Jak przetrwać drugą falę epidemii – w miarę zwięzły poradnik dla niefachowców
Mimo zapewnień niejakiego Pinokia o pokonaniu wirusa intensywność epidemii wydaje się wzrastać. Pora otrząsnąć się z szoku, że autorytet się pomylił, i pomyśleć, jak powinniśmy żyć, żeby przeżyć – i to bez trwałego uszczerbku na zdrowiu.
Przejrzałem dla Państwa apolityczne piśmiennictwo na ten temat. Wynikiem jest poniższy koncentrat wiedzy praktycznej.
Zasady prewencji
Czas mycia rąk – nadal zalecane jest 30 sekund. Dobrze sobie ten czas jakoś w głowie skalibrować, np. nucić podczas mycia fragment piosenki o znanym czasie trwania. Przydatny może być tu refren „Białej Armii” Beaty Kozidrak lub refren hymnu Kabareciku Olgi Lipińskiej, który świetnie pasuje do obecnej sytuacji (fragment od 0:35 na tym filmiku, czyli od słów: I rym, cym, cym…).
Dystans – nadal są dwa metry (gdyby precyzyjnie przeliczać zalecane w USA sześć stóp, to wychodzi 1,83 m) przy zachowaniu kilku dodatkowych kryteriów, o czym poniżej w tzw. zasadach z Nebraski.
Kontakt – definicja: przebywanie w odległości poniżej dwóch metrów przez czas co najmniej 15 minut poza pomieszczeniami zamkniętymi lub wspólne przebywanie w pomieszczeniu zamkniętym (patrz – przegląd ryzykownych sytuacji).
Maseczki – powinny być noszone zwłaszcza tam, gdzie nie da się zachować dystansu, ale nie tylko tam. Wynika to z coraz lepiej poznanych dróg rozprzestrzeniania się wirusa. Oprócz dobrze poznanej drogi kropelkowej w coraz liczniejszych publikacjach zwraca się uwagę na rozprzestrzeniania się wirusa poprzez unoszenie się („zawieszenie” na jakiś czas) w powietrzu. Może to mieć znaczenie zarówno w pomieszczeniach zamkniętych, jak i poza nimi.
Dobra wiadomość – wiele wskazuje na to, że poza sytuacjami szczególnymi maseczki klasy N95/FFP2 są równie dobre jak supermaseczki klasy N99. Tych pierwszych jest na rynku sporo, w tym wielorazowych, nadających się do prania, z wymiennymi filtrami typu HEPA. Maseczki chirurgiczne to swego rodzaju zgniły kompromis.
Tak przy okazji – na skutek braku rozumnej logistyki w działaniach jedynie Słusznej Władzy w niektórych placówkach ochrony zdrowia innych maseczek po prostu już nie ma.
Jak obniżać ryzyko – proste zasady z Nebraski
Ponieważ w USA epidemia jest olbrzymim problemem, to tamtejsze organizacje medyczne wkładają dużo wysiłku w edukację społeczną, czyli w coś, co w Polsce w aspekcie Covid w ogóle nie zaistniało w realnie znaczącej skali. Świetny przykład takiej prostej edukacji dla zwykłych ludzi można znaleźć na stronie Medycznego Centrum Uniwersytetu Nebraska. Materiał składa się z dwóch części, które pozwalam sobie streścić we własnym tłumaczeniu:
7 punktów rozpoznawania sytuacji zwiększonego ryzyka Covid:
1. Trudno Ci utrzymać bezpieczny dystans (6 ft. = ok. 2 m) wobec ludzi niebędących Twoimi domownikami – poniżej tego dystansu ryzyko zakażenia kropelkowego wzrasta.
2. Ludzie nie noszą masek – maska chroni Cię przed ekspozycją na wirusa, ale również chroni innych przed zakażeniem z Twojej strony. Jeżeli Ty nosisz maskę, ale inni w pobliżu nie, to nadal zagrożenie jest dla Ciebie podwyższone.
W tym punkcie oryginalnego dokumentu krótko przedstawione są również zasady racjonalnego i bezpiecznego stosowania maseczek – zachęcam do lektury.
3. Jesteś w pomieszczeniu zamkniętym – to znacznie zwiększa ryzyko.
4. Masz kontakt z ludźmi, którzy nie są Twoimi domownikami.
5. Dookoła jest wielu ludzi – to istotny czynnik ryzyka. W tym punkcie oryginalnego dokumentu zwięźle przedstawione są zasady bezpieczeństwa podczas organizowania zgromadzeń.
6. Ludzie krzyczą, śmieją się lub śpiewają, nie mając masek – takie sytuacje zwiększają ryzyko zakażenia kropelkowego.
7. Jedzenie leży na ladach lub stołach, a nie jest serwowane indywidualnie – również w takich sytuacjach ryzyko zakażenia jest podwyższone, chociażby dlatego, że ludzie zazwyczaj gromadzą się wokół lad/stołów z jedzeniem.
Do powyższego siedmiopunktowego systemu oceny podwyższonego ryzyka zespół medyczny Uniwersytetu Nebraska dołącza 10-punktową skalę ryzyka zakażenia Covid dla różnego rodzaju sytuacji: od 0 (brak ryzyka) do 9. W oryginale ma ona znakomitą formę graficzną. Ja pozwolę sobie posłużyć się formą uproszczoną:
Stopień zagrożenia 0:
Spacer lub jazda na rowerze z najbliższą rodziną
Video-spotkania/konferencje
Ćwiczenia fizyczne w domu
Praca z domu
Stopień zagrożenia 1:
Kupowanie jedzenia z dostawą/„na wynos”
Wizyta u lekarza
Gra w tenisa
Zakupy z dostawą do domu [o paczkomatach autorzy dokumentu nie wspominają, ale zakładam, że poziom bezpieczeństwa jest tu zbliżony]
Stopień zagrożenia 2:
Spacerowanie lub jazda na rowerze z innymi osobami
Tankowanie samochodu
Camping
Gra w golfa
Stopień zagrożenia 3:
Długodystansowe [w oryginale: międzystanowe] podróże samochodowe
Osoby/ekipy sprzątające [tu nie zostało sprecyzowane, czy ryzyko dotyczy osoby sprzątającej, czy jej otoczenia, czy jednego i drugiego]
Zakupy w sklepach
Hotele
Stopień zagrożenia 4:
Podwórkowe grillowanie
Bazary
Biura
Restauracje – miejsca na zewnątrz
Stopień zagrożenia 5:
Duże sklepy
Samoloty
„Piżamowe imprezy”/nocowanie u kogoś
Ogrody zoologiczne
Toalety publiczne
Stopień zagrożenia 6:
Szkoły
Restauracje – miejsca wewnątrz
Salony fryzjerskie
Autobusy i inny transport publiczny
Stopień zagrożenia 7:
Gra w koszykówkę
Baseny publiczne
Zraszacze (splash pads)
Kościoły
Stopień zagrożenia 8:
Siłownie
Parki atrakcji
Stadiony sportowe
Uroczystości rodzinne
Stopień zagrożenia 9:
Duże koncerty muzyczne
Bary
Przyjęcia/lokale z serwisem typu bufet
Kasyna
Myślę, że zdroworozsądkowe zalecenia ze stosunkowo niewielkiej (nieco poniżej 2 mln mieszkańców) Nebraski mają w dużej mierze zastosowanie w naszym dumnym kraju. A przynajmniej powinny mieć.
Dlaczego w Polsce nie umieramy na Covid? Dlatego (prawdopodobnie), że jesteśmy szczepieni
Nie tak dawno przedstawiciele Obozu Po Wsze Czasy Rządzącego dowodzili, że minister Szumowski uratował wiele istnień ludzkich w Polsce przed śmiercią w wyniku Covid.
Uważne przyjrzenie się danym wykazuje, że rzeczywiście śmiertelność związana z epidemią była (i jest) relatywnie bardzo niska – nawet wówczas, gdy uprawdopodobni się oficjalne dane, będące wynikiem dość kreatywnych metod ich rejestrowania i analizy, stosowanych w tym przypadku przez wspomniany OPWCR. Z drugiej strony – wszystko wskazuje na to, że ludzie przeżywają chorobę nie dzięki polityce zdrowotnej państwa, a mimo tej polityki. Brak kompetencji, a momentami elementarnego poczucia odpowiedzialności rządzących widzieli wszyscy. Skoro zatem było tak fatalnie, to dlaczego jest tak dobrze?
Szczerze mówiąc – nie ma twardych dowodów, ale istnieje dość mocna teoria tłumacząca, dlaczego niektóre kraje (lub regiony) wypadają w statystykach zgonów lepiej niż wszystkie pozostałe.
Teoria ta jest niezwykle zwięzła: mniej zgonów związanych z Covid występuje w krajach, gdzie od wielu lat prowadzi się masowe szczepienia przeciwko gruźlicy. Jaki jest mechanizm ochronny szczepionki skierowanej przecież przeciwko zupełnie innej chorobie? Nie wiadomo. Widzimy jednak korelację. Nie byłaby to pierwsza sytuacja w historii medycyny, kiedy stwierdzana jest korelacja, mimo że nie znamy prowadzącego do niej mechanizmu. W tym przypadku najpoważniejszym argumentem nie jest wynik porównywania różnych krajów, lecz danych z dwóch części Niemiec: byłego NRD i byłych Niemiec Zachodnich. Z tego porównania widać, że śmiertelność związana z Covid-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców jest w byłym „enerdówku” dwukrotnie niższa niż w byłych Niemczech Zachodnich. Jedna populacja, ale – co ważniejsze – jeden system opieki zdrowotnej, jeden system kodowania rozpoznań i jeden system ich analizy. Pełne dane, wraz z przykładami z innych krajów, znajdziecie Państwo tutaj. Zwróćcie również uwagę na potężną różnicę pomiędzy byłymi „demoludami” a krajami znajdującymi się z drugiej, demokratycznej strony Żelaznej Kurtyny, kiedy jeszcze istniała.
Autorzy tej akurat pracy nie tłumaczą mechanizmów, które miały doprowadzić do różnic w rozpowszechnieniu szczepień przeciwko BCG między krajami. Przeprowadziłem własne mikrośledztwo i dowiedziałem się, że w latach rosnącego dobrobytu w Niemczech Zachodnich coraz popularniejsze zaczęły być – zwłaszcza wśród młodych ludzi – ruchy manifestujące bunt przeciwko własnemu państwu. Jednym z objawów owego buntu było (i bywa nadal) negowanie proponowanego przez państwo kalendarza szczepień. Nie jestem w stanie zweryfikować znaczenia tej informacji. Jednak jeżeli jest prawdziwa, to szczególnego smaczku nabiera niedawne antyszczepionkowe salto mentalne pewnego kandydata na prezydenta, a także pojednawcza postawa ministra zdrowia wobec antyszczepionkowej celebrytki.
Zakażenie to najwyżej dwa tygodnie kwarantanny?
Ryzyko zgonu jest dla populacji w Polsce relatywnie niskie, chociaż zdecydowanie trzeba podkreślić, że nie zerowe. Warto pamiętać, że u niepokojąco wielu zakażonych osób po łagodnym lub wręcz początkowo bezobjawowym zakażeniu SARS-CoV-2 proces zdrowienia bardzo się przeciąga:
– następuje zdecydowane i niekiedy długotrwałe pogorszenie wydolności wysiłkowej
– stwierdzane bywają zmiany tkanki płucnej pozostające po zakażeniu
– nierzadko zmiany dotyczą innych narządów ciała, np. serca; wzrasta ryzyko epizodów zatorowych, takich jak udar mózgu, który może być przyczyną śmierci albo inwalidztwa.
Powikłania tego rodzaju widuje się również u osób młodych. Dlatego lekceważenie opisanych środków ostrożności, przy jednoczesnych oświadczeniach typu: „A co może mi się stać? Najwyżej pobyczę się przez dwa tygodnie na kwarantannie!” – może okazać się, w ostatecznym rozrachunku, tańcem pogo na polu minowym.
Podsumowując. Druga fala przyszła (idzie?), bo musi przyjść. Jest to wynik zmęczenia materiału, a raczej dwóch kluczowych materiałów, jakimi są: ludzka psychika i gospodarka. Niewątpliwie do tego pierwszego elementu przyczynił się styl przekazu informacji ze strony władz. Jeżeli bowiem oficjalny komunikat brzmi: „Jest bezpiecznie, ale trzeba uważać”, to nie trzeba wielkiego intelektu, żeby przewidzieć, że większość ludzi przyswoi tylko pierwszą część, a drugą puści mimo uszu. Cóż, taki sposób (dez)informacji był integralną częścią epidemiologii politycznej, stosowanej w naszym kraju przez aparat władzy.
Jeżeli nie chcemy oszaleć w izolacji ani nie popaść w nędzę z powodu zamknięcia gospodarki, musimy pójść na kompromis. Wracajmy do pracy i do życia socjalnego, ale zachowajmy środki ostrożności. Wiem, że „to nie to samo”. Ale świat w ogóle nie będzie taki sami. Może przez jakiś czas, a może nigdy. Lekceważenie nowej rzeczywistości nie przyniesie nic dobrego. Umiejętne dostosowanie się do niej może dać nam szansę.
Komentarze
Pora otrząsnąć się z szoku, że autorytet się pomylił, i pomyśleć, jak powinniśmy żyć, żeby przeżyć…
To żaden „autorytet” – to pospolity cwaniak z PKSu…
Autorytety to były kiedyś, dzisiaj zapadli się pod ziemię i konkurencja przymułów, oszustów i złodziei „robi za” licencjonowane autorytety w pisdnym świecie.
***** ***
***** ordo iuris
Od wielu lat mieszkam w Niemczech (zachodnich) i w ramach któregoś z okresowych badań dzieci rozmawiałem o szczepieniach na gruźlicę z naszą pediatrką (która dość aktywnie współpracuje z kliniką uniwersytecką w Heidelbergu). Ona twierdziła, że szczepień na gruźlicę zaprzestano, bo gruźlica przestała być dużym problemem w Niemczech, a jednocześnie skuteczność danej szczepionki jest wyjątkowo niska (niektóre dane mówią ponoć że daje odporność na gruźlicę w poniżej 50% przypadków).
Dziękuję za ten wpis. Czy mógłby Pan poświęcić kolejny felieton podobnym wskazówkom dla zakładów pracy? Ludzie muszą pracować razem (w moim przypadku to ok 200 osób), mają wspólną stołówkę itp. W jakich punktach zakładu i jakie środki zapobiegawcze mają sens, jak powinien działać system ostrzegania i w oparciu o co zorganizować badania potencjalnych nosicieli?
Radzę sobie całkiem nieźle, ale w sąsiedztwie jest zakład zatrudniający 2000 osób, z czego 800 jest już na kwarantannie. Będę wdzięczny za Pana uwagi.
Niska skuteczność szczepionek na gruźlicę bardziej polega na krótkim czasie wytwarzania przeciwciał niż niskim „procencie przypadków”. Dlatego kalendzrz szczepień był dość gęsty – kolejne dawki utrzymywały odporność. Natomiast podejście „zaprzestano szczepień, bo choroba przestała być problemem” jest jak najbardziej błędne, dlatego pojawiają się w Europie (równierz u nas) na nowo ogniska gruźlicy. Tak naprawdę za tego rodzaju argumentami ze strony władzy stoi chęć redukcji kosztów.
BCG zabezpiecza przed ciężkimi przypadkami gruźlicy (konkretnie przed prosówką i gruźliczym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych). Kto raz widział ofiary tej drugiej choroby- na zawsze zostanie zwolennikiem szczepienia.
Nie ma żadnej ‚drugiej fali’, przynajmniej w Europie.
W USA de facto przetacza się ciągle pierwsza, docierając z północnego zachodu na południe i wschód, osiągnąwszy kolejne gęsto zamieszkałe okolice kraju.
W Europie tu i ówdzie rośnie ilość nowo wykrytych przypadków, ale ten parametr nie odzwierciedla dynamiki epidemii. Jedynym (w miarę) wiarygodnym wskaźnikiem jej intensywności jest ilość zgonów. Ta zaś wskazuje na to, że w Europie epidemia się powoli cofa lub jest w fazie ‚niskiego’ plateau, po prawdziwym wiosennym szczycie.
Sytuacja, gdy krzywa zachorowalności rośnie, a śmiertelność pozostaje stała to dość częsty scenariusz epidemiologiczny. I gdy nie wymyślono jakiegoś cudownego leku (a na kowida nie wymyślono) oznacza on nieodmiennie jedno – ZMIANĘ PRAKTYKI DIAGNOSTYCZNEJ.
Tak jest np z rakiem prostaty, w którym wzrost jest efektem ‚overdiagnosis’. I tak jest z kowidem, tyle, że działa tu mechanizm odwrotny – wykrywa się przypadki, które przed miesiącem czy dwoma wykryte by nie zostały, ze względu na zbyt małą wydolność systemu testowania. Teraz nawet w Częstochowie mają już stosowny lab. Każde ognisko klinicznie jawnej infekcji skutkuje obecnie ‚eksplozją’ testów dookoła.
Gospodarz wybaczy, ale stwierdzenie „Druga fala przyszła (idzie?), bo musi przyjść” jako żywo – konstrukcją logiczną i oparciem w faktach – przypomina niedawne słynne uzasadnienie bezcelowości szczepień przeciw grypie ze strony pewnego niedoszłego adwokata.
@turpin
Szanowny Panie, pozwolę sobie być bardziej ostrożny w formułowaniu kategorycznych orzeczeń. Czy naprawdę uważa Pan, że nie ma związku pomiędzy ogromną skalą lekceważenia zasad profilaktyki COVID-19 w społeczeństwie (przynajmniej częściowo sprowokowanego polityką informacyjną rządu i okolic), a wzrostem zachorowań? Na początku było przerażenie, a teraz… Proponuję rozejrzeć się dookoła, jeżeli przebywa Pan w którejkolwiek części Polski. Naprawdę uważa Pan, że w naszym dramatycznie niedofinansowanym i rozpaczliwie źle zarządzanym systemie sprawność testowania wzrosła w istotnym stopniu? Ja mam trochę inne informacje, ale systematycznie zebranych danych oczywiście nie znam. Co więcej – przyjmuję (z dużym prawdopodobieństwem trafności), że u nas nadal testuje się głownie objawowych. W takim przypadku screening nie przyczyniałby się do stwierdzonego wzrostu liczby zakażonych. Zatem – nie twierdząc, że nie ma Pan racji w swoich kategorycznych stwierdzeniach – pozwolę sobie pozostać przy swoich przypuszczeniach i wynikających z nich zaleceniach ostrożności.
Ostatni wyraźny wzrost zakażeń notuje się w Europie głównie wśród młodych (20-30 lat), którzy w większości mają lekki przebieg choroby lub wręcz bezobjawowy. Stąd mniej hospitalizacji i zgonów.
Starsi zostali nieźle przestraszeni, są bardziej zdyscyplinowani i zachowują się znacznie ostrożniej.
Poza tym mniej podróżują i mniej przebywają w zatłoczonych miejscach.
Młodzi mają wakacje, szukają rozrywki, podchodzą luzacko i lekceważąco do ostrzeżeń i ograniczeń, w USA organizują podobno nawet tzw. covid-party, coś na podobieństwo pox-party dla dzieci, gdzie rodzice świadomie narażają dzieci na zakażenie ospą wietrzną.
Z tym zbawiennym wpływem szczepienia BCG na przebieg choroby CoVid-19, to należałoby przeanalizować, jak wyglądały szczepienia w latach 50. i wcześniej. Wszak zgony dotyczą głównie osób w wieku 70+, a najwięcej umiera z grupy wiekowej 85+
Szczepienia BCG stosowane były w powojennej Europie w większości krajów, w niektórych do niedawna szczepiono wszystkie noworodki, od niedawna już tylko w krajach, gdzie gruźlica występuje nadal i jest realnym zagrożeniem jak w Polsce czy Portugalii.
Młodzi ludzie, szczepieni czy nie, przechodzą infekcję covidową bez większych komplikacji.
Śmiertelność wśród starszych jest w Niemczech tak samo wysoka jak w Polsce (5 proc.), w Portugalii – 4,5 proc.
Zastanawiająca niska jest dotąd w Izraelu – tylko 1 proc.
Chętnie bym wierzył w ochronną moc szczepienia BCG, bo pamiątka z dzieciństwa, blizna na przedramieniu (duży guz podskórny, potem otwarty ropień) przypomina mi stale o tym doświadczeniu.
Ciekawy artykul na temat BCG i kowida w Niemczech (jest w nim takze linka do porownania miedzynarodowego)
https://www.nature.com/articles/s41375-020-0871-4
Z jednym zastrzezeniem – przedstawione porownanie miedzy Niemcami Wschodnimi a Zachodnimi nie bierze pod uwage mozliwej roznicy w piramidach wieku i plci.
@karat
Artykuł jest o tyle ciekawy, co nic nie mówiący, bo we wszystkich niemieckich landach na Covid-19 umierają w zdecydowanej większości (86 proc.) osoby w wieku powyżej 70 lat, a najstarsze szczepione na BCG mają max. 71 lat.
Najwyższa liczba przypadków i zgonów dotyczy Bawarii, ale jest to też land drugi po Nadrenii Westfalii co do liczby ludności i wysokości dochodów.
Ja bym widział wyraźną korelację między bogactwem, gęstością zaludnienia i mobilnością oraz strukturą wiekową, a bezwzględną liczbą zachorowań i zgonów.
Przynajmniej w Europie widać to dość wyraźnie.
W najbogatszym regionie Włoch – Lombardii mieszka 1/6 włoskiej ludności, a liczba przypadków i wszystkich zgonów wiązanych z koronawirusem stanowi połowę przypadków i zgonów w całych Włoszech.
Co do Niemiec, to można sobie porównać dwa mniejsze landy:
Szlezwik Holsztyn (W) i Brandenburgię (E)
Liczba ludności i struktura wiekowa podobna, w Brandenburgii o 1 proc. większy udział osób w wieku 65+
Umieralność w Szlezwiku 4,5 proc. w Brandenburgii – 4,7 proc.
Dwa największe landy w zachodniej i wschodniej części:
NRW (W) – umieralność 3,5 proc.
Saksonia (E) – 4 proc.
Struktura wiekowa ludności wyraźnie różna.
Ze wschodu uciekają młodzi, w Saksonii udział starszych (65+) wynosi 26 proc.
W NRW – 20 proc.
W NRW mieszka 4 razy tyle ludności, co w Saksonii.
I jeszcze o zgonach w Niemczech
Najwięcej zakażeń, jak w większości krajów świata przypada na grupę wiekową 35-59 lat. Stanowią one 40 proc. wszystkich przypadków, ale tylko 4,6 proc. wszystkich zgonów.
Kobiety chorują częściej niż mężczyźni we wszystkich grupach wiekowych, ale tylko do wieku 89 lat umierają rzadziej niż mężczyźni.
A już w grupie 100+ stanowią 88 procent.
Pewnie z powodu braku szczepienia BCG 🙁
Żartuję sobie, ale statystyką można się bawić bez końca…
We Włoszech prawie 92 proc. zgonów wiązanych z Covid-19 dotyczy grupy wiekowej 70+, z tego 1/3 stanowi grupa 90+
@1300 gramow
Musze po kolei :
umierają w zdecydowanej większości […] osoby w wieku powyżej 70 lat
Wszedzie, i glownie powyzej 80+.
wyraźną korelację między bogactwem, gęstością zaludnienia i mobilnością oraz strukturą wiekową
Struktura wiekowa i gestosc zaludnienia napewno. Bogactwo chyba nie jako samodzielny czynnik, lecz przez wplyw (w Europie) na mobilnosc i miejsce zamieszkania? Choc juz tu zwiazek nie bedzie jednoznaczny, bo w rejonach zamozniejszych sa wieksze mieszkania, a duzy procent zakazen jest wewnatrz mieszkajacej razem rodziny.
Ze wschodu uciekają młodzi
I to by sie zgadzalo z argumentem artykuliku, poniewaz mimo to na Wschodzie, wg przedstawionych tam obliczen, zachorowalnosc i smiertelnosc byly nizsze. Z drugiej strony oczekiwalabym ze osob mocno starszych na Wschodzie bedzie mniej.
W najbogatszym regionie Włoch – Lombardii mieszka 1/6 włoskiej ludności, a liczba przypadków i wszystkich zgonów wiązanych z koronawirusem stanowi połowę przypadków i zgonów w całych Włoszech.
Jeden przyklad moze do pewnego stopnia byc przypadkiem, jesli tam choroba zostala przywieziona wczesniej niz do innych rejonow.
Najwięcej zakażeń, jak w większości krajów świata przypada na grupę wiekową 35-59 lat.
I tu np wplyw BCG moglby byc istotny (jesli rzeczywiscie istnieje), przez wplyw na rozprzestrzenianie choroby (co wplywa takze na starszych).
Kobiety chorują częściej niż mężczyźni we wszystkich grupach wiekowych, ale tylko do wieku 89 lat umierają rzadziej niż mężczyźni.
Bardzo mozliwe, choc wydawalo mi sie ze byly to po prostu dane wg procentu z ogółu chorych, a w tym wieku kobiet jest wiecej.
Aby sprawdzic mozliwy wplyw BCG, trzeba by zaczac od porownania z poprawka na wiek i plec (age and sex adjusted), to mialam na mysli o 12:59 (i nadal 🙂 )
W obu artykulach mowa o smiertelnosci (mortality) – liczba zgonow na x populacji. Wiekszosc prac mowi o smiertelnosci przypadkow (case fatality).
@karat
„Kobiety chorują częściej niż mężczyźni we wszystkich grupach wiekowych, ale tylko do wieku 89 lat umierają rzadziej niż mężczyźni.”
Bardzo mozliwe, choc wydawalo mi sie ze byly to po prostu dane wg procentu z ogółu chorych, a w tym wieku kobiet jest wiecej.
Oczywiście, że tak!
Stąd ten „żartobliwy” dodatek o 88 proc. przewadze zgonów kobiet wśród osób ponad stuletnich.
Kobiety statystycznie żyją dłużej, zatem w grupie 90+ będzie znacznie więcej zgonów wśród kobiet.
Nie bardzo rozumiem sens podawania i porównywania liczby zgonów na milion czy 100 tys. mieszkańców danego kraju, kiedy liczba ta jest pochodną liczby zakażeń i tylko porównanie zakończonych przypadków (liczba wyzdrowień vs liczba zgonów) może coś powiedzieć o śmiertelności związanej z Covid-19.
Osoby, które zakażają się najczęściej czyli grupa wiekowa 35-59, to osoby aktywne zawodowo, z wieloma kontaktami, personel szpitali, domów starców, obsługi w sklepach, barach, pracownicy rzeźni, kopalni, dużych przetwórni, magazynów etc.
Ludzie w podeszłym wieku rzadko zakażają się aktywnie, na ogół są bezbronni, a wirus jest im przynoszony do domu przez członków rodziny lub opiekunów.
Wystarczy także zbyt późna reakcja władz, aby powstałe ognisko zakażenia mogło stać się zarzewiem zarazy rozwleczonej po całej Europie. Przykładem były ośrodki narciarskie w Austrii i włoskim Tyrolu, gdzie wirus mógł znakomicie się rozprzestrzeniać podczas tłumnych imprez rozrywkowych „apres ski”.
Z drugiej strony oczekiwalabym ze osob mocno starszych na Wschodzie bedzie mniej.
Dlaczego?
Chodzi przecież o wschód Niemiec, nie Europy.
W roku obalenia Muru – 1989 w NRD mężczyźni umierali średnio w wieku 70,1 lat, kobiety 76,4 lat.
W RFN w tym czasie mężczyźni dożywali średnio 72,6 a kobiety 79 lat.
Od tego czasu minęło 30 lat i warunki życia oraz opieka medyczna wyrównały się na tyle, że różnice między landami są minimalne, a w większości landów byłej NRD żyje się dłużej niż np. w kraju Bremy czy Saary.
Najwięcej 100-latków mieszka oczywiście w dużych miastach z najlepszą opieką zdrowotną (Berlin, Hamburg, Brema, Drezno), ale poza nimi największa „gęstość” stulatków (20/100 tys.) mieszka w Saksonii i Szlezwiku Holsztynie (19), na końcu listy są Bawaria i Meklemburgia (po 14) oraz Turyngia – 13/100 tys.
Średnio w Niemczech – 21.
W Rosji – 14, w USA – 30/100 tys.
W Polsce liczba ta wynosi poniżej 9. Roczników przedwojennych zachowało się u nas z powodów historycznych znacznie mniej.
Przed pandemią na obszarze Unii Europejskiej statystycznie najdłużej żyli obywatele Hiszpanii, Włoch, Francji, Szwecji, Belgii, Holandii. Nic zatem dziwnego, że żniwo wirusa w tych krajach, szczególnie w początkowej fazie pandemii było tak obfite.
Izraelskie badania z maja 2020 nie potwierdzają ochronnego wpływu szczepienia BCG na przebieg infekcji Covid-19.
https://i-base.info/htb/37832
W Izraelu systematycznie szczepiono od BCG wszystkie noworodki w latach 1955-1982.
@1300 gramow
Nie bardzo rozumiem sens podawania i porównywania liczby zgonów na milion czy 100 tys. mieszkańców danego kraju, kiedy liczba ta jest pochodną liczby zakażeń i tylko porównanie zakończonych przypadków (liczba wyzdrowień vs liczba zgonów) może coś powiedzieć o śmiertelności związanej z Covid-19.
Powodem jest brak dobrych danych co do liczby zakazonych (nie wiadomo ilu jest bezobjawowych i lekko objawowych, kazdy kraj ma inne kryteria badania podejrzanych), stad zapewne duze roznice w liczbach zakazonych miedzy oficjalnymi rejestrami a wynikami badan serologicznych populacji. Smiertelnosc z definicji jest na x populacji, a smiertelnosc przypadkow jest uzywana tylko jako przyblizenie. (Taka definicja obejmuje takze zakazalnosc: choroba jest bardzo smiertelna jesli koncowa liczba zmarlych, tz wynik obu – zakazalnosci plus smiertelnosci przypadkow – jest wysoka).
Definicja „zmarlego na kowid” tez moze sie troche roznic miedzy krajami, na dodatek wiele krajow nie ma jeszcze na ten temat koncowych danych (np Wlochy zawiadomily niedawno ze moze ich byc o 60% wiecej).
Przed pandemią na obszarze Unii Europejskiej statystycznie najdłużej żyli obywatele Hiszpanii, Włoch, Francji, Szwecji, Belgii, Holandii. Nic zatem dziwnego, że żniwo wirusa w tych krajach, szczególnie w początkowej fazie pandemii było tak obfite.
Procent seniorow we Wloszech i w Niemczech nie bardzo sie rozni (17 vs 16 procent osob 70+ w 2019).
Badanie izraelskie jest tu, rzeczywiscie nie wykazalo roznicy.
(Drugim powodem takiej definicji smiertelnosci jest ujednolicenie z chorobami nie zakaznymi).
@karat
„Definicja „zmarlego na kowid” tez moze sie troche roznic miedzy krajami”
Otóż to. Różni się miejscami bardzo znacznie.
W niektórych krajach (np. Hiszpania) liczy się tylko zmarłych w szpitalu. W Polsce nie robi się testów zmarłym w domu… Niektórzy nie dożywają do testu.
Jedno jest pewne, że wszędzie umierają głównie starzy i chorzy na towarzyszące choroby.
Nadumieralność stwierdzono tylko w pierwszych tygodniach pandemii.
Twój link do badań izraelskich widnieje jako pierwsza z referencji pod tekstem zalinkowanym przeze mnie.
Procent seniorow we Wloszech i w Niemczech nie bardzo sie rozni (17 vs 16 procent osob 70+ w 2019).
Może się różnią stanem zdrowia?
W Włoszech uważa się (lekarze tak mówią), że ludzie, owszem, żyją długo, ale niezdrowo. Ponadto (jak Hiszpanie) lubią rodzinne kontakty i zgromadzenia, młodzi bardzo długo mieszkają z rodzicami, istnieje mała skłonność do oddawania starych rodziców do domu starców…
Najdłużej zdrowi są (byli?) seniorzy skandynawscy i bodajże holenderscy.
@1300 gramow
W wielu krajach na poczatku liczy sie tylko zmarlych w szpitalach, ale potem „dopracowuje” sie takze tych poza. Przewaznie jako podejrzanych o.
Przewaznie jako podejrzanych o.
O ile się im zrobi testy.
Jesli robi sie testy to nie podejrzenie lecz diagnoza definitywa. Takie dopracowywania mozna robic np na podstawie reewaluacji diagnoz na aktach zgonow.
Może się różnią stanem zdrowia?
Mimo slawetnej diety srodziemnomorskiej..? Jednak to moze byc. Na takie analizy trzeba bedzie jeszcze poczekac.
istnieje mała skłonność do oddawania starych rodziców do domu starców…
W kontekscie kowida to moze jednak lepiej, poniewaz domy starcow byly bardzo zle chronione, i np w Szwecji byly powodem 50% zgonow.
W sumie, jak pisze Gospodarz, na tym etapie najwazniejsze jest wypracowanie metody koegzystencji z tym przybyszem..
No właśnie.
Unikajmy komunii, wesel, pogrzebów, dyskotek, nocnych klubów, tłumnie odwiedzanych miejsc turystycznych (Rysy, Giewont, Dolina Kościeliska, Morskie Oko), jeźdźmy ostrożnie (kask!) na rowerze, motocyklu, hulajnodze, samochodem, kąpmy się w bezpiecznych miejscach, żeby nas nikt nie musiał reanimować metodą usta-usta…
Sławetna dieta śródziemnomorska nie chroni przed cukrzycą i nadwagą, chyba że się zrezygnuje z gelati, biscotti i innych cudnych dolci, a także z primo piatto (pasta), co sugerują dbający o linię Italiańcy.
Albo będzie uprawiać więcej forsownych marszów zamiast wysiadywania przed tv lub na krześle przed domem. Spacerek do piazzy i z powrotem to nie jest aktywność fizyczna.
Moi 50-letni znajomi na Sycylii jeżdżą samochodem nawet do odległego o 200 m giardino, po drodze płaskiej jak stół!
Po przejściu paru metrów pod górę w mojej okolicy padają prawie trupem, jakby to był Everest, a nie 1500 mnpm.
Jeśli kogoś interesuje najnowsza analiza zgonów związanych z Covid-19 we Włoszech
https://www.epicentro.iss.it/en/coronavirus/bollettino/Report-COVID-2019_22_july_2020.pdf
@1300 gramow
Nie przejmowalabym sie szczegolnie tlokiem w plenerze, glownie omijam zbiorowiska w zamknietych pomieszczeniach.
Oprócz dobrze poznanej drogi kropelkowej w coraz liczniejszych publikacjach zwraca się uwagę na rozprzestrzeniania się wirusa poprzez unoszenie się („zawieszenie” na jakiś czas) w powietrzu. Może to mieć znaczenie zarówno w pomieszczeniach zamkniętych, jak i poza nimi.
Najlepiej przygotowani do walki z pandemią
Tak się niektórym (World Economic Forum) wydawało w lutym 2020
Od wizyty w barze do otwierania listów i przesyłek – lista zachowań ryzykownych w epoce Covid-19
Według najnowszych ustaleń liczba osób wykazujących przeciwciała na Covid-19 we Włoszech szacowana jest na 1,5 mln, co stanowi 2,5 proc. ludności. W Lombardii – 7,5 proc., na Sycylii – 0.3 proc.
Zatem liczba osób, które dotąd miały kontakt z wirusem, jest sześciokrotnie wyższa od dotychczas przyjętej.
Badania serologiczne wykonano na grupie 64.660 osób.
Essere positivi agli anticorpi non equivale a possedere il patentino di immunità
Pozytywny wynik testu na przeciwciała nie oznacza automatycznie odporności.
Co do mozliwosci zakażania tz aerosolem („zawieszenie”):
Nie zostala dowiedziona, ale jest prawdopodobna. Jesli jest, przypuszczalnie wystepuje nieczesto. Glownie w zamknietych pomieszczeniach – w otwartych natezenie jest przypuszczalnie o wiele za male.
Jak mnie mija grupa dyszących joggerów, to jednak na chwilę wstrzymuję oddech 😉
… i patrzę, skąd wieje wiatr.
Też 😆 Ale to jest kropelkowe (prosto w twarz z bliska) 🙂
Kropelkowe to jest od kaszlu, śmiechu, parskania, gadania…
Leci na 1,5-2 metry
Dyszenie to (w moim odczuciu) aerozol z płuc.
Tym się zaraził kościelny chór.
70 osób, od jednej zakażonej w lewym górnym rogu do samego dołu, z wyjątkiem jednej, w pierwszym rzędzie po prawej.
Ta była najbardziej oddalona od źródła…
Aerosol wytwarza sie takze przy mowieniu, smiechu, kaszlu itp. Roznica miedzy „kropelkami” a „aerosolem” to wielkosc – tz kropelki maja ponad 5 mikronow, czasteczki aerosolu sa mniejsze. Ich zachowanie jest rozne – kropelki, wieksze i ciezsze, leca 1 – 1.5 m i dosc szybko osiadaja. Aerosol moze utrzymywac sie w powietrzu pare godzin, z tym ze jest w nim mniej wirusa (jesli w ogole i jesli nie przyschnal), ale w otwartej przestrzeni wiatr go latwo rozwiewa i rozrzadza, a do zakazenia potrzebna jest jakas ilosc minimum. (Warto brac pod uwage takze czas przebywania w takiej czy innej sytuacji). Jest bardzo malo przypadkow w ktorych podejrzewa sie zakazenie aerosolem – 3 czy 4 po kilku miesiacach pandemii to jednak szalenie malo, choc z drugiej strony czesto nie wiadomo jak chory sie zakazil. Ale gdyby to bylo czeste mysle ze byloby juz wiadomo napewno. Nie widac np fal zakazen po demonstracjach, wiec przynajmniej nie jest to wyrazne.
Oczywiscie to jest tylko stan wiedzy na moment obecny. W takich sprawach kazdy musi zadecydowac dla siebie jaki margines bezpieczenstwa sobie narzuci.
A liczby rosną…
Czy będzie 1920 dziennych zakażeń na setną rocznicę Bitwy Warszawskiej?
Fachowiec właśnie pokazał, jak sterować okrętem mówił o tym nie tak dawno dość buńczucznie:
W podobnym tonie Łukasz Szumowski wypowiadał się w rozmowie z Wirtualną Polską. – W takiej sytuacji jak mamy, nigdy nie można rozmawiać o opuszczeniu okrętu. Ja akurat jestem żeglarzem i sternikiem, i wiem, że takich rzeczy się nie robi – mówił Szumowski w rozmowie 7 sierpnia. – Rekonstrukcja rekonstrukcją – Łukasz Szumowski dalej walczy z koronawirusem – dodał.
Dziś Łukasz Szumowski odniósł się do tego, że kilkukrotnie zaprzeczał w ostatnim czasie, że ma zamiar odejść z ministerstwa. – Bardzo jest mi wstyd. Jestem nieprzyzwyczajony, by mówić coś, co nie jest prawdą, ale nie można dyskutować o takich sprawach, jak zmiana ministra poza zaciszem gabinetu – powiedział.”
Taki to fachowiec – wskakuj w szalupę i ratuj swoją d*pę!
Wstyd??? Wstyd to mało.