Rozszerzmy referendum – zakończmy fikcję bezpłatnej służby zdrowia
Gra w populistyczne referenda rozpoczęta przez Pana Prezydenta stwarza niepowtarzalną szansę na dokonanie poważnej zmiany w funkcjonowaniu państwa. Mianowicie – by położyć kres wieloletniej fikcji, jaką jest system pozornie bezpłatnej opieki zdrowotnej. Wieloletnie doświadczenie wskazuje bowiem, że wobec braku odwagi cywilnej i koniunkturalizmu polityków tylko referendum może powodować istotne zmiany w tej kwestii.
Nie zamierzam krytykować idei referendum, zgłoszonej przez Pana Prezydenta (zrobił to jednym celnym zdaniem Pan Profesor Zoll), ani tym bardziej jej wyśmiewać – i tak nie przebiję pomysłowości niektórych internautów.
Pozwalam sobie natomiast zgłosić dodatkowe pytanie, spełniające kryterium opisane przez Pana Profesora Zolla. Odpowiedź na nie – jaka by nie była – zakończy na dłuższy czas dyskusję, która toczy się codziennie i w bardzo wielu miejscach: nie tylko tam, gdzie spotykają się politycy czy dziennikarze. Ograniczy również możliwości zasadniczych nieraz zmian kierunków działania dokonywanych przez kolejne ekipy rządzące, w zależności od ich poglądów i koniunktury politycznej. Oto ono:
Czy uważasz, że jeśli publiczny zakład opieki zdrowotnej wyczerpał limit umowy z NFZ na jakieś usługi w danym okresie rozliczeniowym i w związku z tym zaprzestał ich wykonywania, to do początku następnego okresu rozliczeniowego powinien mieć prawo wykonywać te usługi na zasadach komercyjnych?
Pora na uzasadnienie istotności pytania. Poruszałem już niegdyś ten temat, ale nie mam złudzeń, że ktokolwiek to pamięta. Poza tym czas mamy specyficzny, moje powtarzanie się wynika zaś z najlepszych intencji.
Zacznijmy od podstawowego mitu. Opieka zdrowotna w Polsce nie jest za darmo. Jej niewydolność zmusza pacjentów do ponoszenia istotnych kosztów. Nad tą oczywistą oczywistością (że zacytuję Wiadomo Kogo) nie ma się co rozwodzić.
Druga prawda podstawowa nie dla wszystkich jest równie oczywista co poprzednia. Bo wszyscy wiedzą, że system opieki zdrowotnej jest niedofinansowany. Tyle że jego niedostateczna efektywność wynika również z fatalnego zarządzania w skali makro przez wszystkie dotychczasowe ekipy rządzące. Rzecz w tym, że jeżeli placówka wyczerpie limit kontraktu z NFZ na dany okres na wykonanie procedur medycznych jakiegoś rodzaju, to tworzy się paranoiczna sytuacja.
Z jednej strony – nie wolno jej wykonać ani jednej procedury więcej, bo NFZ za nią nie zapłaci. Byłaby to niegospodarność (bo wykonanie procedury musi spowodować oczywiste koszty), a więc przestępstwo, potencjalnie surowo karane. W rezultacie niewykorzystane są łóżka szpitalne, sale zabiegowe, sprzęt diagnostyczny – aż do początku następnego okresu rozliczeniowego z NFZ. Kolejki się nie skracają, bo nie mają jak.
Z drugiej strony – gdyby ktoś w tym momencie przyszedł i powiedział: „OK, pokryję koszt wykonania tej procedury u mnie (mojej rodziny) z własnej kieszeni”, to okaże się, że nie ma takiej możliwości. Bo publiczna opieka zdrowotna ma być za darmo. Nawet wówczas, gdy ta darmocha oznacza dłuższe czekanie pacjentów w kolejce do procedur, kłopoty ekonomiczne szpitali etc.
Polskie prawo nie tylko zabrania wykonywania komercyjnych usług medycznych publicznym placówkom mającym na takie same usługi kontrakt z NFZ. Nie wolno również rozszerzać zakresu albo podnosić standardu zakontraktowanej procedury, nawet jeżeli pacjent chce za te ulepszenia zapłacić. Mamy zatem w naszym systemie klasyczną komunistyczną urawniłowkę – oczywiście w dół. Duchy ojców Rewolucji Październikowej muszą być zachwycone.
Odpowiedź twierdząca na zaproponowane przeze mnie pytanie oznacza: nadal uważamy, że opieka zdrowotna w publicznych zakładach medycznych musi być bezpłatna dla tych, którzy tego chcą. Może być jednak odpłatna, jeżeli pacjent wyrazi taką wolę, a publiczna placówka nie ma w danym momencie możliwości wykonywania nieodpłatnych świadczeń wobec wyczerpania kontraktu.
Innymi słowy, wysyłamy jasny komunikat do tych, którzy nie chcą czekać i stać ich na to: „Chcesz ominąć kolejkę? Proszę bardzo, ale wtedy i tylko wtedy, gdy szpital wyczerpał swój kontrakt z NFZ na dany okres. Inaczej – nie ma szans”. Warto zwrócić uwagę, że osoby które ominą kolejkę w okresie przestoju w wykonywaniu procedur objętych kontraktem, w istocie spowodują jej skrócenie z punktu widzenia pacjentów, którzy płacić nie chcą lub nie mogą. Nierówność możliwości finansowych może przynieść przynajmniej taki pożytek.
Jest jeszcze jeden aspekt. Szpitale są niedofinansowane. Komercyjne zabiegi mogłyby być szansą na zakupy i konserwację sprzętu, a także na wzrost zatrudnienia pielęgniarek i pozostałego personelu średniego, którego liczebność już dawno spadła w wielu miejscach poniżej minimów bezpieczeństwa. Żeby jednak ściągnąć komercyjnych pacjentów, trzeba by się postarać – i tu zaczęłaby się nieunikniona konkurencja. Jestem przekonany, że z korzyścią dla pacjentów.
Być może zmiana systemu, o której piszę, dałaby wreszcie jakiś cień szansy szpitalom pełnoprofilowym (w których jedne oddziały są ze swej istoty deficytowe, a inne powinny być dochodowe) w bardzo nierównym pojedynku z niepublicznymi zazwyczaj „szpitalami jednej procedury”, które zwykle ograniczają swoją działalność do bardzo wąskiego, ale za to dochodowego wycinka medycyny. Radzą sobie ekonomicznie świetnie, na co publiczne szpitale nie mają widoków wobec nieselekcjonowanej puli pacjentów, jaką przyjmują. Dochody z procedur komercyjnych być może zmniejszyłyby dysproporcje.
Nie mam złudzeń, że ktokolwiek zechce rozpisać referendum w tej podstawowej kwestii. Mam jednak nadzieję, że którakolwiek z partii politycznych zechce zastanowić się nad nią poważnie, kiedy będzie tworzyć swój program. Zwłaszcza że nic obecnie nie wskazuje na to, by opisane powyżej problemy zniknęły albo stały się mniej dotkliwe w przewidywalnej przyszłości.
Komentarze
„Zacznijmy od podstawowego mitu. Opieka zdrowotna w Polsce nie jest za darmo.”
To faktycznie oczywista oczywistość. Nie wiem tylko, czy istnieje z niej dobre wyjście. Może współfinansowanie „drobnych” usług medycznych, jak wizyta w POZ i u specjalisty, USG, badania biochemiczne, kwotą rzędu kosztu paczki papierosów, czyli 10-15 zł? Może zakaz łączenia pracy w publicznej i niepublicznej służbie zdrowia? Nie znam funkcjonowania systemu od środka, z punktu widzenia pacjenta w wielu przypadkach zamiast czekać w niewydolnym systemie na leczenie „za darmo”, wolę zapłacić i uzyskać poradę szybko. Jednak im poważniejsza sprawa, tym moja zdolność ominięcia publicznej służby zdrowia – mniejsza.
Proponowana przez Gospodarza komercjalizacja lipcowo-grudniowa oznaczałaby jawne przyznanie się przez państwo do porażki. Tego nikt zrobić nie może. Zastanawiam się, jak służba zdrowia działa w innych krajach, czy działa lepiej i dlaczego? Odpowiedź na pewno nie leży w ilości pieniędzy, tylko w organizacji. Ta zaś zależy nie tylko od woli, ale i naszych przyzwyczajeń i oczekiwań (np. bezpłatnej opieki w POZ czy możliwości łączenia zatrudnienia w placówkach publicznych i niepublicznych).
@qazik
Jezeli mialoby byc wspolfinansowanie przez pacjentow, to musialaby to byc kwota pozwalajaca na pokrycie liczacej sie czesci kosztow procedury. Na taka wielu pacjentow nie byloby stac. W dodatku szpital mialby zachete do przeszacowania kosztow (nie wiem czy w obecnym systemie taka tendencja nie wystepuje). Przyzwolenie na dzialalnosc komercyjna byloby rozwiazaniem lepszym, gdyby mozna bylo zagwarantowac, ze nie uzywa sie do niej funduszy panstwowych.
@Kruk.
Nawet w krajach bogatych leczenie i lekarstwa nie są w 100% bezpłatne, jest tzw udział własny. Może za wyjątkiem przypadków szczególnych. Jest to zapora dla hipochondryków. Są różne poziomy ubezpieczeń zdrowotnych, wysokość stawki uzależnia wysokość zwrotów. Obniżenie podatków i obniżenie wieku emerytalnego (obiecywane przez Dudę), jeszcze bardziej obniży jakość opieki zdrowotnej. Czy Polacy widzą to?
Po pierwsze – referenda w Polsce bardzo rzadko mają wymagane 50%. Po drugie – nie trzeba referendum, żeby wiedzieć że na takie pytanie, które większość Polaków odczyta „czy chcesz płacić za leczenie” odpowiedź będzie negatywna
Doktorze.
Jestem na TAK.
Tylko obawiam sie, że prawa strona sceny politycznej przeczyta i opacznie zrozumie tylko to :
„wykonywać te usługi na zasadach komercyjnych?”
Również jestem za drobna oplata za wizyty u lekarza, jak również za pobyt w placówkach leczniczych, choćby jakiś ryczałt na wyżywienie. Przecież w domu tez musimy coś jeść.
Komercyjne wykonywane uslug medycznych, po wyczerpaniu limitu, zmniejszylo by jednostkowy koszt uslugi, ze względu na amortyzacje urządzeń, nie raz bardzo drogich, ktore w stoja bezużyteczne i nie zarabiają., a odpisy amortyzacyjne dokonuje sie niezależnie, czy urządzenie pracuje , czy stoi w kącie.
I jeszcze jedno, już raz pytałem, dlaczego lekarstwa na ryczałt kosztują 3,20 PLN, a nie np. 5,- PLN ?
Przecież te 3,20 jest śmieszna kwotą.
Też się uważam, że ma sens jakieś współpłacenie za wizyty (ale nie za dużo), zwłaszcza u lekarza POZ; ale za wyżywienie w szpitalu – czy ja wiem? czasami jest niezłe lub znośne, a czasami nie da się tego jeść, i to wcale nie zależy od finansowania, tylko od sposobu załatwiania sprawy (jakiś catering po znajomości..) – jest pewna strona na FB, warto obejrzeć. Raz byłam w szpitalu i jedzenie było nawet OK, ale nie wszędzie tak jest.
Komercyjna medycyna po wyczerpaniu limitów NFZ – też w porządku, ale limity lepiej liczyć miesięcznie, a nie rocznie, bo bez sensu jest, że ktoś, kogo stać na leczenie, będzie czekał np. na koniec roku.
Ale że istnieje fikcja BEZPŁATNEJ służby zdrowia – z tym się nie zgodzę. Co miesiąc płacę prawie 400 PLN za dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne, liczone od średniej krajowej, mimo że zarabiam o wiele mniej na śmieciowej umowie o dzieło. To dla mnie jest duży wydatek. Nie narzekam, bo korzystam czasami z tych „usług”, a co więcej miałam operację, na którą prywatnie musiałabym odkładać przez co najmniej 4 lata (gdybym nie płaciła tych składek, a tę kwotę odkładała), zresztą ogólnie płacę dłużej i „na koncie” miałabym o wiele więcej, niż koszt tej operacji. Powtarzam – nie narzekam, bo na tym to polega, ale niech nikt mi nie mówi, że to leczenie miałam gratis! Nie, płacę za to. I nie mało, jak na moje dochody.
Już pomijam fakt, że żeby dostać sensowny termin operacji na NFZ, musiałam chodzić do lekarzy prywatnie, bo przyjmują tylko prywatnie, operując na NFZ. Nie wiem, jak to funkcjonuje..
Panie Stefanie!
Lekarzu nasz!
Bujasz Pan w obłokach. Troll Wacław Ci to mówi.
Całe zło jest w systemie, który działa dla finansjery przytulonej
do wszystkiego, do wszystkich obiektów związanych ze zdrowiem,
na czele z cała biurokracją MZ.
Drugim złem są nadmierne wynagrodzenia lekarzy w stosunku do reszty personelu obsługującego chorych. To za panowania pani Ewy Kopacz się
stało, jak była ministrem. Sporo zamieszenia zrobiła ustawa o refundowania
leków, która degraduje wszystko co żyje w ochronie zdrowia, to też za sprawą pani Kopacz się stało.
Biznes rządzi naszą ochroną zdrowia, panie Stefanie, i biznesowi służy,
jest bezmyślnym złudzeniem , że służy choremu. W tym systemie liczba chorych nie może się zmniejszać, kolejek także, bo nie taki jest cel
tego obłudnego systemu.
Kiedyś, jeszcze za komuny byłem na kursie ” Analizy wartości”
Generalnie istota tej techniki polegała na tym, ze wpierw określało się funkcje, jakie dany system ( urządzenie, produkt – zatem zakres stosowania szeroki ) spełnia, potem ustalało się hierarchię tych funkcji ( od najważniejszej do mniej ważnych ). Kolejnym krokiem była wycena ( oszacowanie ) kosztu spełnienia każdej funkcji.
Potem już następowała analiza – czy dana funkcja jest na tyle ważna w hierarchii, by kosztowała tyle ile kosztuje i czy można to osiągnąć niższym kosztem albo nawet zrezygnować z tej funkcji, bo koszty nieadekwatne do efektów.
Moim zdaniem najważniejsze jest odpowiedzenie na pytanie – CO SPRAWIA, ŻE LUDZIE CHORUJĄ I CO NALEŻY ZROBIĆ , BY NIE CHOROWALI ? Choćby tylko znacząco te zachorowalność obniżyć.
Panie Stefanie!
GW oświeciła moje myślenie o trollingu, wcześniej też takie było,
ale nie miałem amunicji żeby się bronić.
W WYSOKICH OBCASACH z ostatniej soboty jest interesujący wywiad
z facetem,który napisał książkę, powieść „Dobry troll” jest nim Jaś Kapela.
Zacznę od początku; całe blogowisko POLITYKI, łącznie z Pana blogiem,
jest dla trollingu stworzone, do niczego więcej.Nieliczni prowadzący blogi są w stanie to zrozumieć.
Cofnę się jeszcze głębiej; mam przed sobą książkę wydaną przez PWE
w 1973 roku pod tytułem „Analiza wartości” autorstwa L.W. Crum’a
Analizę wartości (Value Analysis) – wymyślili Amerykanie, krótko po
drugiej wojnie, rozeszła się na cały świat, trafiła także do Polski.
W Polsce niewiele z niej zostało, poza określeniem „burza mózgów”.
Analiza wartości jest teoretycznym uzasadnieniem takich wynalazków jak poczta elektroniczna, grupy dyskusyjne, blogi, i blogi w takiej postaci jak blogowisko POLITYKI.
Analiza wartości jest znakomitym narzędziem do analizy funkcjonalności
takiego produktu, jakim jest nasza polska ochrona zdrowia.
Czy może być zastosowana w polskich warunkach? Oczywiście, że nie,
bo w tym naszym polskim systemie od funkcjonowania czegokolwiek,
nie myśli się o funkcjonalności, myśli się , jakby tu jak najwięcej dudków
wyrwać z systemu.
Na zakończenie przytoczę kilka cytatów z wywiadu z Jasiem:
” Trolling może być pozytywną metodą, która otwiera komuś oczy, może poszerzać horyzonty, zadziałać jak zimny prysznic”
„Troll uderza w schematy, rozbija poczucie samozadowolenia. Zmusza do myślenia”
„Wierzę , że ktoś może zmienić światopogląd pod wpływem działania trolla. Wtedy trollowanie ma sens”
Bardzo dziękuję autorowi za to, że napisał, iż tę grę w populistyczne referenda zaczął Pan Prezydent Komorowski z PO. Dziękuję także za to, że napisał autor, iż szanując obywateli Pan Prezydent Komorowski NIE powiedział: dopisywać to się można do wycieczki albo do pamiętnika. Co innego pan prezydent Duda, to on uznał, że obywatele do sobie mogą, ale d… w… m… ew. s…
andrzej52 24 sierpnia o godz. 4:26 30412
I jeszcze jedno, już raz pytałem, dlaczego lekarstwa na ryczałt kosztują 3,20 PLN, a nie np. 5,- PLN ?
Przecież te 3,20 jest śmieszna kwotą.
========================================
Niska kwota ryczałtu jest po to, żeby przypadkiem system dystrybucji leków,sam się nie wyleczył, przez pomyłkę.
Autorzy systemu dbają o to, żeby przypadkiem człowiek chory nie zaczął myśleć: czy warto dany lek kupować, czy rzeczywiście pomaga w mojej chorobie, czy można ten lek zastąpić innym działaniem.
Lobby lekowe dobrze o tym wie. Wysoka konsumpcja leków jest interesem.
A chory jest po to, żeby go robić w konia.
Jest taki kraj w Europie , gdzie taka stała opłata za lek na receptę jest wysoka. To jest kraj mądrych ludzi nazywa się Wieka Brytania. Tam nie niszczy się tak cennego produktu jakim jest lek, przez bezrozumną dystrybucję.
Balagan. Nie mozna sie niczego spodziewac skoro na stanowiskach publicznych nie wymaga sie jakichkolwiek kwalifikacji a partyjny nepotyzm jest dominujaca zaraza.
Cala Polska jest rzadzona jak sluzba zdrowia. Partyjni dyktatorzy swymi osobami ustalaja dzowolony poziom inteligencji na kazdym szczeblu zarzadzania krajem.
Nie ma akcji zapobiegawczej jest jedna z glownych przyczyn chaosu. Prywatna sluzba zdrowia mogla by dzialac obok panstwowej. Nie widze problemu. Potrzeba to tylko uregulowac.
To jakaś demagogia. Przecież prawie wszyscy korzystamy z bezpłatnej służby zdrowia Po prostu inaczej nas nie stać.Nie oszukujmy, ze jest inaczej.I wcale nie jest tak źle jak wszyscy piszą.
Polacy są hipokrytami, więc uwielbiają fikcje.
To jest mit ze sluzba zdrowia jest rzekomo za darmo.
Wystarczy zapoznac sie z budzetem. Sluzba zdrowia kosztuje okolo 2000 zl na glowe polaka rocznie. A peniedze z budzetu pochodza przeciez od podatnika.
Ponadto ubezpiecznia spoleczne w tym zdrowotne przeciez istnieja i czesto sa obowiazkowe. Dlaczego wiec istnieje pojecie ze gdy osoba ubezpieczona i podatnik dostanie pomoc medyczna za ktora jednostka sluzby zdrowia nie wystawia rachunku jest za darmo.
To przekret nieslychany.
Natomiast oczekiwanie ze osoba ubezpieczona i podatnik ciagle jeszcze ma pojsc do prywatnej jednoski opieki zdrowotnej i zaplacic jest oczywistym naciaganiem ludzi.
Powinno byc miejsce dla publicznej i prywatnej sluzby zdrowia i obydwie sieci winny respektowac ubezpiecznia.
Każdy człowiek chce być zdrowy – to aksjomat !
Najprościej i najtaniej byłoby nie chorować – zatem co czynić, by nie chorować ?
Jeśli się nie uda uniknąć choroby ( dlaczego ? ) to oczekuje, by go szybko i skutecznie go z niej wyleczyć nie szkodząc przy tym sprawnym jeszcze jego organom.
I nie należy zaczynać od dyskusji kto, komu ile i za co ma płacić tylko na co skierować środki , jakimi się dysponuje by uzyskać najlepsze efekty.
Ja w kwestii formalnej. To ktory prezydent zapoczatkowal zabawe w populistyczne referenda? Sadzac po wielkiej rewerencji w tytulowaniu „Pan Prezydent”, nawet bez nazwiska, bo to przeciez oczywiste, he he, chodzi o aktualnego. Poprzedni byl po prostu prezydentem Komorowskim, ktory to zaczal ta zabawe. Ale juz w trzy miesiace po wydarzeniach tworzy sie falszywa historie, no bo tego atualnego sie nie lubi.
No to się potwierdza moje przypuszczenie, że cały ten problem z rzekomą niewydolnością służby zdrowia został sztucznie skonstruowany i jest od lat celowo podtrzymywany z jednym celem: Wszystko sprywatyzować jak w Ameryce. Zwolennicy TINA górą i to niezależnie od tego czy w PiS (Gilowska) czy PO (Rostowski). Po co naprawiać. Sprzedać i zarobić.
A im więcej biedaków szybciej zdechnie (umierać mają prawo tylko bogaci) tym taniej i lepiej. Jak w USA celem systemu takiego nie jest wyleczenie tylko leczenie możliwie długo i po wysokich kosztach.
Czas się chyba zacząć rozglądać, czy ktoś nie rozpoczął produkcji szubienic. Choć pewnie taniej by było kupić w Chinach.
Ach ten Robespierre!
Vera – doradzałbym jeszcze uruchomienie komór gazowych i krematoriów w Auschwitz.
To dla tych, których nie stać będzie na kosztowne leczenie – z dobrego serca. By nie cierpieli zbyt długo.
Jak się pospieszą, to być może uda się znaleźć żyjących jeszcze fachowców.
@kaesjot.
Cynizm też ma swoje granice, poza nimi staje się niestrawny. Żyją ludzie którzy stracili tam krewnych. Proszę sobie o Auschwitz gęby nie wycierać.
Pojawia się powoli na rynku sektor ubezpieczeń prywatnych, który odpowiada Pańskiemu pomysłowi. Pełne ubezpieczenie (z dostępem do wszystkich lekarzy w trzy dni i pełną opieką szpitalną) kosztuje ok. -200 – 240PLN miesięcznie i będzie spadać wraz ze wzrostem liczby ubezpieczonych. PZU planuje mocno wejść w ten sektor w najbliższych latach.
Nie trzeba więc robić referendum, wystarczy tylko wprowadzić szerzej prywatnych ubezpieczycieli. Nie zwiększy to co prawda liczby lekarzy, których brak jest podstawową przyczyną kolejek, ale przynajmniej zwiększy efektywność istniejącego systemu.
Art63 24 sierpnia o godz. 9:57
Wszystko „cacy” na poczatku. A jaki to zakres „uslug” ma pacjent za te 200-240 zl?
@JackT – a cynizm producentów szkodzącej zdrowiu żywności, nieleczących leków, nieprzyswajalnych suplementów nie mówiąc o merkantylnie nastawionej części lekarzy jest do strawienia ?
@Art63 – a czymże jest płacona przez wszystkich pracujących składka „zdrowotna” jak nie powszechnym, zbiorowym ubezpieczeniem ?
@KSJ
Mentalnie blisko mi do @JackT.
@Vera i @JackT – przepraszam, jeśli uraziłem Wasze uczucia.
Jednak jakby rzecz nie nazywać i do czego odnieść porównania fakty pozostają faktami.
kaesjot
chociaż się zwykle nie zgadzamy, szanuje Ciebie, ale tym razem zniżyłeś się do poziomu pewnego naszego wspólnego znajomego.
W moim powiecie są 2 szpitale, w odległości 3 km, w jednym jest chirurgia, drugi robi dla obydwu szpitali tomografię i rezonans.
@kaesjot,
Czym jest obecna składka ubezpieczeniowa? Podatkiem – jest obowiązkowa, usługi z niej są nieegzekwowalne a przepływ pieniędzy pozbawiony praktycznie kontroli.
Mamy do czynienia z pewnym okresem przejściowym – starsze pokolenie wyszło z PRL bez własnego majątku i musi być utrzymane przez państwo. Młodszemu pokoleniu warto stworzyć dostępną w całym wolnym świecie mozliwość osobistego dobezpieczenia.
@KSJ
Nie ma sprawy. A problem rzeczywiście jest. Osobiście zaczynam zastanawiać się, czy czystki lat 1944-1950 to był objaw tylko barbarzyństwa czy też oczyszczania społeczeństwa metodą Robespierre. Nieszczęśliwe nałożył się na to stalinizm o którym zdanie można mieć jedno. Ale czystki Stalina objęły drugie pokolenie rewolucjonistów, co można odnieść do drugiego pokolenia dzieci islamistów aktualnie albo do drugiego pokolenia komunistów w PL ’68. A dzisiaj mamy drugie pokolenie cwaniaczków prywatyzacji. I to jest fatalne. Jak widać, historia kołem i reguły rozwoju społeczeństw obowiązują dość uniwersalnie.
Niestety to cwaniaczki prywatyzacji (Neokulczyki) przechodzą dziś do drugiej fazy ataku. Jeżeli służba zdrowia niszczona jest celowo, nie dziw, że nie można jej naprawić.
P.S. Nie zapominaj, że myśląc o Oświęcimiu sam stajesz się strażnikiem na rampie.
Moim zdaniem od pewnego czasu (koniec lat 90tych) prowadzona jest celowa działalność by stworzyć gospodarkę niedoboru w służbie zdrowia. Doprowadzić ją do takiego stanu zapaści by same przyszłe ofiary nowego systemu czyli sprywatyzowanych usług medycznych zażądali niczym karpie Wigilii PRYWATYZACJI. Argument taki sam jak podczas podróży koleją gdy ,,pociąg doznaje opóźnienia 150min” – sprywatyzować qrestwo bo inaczej się nie da.
Jaki jest sens wyznaczania jakichś kwot np: jeżeli w szpitalu jest tomograf, jeżeli jest technik na etacie, jeżeli jest lekarz by wykonać opis to dlaczego we wrześniu ,,nie ma kwoty”? Od 8 do 16 wykonywać badania, łącznie ze sprawdzeniem ile takich badań średnio dziennie da się wykonać. dziś marnotrawi się kasę na potęgę – kładzie do szpitala błahe przypadki, bo NFZ płaci ,,od 3 dni”. Częstokroć by przyjąć kroplówkę (co trwa np 2godziny) kładą człowieka na tydzień do szpitala. Bo to świetny interes – kasa z NFZ leci a roboty tyle co kot napłakał. Niestety logika komercyjna w opiece zdrowotnej namnaża patologie. Bo opieka zdrowotna przestała być służbą zdrowia za stała się usługą medyczną. Czyli business as usual tylko ofiara walczy o życie albo zdycha z bólu więc zapłaci tyle ile usługodawca zażąda.
Prywatyzacja systemu opieki zdrowotnej stworzy system skrajnie niesprawiedliwy – leczeni będą ci których na to stać, ubezpieczalnie będą wybierać sobie klientów, konstruować umowy tak by leczyć ,,zyskowne choroby”, im wyższy wiek tym wyższa składka? Co z przewlekle chorymi? np. SM? Do zdechnięcia?
Oczywiście dobry neoliberał powie, że system sprywatyzowany jest super sprawiedliwy – są leczeni ci którzy na to zasługują bo ,,mają”. A co z tymi u których wykryją raka ale ich polisa takiego przypadku nie obejmuje? Może siekiera w rękę i na miasto zapolować na prywatyzatorów?
Ps. piszę jako ,,ofiara” reformy refundacyjnej przygotowanej przez panią Kopacz a wprowadzonej przez min Arłukowicza – ,,dzięki” tej reformie za lekarstwo dla żony zapłaciliśmy zamiast dotychczasowych 80zł nędzne 540zł więc podczas wyborów okażę swoją ,,wdzięczność” naszej premierzycy.
To co Panu wydaje się rozsądne i ja się z tym zgadzam zostałoby w cyniczny sposób wykorzystane przez PiS- owcôw na zasadzie czwartego pytania w referendum.
Czy jesteś za prywatyzacją szpitali?
Szary obywatel myśli na zasadzie, jeżeli państwa nie stać na leczenie mnie to niech zdechnie też ten, który na państwo nie musi się oglądać.
Jesteśmy w polskim piekle panie doktorze.
@znafca in spe,
Zakres jest zdefiniowany w umowie – różne firmy oferują różne usługi. Sprawdzam to od dwóch lat i działa to bardzo dobrze. Ubezpieczony jestem w SI (niemiecka firma), ale sa również konkurencyjne polskie. Oferta za 240 PLN to pełny pakiet konsultacji, zabiegów ambulatoryjnych i leczenia szpitalnego w 920 przychodniach i 90 szpitalach. Jeśli interesują cię szczegóły, to warto poszukać w necie i porównać oferty.
Art63 24 sierpnia o godz. 14:57
Aspiryna i lewatywa – rozumiem.
Pytanie, do jakiej wysokosci sa oplacane zabiegi? szczegolnie te szpitalne?
Jak wpisalem swoje dane w polskich to wyszlo „0”. Niestety „SI” nie znam mimo, ze mieszkam w Austrii.
Pytanie jest za długie, niezrozumiałe dla przeciętnego pacjenta, a ponadto naiwne. Naiwnośc wynika z tego, ze proponowany mechanizm, a nawet lepszy dla jego autorów został już dawno wymyslony i wcielony w życie. Chodzi oczywiście o mafię ordynatorsko – dyrektorsko – profesorską. Otóż, członkowie tej niesformalizowanej mafii diagnozują pacjenta w swoim prywatnym gabinecie ( często jest to nędzny pokoik ), a następnie w szpitalu, czy klinice, w której są na etacie, za ciężkie pieniądze wzięte, przeprowadzają ( z reguły rękami swoich pracowników ) stosowny zabieg, czy operację.
Od lat nie korzystam z ” uspołecznionej słuzby zdrowia” i leczę się w prywatnej klinice. Za 30 % składki ubezpieczeniowej ( nie jest ona niska i diabli mnie biorą, że płacę ją za nic ) mam opiekę zdrowotną na satysfakcjonujacym mnie poziomie np. wizyta u specjalisty od ręki, skoplikowane, specjalistyczne badanie w ciągu kilku dni.
Po wziete powinno jeszcze być ” pod stołem „.
Art63 24 sierpnia o godz. 14:57
PS znalazlem to „SI” miesieczna skladka to 388 euro .
Amerykanie właśnie celebrują swoją wielką zdobycz, jaką jest obamacare, podczas gdy my, w kapitalistycznym szale, jesteśmy namawiani do tego, żeby skonczyć z „fikcją” i wrócić do XIX wieku. Ta fikcja mi życie uratowała. W XIX-wiecznych stosunkach nie byłoby mnie stać na opłacenie leczenia.
@JackT
Tak, znane mi sa ubezpieczenia, o ktorych mowisz. Obawiam sie tylko, ze dla odstraszenia hipochondryka wysokosc wspolfinansowania musialaby byc dla niego odczuwalna.
Proponuję powrócić do tematu pytań referendalnych. Powinno być tylko jedno – Czy chcesz być zdrowy i bogaty?. I, konsekwentnie realizować.
„Mamy do czynienia z pewnym okresem przejściowym – starsze pokolenie wyszło z PRL bez własnego majątku i musi być utrzymane przez państwo. Młodszemu pokoleniu warto stworzyć dostępną w całym wolnym świecie mozliwość osobistego dobezpieczenia”. To jest sedno – dzięki, @Art63.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Oceny funkcjonującej służby zdrowia zależy we większości przypadków od osobistych doświadczeń w tym zakresie. Nielicznych stać na finansowanie z własnej kieszeni wszelkich badań i terapii. Dla wielu problemem jest dodatkowa, dobrowolna składka na ubezpieczenie na poziomie 200 – 300 zł/m-c. Przeciętna płaca netto to ok. 700 euro/m-c jednak ok. 60% Polaków zarabia mniej a najczęściej spotykane wynagrodzenia ( dominanta ) to 390 – 400 euro/m-c.
Jak to się ma do dobrowolnej składki 388 euro , o której pisze @ znafce in spe ?
A weźmy jeszcze pod uwagę bezrobotnych, rencistów i emerytów – to wcale nie jest nieznaczący margines !
Wielu poczuło się urażonych ( za co przeprosiłem ) gdy użyłem Oświęcimia jako przenośni ale los żyjących Was nie obchodzi ?
No chyba, ze nie poczuwacie się do wspólnoty – wtedy po co ta dyskusja ?
Niech każdy robi na co go stać, jak każdemu wygodnie.
Na tym koniec, bo jeszcze czyjeś uczucia urażę ….
@ kaesjot
ta skladka 388euro odnosila sie do mojego wieku i obowiazywala na terenie Austrii. Oczywiscie byly rowniez i tansze taryfy, ale jak wiadomo im taniej tym mniej swiadczen.
Myslenie, ze samemu placac skladki u prywatnego ubezpieczyciela zapewni sie PELNY dostep do swiadczen medycznych /glownie szpital/ jest FIKCJA!!! Wystarczy popatrzec na ceny zabiegow szpitalnych w szptalach „zachodnich”. W Polsce cala sprawa „prywatnych” zabiegow jest rowniez fikcja. Wpierw idzie sie prywatnie do lekarza, a ten wysyla na zabieg do panstwowego szpitala, gdzie pracuje.
Odnosze wrazenie ze czas podawany przy komentarzach jest BŁĘDNY!
@znafca in spe
Dlatego z uporem maniaka powtarzam – mamy środków ile mamy i zróbmy wszystko, co możliwe aby je jak najefektowniej wykorzystać.
Drobny przykład – jakby poszperać w przepisach to praktycznie każdemu należy się bezpłatna opieka ( z rożnych źródeł finansowana ) to po diabła ten cały EWUŚ ?
Czy nie lepiej środki na jego utrzymanie przeznaczyć na co innego ?
Odnosze wrazenie ze czas podawany przy komentarzach jest BŁĘDNY!
w momencie pisania tego komentarza byla godz 7,48
kaesjot
im bardziej metnie i niejasno tym lepiej…
7,55
@ znavca in spe – bo to chyba pokazuje czas Greenwich a u nas jest „czas letni”.
A gdyby tak opłaty zależały od poziomu wynagrodzenia, bezrobotni i emetyci – darmo, pracujący – progresywnie więcej? Prywatnie ubezpieczeni – opłaty zależne od stopnia ubezpieczenia i wieku. Ale wiem że to nie przejdzie, górnicy i rolnicy chcą wszystko za darmo – zero podatków, platynowa opieka zdrowotna. Znam ten burdel, żyłem tam. Polskie Piekiełko – samoobsługowe.
@znafca in spe,
SI to niemiecki ubezpieczyciel z tradycjami Signal Iduna. Łatwo sprawdzić na ich stronie, jakie mają stawki. Na rynku działają konkurenci, min. Uniqa i inni z równie ciekawą ofertą. Jest nawet firma, która w ramach ubezpieczenia pokrywa opiekę dentystyczną.
Piszę to dla czytających, którzy mogą tym być zainteresowani i zechcą to sprawdzić. Ostatnio w Polsce mamy do czynienia z nadmiarem jęczenia i niedomiarem przydatnych informacji.
Większość zastanawia się skąd wziąć pieniądze na finansowanie służby zdrowia ale ja postawię pytanie :
Jaki jest cel funkcjonowania służby zdrowia – co my, jako jej pacjenci od niej oczekujemy?
Bo ja oczekuję, że pomoże mi, doradzi co robić, by w ramach środków jakie posiadam żyć możliwie najdłużej – tak jak dziadek mojego kolegi z pracy. W lutym br. skończył 100 lat.
Tydzień temu wieczorem położył się spać i rano już się nie obudził.
jeśli miarą skuteczności służby zdrowia miałaby być przeciętna długość życia to może powinniśmy się wzorować na Kubie. Nakłady na służbę zdrowia na osobę ponad 20 razy niższe niż w USA a długość życia taka sama.
Art63 25 sierpnia o godz. 8:22
patrz;
znafca in spe 24 sierpnia o godz. 15:43
” ja oczekuję, że pomoże mi, doradzi co robić, by w ramach środków jakie posiadam żyć możliwie najdłużej”
Tu mi się przypomina scenka u lekarza i pacjent mówiący:
– To mówi pan, doktorze, że najlepiej kamień do szyi…?
Co zrobisz, kaesjot, jak ci służba zdrowia oświadczy, że ramy środków, jakie posiadasz, wystarczą w sam raz na obcięcie nogi, bo na skuteczną terapię dla jej uratowania cię nie stać?
Na dobrą protezę też cię nie będzie stać, ale będziesz żył dłużej.
Czy jesteś za tym, żeby chorzy na schizoafekt również mieli zniżki?
1300 gramów – a nie ma możliwości uniknięcia takiej sytuacji ?
Czy choroba to „wola boska” czy też skutki wielu czynników zależnych bezpośrednio od człowieka?
Wydaje mi się, że działania w celu zmniejszenia „zachorowalności” są tańsze i bardziej efektywne niż inwestowanie w rozwój „technik leczenia”.
No ale na czym by zarabiali ci, którzy środki i sprzęt do diagnostyki i leczenia wytwarzają?
kaesjot
pewnie, że istnieją spore możliwości uniknięcia takiej sytuacji, jeśli w porę posłuchasz dobrych rad i potraktujesz poważnie zalecenia profilaktyczne – zapobiegać otyłości, uprawiać regularną aktywność fizyczną, stosować zdrową dietę, nie palić papierosów.
Do tego nie potrzeba lekarza.
A jeśli do choroby już doszło, to dobrze zrobi przestrzeganie zaleceń lekarza odnośnie przyjmowania leków na cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, obniżających poziom cholesterolu, przeciwzakrzepowych…
Bardzo dobra dyskusja – ale czy da jakieś rezultaty? Czy tylko podniesie ciśnienie niskociśnieniowcom lub przewentyluje głowy frustratów. Istnieje lobby profesorsko-specjalistyczne, farmaceutyczne pilnujące swoich interesów. Nie ma lobby PACJENTÓW. Minister Zdrowia, który powinien stać na straży zdrowia obywateli, poddawany jest naciskom lobbystów oraz własnego środowiska. Brakuje mu pieniędzy i menagerskiego doświadczenia.
PS. Wracając do referendum, proponuję pytanie: Czy chcąc płacić mniejsze podatki, zgadzasz się na gorszą opiekę zdrowotną?
1300 gramów -o to właśnie mi chodzi – profilaktyka !!!
Ale nie ma to być „hobby” różnych ” nawiedzonych”, ” szarlatanów”( jak to często określa ich środowisko medycyny konwencjonalnej ) lecz świadoma, celowa polityka państwa.
Aż do prawnych zakazów reklamowania czy nawet stosowania takich czy innych produktów, technologi przetwarzania . Nie będę rozwijać – wszyscy wiedzą o co chodzi.
Jak słusznie zauważył JackT obecnie ZDROWIE PACJENTA, które powinno być CELEM działania służby zdrowia stało się ŚRODKIEM do zbijania zysków przez środowisko z tym związane.
Co by tu jeszcze objąć odpłatnością dla korzystających z tych świadczeń – policję, straż pożarna, wojsko ?
JackT – Twoja propozycja składki proporcjonalnej do zarobku jest słusznym rozwiązaniem, choć ja osobiście proponowałbym stawki progresywne.
Niemniej jednak pozostaję przy swoim zdaniu – zmienić sposób patrzenia na sprawy zdrowia.
Kiedyś przytaczałem chińskie powiedzenie, ęe dobry lekarz to taki, który nie dopuści by jego podopieczny zachorował. Lekarzem jest ten, który skutecznie wyprowadzi chorego z przewlekłej choroby a ten , który tylko leczy to nie jest żaden lekarz.
To co proponuje wymaga zmiany profilu szkolenia kadr służb zdrowia – inaczej rozłożyć akcenty.
kaesjot
Jest całe mnóstwo chorób, z których „skutecznie wyprowadza” tylko śmierć. Choroby przewlekłe są przyczyną ponad 60 proc. zgonów.
Szczęściarze z dobrym zestawem genów mogą się cieszyć dobrą formą do późnego wieku, a lekarza potrzebują tylko w nagłych wypadkach.
Pozostała reszta może się modlić o w miarę możliwości późne ujawnienie obciążeń rodzinnych i innych słabości organizmu, a jak już się ujawnią – liczyć na wsparcie w możliwie długim powstrzymaniu postępujących uszkodzeń ważnych organów i ich wyniszczenia, osłabianiu kolejnych rzutów choroby, redukcji objawów i walce z bólem.
Do tego, obok doraźnych reperatur (bypassy, stenty, endoprotezy, amputacje, transplantacje itp.), ogranicza się współczesna medycyna.
I jeszcze do zmniejszenia lęku, informowania o przebiegu schorzenia, wsparcia psychologicznego – do tego wszystkiego przydaje się dobry lekarz, chociaż nas w końcu nie „wyleczy”.
Jak dotąd nie wymyślono nic lepszego.
Te pozostałe 60% przewlekle chorych może liczyć tylko na cud, kesjot. Co niebawem będzie naszą codziennością. Polska w kilka dni zmieniła się, będąc „w ruinie” w „piękną”. Czeka Cię piękna, bezchorobowa jesień życia, kesjot. Pozdrawiam.
Interesuję się nieco medycyną niekonwencjonalną ( jak wiekszość tych, którym konwencjonalna nie za bardzo pomaga ) trochę czytam na te tematy ( Max Gerson, Colin Campbell, Natasha Cambel, Loeren Cordain, Ewa Dąbrowska czy Jerzy Zięba i inni ) i ich argumenty do mnie trafiają, gdyż pokrywają się z moimi, skromnymi doświadczeniami w tym zakresie. Z niekonwencjonalnych metod leczenia przewlekłych chorób ( gdy nie pomogła medycyna konwencjonalna) korzystali z powodzeniem Bill Clinton i Ronald Regan
Ha ha. Szczególnie Gerson.
Wypróbuj wszystkie po kolei zaczynając od Gersona.
W USA wprawdzie nie wolno tej terapii proponować, ale poszukujący znajdą kliniki w Niemczech, Anglii, na Hawajach i Teneryfie.
Tygodniowy koszt terapii w takiej klinice to około 5 000 euro. Przy odpowiedniej wolności biznesowej każdy może taką “klinikę” leczenia sokami i lewatywą założyć. Największy problem to zdobycie rzeczywiście wolnych od dioksyn i pestycydów owoców, warzyw i wątroby cielęcej, dawniej miksowanej z sokiem, obecnie podawanej w formie tabletek. Cała dieta (można ją samodzielnie prowadzić w domu) polega na codziennym spożywaniu
3 razy wegańska zupa i duszone warzywa i owoce
13 razy szklanka soku (nie wirowany, wyciskany w drogiej amerykańskiej prasie)
1 pomarańczowy
4 z zielonych roślin
5 jabłkowo-marchewkowych
3 marchewkowe
Co 4 godziny lewatywa z kawy (3 łyżki na litr wody destylowanej)
Co drugi dzień 2 łyżki oleju rycynowego i lewatywa z oleju rycynowego 😯
Suplementy:
enzymy trawienne, hormony tarczycy, witamina B3, zastrzyki z witaminy B12, mleczko pszczele, olej lniany
I tak 2 lata.
Kto to przeżyje, przeżyje też raka.
Uprzednia chemoterapia lub naświetlania zmniejszają efektywność kuracji, powrót do normalnego odżywiania oznacza nawrót choroby.
Tak twierdzą zwolennicy terapii alternatywnych, których wiele bazuje na zasadach Gersona np. tego szarlatana Burzyńskiego w USA. Dlatego też zrozumiała jest nielegalność takich klinik w USA, nie w interesie lobby farmaceutycznego, a w interesie pacjentów łudzonych wyzdrowieniem za ciężkie pieniądze 🙁
Roczny jadłospis wg Gersona:
810 kg marchwi
600 kg jabłek
150 kg wątróbki cielęcej
145 główek czerwonej kapusty
400 główek sałaty
60 kg zielonej papryki
itd.
dla jednej osoby!
Syfilis mija wówczas razem z rakiem, a siwe włosy stają się znowu ciemne 😎
Nie wolno tylko pić wody, myć zębów fluoryzowaną pastą, robić trwałej ondulacji, jeść avocado, ananasów, produktów sojowych, soli, pieprzu, jagód, mąki, śmietany, grzybów, czekolady, cukierków, ogórków, orzechów itd.
kaesjot,
pamiętaj:
każde odstępstwo i niedochowanie skrupulatności w terapii niekonwencjonalnej może być uznane za przyczynę jej niepowodzenia 😎
Wystarczy na przykład, że nie dochowasz 4-godzinnego odstępu między lewatywami i cały efekt terapeutyczny diabli wzięli 🙁
@kesjot.
Wrzuć na YT clipy z twojej kuracji Gersona. Śmiech leczy.
1300 gramów – dlatego sięgam do różnych źródeł.
Fakt, że pewne ograniczenia są niezrozumiałe, poglądy poszczególnych autorów na określony temat sprzeczne ale nie podchodzę do tego ortodoksyjnie.
Zgodzisz się chyba ze mną, ze sałata, pomidor czy marchewka z własnej , ekologicznej działki bardziej przysłuży się zdrowiu niż chipsy, coca cola czy udko kurczaka nafaszerowane antybiotykami.
Gerson czy Budwig mają sukcesy tam, gdzie konwencjonalna medycyna się poddała.
Spotkałem kiedyś kobiety ( matkę z córka ) mające żal do lekarzy, że wiedząc, że ich mąż i ojciec jest w stanie praktycznie nieuleczalnym wyciągnęli jeszcze od nich 600 tys. zł. przedłużając mu życie o kilka miesięcy.
Wymienione przez Ciebie ilości warzyw to koszt ok. 6-7 tyś zł/ m-c ( rocznie 72-84 tys. na dwa lata jakieś 150 – 160 tyś. ) =- to zaledwie 1/4 kwoty , która te panie przeznaczyły na ratowanie bliskiej osoby.
Co do amerykańskie wyciskarki soków. Są do Zelmerowskiej maszynki do mięsa przystawki do wyciskania soków nie więcej niż za stówę. Ostatnio kupiłem w internecie oryginalna wyciskarkę za niecałe 3 stówy.
Jest takie potoczne powiedzenie – składasz się z tego , co zjadasz ( i pijesz oraz wdychasz ). Organizm człowieka miliony lat dostosowywał się do przetwarzania na swoje potrzeby to wszystko co znalazł lub upolował.
Można kpić z Gersona ( mnie tez pewne jego ograniczenia wydaja się dziwaczne ) ale trudno zaprzeczyć, że COŚ w tym jest „na rzeczy” a nie tylko „od rzeczy”
Sam zresztą piszesz, ze zdrowe odżywianie, zdrowy tryb życia to klucz do długiego życia w zdrowiu – czego Tobie , innym i oczywiście sobie samemu życzę.
JackT – ze Semelweisa współcześni mu tez się śmiali.
kaesjot,
jak już się zdecydujesz na domową terapię Gersona, to pamiętaj, że do uzyskania soku nie może służyć sokowirówka, bo w wirówkach (i mikserach!) powstaje podobno w centrum pozytywny prąd (sic!) niszczący żywotne enzymy 😯
I dlatego to musi być droga amerykańska prasa do soku o nacisku jednej tony!
Taki „juicer” kosztuje ok. 2300 dolarów.
Biznesmen od tej prasy, niejaki dr. Walker, nie studiował medycyny i podawał się za 20 lat starszego, niż był (w filmach reklamujących wyciskarkę podawano, iż żył 119 lat). Na nagrobku wykuto mu prawdę.
Cały jego ruch Natural Hygiene służył promocji jego patentu na wyciskarkę.
Gerson mający klinikę w meksykańskiej Tijuanie (15 900 dolarów za 3 tygodnie) chwali się tylko kilkoma wypadkami ozdrowień, ale nie wspomina nic o rzeszy nieszczęśników, którzy zostawili majątek w jego kasie i zeszli z tego świata nie zdążywszy złożyć reklamacji.
Wielu jego pacjentów wylądowało z sepsą w szpitalach San Diego, żaden z nich nie był wyleczony z raka, niektórzy nie przeżyli dłużej niż tydzień. Inni zapadali w śpiączkę z powodu całkowitej rezygnacji z soli kuchennej.
Przychodzi baba do lekarza i strasznie narzeka na różne dolegliwości. Lekarz po zbadaniu radzi babie pojechać na 2 tygodnie do Łeby.
— A to pomoże? — pyta baba.
— Nie. Ale do piachu się pani przyzwyczai.
kaesjot,
ależ rób ja uważasz, ale nie podpieraj się moimi uwagami o zdrowym odżywianiu, bo zdrowy tryb życia to nie konsumpcja soku z prawie tony marchwi na rok, i nie lewatywa z kawy 🙄
Na początek załóż sobie ogród warzywny (mam i uprawiam) lub działkę, uprawiaj zdrowe warzywa, jedz je z apetytem i ciesz się świeżym powietrzem i ruchem. To Ci na pewno nie zaszkodzi.
I nie pogłębi suchot… w portfelu 😉
Po zastanowieniu się – zezwolenie na wykonywanie usług komercyjnych w jednostce publicznej jeszcze bardziej rozmyłoby granicę między publicznym i komercyjnym, a to właśnie mętność tej granicy jest jedną z głównych przyczyn licznych chorób trawiących polską służbę zdrowia. Zaczęłoby się kombinowanie na niespotykaną skalę. Wystarczy sobie uświadomić, że byłaby to działalność komercyjna wykonywana w budynkach utrzymywanych z publicznych pieniędzy, na publicznym sprzęcie, przez kadrę otrzymującą wynagrodzenia z kasy państwa.
1300 gramów – mam działkę a na niej ” pół apteki Pana Boga” . Pozwalam na niej rosnąć wszystkiemu, co natura zechce, tylko od czasu do czasu przejadę kosiarką. Jeśli jesteś doświadczonym działkowcem może mi poradzisz, co robić, by owocowały mi derenie jadalne. Mimo, że wiosną obficie kwitną owoce są pojedyńcze. Podobnie z rokitnikiem – mimo, że rosną obok siebie i „chłop” i „baba” owoców mniej niż na lekarstwo. Może szkodzi im bliskie sąsiedztwo leszczyny oraz czarnego bzu ? Słabo rośnie mi kolcowój a już wcale cytryniec chiński.
Do piachu przyzwyczajałem się w Gąskach. Do Tijuany nie pojadę ale dieta warzywno – owocowa poprawiła moje samopoczucie.
I proszę – nie denerwuj się !
Wymieniamy tylko swe opinie choć , przyznaję – jestem nieco przekorny a problem staram się oceniać z różnych punktów widzenia. Jak ktoś użyje przekonywujących dowodów potrafię zmienić zdanie.
Jednak przy skupieniu się na profilaktyce będe się upierał.
kaesjot,
wyraziłem swoje zdanie, przekonywać nikogo nie mam zamiaru, dawno mi to przeszło, choć rzeczywiście irytuje mnie rozpowszechnianie kompletnie kretyńskich, a na dodatek szkodliwych pomysłów terapeutycznych robiących ludziom wodę z resztek ich przerażonego mózgu.
Co do derenia, to dobrze na owocowanie robi mu obecność co najmniej jeszcze jednego krzaka, może być innej odmiany.
Sprawdź pH gleby, nie powinna być kwaśna, lecz obojętna lub lekko zasadowa.
Rokitnik potrzebuje dużo słońca, cytryniec – gleby wilgotnej i lekkiego zacienienia, może sadzonka była kiepska… nie wiem.
Popytaj doświadczonego ogrodnika.
Ja uprawiam całkiem „normalne” warzywa – marchew, brokuły, botwinę, dynie, kabaczki, pomidory w 15-18 odmianach, ogórki, cebulę, czosnek, fasolę, ziemniaki, pory, selery, sałaty różne, szpinak, komosę itp. Ponadto maliny, jeżyny, porzeczki czerwone i czarne, agrest, truskawki, poziomki…
Jagody (czarne i borówki brusznice) zbieram dzikie, to samo z rokitnikiem. Wyprawa „na jagody” to wielka przyjemność i też zdrowiu służy 😉
@Kaesjot.
„Jest takie potoczne powiedzenie – składasz się z tego , co zjadasz ( i pijesz oraz wdychasz ). ”
Polacy jedzą dużo świniny – może to tłumaczy dlaczego tak lubimy „ryć jeden pod drugim” i robić sobie świństwa?
PS. Kupuję pomidory szklarniowe bo swoich, bez posypywania proszkiem nigdy bym się nie doczekał.
JackT – wg mnie to nie wieprzowina lecz kilkaset lat pańszczyzny, gdzie 90% społeczeństwa nie miało praktycznie żadnej szansy poprawienia swego losu dzięki osobistym talentom i pracowitości. Jedyną możliwością było włazidupstwo panu i dyskredytowanie w jego oczach potencjalnych konkurentów do jego „łask”. To jeszcze w nas tkwi.
1300 gramów – zapewne masz rację co do rokitnika i cytryńca. Jeden dereń rośnie samotny ale drugi jest otoczony dereniami innych gatunków – te owocują a jadalny nie.
Staram się sadzić drzewa i krzewy dawniej powszechne a dziś już zapomniane.
Udało mi się uratować przed destrukcyjnymi zapędami żony kilka drzew starych odmian jabłoni jakie zostały jeszcze po jej dziadku ale nie Złotej Renety.
W uprawach warzyw jestem początkujący, wcześniej korzystaliśmy z plonów teścia. Ale się rozwijam !
@kaesjot.
Wracając do lekarskiego blogu (a nie warzywnego, oj ty trollu) – bierz się za Gersona. Lewatywa odpowiednio aplikowana przynosi rewelacyje skutki, na co już Szwejk zwracał uwagę.
Nie zawsze miło było – żegnam.
Wracajac do tzw ‚bezplatnej sluzby zdrowia’
Skad sie biora takie opinie ze sluzba zdrowia jest bezplatna lub byla bezplatna w PRL ?
Polacy sa ekonomicznymi kanibalami. W szkolach jest religia a powinna byc ekonomia.
Wystarczy zapoznac sie z budzetem. Sluzba zdrowia kosztuje okolo 2000 zl na glowe polaka rocznie. (2013) A peniedze z budzetu pochodza przeciez od podatnika.
Ponadto ubezpiecznia spoleczne w tym zdrowotne przeciez istnieja i czesto sa obowiazkowe. Dlaczego wiec istnieje pojecie ze gdy osoba ubezpieczona i podatnik dostanie pomoc medyczna za ktora jednostka sluzby zdrowia nie wystawia rachunku jest za darmo.
To przekret nieslychany. Ochydne klamstwo nieustannie powielane przez gamoni politykow i zacofane dziennikarstwo.
Chopy, dejcie se po szlagu i idźcie na piwo, zamiast sie wadzić na blogu.
@kaesjot.
„Nie było miło” – narażasz się na kpiny propagując durne, bezwartościowe a nawet szkodliwe, byle tylko nie mainstreem metody. Nazywając te bzdury „natural”. Żebyś się tylko na nich nie przejechał. Znam ludzi którzy zniszczyli sobie wątrobę na kuracji „naturalna chińska medycyna” po piciu herbat z różnych świństw. Pozdrawiam.
JackT – czy propagowanie profilaktyki to głupota ?
Lepiej chyba zadbać o to, by nie chorować niż się leczyć ?
Nie pchaj się tam, gdzie biją to nie dostaniesz lania – powtarzała zawsze moja Mama.
Skoro wiemy coraz więcej na temat tego, co szkodzi naszemu zdrowiu to dlaczego tego nie unikać?
Pomyśl co by się stało , gdyby, ludzie sięgnęli po zdrowa żywność, taka jaka spożywali nasi dziadowie ( uwzględniając oczywiście aktualny poziom wiedzy na te sprawy ).
mogłoby się okazać , ze znaczna część obecnej służby zdrowia nie ma pacjentów, drastycznie spada zapotrzebowanie na wiele drogich leków, bankrutują koncerny farmaceutyczne, producenci wysoko przetworzonej żywności, wielkoobszarowe, monokulturowe gospodarstwa, ferm przemysłowej hodowli zwierząt , producenci nawozów sztucznych i środków ochrony roślin.
Myślisz, że poszliby na to , potulnie jak „barany na rzeź” ?
W przemyśle automatyka powoduje spadek zapotrzebowania na pracę ludzką zatem niech ci zbędni tam ludzie wezmą się za uprawę zdrowej żywności.
Okazuje się, ze te wielkoobszarowe, monokulturowe uprawy wcale nie są wydajniejsze od tradycyjnych upraw. Przyczyniają się do degradacji środowiska czyniąc je po pewnym okresie jałowymi.
Dżungla, w której rośnie wszystko to, co „natura dała ” żyje przez tysiące lat bez nawozów i pestycydów. Jak długo na obszarze np. 100 km kw. da się uprawiać wyłącznie kukurydze albo soje ? Na dodatek” bez wspomagania” !
@kesjot.
To co propagujesz to nie profilaktyka ale właśnie – głupota. Męczy mnie dyskusja z Tobą, chyba sobie odpuszczę.
Nowe pytanie referendalne, uproszczone: Czy wyprowadzić sześciolatki do Lasów Państwowych do czasu aż osiągną wczesny wiek emerytalny?
Miarka się przebrała.
Nie dośc,że mafia tzw „ochrony zdrowia” wmawia ludziom,że muszą życ wiecznie,to jeszcze sięga po referendum,by usankcjonowac,głosami ogłupionych,że winni za to płacic extra.
Extra powyżej kwoty ,którą płacą obowiązkowo,jeżeli nie są śmieciowi.
„Życie prawie wieczne” niszczy przyrodzoną demografię powodując wstrząsy polityczne,najgłupsze z możliwych ,wzbudza procesy agresji międzypokoleniowej oraz stawia na piedestale osobników z demencją,o ile są politykami.Jeżeli nie są politykami to telepią się w ciemności ,ku zgrozie najbliższych.
Napastliwie piszę.Prawdopodobnie niedostępnie dla medyków pogrążonych w wiedzy medycznej o ograniczonej przydatności społecznej.Brak wśród nich,niestety specjalistów
rozumiejących mechanikę mrowiska.Mróweczki instynktownie zachowują homeostat zbiorowości.
Na pomysł referendum Dudy najcelniej odpowiedział JackT .
Ze swej strony proponuję pytanie medyczne ” Czy chcesz życ dłużej i głupiej ?”
Przyrodzona demografia… Co to jest?
Nie operować wyrostka w dzieciństwie, bo pacjent mógłby potem dożyć setki, z tego 20 lat w demencji?
@abchaz
a jak będziesz „sam z siebie” żył dłużej i głupiej, bo takie masz geny, to przyjmiesz ten dopust?
1300,
bez wygłupów..z tą demografią..
operowac,zwłaszcza ostry a jak dożyje setki ,bez rozrusznika i bez demencji ,to chwalic Pana..
Mam takie geny i przyjmuje ..bez rozrusznika i bez demencji 70++.
Czyli,nawiązując do bez wygłupów,nie zaśmiecam populacji i nie pompuje sakiewek medyków.
Na „dzwonie” wszyscy się zmieszczą.
Byle by „dzwona” sztucznie nie zniekształcac.
Nie mogę wyjśc ze zdumienia,że „Doktor” pragnie zakończyc fikcję .Przecież ci co mogą,to już dawno wykupili pakiety komercyjnych serwisów medycznych.Ci co ich nie stac nie wykupią,a ci na krawędzi (mikrobiznes) będą za byle tanio.
A reszta ?
W CR trwa własnie szerokie śledztwo odnosnie korumpowania „praktickich lekaży ” przez koncerny farmaceutyczne.W moim miasteczku parking szpitalny jest zapchany przez wypasione fury długonogich „reprezentantek” a moja „prakticka” zwiedza wodospady Iguasu.
Niechże „Doktor” sięgnie do mózgownicy będącej na wyposażeniu..
Wygląda na to, że argentyńskie wodospady mają wielkie wzięcie w sferach medycznych 😉 Oglądał je też zaprzyjaźniony medyk z Sycylii i znajoma internistka z Wrocławia wraz z grupą dalszych znajomych z tych sfer…
Wszyscy zdajemy sobie sprawę że te „szkolenia na Hawajach” to premia za propagowanie pewnych lekarstw ale ….Czy oburzeni tym czytelnicy, gdyby dostali ofertę tak łatwego sposobu zarobienia na tak atrakcyjny urlop – powiedzieliby NIE.
Dlaczego mamy wyższe wymagania wobec polityków, lekarzy, sędziów itp niż w stosunku do nas samych?
Sam odpowiem na to pytanie.
Jeżeli „mamy to genach” bo historia nas nauczyła że prosta droga nie zawsze prowadzi do celu, że kombinować trzeba, że frajerstwo to wstyd i obciach, to musimy się pogodzić że jesteśmy raz na wozie raz pod wozem – bo inni Polacy też kombinują (politycy, lekarze, sędziowie).
Dosyć dwulicowości, zacznijmy od siebie (a przynajmniej nie biadolmy że wszyscy inni to oszuści). Lekcje etyki w szkołach są konieczne. Policjantowi etyka jest bardziej potrzebna niż lekcje strzelania. A sędziemu – bardziej niż Kodeks Karny.
PS. Przepraszam gospodarza za tą dygresję.
JackT
8 września o godz. 0:14 30496
Te „szkolenia na Hawajach” , nie sa specjalnościa tylko branży medycznej.
Tak se dzieje w większości branż, w których siłą dominująca jest korporacja, współpracująca z malymi podmiotami.
Np. w branży AGD, duże firmy urządzają niby szkolenia dla sklepików współpracujących, a udzial w tym szkoleniu zależy od ilości sprzętu sprzedanego przez sklepik. zwyczajna łapówka.
Nie jasna jest granica pomiędzy „wyrazami wdzięczności” (butelka koniaku PO udanej operacii), a łapówką (przyjęciem na studia, za kopertę). Drogowskazem moralnym jest właśnie etyka. Według mnie; jeżeli szkolenie jest bonusem za dużą sprzedaż to jest to podziękowanie. Natomiast podjęcie się nieetycznej działalności mając tylko kasę na uwadze (jak np wypisywanie tylko jednego leku, niekoniecznie najlepszego dla danego pacjenta, byle tylko zakwalifikować sie na wycieczke) – jest łapownictwem.
PS. Pisałem do p. Hartmana aby wyjaśnił pewne etyczne problemy, ale on goni króliczki w sukienkach.
JackT
8 września o godz. 6:35 30499
Inny przykład, tym razem ze „służby” zdrowia.
moja mama cierpiała na zwyrodnienie kręgów, jej lekarz rodzinny w czasie wizyty w jego gabinecie w publicznej przychodni, wreczył jej ulotkę z urządzeniem mającym niwelować ból, za 5 tys PLN !!!!, a na ulotce w miejscu przeznaczonym dla przedstawiciela handlowego, była jego pieczątka.
Również na korytarzu , na stoliku, leżały te same ulotki.
Lekarz ten był kierownikiem tej przychodni.
@Andrzej52
Nie jestem ani lekarzem, ani etykiem. Pytanie jest; czy to urządzenie rzeczywiście niweluje ból i było najlepszym lekarstwem? Cena jest rzeczywiście wielka, są dużo tańsze aparaty generujące impulsy elektryczne. Podobno niektórym pomagają. Niektóre bóle są permanentne. Proponuję zmienić lekarza, albo zasięgnąć drugą opinię.
JackT
8 września o godz. 10:03 30501
nie chodziło mi o samo urządzenie, a o nieetyczne zachowanie lekarza, który pracując w publicznej służbie zdrowia, opłacany z naszych składek, uprawia prywatę w czasie pracy, sprzedając (lub usiłując sprzedać) jakieś urządzenie.
jeśli robił by to w swoim prywatnym gabinecie, to jego sprawa.
PS. Lekarza w końcu mama zmieniła, ale było za późno.