Medycyna i zdrowie w programach wyborczych. Część pierwsza: PiS

Nie mogąc się zdecydować, na kogo mam zagłosować w najbliższych wyborach, pozwoliłem sobie przejrzeć programy głównych pretendentów, a raczej te ich fragmenty, które jestem w stanie merytorycznie ocenić. Czyli związane z najszerzej pojętymi medycyną i zdrowiem.

Wziąłem pod uwagę partie, które według sondażu ogłoszonego 21 września przez TVN24 mają szansę wejść do Sejmu (w kolejności notowań): PiS, PO, Zjednoczona Lewica, KorWIN, PSL, Nowoczesna, Kukiz. Przyjrzyjmy się krytycznie medyczno-zdrowotnym częściom ich programów. Sprawdźmy, co się nam obiecuje w tak kluczowej dla nas kwestii i przez chwilę spróbujmy najważniejsze z tych obietnic przeanalizować. Zacznijmy – zgodnie z rankingiem sondażu – od Prawa i Sprawiedliwości.

PiS ma najobszerniejszy program ze wszystkich głównych partii: aż 168 stron. Trzeba przyznać, że jako jedyny został opublikowany z datą 2014, czyli nie w ostatniej chwili. Główne hasło programu to: „Zdrowie, praca, rodzina”, czyli na pierwszy rzut oka zdrowie jest najważniejszym z trzech podstawowych celów partii.

Przejdźmy do konkretów. Pierwsza kwestia związana z medycyną pojawia się już na stronie 7 w rozdziale „Nasze zasady i wartości”, w podrozdziale „Prawo do życia” – i mówi o ochronie życia od poczęcia oraz o odrzuceniu eutanazji.

Komentarz: można realnie obawiać się dążenia do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, przeciwdziałania różnym formom antykoncepcji, a także edukacji seksualnej w szkołach. Można niestety obawiać się również, że coraz dotkliwiej odczuwane kwestie zaprzestania uporczywej terapii u ludzi nieuleczalnie chorych, którym choroba przysparza znacznych cierpień, nie będą traktowane przez rząd PiS ze zrozumieniem.

Rozdział „Zdrowie” pojawia się dopiero na 116 stronie i liczy 5 stron (niecałe 3 proc. dokumentu), uwzględniając zaś kwestie opieki nad ludźmi w podeszłym wieku i profilaktyki zdrowotnej wśród młodzieży, zawarte w innych rozdziałach, zagadnieniu poświęcono 8 stron (4,8 proc.). Trochę kiepsko jak na „priorytetowy priorytet” (że użyję stylistyki Prezesa), nieprawdaż? Aha, warto zwrócić uwagę, że istotna część tej śladowo rozbudowanej treści to wskazywanie, co zepsuł obecny rząd – ten wątek był najwyraźniej przedmiotem głównej uwagi autorów całego dokumentu programowego PiS.

Co zatem obiecuje nam PiS?

Likwidacja NFZ i przejęcie finansowania opieki zdrowotnej przez budżet państwa. Planowaniem wydatków ma zająć się ministerstwo, ale nie wiadomo które. A rzecz jest ważna, bo nietrudno przewidzieć, że dla ministerstwa finansów drugoplanowe znaczenie będą zapewne miały kwestie merytoryczne, a dla ministerstwa zdrowia – finansowe. Reszta opisu wizji wdrożenia systemu w życie (str. 117) to równie niepokojące ogólniki.

Komentarz: pomysł z finansowaniem systemu opieki zdrowotnej z budżetu państwa nie jest nowy. W żadnym kraju, w którym jest stosowany, nie zapewnił powszechnej szczęśliwości. NFZ działa skandalicznie – to jasne. System trzeba poprawić – też oczywiste. Czy w taki właśnie sposób? Nie jestem pewien. Zwłaszcza że opis rozwiązań organizacyjnych to wyłącznie ogólniki, bardziej zwiększające niepokój, niż go kojące.

Krótsze kolejki do lekarzy. PiS zamierza osiągnąć to poprzez:
– zahamowanie komercjalizacji i prywatyzacji szpitali
– odejście szpitali od funkcjonowania jako spółki prawa handlowego
– poprawę dostępności do specjalistów – przede wszystkim poprzez zwiększenie uprawnień lekarzy pierwszego kontaktu do wypisywania skierowań na badania specjalistyczne
– odbiurokratyzowanie pracy lekarzy poprzez uproszczenie i ujednolicenie dokumentacji medycznej
– nacisk, by ratownictwo pozostało służbą państwową
– zmianę systemu działania dyspozytorów pogotowia
– przyspieszenie informatyzacji systemu opieki zdrowotnej.

Komentarz: niepokoi sugerowanie czytelnikowi programu, że główną przyczyną kolejek do lekarzy jest forma własności placówek ochrony zdrowia, a nie limitowanie liczby usług przez NFZ. To, że wystarczy zmienić formę właścicielską i prawną formułę działania, by szpital funkcjonował lepiej, jest manipulacją w sytuacji, gdy z jednej strony limity NFZ są niewspółmierne do zapotrzebowania na procedury, a z drugiej – wycena tych procedur (zwłaszcza w chorobach przewlekłych) jest dramatycznie nieadekwatna.

Jeżeli skierowania na badania specjalistyczne będą mogli wypisywać niespecjaliści (bo specjalistów jest zbyt mało), to wąskie gardło nie zostanie zlikwidowane, tylko się przesunie – do specjalistycznych pracowni diagnostycznych, których jest zbyt mało. No i mają limity NFZ.

Nie szermowałbym argumentem „uproszczenia i ujednolicenia” dokumentacji medycznej w kraju, gdzie nazbyt często okazuje się, że dokumentacja medyczna bywa (najdelikatniej rzecz ujmując) nazbyt lakoniczna.

Tańsze ceny leków refundowanych (forma oryginalna, str 118), co oznacza niższą cenę ryczałtową leków. Drugi element to refundowanie najuboższym wydatków na leki po przekroczeniu ustalonego limitu.

Komentarz: druga z powyższych idei jest zdecydowanie słuszna z medycznego punktu widzenia. Czy do zrealizowania i na jakim poziomie – to już inna rzecz. Ocena obydwu pomysłów wymaga wiedzy ekonomicznej, której nie posiadam.

Leczenie i opieka nad osobami wymagającymi opieki – tu pozwolę sobie zacytować najważniejszy fragment:

Będziemy dążyć do tego, by podstawowym rozwiązaniem w opiece nad osobami niesamodzielnymi była opieka domowa, sprawowana przez lekarza, pielęgniarkę i opiekuna tak długo, jak jest to tylko możliwe. Opieka domowa będzie mogła być łączona z opieką w dziennym domu opieki, gdzie wdrożone zostaną wszystkie potrzebne zabiegi lecznicze i rehabilitacyjne, pozwalające podopiecznym najdłużej pozostawać we własnym mieszkaniu. Opieka instytucjonalna zaadresowana zostanie do tych osób, które wymagać będą całodobowej, specjalistycznej opieki. Prawo do świadczenia pielęgnacyjnego przysługiwałoby osobom, które – zgodnie z opinią lekarza orzekającego – wymagałyby opieki innej osoby. Z ubezpieczenia pielęgnacyjnego pokrywane byłyby tylko te koszty, które obejmują czynności opieki (koszty ochrony zdrowia pokrywa budżet państwa). Systemowe zorganizowanie opieki nad osobami niesamodzielnymi zmniejszy liczbę osób hospitalizowanych z powodów socjalnych (pozostawanie w szpitalu z powodu braku opieki). Obniży to istotnie koszty leczenia.

Komentarz: to naprawdę piękna wizja. Świadczy o skrajnym cynizmie autorów, bo jakkolwiek nie byłaby nęcąca dla dużej grupy obywateli naszego kraju, to w najbliższej przyszłości jest nie do zrealizowania. Niby brakuje tylko trzech elementów, które jednak są niezbędne. Po pierwsze: pielęgniarek nie ma i rządzący na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza (w tym PiS) zrobili wszystko, żeby ich nie było. Po drugie: z opiekunami medycznymi stało się to samo. Po trzecie, mamy niedobór lekarzy w ogóle, a geriatrów – w szczególności. Jak gryzmoliło się na tablicy w szkole: c.b.d.o. (czyli: co było do okazania).

Pracownicy ochrony zdrowia. Oprócz ogólnych stwierdzeń o tym, że fachowcy medyczni są ważni i że jest ich za mało, pojawia się taki fragment:

Zwiększymy liczbę kształconych w tych zawodach i specjalnościach, w których występują lub w przewidywanym czasie wystąpią braki kadrowe. Przywrócimy lekarski staż podyplomowy jako niezbędny etap w kształceniu lekarza.

Chcąc kształcić na wysokim poziomie, będziemy wspierać własne badania medyczne oraz utrzymywać kontakty z nowoczesnymi ośrodkami badawczymi i wdrożeniowymi. Nowoczesny, zgodny ze standardami światowymi system ochrony zdrowia wymaga także rozwoju systemów informacyjnych pozwalających na szybkie uzupełnianie wiedzy i podnoszenie kwalifikacji.

Wynagrodzenie pracowników medycznych powinno odpowiadać randze ich zawodu. Dlatego formy zatrudnienia pracowników medycznych, czas ich pracy i zasady wynagradzania muszą odpowiadać skali odpowiedzialności i znaczenia zawodu medycznego. Stworzymy ustawowe gwarancje zakazu zatrudniania pracowników medycznych na umowach „śmieciowych”.

Poprawę dostępności pacjentów do świadczeń, skrócenie kolejek do poradni specjalistycznych uzyskamy również dzięki wykształceniu i zatrudnieniu większej liczby specjalistów. Musimy zatem znacząco zwiększyć nabór do szkół i studiów medycznych.

Komentarz: pierwszy akapit jest ze wszech miar słuszny. Realizacja trudniejsza, bo zwiększenie liczby miejsc specjalizacyjnych nie zawsze jest realne. Chociażby dlatego, że lekarz w trakcie specjalizacji jest praktycznie nieobecny przez cały jej czas w swoim macierzystym miejscu pracy. Czyli przez lata, a nie tygodnie. Zastąpić specjalizantów nie ma kim, bo lekarzy jest zbyt mało, a szpital dodatkowych etatów nie wykreuje, mając ograniczane przez monopolistę (NFZ) dochody. Drugi akapit świadczy o niezrozumieniu zasad rządzących medycyną. Rozwój nauki jest oczywiście potrzebny i to bardzo. Nie przekłada się on jednak na liczbę i ogólnie rozumianą jakość pracy lekarzy-praktyków niebędących naukowcami. A przecież to właśnie praktyków nam potrzeba.

Trzeci akapit budzi uznanie, ale skłania do ciekawych wniosków. Rozumiem, że PiS nie miał podczas poprzednich swoich rządów woli, by poprawić sytuację pracowników ochrony zdrowia – zwłaszcza pielęgniarek, ratowników medycznych i techników medycznych – a teraz ma. To samo dotyczy zatrudniania na kontraktach, które pozbawiają podstawowych praw pracowniczych, z urlopem i odpoczynkiem po dyżurze na czele. Jestem pod wrażeniem. Nie wiem tylko, skąd ta wspaniała odmiana.

Czwarty akapit zawiera pewne przeoczenie. Znaczące zwiększenie naboru do szkół medycznych różnego szczebla wymagałoby poważnej ich rozbudowy. Co oznacza nie tylko budynki, ale przede wszystkim dobrą kadrę edukacyjną, o którą nie będzie łatwo. Nasz system szkolnictwa wyższego promuje bowiem naukowców, a nie dydaktyków.

Podsumowanie, czyli czego można się spodziewać po odsianiu socjotechniki i komunałów:
– dążenia do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej
– likwidacji NFZ i przejścia na finansowanie opieki zdrowotnej wprost z budżetu państwa
– hamowania procesu prywatyzacji instytucji opieki zdrowotnej i zmiany ich statusu jako przedsiębiorstw
– przyspieszenia informatyzacji systemu opieki zdrowotnej
– dopłaty do kosztów leczenia dla osób najuboższych – kryteria i zakres pomocy pozostają tutaj niesprecyzowane
– nacisku na rozwój rekreacyjnie rozumianego sportu jako cennego narzędzia profilaktyki zdrowotnej dla wszystkich grup wiekowych (nie pisałem o tym szczegółowo, odsyłam do str. 123 programu)
– wszystkie inne obietnice mają charakter niepewny, nierealny lub też ich spełnienie jest z punktu widzenia implikacji społecznych nieistotne.

Proszę, niech Państwa nie zwiedzie sceptyczny wydźwięk tego wpisu w odniesieniu do PiS. Wcale nie jest powiedziane, że inne programy nie wypadną na jego tle gorzej. Zapraszam pojutrze na drugą część: Platforma Obywatelska.

PS

Pan Wacław1: epitetów nie używamy. Musiałem usunąć wpis, a Pana zapraszam na 14 dni do celi rozmyślań. Nawet jednemu z moich ulubionych trolli nie mogę w takim przypadku odpuścić.
Pan andrzej52: do medycyny preindustrialnej (czyli np. ziół) wrócimy na pewno, ale zapewne dopiero po kampanii wyborczej. Takie życie…