Neurofizjologia ważniejsza niż Kodeks Drogowy. Nadzieja na lepsze prawo?
Niezwykle ważny wyrok zapadł w miniony piątek w warszawskim sądzie. Uznanym winnym spowodowania śmierci trzech osób i skazany na karę więzienia został kierowca, który na skrzyżowanie wjechał przy zielonym świetle.
Wypadek został dokładnie opisany przez Pana Redaktora Piotra Machajskiego w artykule, który można znaleźć na warszawa.gazeta.pl. Pozwolę sobie zatem jedynie na krótkie streszczenie.
Rzecz działa się w Warszawie, na ulicy Puławskiej. Kierowca Opla Astry wjechał na skrzyżowanie z zamiarem skrętu w lewo. Z pewnością widział nadjeżdżającego środkowym pasem Nissana, którego odległość, oraz prędkość, z jaką się poruszał, dawała kierowcy Opla pewność, że będzie mógł spokojnie dokończyć manewr. Prawie na pewno nie widział Mercedesa AMG, bo po pierwsze, jechał on tym samym pasem, co Nissan. Po drugie: jechał niezwykle szybko. Dojeżdżając do skrzyżowania zmienił pas na prawy, wyprzedzając Nissana, po czym, nie zwalniając, wjechał na skrzyżowanie. Prędkość wjazdu oceniono na ok.130 km/h. W zderzeniu z Oplem, które nastąpiło chwilę później, zginęły trzy osoby: dwie z uderzonego w bok samochodu, oraz trafiony nim, oczekujący na przejście pieszy.
Sąd orzekł winę kierującego Mercedesem, skazując go na 4,5 roku więzienia. Uznał, że to jego prędkość była czynnikiem, który zadecydował o tragedii.
Z medycznego punktu widzenia ta sprawa powinna mieć dalsze implikacje – w przynajmniej dwóch aspektach.
Pierwszy, to nadzieja, że po przekroczeniu pewnej prędkości jadący szybko kierowca będzie uznawany winnym wypadku, niezależnie od tego, czy w danej sytuacji miał pierwszeństwo przejazdu, czy też nie. Nie mówimy tu o nagminnym na naszych drogach przekroczeniu o 10-20 km/h. Jeżeli kierowca jedzie bardzo szybko – tak, jak kierowca Mercedesa – to odbiera innym szansę na prawidłową reakcję. Nadjeżdżający pojazd trzeba zobaczyć, przetworzyć tą informację w mózgu, zadecydować o reakcji, po czym zrealizować ją przy pomocy układu ruchu. To wszystko wymaga czasu. Jest on dłuższy, gdy dojdzie element zaskoczenia, ale również inne niekorzystne czynniki – głodu, zmęczenia, etc. Te podstawowe prawdy ignorowane są przez wielu kierowców samochodów osobowych i ogromną większość motocyklistów. Zakładają oni, że przy optymalnej dyspozycji reakcja powinna być wystarczająco szybka. Tymczasem przepisy ruchu drogowego nie są obliczone na ludzi, którzy permanentnie dysponują świetnym refleksem i nienaganną motoryką. Ruch drogowy ma być ułatwieniem dla możliwie najszerszej grupy społeczeństwa, z różnymi możliwościami psychomotorycznymi poszczególnych jego członków. Dlatego ograniczenia limitów prędkości w miejscach szczególnego ryzyka wystąpienia nieprzewidzianych sytuacji (na przykład: w obszarze zabudowanym) są tak znaczne. Z drugiej strony – statystyki są bezlitosne. Pijani kierowcy powodują 18% wypadków. Przyczyną większości jest nadmierna prędkość.
Drugi aspekt jest niemniej ważny. Nie do pojęcia jest dla mnie stwierdzenie, jakie sprawca miał wygłosić bezpośrednio po wypadku: „Nic nie mogłem zrobić. Zajechał mi drogę”. Podczas procesu zabiegał o możliwie niski wymiar kary, ale nie wyraził skruchy. Nie przeprosił rodzin ofiar. Problem w ocenie rzeczywistości? W ocenie związku pomiędzy własnym postępowaniem, a jego następstwami? Być może te wydarzenia powinny być punktem wyjścia do kolejnej rewolucji: powtarzanych okresowo, obowiązkowych badań osobowości dla wszystkich posiadaczy prawa jazdy. Skoro nie można dostać zezwolenia na broń bez przejścia przez takie testy, to dlaczego dajemy prawo kierowania ważącym tonę pociskiem bezkrytycznemu narcyzowi? Mogą okazać się znacznie ważniejsze dla bezpieczeństwa na drogach, niż badania psychotechniczne. Współczesne samochody i motocykle pozwalają na osiąganie naprawdę dużych prędkości. Może niektóre osoby, nie odróżniające życia od gry komputerowej, powinny podlegać prawnemu ograniczeniu gamy pojazdów, które wolno im prowadzić?
I na koniec – wstrząsający jest fakt, że od czasu wypadku (maj 2011) do września 2013 człowiek, który zabił samochodem trzy osoby mógł bez przeszkód prowadzić pojazdy mechaniczne. Rozumiem, że Temida jest ślepa. Ale żeby również pozbawiona wyobraźni?
Komentarze
Czy limity prędkości należy ograniczać? Może wystarczy obniżyć?
Przepraszam, żartuję sobie.
Sytuacja rzeczywiście kuriozalna. Orzeczenie o zabraniu prawa jazdy i tymczasowym aresztowaniu dopiero po zakończeniu rozprawy (wyrok jest nieprawomocny) brzydko świadczy o jakości naszego wymiaru sprawiedliwości.
Natomiast fakt, że sprawca nie kontaktował się z rodziną ofiar i nie przepraszał, nie świadczy o „trwającym szoku” lecz jest w dzisiejszych czasach taktyką forsowaną przez adwokatów i ubezpieczycieli OC, bo taki krok (przeprosiny) to już prawie przyznanie się do winy.
4,5 roku z apotrójne morderstwo? Farsa. Minimum 25 lat, bez mozliwosci wcześniejszego zwolnienia.
Przy tej prędkości, gdyby światlo zmienilo sie na kilkanascie metrów przed wjazdem na skrzyżowanie , nie bylo żadnych szans na wyhamowanie. Gdyby po zmianie światel wjechał prostopadle pełny autobus ?. MB AMG waży jakies 2 tony.
” Być może te wydarzenia powinny być punktem wyjścia do kolejnej rewolucji: powtarzanych okresowo, obowiązkowych badań osobowości dla wszystkich posiadaczy prawa jazdy”
Ale przed badaniami trzeba by do depozytu oddać samochód.
1/ Blokada zapłonu uruchamiana pozytywnym testem na zawartość alkoholu w oddechu. Montowana obowiązkowo i na koszt potencjalnych zabójców po pierwszym przyłapaniu na prowadzeniu „pod wpływem”. Domagająca się losowego w czasie powtarzania testu podczas kierowania pojazdem a nie tylko raz, przy uruchomieniu i automatycznie wysyłająca rezultaty każdego testu na policję.
2/ Częstsze odbieranie prawa jazdy na zawsze.
3/ Zindywidualizowana wysokość mandatów w zależności od zamożności kierowcy. Nie wiem, od zeznania podatkowego, od wartości samochodu, od wartości domu, w którym mieszka, od wysokości konta. W taki sposób, aby właściciela Mercedesa AMG mandat za takie samo przewinienie zabolał równie mocno jak właściciela malucha.
4/ Inteligentne samochody i inteligentne ulice/drogi. W tym przypadaku potrafiące nawiązać ze sobą łączność i ocenić p-o wypadku. W opisanej sytuacji AMG było by madrzejsze od swego kierowcy i zwolniło zawczasu.
Za wyjatkiem pkt. 4 chyba wszystkie poprzednie możnaby już wprowadzić.
Pkt. 4 staje się coraz bardziej realny. W Niemczech powstało już całkowicie zautomatyzowane auto, które samo jedzie, ma sensory do wykrywania pieszych i rowerzystów itd. Inne firmy też pracują nad możliwie największym bezpieczeństwem pojazdów, ale to na razie wielkie koszty i śpiewka przyszłości.
Zadaniem na dziś jest możliwe wyeliminowanie tych wszystkich kapuścianych głów z ołowiem w stopach. Problemem największym jest fakt, że nie zabijają się sami, lecz zagrażają innym uczestnikom ruchu drogowego. Niby wszyscy „normalni” są za bezpieczeństwem ruchu, ale jak tylko mowa np. o radarach, to podnosi się wielki wrzask 🙄
zza kaluży & 1300 gramów
1. Jakas firma (nazwy nie pamietam) juz to stosuje
2. W polskich warunkach nic nie da, i tak bedą jeździć.
3. Jak najbardziej, Szwajcaria przykladem
4. Mercedes w sam. ciężarowych juz kilka lat oferuje system , który w razie wykrycia przeszkody i braku reakcji kierowcy zaczyna hamowanie. Nie zapobiegnie wypadkowi, ale ogranicza skutki.
Jeszcze o wyroku.
Gdyby sprawca dostał 25 lat i w mediach na jego koszt nagłośniono by wyrok, z podaniem nazwiska, może na przyszlość uniknięto by kilku wypadków.
Andrzej52
Odnośnie pkt. 3 i wysokości mandatów w Szwajcarii to Twoje informacje są raczej myśleniem życzeniowym 😉
Nic mi nie wiadomo na temat różnicowania wysokości kary w zależności od zamożności karanego. Jak to zresztą ustalić, kiedy sprawcą jest np. osoba jadąca pojazdem wypożyczonym lub użyczonym?
Konfiskata pojazdu jest możliwa w sytuacji masywnego przekroczenia dopuszczalnej prędkości, jeśli są wskazania, że w ten sposób kierowca taki zostanie powstrzymany od dalszych wykroczeń. Stosowane bardzo rzadko. Natomiast pozbawianie prawa jazdy jest stosowane często i skutecznie.
Za przekroczenie dopuszczalnej prędkości w mieście o 50 km/h traci się automatycznie prawo jazdy na 2 lata, przy ponownym takim wykroczeniu – na zawsze!
nemo
Kiedys w polskiej prasie czytalem o przypadku ukarania osobnika mandatem w Szwajcarii, którego wysokośc byla obliczona wg. jego dochodu.
Ale z Toba nie bede sie sprzeczał, w koncu mieszkasz w krainie czterotysieczników.
W strefie 30 km/h (bardzo częste w centrach i na osiedlach mieszkalnych, a także w pobliżu szkół) wystarczy jechać 40 km/h za szybko, na autostradzie o 80 i żegnaj prawko. Oczywiście po uwzględnieniu tolerancji pomiaru.
nemo
Konfiskata prawa jazdy nawet na wieczność w polskich warunkach niewiele pomoże. Patrz pijacy jeżdżący bez prawa jazdy.
A zlapanie delikwenta bez prawa jazdy jest równiez u nas bardzo trudne, kiedy mialem ostatnia kontrole, nie pamietam.
1300 gramów 17 września o godz. 18:58
„Pkt. 4 staje się coraz bardziej realny. W Niemczech powstało już całkowicie zautomatyzowane auto” Niezupełnie o to mi chodziło. Autonomiczny samochód to nie jest rozwiązanie dla już istniejących milionów samochodów. Ja raczej miałem na myśli rozwiązania cząstkowe, np takie, jakie były zaproponowane w 2007 roku przez CAR 2 CAR Communication Consortium. O ile wiem, to za 2 lata mają w Europie MASOWO pojawić się „gadające do siebie” i „gadające z drogą” samochody a rok temu w Ann Arbor w USA przeprowadzono duży (prawie 3000 samochodów) eksperyment z „inteligentnymi samochodami”.
**http://ns.umich.edu/new/releases/20685-u-m-transportation-research-institute-leads-way-in-smart-car-technology
Andrzeju
polska prasa lubi fantazjować, a może nie chodziło o wykroczenie drogowe?
Tutaj nawet nie ma słynnych uznaniowych widełek od-do.
Widziałeś stosowne tabelki z taryfami za wszystko (ja notorycznie łamię zakaz jazdy rowerem po chodniku przy dojeździe do domu, ale tylko, gdy nie ma przechodniów ani widocznego policjanta i dotąd zdarzyło mi się tylko jedno ostrzeżenie 😉 ) i nie ma co dyskutować 🙄
Pracującemu tu Polakowi, gdy masywnie przekroczył prędkość na autostradzie i namierzył go radar, prokuratura polska przysłała wezwanie (samochód był zarejestrowany w Polsce na niego i matkę) i po ustaleniu, że to on prowadził – odebrała prawo jazdy. Tak więc nie ma co liczyć na anonimowe dokonywanie wykroczeń w tym kraju.
Za jazdę pod wpływem alkoholu powyżej 0.8 promile – utrata prawa jazdy na co najmniej 3 miesiące plus mandat lub więzienie.
Dla recydywistów utrata prawa jazdy może być bezterminowa.
zza kałuży,
OK, ale czy te gadające z drogą lub ze sobą (mam nadzieję, że też z innymi samochodami 😉 ) gadają też z pieszymi i rowerzystami?
Uważam, że seryjne już sensory parkowania też obniżają ryzyko najechania na kogoś niechcący np. przy cofaniu.
Według artykułu z WSJ z 2001 roku progresywne mandaty miała („przez dziesiątki lat”) Finlandia.
Bardzo ciekawy artykuł:
**http://www.stayfreemagazine.org/public/wsj_finland.html
nemo 17 września o godz. 21:08
„czy gadają też z pieszymi i rowerzystami?”
Ja tam jestem zwolennikiem zasady Pareto, czyli przed martwieniem się pieszymi i rowerzystami sprawdziłbym ilu na drodze ginie pieszych i ilu rowerzystów. A następnie porównał te liczby z liczbą ofiar w zderzeniach z udziałem samochodów, motocykli, drzew, śliskich nawierzchni, itd. W skrócie – najpierw sprawdźmy jaka jest najczęstsza przyczyna zgonów w wypadkach drogowych a potem skoncentrujmy się NAJPIERW na zmniejszeniu jej udziału w statystyce. Dziwnie jestem przekonany, że pieszy i rowerzysta mają małe szanse na znaczące narażenie kierowcy na utratę życia. Oczywiście z pewnością ileśtam osób zabiło się wpadając na drzewo, gdy próbowali wyminąć rowerzystę albo zabiło się jadąc na motocyklu po kolizji z pieszym. Ale wątpię, aby była to najczęstsza przyczyna śmierci.
„While the average fine has doubled in the past year to about $219, the number of speeding tickets issued is about the same, and there has been no drop in the number of traffic fatalities.”
Widać na bogatych Finach wysokie mandaty nie robią wrażenia 😉
„pieszy i rowerzysta mają małe szanse na znaczące narażenie kierowcy na utratę życia”
A życie pieszych i rowerzystów się nie liczy?
W Szwajcarii 6-letni rowerzysta jest pełnoprawnym użytkownikiem wszystkich dróg, gdzie nie ma zakazu poruszania się rowerem.
W 2012 roku na drogach Szwajcarii zginęło 339 osób, w tym 75 pieszych, 74 motocyklistów, 36 rowerzystów.
3/4 zabitych pieszych zginęło z winy automobilistów.
W Polsce w 2012 roku zginęło 3520 osób (znaczna poprawa w porównaniu z poprzednimi latami), w tym ponad 30 proc. pieszych.
W Polsce mieszka 5 razy więcej osób niż w Szwajcarii i jeździ 4 razy więcej pojazdów.
nemo 17 września o godz. 21:29
„Widać na bogatych Finach wysokie mandaty nie robią wrażenia”
Zakładając, że środki z mandatów zostaną zużytkowane sensownie, znasz jakiś lepszy sposób na pozyskanie wiekszej ilości takich środków aniżeli golenie winnych proporcjonalne do stanu posiadania i rodzaju winy?
Przypominam, że komentujemy określony wypadek, gdzie winowajca był właśnie człowiekiem bardzo zamożnym. Dlatego też i moja sugestia o różnicowaniu wysokości mandatów. Suma z mandatu ma w moim pojęciu dwa zastosowania. Jedno – karzące winowajcę a drugie – obracane ku pożytkowi społecznemu. Nawet jeżeli po bogatych takie kary spływają jak woda po kaczce (pomijając fakt, iż bez znajomości rozkładu zarobków i mandatów w Finlandii ciężko coś powiedzieć) to społeczeństwo potencjalnie skorzysta. Zresztą arykuł podaje przykłady reakcji zamożnych, które raczej dalekie są od obojętności na wysokie kary. 😉
A co do podawanych przez @nemo liczb i procentów to ja właśnie jestem za tym, aby przypatrywać się tym kategoriom, gdzie jest największa szansa na zmianę/poprawę. Jeżeli w Szwajcarii najwięcej osób ginie po ataku krowy wyskakującej z bunkra to zastanowiłbym się jak temu przeciwdziałać. Jak w Polsce wyniku najechania na pieszego albo bocznego zderzenia dwóch samochodów to także odpowiednio do lokalnej specyfiki. To chyba jasne.
zza kaluży
” A następnie porównał te liczby z liczbą ofiar w zderzeniach z udziałem samochodów, motocykli, drzew, śliskich nawierzchni.
Jeszcze nie widzialem drzewa wkraczającego pod samochód.
To nie drzewa są winne, tylko kierujacy.
Niestety, ale w Polsce wini sie za wypadki np. drzewa i je wycina przy drodze. A w takiej np. Holandii wszystkie jednopasmowe drogi (no prawie wszystkie mi znane) sa obsadzone drzewami i nikomu to nie przeszkadza.
Andrzej52 18 września o godz. 4:11
„Jeszcze nie widzialem drzewa wkraczającego pod samochód.”
Hej, ja tego nie sugerowałem! Napisałem „z udziałem”.
Ale ludziska tutaj uparte. Przecież ja niczego innego nie chcę podkreślić, jak tylko sensowność zaczynania naprawiania świata od najważniejszych problemów i opierania się na faktach. Jak gdzieś na świecie najwięcej ludzi ginie w zderzeniu auta z drzewem to tam ludziska powinni zacząć mysleć jak to naprawić. Jak gdzieś auta najeżdżają na pieszych to myśleć, jak tych pieszych usunąć z drogi. Poddaję się. 😉
zza kaluży
Nie obrażaj sie, nie ma o co.
Tak w polsce sie myśli, uderzył w drzewo, a dlaczego tego drzewa nie wycieto wczesnie ?
Zderzył sie z krową, mimo że wcześniej byly znaki, a on jechał jak wariat, winna krowa.
Pamietasz głosny wypadek polskiego autobusu przed dwoma laty pod Berlinem ?
Jechał polski kierowca polskim autobusem na pustej o tej porze dnia, tygodnia i roku trzypasmowej autostradzie, zbliżając sie do „skrzyżowania” widział wjeżdżające co jakiś czas samochody. Wystarczyło pięćset metrów wcześniej spojrzec w lusterko i zjechać na środkowy pas. Nie było by problemu. A tak, Niemka widząc nadjeżdżajacy pojazd myślała po niemiecku, myslała że prowadzi go normalny kierowca i ustąpi miejsca i wjechała. A Polak pojechał po polsku, przeciez on jest z narodu Panów. I kosztowalo to życie 14 osób.
Nigdy, ale to nigdy , nie zdarzylo mi sie , żeby polski kierowca autobusu ustapił mi miejsca na autostradzie, zmieniając pas. a przejechalem jakies 1,5 mln kilometrów.
W Polsce nawet pojedyncze drzewa parę metrów od drogi lub posadzone za rowem mają magiczną siłę przyciągania pojazdów.
Szczególnie w sobotnie dyskotekowe noce.
„Jak gdzieś auta najeżdżają na pieszych to myśleć, jak tych pieszych usunąć z drogi”
Rozjechać? Zwłaszcza tych przełażących na drugą stronę ulicy.
Co się będą pałętać pod kołami i wiecznie łazić po tych pasach 🙄
Rowerzystów zepchnąć do rowu lub „musnąć” lusterkiem, albo zmieść podmuchem ciężarówki…
nemo 18 września o godz. 9:06
„Rozjechać?”
Pisząc o usunięciu pieszych już przewidywałem, że możesz chcieć chwycić mnie za słówko. Ja jestem internetowy bot wyposażony w moduł uczenia się od użytkownika a kontakt z tobą zdecydowanie uzasadnia takie oczekiwania.
Odpowiadam zatem na poziomie przedszkola, do którego mnie zaprowadziłeś: każdy sądzi po sobie.
„Zwłaszcza tych przełażących na drugą stronę ulicy. Co się będą pałętać pod kołami i wiecznie łazić po tych pasach. Rowerzystów zepchnąć do rowu lub „musnąć” lusterkiem, albo zmieść podmuchem ciężarówki…”
Oczywiście, że przeczytałem zarówno raport „Wypadki drogowe w Polsce w 2012 roku” jak i „Zdarzenia drogowe z udziałem rowerzystów
w latach 2008-2011”. Jak chcesz nabyć wiedzę faktyczną – polecam tobie zrobienie tego samego.
Na marginesie byłem uderzony lusterkiem półciężarówki tak, że byłem na pogotowiu i ubezpieczenie kierowcy wypłaciło mi odszkodowanie. Wielokrotnie też byłem „zdmuchiwany”. Raz też wielka ciężarówka ścinając zakręt w prawo złapała mnie pomiedzy kołami naczepy a bardzo wysokim krawężnikiem tak, że musiałem wskoczyć na ów krawężnik i nie rozbić się przy okazji o latarnie stojące na chodniku. Przy prędkości około 30-35 km/godz. Bozia czuwała i się udało, poza tym jechałem przypięty do pedałów i mogłem rowerem wskoczyć na krawężnik.
Ja mam podejście inżynierskie i uważam, ze dużo łatwiej jest fizycznie odseparować rowerzystów i przechodniów od samochodów niż zmienić ludzką mentalność. Ty możesz mieć oczywiście inne poglądy i woleć marzyć o cudach inżynierii społecznej. Ja najpierw wyczerpałbym wszelkie możliwości wybudowania oddzielnych – fizycznie „bronionych” przed ruchem samochodowym ścieżek rowerowych, bezkolizyjnych przejazdów itd. (tak samo dla pieszych, czyli np. tunele, kładki, itd.) a tylko tam, gdzie się tego nie da zrobić polegał na wychowywaniu ludzi i zmienieniu przyzwyczajeń. Np. światła drogowe przy przejściach dla pieszych powinny być stowarzyszone ze szlabanem. Pieszy naciska przycisk na słupie, po chwili zapala się mu zielone a autom czerwone ORAZ NA ULICĘ WYCHYLA SIĘ RAMIĘ SZLABANU. Albo z jezdni wstaje bariera w poprzek jezdni.
Ale to wszystko jest akademicka dyskusja, znając procent najechań na pieszych na pasach do wszystkich najechań na pieszych.
„Ja mam podejście inżynierskie i uważam, ze dużo łatwiej jest fizycznie odseparować rowerzystów i przechodniów od samochodów niż zmienić ludzką mentalność.”
Tak własnie robi sie w Holandii , przynajmniej tej mnie znanej.
Obok drogi z obydwu stron biegnie droga dla rowerzystów, traktorów , pieszych itp. Na główna droge nie ma wyjazdu z każdej posesji, tylko posesje sa podłączone do tej dróżki, a wyjazd na główna droge jest co kilkaset metrów. Przez wioske można jechac dopuszczalne 80 km/godz (jest to dopuszczalna predkość na drogach jednopasmowych). Proste.
Tylko się nie irytuj, zza kałuży 😉
Wydawało mi się, że odróżniasz sarkazm od „zaprowadzania do przedszkola”.
Wiem, że zmiana mentalności to proces powolny, ale możliwy.
Przed pierwszymi automobilami musiał biec człowiek z ostrzegającą flagą, dzisiaj pieszy i kierowca już są do siebie trochę przyzwyczajeni 😀
Co nie zmienia faktu, że w Szwajcarii na pasach w ubiegłym roku zginęło 14 osób (z 75 pieszych zabitych w ruchu drogowym).
Jeszcze w latach 80. na przejściach dla pieszych ginęło przeciętnie 66 osób rocznie.
Lepiej oznakowane przejścia, wysepki, konsekwentna polityka informacyjna, trening z policjantami i odblaskowe pasy dla przedszkolaków i uczniów klas pierwszych, plakaty i reklama w mediach przed rozpoczęciem roku szkolnego, a także ogólne wpajanie zasady szukania kontaktu wzrokowego między pieszym a kierowcą nadjeżdżającego pojazdu, doprowadziły do tego, że na pasach giną dziś głównie osoby w podeszłym wieku, najeżdżane również przez mocno starszych kierowców 🙁
Społeczeństwo się starzeje.
Również wśród rowerzystów zanotowano przyrost zabitych w grupie wiekowej 55-60 lat i są to głównie użytkownicy e-bike’ów.
Najmniej zabitych (na milion mieszkańców) przypadło w Wielkiej Brytanii (28), Szwecji (31) Danii (32) Holandii (33).
Najwięcej na Litwie (100) w Rumunii (96) Polsce (93) i Grecji (92)
(Dane unijne)
Już tu o tym raz dyskutowaliśmy.
Tym razem możemy się doszukiwać związków z neurofizjologią, mentalnością, kulturą?…
W mojej optyce: infrastrukturą, tradycją (przyzwyczajeniami), biedą…
Pierwszego nie będę nawet zaczynał, drugie to szalone tempo zmian w ilości kierowców i w ilości pojazdów na przestrzeni zaledwie jednego pokolenia i to praktycznie bez żadnych jakościowo znaczących i masowych zmian w sieci drogowej a trzecie to zapracowanie Polaków. Długie godziny pracy, wiele miejsc pracy, dorabianie, mało pieniędzy na opiekunki do dzieci i dla emerytów, zmiany na gorsze w ilości i godzinach pracy szkół, domów kultury, bibliotek, zastępowanie kolei transportem drogowym, itd., itp. Siła złego na jednego.
Jak widzisz wolę koncentrowac się na MIERZALNYCH cechach.
Nie wiedziałbym jak zmierzyć narodowe zmiany w neurofizjologii, mentalności czy kulturze Polaka. Jaką wartość liczbową przypiszesz kulturze przechodnia, który jest głuchy na sygnały dźwiękowe kierowcy bo na uszach ma słuchawki a w nich Dies Irae z „Requiem” Verdiego, właśnie wyrzucił na ulicę papier po hamburgerze a całą uwagę pochłaniu mu biegnięcie za swoim, lecącym bez kagańca i bez smyczy psem?
Andrzej52 18 września o godz. 7:35 pisze: „.. . zbliżając sie do „skrzyżowania” widział wjeżdżające co jakiś czas samochody. Wystarczyło pięćset metrów wcześniej spojrzec w lusterko i zjechać na środkowy pas. Nie było by problemu. A tak, Niemka widząc nadjeżdżajacy pojazd myślała po niemiecku, myslała że prowadzi go normalny kierowca i ustąpi miejsca i wjechała. A Polak pojechał po polsku, przeciez on jest z narodu Panów. I kosztowalo to życie 14 osób.”
Szanowny Andrzeju52
Wydaje mi się, że to jednak tendencyjny opis zdarzenia. Otóż o ile wiem, to ta Niemka, to policjantka a każdy policjant ze względnie cywilizowanego świata do którego można zaliczyć i Niemcy miał przynajmniej kurs z wiktymologii a tyym samym powinien wiedzieć, że przy kiepskiej pogodzie, śliskiej jezdni i słabej widoczności, wjeżdżanie na autostradę przy niedostosowanej prędkości z „pasa wjazdowego” a nie skrzyżowania grozi „śmiercią lub kalectwem”. Jechała starszawym Mercedesem bo modelem E124 o masie w granicach 1500-1600 kG i „wycięła” w autobus z taką siłą, że zepchnęła go z pasa powodując ten straszny wypadek. Moim zdaniem, to kretynka bez wyobraźni i tyle. Tego czy ktoś go właśnie nie wyprzedzał i czy miał warunki by ustąpić, to nie wiadomo przecież, bo trzeba by zajrzeć do akt sprawy i na dodatek ocenić wiarygodność świadków a nie opierać się na „obiektywnych” dziennikarzach niemieckich, stąd takie „ferowanie wyroków” wydaje mi się nieco pochopne.
Pozdrawiam, Nemer
Szanowny Panie Doktorze
Był Pan łaskaw napisać: – „Pijani kierowcy powodują 18% wypadków. Przyczyną większości jest nadmierna prędkość.”
Jakiś rok temu a może wcześniej, czytałem, że na WAT-cie zbudowano prototyp „bramki” mobilnej, która ustawiona na szosie potrafi namierzyć „narąbanego” kierowcę. Cóż za problem elektronicznie przekablować dane do najbliższego patrolu drogówki?
Ponieważ temat się nie rozwija, zachodzi uzasadnione przypuszczenie, że zastosowanie takich bramek sparaliżowałoby naszą „klasę polityczną” na tyle, że nasz Kraj by przepadł po prostu, że nie wspomnę o służbie zdrowia i mobilności być może i Pańskich kolegów po fachu.
Pozdrawiam, Nemer
@ 1300 gramów – Auto gadające z drogą? W Polsce będzie to monolog Drogi: „Dziura, dziura, przełom, garb, dziura, cztery dziury naraz, garb,…” Taka Wielka Improwizacja 2.0 :O
To nie tylko nadmierna prędkość jest przyczyną wypadków. Na to składają się różne rzeczy takie jak warunki na drodze, czy doświadczenie w prowadzeniu samochodów. To, że prawo jazdy jest odbierane po rozprawie jest chyba normalne, gdyż jest to środek karny, który ogranicza prawa obywatela i nie można go sobie ot tak nałożyć. Musi zrobić to uprawniony do tego organ, jakim jest sąd, po przeprowadzeniu rozprawy i zbadaniu całej sprawy
@Hu hu
dobre 😆
Doskonaly wpis, Panie Doktorze.
„…prawo jazdy jest odbierane po rozprawie jest chyba normalne, gdyż jest to środek karny, który ogranicza prawa obywatela i nie można go sobie ot tak nałożyć”.
Jeśli kodeks przewiduje taką karę za określone wykroczenie (jazda pod wpływem alkoholu powyżej 0.8 prom, przekroczenie prędkości ponad określony limit) – to można „ot tak” i robi to policja.
I nikt nie jest zaskoczony, bo wszyscy znają konsekwencje niewłaściwego zachowania.
Jeśli kodeks jest sformułowany niejasno i pozostawia pole do interpretacji, to wówczas rozstrzyga sąd, ale kuriozalne jest, że robi to dopiero po upływie ponad roku od zdarzenia.
Nemer
18 września o godz. 21:24
Nie chciałbym byc uważany z trolla, lub co gorsze Macierewicza.
Nie zgodze sie z Toba w Twoim opisie wypadku.
Schoenefelder Kreutz, a na tym węźle autostradowym (jeśli „skrzyżowanie ” Ci nie odpowiada) zdarzenie mialo miejsce, znam jak wlasne podwórko. Przejeżdżalem tamtedy ok 500 razy i to prowadzac troche większy pojazd niz osobówka, chociaz mniejszy niz 18-to tonowy autobus.
W sieci byly zdjecia obydwu pojazdów, MB miał uszkodzony lewy tyl, natomiast na autobusie nie bylo widac po jego prawej stronie uszkodzeń, które spowodowane bylyby mocnym uderzeniem prawie prostopadłym przez dwutonowy W124. Poza tym, po takim uderzeniu, pasażerowie MB wyladowali by na reanimacji. MB W124 ma tylny napęd i jak Niemke wynioslo z zakrętu, to uderzyla tyłem w przód autobusu. A to , że autobus przelecial przez dwa pasy ruchu, było spowodowane reakcją kierowcy, odbiciem w lewo.
Ja osobiscie ,zbliżając sie do wjazdu na autostrade, widząc włanczający sie pojazd, zerkam w lusterko, włanczam migacz i zjeżdżam na lewy pas. Nawet jeśli ktoś chce Cie wyprzedzić, to ulatwia Ci ten manewr. To jest niemiecka kultura jazdy, a nie polska polna droga.
I jeszcze jedno, czego media nigdy nie mówią.
W polskich biurach podróży nagminne sa podróże noca, żeby tylko zaoszczędzić kilka groszy na dodatkowym noclegu. Autobus ten wracał z Hiszpanii, jechał całą noc, ten kierowca prawdopodobnie usiadł z a kółkiem ok godz. 4.30. Wcześniej „odpoczywał” na prawym fotelu, lub w luku bagażowym. Jak myślisz jaka byla jego sprawność psychomotoryczna ?. Jakie byly jego reakcje na trudne sytuacje na drodze ? Poza tym był to młody wiekiem i stażem kierowca autobusu.
Dla mnie jest on pod względem moralnym współwinnym wypadku.
Jeszcze jedno. Był to listopad, niedziela, deszczowe przedpoludnie. Czyli prawie na pewno nikt go nie wyprzedzał.
Pozdrawiam
Niemiecki sąd uznał sprawczynię wypadku jedyną winną. Jako przyczynę ustalono nadmierne przyspieszenie, które spowodowało zarzucenie tyłem samochodu na zakręcie i poślizg będący skutkiem prób wyrównania kierownicą. Potwierdzili to pasażerowie tego mercedesa. Kobieta nie była policjantką lecz pracownicą administracyjną policji.
Kierowca autokaru nie ponosił żadnej winy. Według sądu.
Inna sprawa, że na tym wjeździe zdarzyło się już kilka podobnych, choć nie tak tragicznych w skutkach zderzeń. Być może konstrukcja tego wjazdu pozostawia nieco do życzenia.
Żaden włączający się do ruchu kierowca nie może oczekiwać, że nadjeżdżające pojazdy ustąpią mu miejsca zmieniając pas.
Nawet jeśli na niemieckich autostradach panują takie dżentelmeńskie zwyczaje (moje obserwacje tego nie potwierdzają), to zawsze trzeba się liczyć z tym, że nie wszyscy te obyczaje znają i stosują.
O ile jadący prawym pasem zmieniają go na wysokości wjazdów, to czynią to często z obawy przed zderzeniem z nieuważnym lub zbyt ofensywnie wjeżdżającym.
Na niemieckich autostradach 3-pasmowych zdarza się, że szybko jadące samochody wyprzedzają jadących prawym i środkowym pasem, aby po chwili przeciąć im drogę zmierzając do najbliższego zjazdu.
Andrzej52 19 września o godz. 17:00
„ten kierowca prawdopodobnie usiadł z a kółkiem ok godz. 4.30. Wcześniej „odpoczywał” na prawym fotelu, lub w luku bagażowym. Jak myślisz jaka byla jego sprawność psychomotoryczna ?. Jakie byly jego reakcje na trudne sytuacje na drodze ?”
**http://www.antisleeppilot.com/
**https://www.daimler.com/dccom/0-5-1210218-1-1210332-1-0-0-1210228-0-0-135-0-0-0-0-0-0-0-0.html
**http://www.youtube.com/watch?v=A66zgJ4Oj8o
Pracują ludzie nad pomocą dla zmęczonych kierowców, pracują. Za jakiś czas pewnie te systemy zawitają i do samochodów-szaraków.
Panowie
Przedstawiając wypadek pod Berlinem, nie było moim celem bronienie sprwaczyni wypadku (pod względem prawnym), a pokazanie , że nie zawsze sztywne trzymanie sie prawa, twarde egzekwowanie pierszeństwa na drodze jest prawidłowe i uchroni nas od wypadku. Co potwierdził sąd w przypadku kierowcy MB AMG.
Chcialem pokazać, że należy przede wszystkim myśleć i to za innych, przewidywac co moga zrobic inni uczestnicy ruchu, oraz być życzliwym i kulturalnym na drodze. Ostatnia cecha jest niespotykana na polskich drogach..
Pozdrawiam i dziękuje za wyjątkowo kulturalna dyskusje.
Żadne przepisy nie uchronią nas przed idiotami, jest przepis, ograniczenie prędkości do 50 km/h a ten kretyn jechał 130.
Wiara w magiczna moc ograniczenia dostępu do prawa jazdy odbije się tylko na spokojnych obywatelach, jeszcze jedna udręka, jeszcze jedno zaświadczenie.
Zaświadczenie od lekarza jak rozumiem, społecznie będziecie doktorzy wystawiali?
Po godzinach?
Proszę się zająć czymś pożytecznym, a nie ograniczaniem wolności, przy okazji wypadku.
jak się coś bulwersującego wydarzy to różni z lewa i prawa od razu specustawę jako „pacaneum”:)
Ustawa zakaże, zaostrzy, zwiększy represje, ograniczy wolności ale tak dla nas lepiej.
Brawo dla sędziego, nie zawsze się zdarza myślący, wielu by uznało współudział ofiary, taka jest praktyka a widać nie musi być i paragrafów nie brakuje.
W latach sześćdziesiątych, za Gomółki, miało miejsce głośne wydarzenie, banda wyrostków wyrzuciła z pociągu konduktora który zginął. Sprawa głośna, grunt podatny, wtedy kiboli nie było, ale chuliganerka i owszem. Odezwały się głosy, żeby zaostrzyć prawo i za wyrzucenie konduktora…
Na nic zdały się głosy rozsądku, że prawo już zabrania wyrzucania konduktorów, że za wyrzucenie konduktora jak zginie, grozi kara śmierci, prawo zabraniające wyrzucania konduktorów uchwalono, nie wiem czy objęło konduktorki.
Nieodpowiedzialnych kierowców powinno się skazywać co najmniej na dożywocie. Bo jak można spowodować śmierć trzech niewinnych osób samemu nie robiąc sobie krzywdy? To jest szczyt ironii\i..
Rzucanie się do uchwalania ustaw to konsekwencja używania civil law. Ja nie kazałem zakochiwać się w Napoleonie. Jedna trzecia ludzkości woli posługiwać się common law.
Tak czy tak pozostaje problem egzekwowania istniejącego prawa, czy to w postaci kodeksów czy w postaci precedensów.
Kilka lat temu gazety w Chicago rozpisywały się (z publikacją zdjęć delikwentów na okładce włącznie) o kierowcach, którym w wyniku jakiegoś przewinienia odebrano prawo jazdy a którzy na kolejne rozprawy do sądu przyjeżdżali samochodami, siedząc za kółkiem.
Bardzo dużo czytelników pisało listy do redakcji biorąc kierowców w obronę, bo „prawo jazdy jest prawem” obywatela a nie przywilejem. Bez prawa jazdy życie podobno nie jest możliwe, bo obywatel nie zarobi na siebie. Odebranie prawa jazdy w/g tych ludzi jest równoznaczne ze skazaniem na powolną śmierć głodową i dlatego żadne przestępstwo, które pozostawia przestepcę na wolności, nawet czasowo, nie może kończyć się odebraniem prawa jazdy. Byłoby to niehumanitarne.
I dlatego gazety mogły wysyłać swoich reporterów do budynku sądu, aby siadali przed salą rozpraw dla pijaków, którym zabrano prawo jazdy w wyniku policyjnego zatrzymania na drodze. Policja zatrzymywała zalanego w trupa niedoszłego zbrodniarza, zabierała mu prawo jazdy, samochód wysyłała na policyjny parking a delikwenta do aresztu. Pijaka rano odbierała z aresztu rodzina a po kilku tygodniach na rozprawę nasz bohater przyjeżdżał innym samochodem. Po zakończeniu rozprawy wychodził z sądu, gazetowy fotograf za nim, w sam raz na czas aby uwiecznić uśmiechniętą od uch do ucha mordę czasowo trzeźwiego pijaka z nad kierownicy, gdy wyjeżdżał z sądowego parkingu.
Po wyroku odbierającym mu prawo jazdy na ileśtam miesięcy i kierującym go na leczenie dla alkoholików, uzależniającym odzyskanie prawa od opinii lekarskiej, odbytych kursów, szkoleń, obejrzenia policyjnego filmu z graficznymi obrazami ofiar wypadków sfilmowanymi zaraz na drodze i tak żeby wszystkie flaki i wyciekające mózgi było wyraźnie widać.
Sąd – sądem, prawo – prawem, a miejscowy Jasiek i tak i tak, z prawkiem czy bez, z sądu do domu autem pojedzie. I będzie oczywiście dalej się śmiał i jeździł. A gazety najwyżej będą mogły tę uśmiechniętą mordę na tytułową stronę wywalić. I co? Hłe, hłe, hłe. I nic.
„I na koniec – wstrząsający jest fakt, że od czasu wypadku (maj 2011) do września 2013 człowiek, który zabił samochodem trzy osoby mógł bez przeszkód prowadzić pojazdy mechaniczne.”
Łatwo jest oceniać ex post. W tym czasie nie można było powiedzieć, że zabił, bo on był niewinny. Jak każdy, zanim się go skarze. Na nierychliwość sądów należy tutaj narzekać, a nie na to, że nikt nie przeniósł się w czasie i nie poznał przyszłego wyroku sądu.
Coś od Pańskiego kolegi po blogu:
http://kowalczyk.blog.polityka.pl/2013/09/25/genialna-bezczelnosc/
Hy, hy, hy…
Hu hu
To wcale nie jest śmieszne, nie wiem jaki procent lekarzy przepisuje homeopatyczne leki ale nie jest to margines. Wielokrotnie się z tym spotykałem w czasie wizyt z dziećmi w gabinetach.
@ Parker – to raczej przeciwnicy homeopatii dali ciała. A lekarza zawsze można zmienić. Pomijam fakt, iż metoda ta stosowana jest w całym cywilizowanym świecie, co nie rozstrzyga o jej słuszności, lecz daje do myślenia. Ale to w sumie drugorzędna sprawa. Mnie dziwi ten wybuch histerii w wykonaniu podobno kierujących się rozumem.
W całym cywilizowanym świecie jest mnóstwo hohsztaplerki, wiara w cuda rozciąga się na wschód i południe, mnie to nie daje do myślenia, rozumiem mechanizm.
Sprawa jest pierwszorzędna, jeżeli za cudami stoi autorytet z dyplomem. Pomijam straty finansowe ludzi nabijanych w butelkę, ale wiele kuracji homeopatycznych kończy się powikłaniami, szpitalem i zgonami.
Nie znam statystyk, ale znachorzy wielu na tamten świat wyprawiają, a homeopaci do nich należą.
Przepraszam za błędy ortograficzne, taka przypadłość a komórka nie poprawia:(
@ Parker
Skoro nie znasz statystyk, czyli de facto nie masz pojęcia o czym piszesz, nie mów proszę fałszywego świadectwa. Oskarżenia są jak gwoździe – łatwo się je wbija, trudno wyciąga.
Ponieważ nie znam statystyk ilu znachorzy ludzi na tamten świat wysyłają, sprawa nie do zbadania, ilu starszych zeszło na zapalenie płuc, bo zamiast aspiryny brali cukier mlekowy, to ponieważ nie wiem ilu, to żaden.
Przepraszam homeopatów i innych znachorów za fałszywe oskarżenia.
Z bogiem hu hu
Zapalenie płuc leczy się kwasem acetylosalicylowym?
No patrzcie, jak to człowiek uczy się całe życie…
Nie, nieleczone przeziębienie kończy się zapaleniem płuc, i w przypadku dzieci czy starców kończy się zgonem czy przynajmniej groźnymi powikłaniami.
Wtedy w szpitalu, odstawiają placebo i zaczynają leczyć, czasem za późno
Dzieci biorą placebo…
@ Parker – dla dobra tej dyskusji wyjdź z Matrixa, proszę bardzo.
Jeżeli nie rozumiesz, to wyłożę kawę na ławę: w życiu NIE SPOTKAŁEM się z sytuacją, aby ktokolwiek stary czy młody, a tym bardziej rodzic dziecku, podał najpierw to co ty określasz mianem placebo, ZAMIAST antybiotyku, NLPZ czy czegoś podobnego, zwłaszcza w ostrym przebiegu. Odwrotnie: ludzie „bierą się” za środki niekonwencjonalne dopiero wtedy, gdy leki Rp. zawodzą.
Hu hu
Przecież o tym rozmawiamy, o homeopatii której działanie nie wykracza poza efekt placebo ponieważ nie zawierają nawet molekuły substancji czynnej i to często od kilkunastu już rozcieńczeń co nazywa się pamięcią wody. Na marginesie, rozcieńcza się spirytus ale pamięć spirytusu to hyba słabo brzmi.
To ze mnie wariata robisz, czy nie wiesz czym jest homeopatia?
Czarna magia, 100% placebo.
A ludzie się biorą za leki niekonwencjonalne jak zawodzą normalne.
Tyle że homeopatyczne uchodzą za leki konwencjonalne i są przez lekarzy często zapisywane, fakt, obok kuracji klasycznych, jako uzupełnienie, ale są też lekarze którzy to stosujá jako jedyną kurację.
@ Parker – może po nazwiskach, którzy konkretnie leczą tylko homeopatycznie? Znam wielu lekarzy – nikt tak nie postępuje.
A co to jest homeopatia, to ty już mnie nie ucz. Tyle, że ten temat mnie nie obchodzi. Obchodzą mnie natomiast konkrety. Ile razy złożyłeś na policji czy prokuraturze doniesienie przeciw tak zwanym szarlatanom – z umotywowaniem prawnym?
Człowieku, wolno tak robić i tak leczyć, leki homeopatyczne są sprzedawane w aptekach, uchodzą za leki a nie suplementy diety. Jak chcesz poszukać lekarzy homeopatów, to zapytaj Google, jest ich na pęczki.
To nie jest sprawa dla policji, tylko izby lekarskiej czy rady aptekarskiej jak taka istnieje.
Nie zajmują stanowiska zblatowane z koncernami.
No to teraz już nic nie rozumiem.
Leki są niby „oszukane” ale dostępne w aptekach (sprawdziłem – powalające ilości, jedna półka czy szuflada na kilkadziesiąt, nie licząc tego co w magazynach – mówię o proporcji wobec „zwykłych” medykamentów of kors). Lekarze – działają legalnie, nie w podziemiu. Nb. w „Pulsie Medycyny” ukazała się opinia prawna, według której leczenie w ten sposób i dystrybucja tych leków są w pełni usankcjonowane. Jak w każdym rozwiniętym kraju zresztą.
Tylko po co takie halo wobec tak marginalnej sprawy?
Może zajmijmy się lepiej czymś konkretnym i poważnym. Np. boreliozą (choroba z Lyme). Bo to, panie, różnie się pisze – np. że testy przeciwciał (ELISA i Western Blot) w jej przypadku są niemiarodajne i dają wiele fałszywie ujemnych wyników, na ten przykład…
Co Pan Doktor o tym napisze?
Nic nie rozumiesz?
Ale widzisz że półki się uginaję od tej samej substancji, czystego cukru mlekowego pod różnymi nazwami udającymi lekarstwa i lekarze którzy te fałszywki zapisują zamiast lekarstw prawdziwych zabierając ludziom zawsze poeniądze, często zdrowie.
To jak to jest problem marginalny to mi się nie chce do ciebie odzywać bo albo nic nie rozumiesz co piszesz na początku, albo trollem jesteś pospolitym co bardziej prawdopodobne.
„Półki uginają się od cukru mlekowego”
Widzę, iż: nie byłeś chyba nigdy w aptece – to raz; nie rozumiesz, co się do ciebie pisze – to dwa; a zatem nie chce mi się z tobą gadać – to trzy.
A co tu tak raptem zacichli, a?
Panie Doktorze, co Pan na to – przecież to Pański kolega po fachu!:
http://wyborcza.pl/1,75478,14729502,Pobieraja_organy_od_zywych_ludzi__Burza_wsrod_lekarzy.html
Zwykły nieuk, skończony oszołom czy… pierwszy odważny, który zauważył nagość cesarza, względnie największy przekręt (niekoniecznie czysto medyczny) w dziejach?
Wrzucasz hu hu temat, o homeopatii na przykład, a jak ktoś go podejmuje, to uważasz, że nie warto się zajmować takimi duperelami, typowy troll.
Tym razem masz rację, nie warto się zajmować wystąpieniem jakiegoś filozofa domorosłego co twierdzi, że ludzie nie umierają.
Tylko się ilość transplantacji zmniejszy przez takiego… (zostawiam trzy kropki bo to lekarz, za mocne słowo wobec przedstawiciela tej profesji, nawet jak dotyczy to anonimowego… można zostać zbanowanym, czego doświadczyłem).
Trolluj dalej hu hu, może ktoś się odezwie:)
Absolutnie błędne wnioski, @Parker
Moim zdaniem tematem jaki sugeruję, trzeba się zająć i to na 102%.
A co do ciebie to i tak nie uda ci się mnie urazić, zwłaszcza iż w twoich wpisach nie ma za grosz nic merytorycznego.
Zakładam, że Gospodarz po prostu jest pilnie zajęty.
A poprzedni o homeopatii który wrzuciłeś opatrzony później komentarzem ” Tylko po co takie halo wobec tak marginalnej sprawy?
Może zajmijmy się lepiej czymś konkretnym i poważnym.”
To teraz jest poważna, to może emotikony wklejaj. Trollujesz.
A sprawa poważna, przeszczepy od żywych biorą.
Do Faktu z takimi rewelacjami, to super niepoważny temat.
A owszem.
Bo rozpętałeś przez tę homeopatię totalną histerię po samo niebo.
A teraz nagle lekceważysz coś znacznie bardziej istotnego. Chciałbym wierzyć, że czynisz to z ignorancji, a nie świadomie.
I kto tu jest trollem, hę?
Notabene, autorka pierwszego wywiadu-rzeki z prof. Z. Religą, G. Cetys-Ratajska też poruszyła ten wątek. Warto zajrzeć do tej książki, chociaż wydanej 21 lat temu.
Tak, zostawmy homeopatię, zlikwidujmy przeszczepy, bo organy od żywych pobieramy.
Jak wątroba umrze z pacjentem, to wtedy ją przeszczepiajmy.
Zajrzyj do książek jeszcze starszych, to się w naukach sprawdza, ten od homeopatii zdaje się już ponad sto lat temu swoje brednie stworzył.
No skoro tak mówisz (bo ja bynajmniej wcale, coś ci się pod pokrywką poprzestawiało)… to zlikwiduj transplantologię, a co….
Swoją drogą: Einstein też stworzył swoje brednie („O elektrodynamice ciał w ruchu”) 108 lat temu. Promienie X były jeszcze wcześniej, podobnie szczepienia czy pierwsza nowożytna operacja nowotworu (202 lal temu) – no same archaiczne brednie…
Ale rozumiem cię – umysły zniewolone pytań nie znoszą.
Panie Doktorze,
co prawda wakacyjna szkolka sie juz skonczyla – ale w zwiazku z ostatnimi wypadkami w Warszawie, moze skusilby sie Pan na napisanie czegos o tym jak biegac (i cwiczyc) tak, zeby nie zaszkodzic swojemu sercu?
O Koperniku zapomniałeś, że Archimedesa nie wspomnę.
Skoro polecasz poddać pod dyskusję te pseudo filozoficzne rozważania na temat momentu śmierci, sukcesów.
Mnie tam się wydaje, że od osób żyjących organów się nie pobiera, cokolwiek by twierdził ten …. To szkodliwe takie gadanie, po występach prokuratora Ziobry transplantologia, i tak kulejąca w naszym katolickim kraju właśnie wróciła do stanu sprzed tego zdarzenia, niezadawalającego.
Ma na sumieniu kilkadziesiąt istnień ludzkich ten …. Miejmy nadzieję, że ten doktor fiolozof … nie zbierze takiego żniwa.
Ale ty mu pomagasz.
Gronkowiec, zaproś do stołu piętnaście tysięcy osób, może się zdarzyć, że ktoś nie przeżyje deseru.
Wypadek jak wypadek, mógł pod samochód wpaść.
Ale nasze media muszą sensacji i winnego szukać a lekarze się wypowiedzieć jak biegać.
Odpowiem ci, powoli:)))
No jasne, jasne. Jaki zaszczytny tytuł mi przyznasz, @Parkerze: zdrajcy demokracji, myślozbrodniarza czy wroga klasowego?
A ja tylko, co widać na załączonym obrazku, zadałem konkretne pytanie Panu Doktorowi, bez naprowadzającego wartościowania czy sugerowania.
Zdajesz sobie sprawę, że myślisz totalitarnie? No i na „wydawaniu się” nie można zbudować wiedzy.
Mnie się wydaje, a ty wiesz, bo ci jakiś doktór chcący zaistnieć w mediach powiedział, że się organy od żywych pobiera.
Żadnych tytułów nie przyznaję, stwierdzam tylko, że jesteś trollem, wnioskuje to po temacie który sam wrzuciłeś do dyskusji a potem sam zdyskredytowałeś jako nie ważny.
Plączesz się jak troll, nie wiadomo o co ci chodzi, nudzisz się chyba.
Gdybym wiedział, to nie zadawałbym pytania osobie kompetentnej.
A gdym był nieuprzejmy, to nazwałbym cię aroganckim, antypatycznym osobnikiem o mętnych poglądach.
Ale jestem uprzejmy, dlatego napiszę tylko: dobranoc i niech ci będzie odmierzone miarą twoją.
sprawa nie jest jak dla mnie taka do końca oczywista. Skoro kierowca miał pierwszeństwo to jednak współwinnym (w moim przekonaniu bardziej winnym niż kierowca mercedesa) jest osoba która błędnie wykonała manewr. Ok, kierowca M. popełnił błąd, bo jechał za szybko, ale nie utożsamiałabym pełni odpowiedzialności z jego zachowaniem.
Mam wrażenie, że pijani kierowcy zawsze budzą większe kontrowersje gdyż rodziny poszkodowanych zawsze mają poczucie że można było tego uniknąć gdyby nie głupota… i ja się z tym całkowicie zgadzam. Kary dla kierowców na podwójnym gazie powinny być jeszcze bardziej zaostrzone!