Medycyna i zdrowie w programach wyborczych. Część pierwsza: PiS
Nie mogąc się zdecydować, na kogo mam zagłosować w najbliższych wyborach, pozwoliłem sobie przejrzeć programy głównych pretendentów, a raczej te ich fragmenty, które jestem w stanie merytorycznie ocenić. Czyli związane z najszerzej pojętymi medycyną i zdrowiem.
Wziąłem pod uwagę partie, które według sondażu ogłoszonego 21 września przez TVN24 mają szansę wejść do Sejmu (w kolejności notowań): PiS, PO, Zjednoczona Lewica, KorWIN, PSL, Nowoczesna, Kukiz. Przyjrzyjmy się krytycznie medyczno-zdrowotnym częściom ich programów. Sprawdźmy, co się nam obiecuje w tak kluczowej dla nas kwestii i przez chwilę spróbujmy najważniejsze z tych obietnic przeanalizować. Zacznijmy – zgodnie z rankingiem sondażu – od Prawa i Sprawiedliwości.
PiS ma najobszerniejszy program ze wszystkich głównych partii: aż 168 stron. Trzeba przyznać, że jako jedyny został opublikowany z datą 2014, czyli nie w ostatniej chwili. Główne hasło programu to: „Zdrowie, praca, rodzina”, czyli na pierwszy rzut oka zdrowie jest najważniejszym z trzech podstawowych celów partii.
Przejdźmy do konkretów. Pierwsza kwestia związana z medycyną pojawia się już na stronie 7 w rozdziale „Nasze zasady i wartości”, w podrozdziale „Prawo do życia” – i mówi o ochronie życia od poczęcia oraz o odrzuceniu eutanazji.
Komentarz: można realnie obawiać się dążenia do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, przeciwdziałania różnym formom antykoncepcji, a także edukacji seksualnej w szkołach. Można niestety obawiać się również, że coraz dotkliwiej odczuwane kwestie zaprzestania uporczywej terapii u ludzi nieuleczalnie chorych, którym choroba przysparza znacznych cierpień, nie będą traktowane przez rząd PiS ze zrozumieniem.
Rozdział „Zdrowie” pojawia się dopiero na 116 stronie i liczy 5 stron (niecałe 3 proc. dokumentu), uwzględniając zaś kwestie opieki nad ludźmi w podeszłym wieku i profilaktyki zdrowotnej wśród młodzieży, zawarte w innych rozdziałach, zagadnieniu poświęcono 8 stron (4,8 proc.). Trochę kiepsko jak na „priorytetowy priorytet” (że użyję stylistyki Prezesa), nieprawdaż? Aha, warto zwrócić uwagę, że istotna część tej śladowo rozbudowanej treści to wskazywanie, co zepsuł obecny rząd – ten wątek był najwyraźniej przedmiotem głównej uwagi autorów całego dokumentu programowego PiS.
Co zatem obiecuje nam PiS?
Likwidacja NFZ i przejęcie finansowania opieki zdrowotnej przez budżet państwa. Planowaniem wydatków ma zająć się ministerstwo, ale nie wiadomo które. A rzecz jest ważna, bo nietrudno przewidzieć, że dla ministerstwa finansów drugoplanowe znaczenie będą zapewne miały kwestie merytoryczne, a dla ministerstwa zdrowia – finansowe. Reszta opisu wizji wdrożenia systemu w życie (str. 117) to równie niepokojące ogólniki.
Komentarz: pomysł z finansowaniem systemu opieki zdrowotnej z budżetu państwa nie jest nowy. W żadnym kraju, w którym jest stosowany, nie zapewnił powszechnej szczęśliwości. NFZ działa skandalicznie – to jasne. System trzeba poprawić – też oczywiste. Czy w taki właśnie sposób? Nie jestem pewien. Zwłaszcza że opis rozwiązań organizacyjnych to wyłącznie ogólniki, bardziej zwiększające niepokój, niż go kojące.
Krótsze kolejki do lekarzy. PiS zamierza osiągnąć to poprzez:
– zahamowanie komercjalizacji i prywatyzacji szpitali
– odejście szpitali od funkcjonowania jako spółki prawa handlowego
– poprawę dostępności do specjalistów – przede wszystkim poprzez zwiększenie uprawnień lekarzy pierwszego kontaktu do wypisywania skierowań na badania specjalistyczne
– odbiurokratyzowanie pracy lekarzy poprzez uproszczenie i ujednolicenie dokumentacji medycznej
– nacisk, by ratownictwo pozostało służbą państwową
– zmianę systemu działania dyspozytorów pogotowia
– przyspieszenie informatyzacji systemu opieki zdrowotnej.
Komentarz: niepokoi sugerowanie czytelnikowi programu, że główną przyczyną kolejek do lekarzy jest forma własności placówek ochrony zdrowia, a nie limitowanie liczby usług przez NFZ. To, że wystarczy zmienić formę właścicielską i prawną formułę działania, by szpital funkcjonował lepiej, jest manipulacją w sytuacji, gdy z jednej strony limity NFZ są niewspółmierne do zapotrzebowania na procedury, a z drugiej – wycena tych procedur (zwłaszcza w chorobach przewlekłych) jest dramatycznie nieadekwatna.
Jeżeli skierowania na badania specjalistyczne będą mogli wypisywać niespecjaliści (bo specjalistów jest zbyt mało), to wąskie gardło nie zostanie zlikwidowane, tylko się przesunie – do specjalistycznych pracowni diagnostycznych, których jest zbyt mało. No i mają limity NFZ.
Nie szermowałbym argumentem „uproszczenia i ujednolicenia” dokumentacji medycznej w kraju, gdzie nazbyt często okazuje się, że dokumentacja medyczna bywa (najdelikatniej rzecz ujmując) nazbyt lakoniczna.
Tańsze ceny leków refundowanych (forma oryginalna, str 118), co oznacza niższą cenę ryczałtową leków. Drugi element to refundowanie najuboższym wydatków na leki po przekroczeniu ustalonego limitu.
Komentarz: druga z powyższych idei jest zdecydowanie słuszna z medycznego punktu widzenia. Czy do zrealizowania i na jakim poziomie – to już inna rzecz. Ocena obydwu pomysłów wymaga wiedzy ekonomicznej, której nie posiadam.
Leczenie i opieka nad osobami wymagającymi opieki – tu pozwolę sobie zacytować najważniejszy fragment:
Będziemy dążyć do tego, by podstawowym rozwiązaniem w opiece nad osobami niesamodzielnymi była opieka domowa, sprawowana przez lekarza, pielęgniarkę i opiekuna tak długo, jak jest to tylko możliwe. Opieka domowa będzie mogła być łączona z opieką w dziennym domu opieki, gdzie wdrożone zostaną wszystkie potrzebne zabiegi lecznicze i rehabilitacyjne, pozwalające podopiecznym najdłużej pozostawać we własnym mieszkaniu. Opieka instytucjonalna zaadresowana zostanie do tych osób, które wymagać będą całodobowej, specjalistycznej opieki. Prawo do świadczenia pielęgnacyjnego przysługiwałoby osobom, które – zgodnie z opinią lekarza orzekającego – wymagałyby opieki innej osoby. Z ubezpieczenia pielęgnacyjnego pokrywane byłyby tylko te koszty, które obejmują czynności opieki (koszty ochrony zdrowia pokrywa budżet państwa). Systemowe zorganizowanie opieki nad osobami niesamodzielnymi zmniejszy liczbę osób hospitalizowanych z powodów socjalnych (pozostawanie w szpitalu z powodu braku opieki). Obniży to istotnie koszty leczenia.
Komentarz: to naprawdę piękna wizja. Świadczy o skrajnym cynizmie autorów, bo jakkolwiek nie byłaby nęcąca dla dużej grupy obywateli naszego kraju, to w najbliższej przyszłości jest nie do zrealizowania. Niby brakuje tylko trzech elementów, które jednak są niezbędne. Po pierwsze: pielęgniarek nie ma i rządzący na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza (w tym PiS) zrobili wszystko, żeby ich nie było. Po drugie: z opiekunami medycznymi stało się to samo. Po trzecie, mamy niedobór lekarzy w ogóle, a geriatrów – w szczególności. Jak gryzmoliło się na tablicy w szkole: c.b.d.o. (czyli: co było do okazania).
Pracownicy ochrony zdrowia. Oprócz ogólnych stwierdzeń o tym, że fachowcy medyczni są ważni i że jest ich za mało, pojawia się taki fragment:
Zwiększymy liczbę kształconych w tych zawodach i specjalnościach, w których występują lub w przewidywanym czasie wystąpią braki kadrowe. Przywrócimy lekarski staż podyplomowy jako niezbędny etap w kształceniu lekarza.
Chcąc kształcić na wysokim poziomie, będziemy wspierać własne badania medyczne oraz utrzymywać kontakty z nowoczesnymi ośrodkami badawczymi i wdrożeniowymi. Nowoczesny, zgodny ze standardami światowymi system ochrony zdrowia wymaga także rozwoju systemów informacyjnych pozwalających na szybkie uzupełnianie wiedzy i podnoszenie kwalifikacji.
Wynagrodzenie pracowników medycznych powinno odpowiadać randze ich zawodu. Dlatego formy zatrudnienia pracowników medycznych, czas ich pracy i zasady wynagradzania muszą odpowiadać skali odpowiedzialności i znaczenia zawodu medycznego. Stworzymy ustawowe gwarancje zakazu zatrudniania pracowników medycznych na umowach „śmieciowych”.
Poprawę dostępności pacjentów do świadczeń, skrócenie kolejek do poradni specjalistycznych uzyskamy również dzięki wykształceniu i zatrudnieniu większej liczby specjalistów. Musimy zatem znacząco zwiększyć nabór do szkół i studiów medycznych.
Komentarz: pierwszy akapit jest ze wszech miar słuszny. Realizacja trudniejsza, bo zwiększenie liczby miejsc specjalizacyjnych nie zawsze jest realne. Chociażby dlatego, że lekarz w trakcie specjalizacji jest praktycznie nieobecny przez cały jej czas w swoim macierzystym miejscu pracy. Czyli przez lata, a nie tygodnie. Zastąpić specjalizantów nie ma kim, bo lekarzy jest zbyt mało, a szpital dodatkowych etatów nie wykreuje, mając ograniczane przez monopolistę (NFZ) dochody. Drugi akapit świadczy o niezrozumieniu zasad rządzących medycyną. Rozwój nauki jest oczywiście potrzebny i to bardzo. Nie przekłada się on jednak na liczbę i ogólnie rozumianą jakość pracy lekarzy-praktyków niebędących naukowcami. A przecież to właśnie praktyków nam potrzeba.
Trzeci akapit budzi uznanie, ale skłania do ciekawych wniosków. Rozumiem, że PiS nie miał podczas poprzednich swoich rządów woli, by poprawić sytuację pracowników ochrony zdrowia – zwłaszcza pielęgniarek, ratowników medycznych i techników medycznych – a teraz ma. To samo dotyczy zatrudniania na kontraktach, które pozbawiają podstawowych praw pracowniczych, z urlopem i odpoczynkiem po dyżurze na czele. Jestem pod wrażeniem. Nie wiem tylko, skąd ta wspaniała odmiana.
Czwarty akapit zawiera pewne przeoczenie. Znaczące zwiększenie naboru do szkół medycznych różnego szczebla wymagałoby poważnej ich rozbudowy. Co oznacza nie tylko budynki, ale przede wszystkim dobrą kadrę edukacyjną, o którą nie będzie łatwo. Nasz system szkolnictwa wyższego promuje bowiem naukowców, a nie dydaktyków.
Podsumowanie, czyli czego można się spodziewać po odsianiu socjotechniki i komunałów:
– dążenia do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej
– likwidacji NFZ i przejścia na finansowanie opieki zdrowotnej wprost z budżetu państwa
– hamowania procesu prywatyzacji instytucji opieki zdrowotnej i zmiany ich statusu jako przedsiębiorstw
– przyspieszenia informatyzacji systemu opieki zdrowotnej
– dopłaty do kosztów leczenia dla osób najuboższych – kryteria i zakres pomocy pozostają tutaj niesprecyzowane
– nacisku na rozwój rekreacyjnie rozumianego sportu jako cennego narzędzia profilaktyki zdrowotnej dla wszystkich grup wiekowych (nie pisałem o tym szczegółowo, odsyłam do str. 123 programu)
– wszystkie inne obietnice mają charakter niepewny, nierealny lub też ich spełnienie jest z punktu widzenia implikacji społecznych nieistotne.
Proszę, niech Państwa nie zwiedzie sceptyczny wydźwięk tego wpisu w odniesieniu do PiS. Wcale nie jest powiedziane, że inne programy nie wypadną na jego tle gorzej. Zapraszam pojutrze na drugą część: Platforma Obywatelska.
PS
Pan Wacław1: epitetów nie używamy. Musiałem usunąć wpis, a Pana zapraszam na 14 dni do celi rozmyślań. Nawet jednemu z moich ulubionych trolli nie mogę w takim przypadku odpuścić.
Pan andrzej52: do medycyny preindustrialnej (czyli np. ziół) wrócimy na pewno, ale zapewne dopiero po kampanii wyborczej. Takie życie…
Komentarze
Obiecanki raczej, oderwane od rzeczywistości. Wish list.
Ochrona życia.
To chęć wprowadzenia zasad jednej religii w państwie świeckim.
NFZ
Ktoś musi pieniądze redystrybuować, wystarczy dopuścić ekonomistów , oraz osoby niepolityczne do zarządzania.
Poza tym, należy rozbic monopoliste na 3-4 fundusze, do wyboru przez pacjenta, oraz połozyc większy nacisk upowszechnienie prywatnych kas chorych.
Specjaliści.
U mnie jest rejestracja w komputerze, nie można zapisać sie do kilku na raz, system odrzuci raz zapisanego pacjenta. Nie wiem jak w innych regionach
CDN wieczorem.
Gospodarzu, dzieki za informacje co partie maja w programach. I za komentarze.
Ja dodam ze z punktu widzenia Panstwa wszystkie te propozycje indywidualnych partii odnosnie zdrowia nie maja sensu. To oderwane od sibie propozycje i czesto nie majace nic wspolnego z realiami. Postulaty nie poparte budzetem a wiec nie realistyczne.
Partie ktore ubiegaja sie o wladze w kraju winny miec opracowana Strategie Zdrowia dla polskiej gopodarki i polakow. Bez zdrowia polskiej gospodarki nie bedzie funduszy na zdrowie polakow.
Partie nie maja nawet zarysow takiej strategii. Notomiast PO partia rzadzaca winna miec taka strategie i opracowana w szczegolach. Przeciez maja do dyspozycji niezliczone oisrodki naukowe i badawcze w Polsce.
Partyjne propozycje bez strategii, bez kierunku, bez jasno okreslonych celow i metod ich realizacji sa dalszym dowodem ze politycy nie dorosli do roli ktora chca wypelniac w Polsce. Nie sa wystarczajaco rozgarnieci.
I nie dziwmy sie ze tak jest. Premierem jest lekarz pediatra, byli rowniez historycy, licealisci i nawet osobnik bez skonczonej podstawowki. A potrzebni sa specjalisci od zarzadzania, finansow publicznych, ekonomi, biznesu, planawania strategiczengo,..i z co najmniej z 20 letnim stazem pracy w duzej korporacji na znaczacym sie stanowisku.
Caly kraj sromotnie placi za bark kwalifikacji w partiach politycznych i wladzy.
Śmieję się z tych komentarzy,nigdzie na świecie poaństwowa opieka medyczna kuleje(to mało Powiedziane)Zdrowie jest drogie,a leczenie jest jeszcze droższe,bez prywatnych ubezpieczeń. nie zrobimy nic,zeby poprawić system opieki zdrowotnej.Zapytacie się a co z chorymi których nie stać na prywatne ubezpieszczenie,teraz powinno wkroczyć Państwo,dopłacać biedniejszym lub rozdzielać fundusze do Szpitali zajmujących sie tymi,których nie jest stać na prywatne ubezpieczenia,ale wszystkie partie boją sie głośno o tym mówić,więc na długie lata zostaniemy z kolejkami i ubolewaniem nad naszą służbą zdrowia.to nie jest jedyny eliksyr,jednak szykać rozwiązań długoterminowych,a tak każda propozycja jest tylko łataniem bardzo podziurawionej skarpetki
„Nie mogąc się zdecydować, na kogo mam zagłosować w najbliższych wyborach, pozwoliłem sobie przejrzeć programy głównych pretendentów”
Jaki jest sens czytania programów głównych pretendentów skoro główni (i nie tylko) pretendenci (PiS, PO, PSL, lewica) mieli juz okazje wprowadzać swe programy gdy byli/są u władzy?
Pisanie programów wyborczych sprzecznych z dokonaniami to chyba próba robienia z naiwnych wyborców ciężkich idiotów?
Proszę na to nie tracić czasu …
@vas-b: niestety masz rację. Tyle że problem jest u podstaw, tj. w konstytucji, gdzie jest jak byk napisane „Państwo polskie gwarantuje opiekę medyczną”. Taki mamy socjalistyczny kraj.
A prywatne sieci ubezpieczalni już działają, tyle że dość drogo to wychodzi – ok 100PLN/os/mc. Ale jest to już realne, a nie abstrakcja.
…główną przyczyną kolejek do lekarzy jest forma własności placówek ochrony zdrowia, a nie limitowanie liczby usług przez NFZ.
To po co prywatyzowano?
Z przekonan ideologicznych ze prywatne uzdrowi a nie uzdrowi panstwowe, dobrze zarzadzane. Tak dokonywano obowiazkowej prywatyzacji kraju.
Właśnie, czy warto tracić czas na porównywanie smaku gruszek na wierzbach?
„Komentarz: pomysł z finansowaniem systemu opieki zdrowotnej z budżetu państwa nie jest nowy. W żadnym kraju, w którym jest stosowany, nie zapewnił powszechnej szczęśliwości.”
Powszechna szczesliwosc jest nieosiagalna. Fakty mowia za siebie. US wydaje kilkanascie procent na opieke zdrowotna a Kanada polowe tego. Finansowanie opieki zdrowotnej z budzetu oszczedza Kanadzie pieniadze na biurokratycznym systemie indywidualnych ubezpieczen ktory niestety finansuja Amerykanie. Akurat ten postulat PiS jest dobry.
Slawomirski
Wystarczy to porownanie, aby zrozumiec dlaczego w Polsce jest taka zla sluzba zdrowia.
http://forsal.pl/artykuly/796771,wydatki-na-sluzbe-zdrowia-w-panstwach-oecd-wykres-dnia.html#wykres
Gratuluje poczucia humoru
„Nasz system szkolnictwa wyższego promuje bowiem naukowców, a nie dydaktyków.”
Ach gdziez sa ci nasi noblisci?
Slawomirski
Przedwyborcze obiecanki, jak zwykle, na zasadzie: chcecie- to wierzcie!
Mam problemy z cukrzycą. Potrzebne mi były konsultacje stopy cukrzycowej u chiurga. W niewielkich powiatowych Rykach na wizytę czekałem 1 dzień w prywatnej przychodni ale z umową w NFZ. W ciągu godziny: wizyta u lekarza, zdjęcia rentgenowskie stóp, kwadrans na obróbkę i przesłanie do komputera lekarza, moja druga wizyta u chirurga. Sprawnie, sympatycznie. Mój lekarz rodzinny przyjmuje w gminnym ośrodku prowadzonym przez firmę.
/gmina Ułęż k.Ryk/. Rejestracja telefonicznie. Na konkretną godzinę. Lekarze sympatyczni. Bez nerwów, kolejek. To się już nazywa postęp w służbie zdrowia. Krytykując, zapominamy o kilku faktach: Polska jest realnie biednym państwem. Postęp w lecznictwie jest znaczny i bardzo drogi. Dzisiaj są leczeni ludzie 30 lat temu bez szans na życie. Rosną pokolenia w bardzo złym stanie zdrowotnym. Tych, i kilku innych elementów, nie da się bezboleśnie połączyć.
No i jest jeszcze jedna obietnica pani Szydło z ostatnich spotów TV: „Darmowe leki dla osób o 70-tce”. A dlaczego nie po 50-tce? Albo dla dzieci do 18-go roku życia?
A edukację przyszłych lekarzy mam okazję obserwować bardzo bliska (a nawet w niej uczestniczę) i niestety widzę, ze jest z nią coraz gorzej. Skrócenie studiów z 6 do 5-ciu lat (decyzją premier Kopacz) spowodowało stłoczenie przedmiotów i siłą rzeczy obniżenie poziomu wymagań. Do tego dochodzi coraz niższy poziom wymagań liceum i słabsze wstępne przygotowanie studentów. Na szczęście część z nich jest tak zdolna, że najgorszy system nie powinien im zaszkodzić. Ale co z pozostałymi?
Dyskusja na temat służby zdrowia u nas przypomina spór na temat , kto, kiedy, jakiego rodzaju i koloru farba pomalować plamę zaciekową na suficie i kto ma za to płacić – klient czy ubezpieczenie.
Tymczasem jedynym rozsądnym i skutecznym działaniem jest załatanie dziury w dachu !!!
Zamiast dyskutować jak leczyć choroby należy zastanowić się , skąd się one biorą, co jest ich źródłem i co trzeba zrobić, by było ich jak najmniej.
Zatem – PROFILAKTYKA !!!
I to powinien być program NARODOWY wieloletni, ponadpartyjny realizowany niezależnie od tego, kto sprawuje rządy.
Za PRL-u zjazdy PZPR wytyczały plany długofalowe, które ekipy rządowe realizowały.
Zatem można i potrafimy to robić tylko trzeba to powierzyć znającym się na rzeczy fachowcom.
My, społeczeństwo mówimy czego oczekujemy a fachowcy są od tego, by skutecznie do tego doprowadzić.
Jeśli miara skuteczności służby zdrowia ma być średnia długość życia to możne wzorować się na Kubie ? Długość życia prawie taka sama jak w USA mimo ponad 20-krotnie niższych nakładów na służbę zdrowia.
A propos profilaktyki. Gdyby chociaż jedną z lekcji religii tygodniowo zastąpić lekcjami o zdrowiu (zapewne teoretycznie jest to na biologii/przyrodzie, ale obawiam się że Eugleny i pratchawce są tam ważniejsze) i podstawach ekonomii, to: 1. przyszłe pokolenia miały by szansę być zdrowsze (bo np. dzieci może same by chciały zdrowiej jeść, bez nieskutecznych zakazów dotyczących sklepików szkolnych) oraz 2. przyszli wyborcy nie dali by sobie wciskać kitu, że można wszystkim zagwarantować wspaniałą opiekę zdrowotną i wcześniejsze emerytury bez podniesienia kosztów.
Bronka_314 – krok pierwszy to niech „mądrzy w temacie” uzgodnią sami, miedzy sobą, co właściwie służy a co szkodzi zdrowiu jeśli chodzi o zasady żywienia. I nie należy opierać się na wynikach badań sponsorowanych przez producentów leków, suplementów, GMO i innych, dla których tego rodzaju produkcja jest źródłem niezłych zysków. Muszą być na to fundusze z budżetu. Można tez opierać się na wynikach badań niezależnych naukowców.
Należy także wprowadzić zmiany do programów studiów medycznych, Skorzystać z doświadczeń medycyny Wschodu ( Chin, Indii ) bo tamtejsi lekarze skuteczniej radzą sobie z chorobami przewlekłymi.
Wprowadzając rozporządzenie w sprawie sklepików i stołówek szkolnych trzeba było pamiętać o szkoleniu intendentów ( intendentek ) szkolnych, nauczycieli, kucharek itp.
Trzeba tez zrozumieć, że zmiany nawyków żywieniowych nie da się załatwiając jedynie rozporządzeniem. Zakazano słodzić herbaty cukrem, to dzieciaki przynoszą go z domu zakazano soli to dzieciaki nie chcą jeść takich potraw, bo nie smakują tak, jak te, do których są przyzwyczajone.
Oświata zdrowotno – żywieniowa to jeden z ważnych aspektów ale efekty pojawia się za kilkanaście, kilkadziesiąt lat.
” Zamiast dyskutować jak leczyć choroby należy zastanowić się , skąd się one biorą, co jest ich źródłem i co trzeba zrobić, by było ich jak najmniej. ”
Oczywista oczywistosc !
” I to powinien być program NARODOWY wieloletni, ponadpartyjny realizowany niezależnie od tego, kto sprawuje rządy. ”
Oczywista oczywistosc !
Partia rzadzaca winna miec taki wieloletni plan i go systematyczne realizowac.
Nie wydaje mi sie ze jest sens porownywac programy partii politycznych w odnosnie zdrowia.
To nie ma sensu. PO jako partia rzadzaca od 2007 miala obowiazek opracowac dlugoletni plan ochrony zdrowia. Maja do dyspozycji budzet i niezliczone osrodki naukowo badawcze. Ponadto PO bierze dla siebie okolo 50 mln zl z budzetu. Fakt ze nie maja strategii zdrowia dla Polski jest skandalem.
PiS tez bierze sobie okolo 50 mln zl z budzetu ale nie jest w stanie rozkazac osrodkom naukowo badawczym pracy na strategia zdrowia dla Polski.
A taki chlopek jak Pawel Kukiz w jaki sposob mialby opracowac strategie zdrowia dla Polski finansujac ja z wlasnej kieszeni ?
Jak widac porownywanie programow parti politycznych nie ma sensu.
Poza partia rzadzaca ktora ma wszystko i na koszt podatnika i ciagle nie wykonuje swego obowiazku od zadnej z innych partii nie mozna oczekiwac ze z wlasnych pieniedzy beda rozwiazywac polskie problemy zdrowotne.
Moga miec tylko postulaty a te latwo zdymisjowac i ozmieszyc bo nie poparte naukowymi i ekonomicznymi argumentami.
A sytuacja jest tragiczna. Polacy spedzaja az 22 dni w roku na zwolnieniach lekarskich. A umnie na wsi w III Swiecie zaledwie 3-5 dni.
Chorobliwosc polakow jest bardzo powaznym obciazeniem dla gospodarki.
Skad sie biara choroby ? Nawet w McDonaldzie to wiedza. Te glowne jak choroby krazenia maja swe zrodlo w sposobie zywienia i stylu zycia. Za choroby nowotworowe tez dieta odpowiada ale to rowniez rezultat technologi ostatnich 30 lat; GMO, telefony komorkowe, telewizja satelitarna, GPS, radio, bezprzewodowa komunikacja, internet, bezkablowe sieci komputerowe, … i wojskowe radary. Na natowskie radary Rosja odpowiedziala swoimi w rezultacie czego polacy i wschdni europejczycy sa systematycznie gotowani jak w mikrofalowkach.
„To po co prywatyzowano?”
Po to aby efektywnoscią działania zajmował się lokalny dyrektor z nadania właściciela, pod presją upadłości jednostki.
A nie lokalny kacyk z nadania politycznego bez presji bo jednostka nie może upaść, bo finansują ją w nieskończoność podatnicy.
„A propos profilaktyki. Gdyby chociaż jedną z lekcji religii tygodniowo zastąpić lekcjami o zdrowiu ”
Większość ludzi jest odporna na wiedzę za którą nie stoją bezpośrednie konsekwencje.
Prędzej uzależnić wypłatę zasiłków od stanu uzębienia dzieci.
Wysokość składki na zdrowie w zależności od przebytych badań profilaktycznych, itp.
MMK – są to tzw. ‚bodźce materialnego zainteresowania”, które mogą skuteczniej oddziaływać na tych, którym jeszcze zdrowie nie szwankuje.
Brat mojego teścia mieszkał w Bawarii – najpierw otrzymywał uprzejme zaproszenie na badania profilaktyczne. Jak się nie zjawił kolejne było wezwanie a gdy to nie skutkowało, to przysyłali pod dom taksówkę, za która musiał już sam płacić.
Wykrycie choroby we wczesnym jej stadium to jakiś już sukces ale mnie interesuje stan, gdy tych chorób wykrywa się znikoma ich ilość, bo ich po prostu nie będzie.
To, co proponujesz jest słuszne ale to wg mnie to tylko jeden z elementów, pewien etap na drodze do celu.
Dlaczego zniknął wpis dotyczący programu PO w temacie zdrowia ?
Zwiększając limity przyjęć na kierunki medyczne produkujemy tylko dobrze wykształconych imigrantów.
Pewna i dobrze opłacana praca w kraju- brzmi kusząco! 😉