyczną się posługują
przybliżającą tzw „rzeczywistośc”.
Dobre i to.
Skoro tzw „rzeczywistośc” ciągle się rozumieniu wymyka.
„Od czasów III Rzeszy i ZSRR nie ma w tzw. cywilizowanym świecie komisji etycznej, która pozwoliła by na takie badanie” Zdaje się, że w USA takie kiedyś robiono. Tylko z WZW, a nie z grypą.
Ale wracając do cywilizowanych realiów: wziąć 10 000 osób, losowo dobrać, zaślepić podwójnie i sprawdzać stan zdrowia. Z drugiej strony jak coś złapią, i tak się pewnie sami zgłoszą. Potem opracować wyniki statystycznie, wyliczyć istotność i tyle. Bez żadnego zarażania wirusem.
Szczepionki na grypę są wyrazem lenistwa większości społeczeństwa i ciągle pokutującego przekonania, że zapadalność na tego typu choroby to naturalny stan w życiu człowieka, że nie mamy na to wpływu. Otóż od 3 lat przyjmuję tran i od tych 3 lat nie choruję na grypę, przeziębienia, zapalenie płuc, oskrzeli, anginę, nawet zniknął głupi katar, który przed tym czasem nękał mnie połowę roku (oprócz tego ćwiczę około 10 godzin tygodniowo i ogólnie zdrowo się odżywiam, ale choroby przeziębieniowe zupełnie zniknęły po tranie) Wnioski – mamy bardzo duży wpływ na swoje zdrowie.
Kam,
a ja nałogowo jeżdżę na rowerze i też z mojego życia zniknęły przeziębienia i inne takie 🙂
Co do grypy to nawet nie śmiem się wypowiadać. Wiem, że to bardzo ciężka choroba i w sumie dość rzadko spotykana. Ponieważ znam dobrze jej objawy z własnego doświadczenia, mogę stwierdzić, że w ciągu ostatnich 30 lat nikt z mojej rodziny na grypę nie chorował. Odpukać.