„Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi”. Medytacje prostego człowieka
Chyba się narażę. Siedząc sobie w lesie i czytając analizy, nie mogę bowiem oprzeć się wrażeniu, że autorytetom naszym płci dowolnej umyka jeden z podstawowych wniosków na przyszłość: edukacja, głupcze! Dlaczego tak?
Komentarze w mediach społecznościowych pełne są memów i komentarzy: wygrała najgorsza część społeczeństwa. Stara, źle wykształcona, zapita, przemocowa, słuchająca Zenka Martyniuka. Przegrała, o włos w dodatku, Polska wykształcona, życzliwa, kreatywna i finezyjna. Mimo że to ona miała rację. Można i tak. Spójrzmy jednak z innej strony.
Po pierwsze – niekoniecznie „o włos”. Prosta kalkulacja: frekwencja ok. 68 proc. i prawie remis w kategorii „PiS versus nie-PiS”. Pozostaje 32 proc. niegłosujących, których w w tych wszystkich rozliczeniach traktuje się jako niewidzialnych. Proponowałbym spojrzeć nieco inaczej: mobilizacja była ogromna, można więc przyjąć, że większość zaangażowanych poglądowo, emocjonalnie i w ogóle – jak tam kto chce sobie wyobrazić – poszła głosować.
Mam zatem trzy grupy. Połowa głosujących, czyli 34 proc., to zdeklarowany anty-PiS. Różnią się, ale zgadzają w jednym: nie chcą władzy wodza Jarosława i jego drużyny. Połowa głosujących, czyli 34 proc., to zdeklarowany pro-PiS. Do nich trzeba dodać owe nieszczęsne 32 proc. niegłosujących, czyli tych, którym PiS nie przeszkadza – więc może go i nie poprą wprost, ale nie za bardzo widzą powody, dla których mieliby go zamieniać na cokolwiek innego.
Ergo: mamy w sumie 66 proc. dorosłego społeczeństwa, które można podzielić na trzy podgrupy. Pierwsza to zadowoleni z tego, co jest. O nich natychmiast zapomnijmy, bo nie ma nad czym dyskutować. Druga to przerażeni perspektywą apokaliptycznych zmian, które miałyby nastąpić w przypadku przegranej PiS. Trzecia to ci, którzy mają – używając młodzieżowego języka – wywalone na to, co może się jeszcze w tym kraju wydarzyć, a także na to, co już się wydarzyło.
Te dwie grupy, to wyrzut sumienia dla zwolenników nowoczesnego państwa. Jedni – bo nikt nie uzbroił ich przeciw demagogii polityków PiS i kleru katolickiego. Drudzy – bo nikt nie przekonał ich, że jest się o co starać.
Zacznijmy od pierwszej grupy. Rzeczywiście gorzej wykształconej i częściej przemocowej. Ktoś powiedział im, że są fajni, a następnie nasączył uszy andronami, które przyjęli. Rzeczywiście tak było? Niekoniecznie. Jak to jest, że te – w ponad 80 proc. pisowskie – wsie bywają coraz częściej miejscem, gdzie wierni wypowiadają proboszczom posłuszeństwo? Bo najczęściej chodzi o sprawy, gdzie rozdzielenie dobra i zła opiera się na przyjętych „od zawsze” kryteriach, chociaż – przyznajmy – nie zawsze stosowanych.
Dlaczego biją żony i dzieci? Bo „zawsze” tak było. Dlaczego są okrutni wobec zwierząt? Bo „zawsze” tak było, a w dodatku pan minister mówi im, że tak powinno być. Że pan minister jest kanalią, która w dodatku nie ma szczęścia w myśleniu, nie przyjdzie im do głowy, bo i skąd? Kluczem jest to „zawsze”. Ktoś musiałby im powiedzieć, że wcale nie musi tak.
I tu pojawia się problem. Kler i politycy PiS używają prostego, dosadnego języka. Demokratyczne wykształciuchy wchodzą na koturny i jeżeli coś wynika z ich wypowiedzi, to tylko to, że tamci są chamami i głąbami. Pouczają, a nie uczą. A przecież prostym, dosadnym językiem można mówić również rzeczy pozytywne. Prostymi, choć nadal prawdziwymi historiami można budować wiedzę o świecie. Można opowiadać, że diagnostyka genetyczna podczas ciąży to szansa na uratowanie dziecka. Że edukacja seksualna służy zwiększaniu szans dzieci na samoobronę przed wykorzystaniem seksualnym. Itd. Tylko nie tak zdawkowo, jak ja to zrobiłem, a w rozbudowany odpowiednio sposób, a przede wszystkim – prosto.
Analogicznie jest z tą jedną trzecią dorosłego społeczeństwa, dla której staczanie się kraju ku dyktaturze nie jest niczym istotnym. Można machać konstytucją, nosić najsłuszniejsze koszulki – i tak do końca świata. Przekonani i tak poprą. Nieprzekonanych to nie obejdzie. Trzeba ich najpierw nauczyć. Bez pouczania.
Dzisiaj dostałem takiego mema: wykład noblistki Olgi Tokarczuk przegrał z piosenką Zenka. Ależ tak! Bo światem rządzi krzywa Gaussa, z której wynika, że piękne, lecz nie najłatwiejsze dzieła Pani Tokarczuk przeczyta i zrozumie nie więcej niż 10-15 proc. społeczeństwa. A Zenka zrozumieją wszyscy. Najwyżej im się nie spodoba. Autor tego mema chciał zapewne wyrazić pogardę dla elektoratu zwycięzców, ale tak naprawdę znakomicie określił główny problem naszej polityki.
Po stronie demokratycznej istnieje ogromny deficyt komunikatywnego przekazu społecznego, w tym edukacyjnego. Zapomnieliśmy, że tego rodzaju przekaz – edukacja – to powinien być show. Prosty, dosadny, jednoznaczny. Najzabawniejsze, że nie trzeba niczego tworzyć od nowa. Trzeba się uczyć od tych, którzy byli, i tych, którzy wciąż są.
Mieliśmy i mamy cudownych mistrzów takiego stylu. Prekursorem był niewątpliwie Wojciech Młynarski. Jego teksty pozostają aktualne pod każdym względem. Żyjących mistrzów mamy naprawdę niemało. Sztandarowym przykładem jest Pan Jerzy Owsiak, który przecież potrafi porwać tłumy. Mamy się od kogo uczyć. Tylko trzeba się zabrać do roboty. Finansować z obywatelskich kieszeni niezależne media, żeby mieć środek przekazu. Wrócić do rozmów przy stole i ognisku, żeby były miejsca na małe opowieści. Przypomnieć, że program Apollo zapewne nie istniałby bez kobiet inżynierów (inżynierek?), w dodatku czarnoskórych. Że gdybyśmy w naszej historii brali pod uwagę tylko „prawdziwych Polaków”, to ani po Kopernika, ani po Jagiełłę, ani po Mickiewicza, ani nawet po Chopina nie moglibyśmy wyciągać rączek. Że gdybyśmy wygumkowali Żydów z naszej historii, to jednocześnie pozbędziemy się sporej części najpiękniejszej polskiej poezji. Że – idąc tym tropem – rozkwit bluesa świat zawdzięcza dwóm braciom spod Lublina. Że słynny „Znaczy kapitan”, zanim został legendą polskiej marynarki, był wybitnym oficerem floty carskiej. Albo że zesłańcy byli naszą dumą również dlatego, że tak wzbogacili życie intelektualne Syberii, więc proszono ich, żeby zostali tam po odbyciu kar.
No i trochę o mechanizmach, które doprowadziły do rozbiorów Polski, z uwzględnieniem roli kleru katolickiego… Itd. Takich opowiadań przywracających proporcje rozumienia patriotyzmu i tożsamości narodowej jest wiele. Do tego trzeba ludzi uczyć podstaw rozumienia współczesnej nauki, żeby żadna chciwa zięba czy socha nie żerowała na ich zdrowiu i portfelach.
Jak widać – przed nami wiele pracy. Długiej, żmudnej, być może tak długiej, że ja – człek już w leciech – nie zobaczę efektów. Ale efekty nadejdą, bo muszą, jeżeli tylko się postaramy. Trzeba tylko zachować odpowiednią formę przekazu. Marzy mi się tu połączenie stylu Pana Jurka Owsiaka z tym, który pamiętam z nieodżałowanej „Sondy”. Żeby był dynamiczny show, ciepło serc, najlepsza energia i nieprzesadnie wielkie porcje atrakcyjnie podanej, rzetelnej wiedzy. A może sam Pan Owsiak zechce rozpocząć taki projekt w ramach Orkiestry? Ludzi wokół siebie ma znakomitych, a cel szczytny przecie.
Jeżeli demokratyczna część społeczeństwa nie nauczy się prostego, komunikatywnego przekazu społecznego, to nic się wokół nas nie zmieni. Nadal nieszczególnie rozumni, ale za to zrozumiale mówiący celebryci będą mieli większy posłuch niż autorytety akademickie.
Dlatego jak powietrze będą potrzebne niezależne, obywatelskie media i niezależna, obywatelska edukacja. A poza tym… Przywódcy tej części sceny politycznej, ale także publicyści powinni powiesić u siebie w salonach (kuchniach? biurach?) plakat:
„Nie zawsze twój bas
dociera do mas –
czasami trzeba piano”
(Wojciech Młynarski)
Całość – z muzyką Andrzeja Zielińskiego, w znakomitym wykonaniu Skaldów – tutaj:
*tytułowy cytat: Stanisław Jerzy Lec – „Myśli Nieuczesane”.
Komentarze
Nic dodac, nic ujac.
Jakie to „polskie”, czyste gacie, na sume i prosto do gospody a po powrocie
do domu z glodnym psem na lancuchu – baty zonie bo obiad nie na stole.
Nigdy nie”miales c…… zlotego rogu” ani nawet czapki z pior.
To naprawdę dobry tekst. Proponowałabym jako lekturę obowiązkową dla wszystkich, ale przede wszystkim opozycji. Gdyby opozycja, po przegranych wyborach w 2015 tak właśnie rozumiała tę sytuację, to dzisiaj nie byłoby problemu z PIS. Ale rozumiem, że żądza władzy jest silniejsza od rozsądku. Szkoda tylko, że powstałe z tego tytułu straty będą drogo kosztować. Ale może trzebę taką cenę zapłacić za stabilny kraj w przyszłości. Dla dzieci, dla wnuków.
Pozdrawiam serdecznie.
Od dzisiaj wierna czytelniczka.
Problem w tym, że trzeba by zdyskredytować nauczanie kościelne, a w zamian stosować nauczanie oparte na nauce , a nie gusłach.
Tyle że, katolik, będąc niewolnikiem, nie jest w stanie odrzucić bredzenia plebana i w ostatecznym rozrachunku stanie po stronie tegoż.
Chociaż widzi, że klecha to złodziej, pedofil, czy co tam jeszcze to i tak będzie na msze uczęszczał i na tacę dawał. Wieki prania mózgów i straszenia diabłem zrobiły swoje i żeby lud się z tego jarzma wyzwolił, też potrzeba wieków.
Kościół jest mistrzem utrwalania tego co było i wszelkie nowości programowo zwalcza.
No właśnie, Panie Doktorze, jak to powiedział ktoś mądry: „…takie będą Rzeczpospolite, jakie młodzieży jej chowanie”.
A my ogłupiamy młodzież i naród od lat trzydziestu i rezultaty są opłakane; wyniki tych wyborów są jednym z dowodów na to. Rządzącym wydaje się, że najlepiej rządzi się nie myślącą masą, tymczasem jest dokładnie odwrotnie. No, akurat tej ekipie to odpowiada.
Poruszył pan i wyraził swoje opinie o istotnych kwestiach ewoluującej polskiej demokracji, które niejednego bolą, a w konkluzji złożył pan nadzieję w skutecznej edukacji obywatelskiej i przekazie rzetelnej wiedzy.
Trudno oponować – edukacja … kształtowanie racjonalnych umysłów, koncentrowanie się na wiedzy autorytetów intelektualnych etc., która może zmniejszyć podatnosć masowego odbiorcy na manipulacje macherów od sterowania emocjami i zarządzania strachem.
Tak, ale to nie wystarczy przy takim wypielęgnowanym zatwardzeniu emocjonalnym plemiennej masy?
—————————-
Jedno wzbudziło mój opór, pisze pan: Pozostaje 32 proc. niegłosujących, których w tych wszystkich rozliczeniach traktuje się jako niewidzialnych (…) Do nich trzeba dodać owe nieszczęsne 32 proc. niegłosujących, czyli tych, którym PiS nie przeszkadza – więc może go i nie poprą wprost, ale nie za bardzo widzą powody, dla których mieliby go zamieniać na cokolwiek innego.
Frekwencja wyborcza <100% to naturalny skutek nieobowiązkowych wyborów i nie będzie inaczej.
Ciekawostka … średnia frekwencja wyborów parlamentarnych w Polsce w ostatnich 30. latach (od 1989) to 50,7%.
Tylko w latach 1952-1985 była wyższa i wyniosła średnio 94,7% choć wybory też były nominalnie nieobowiązkowe. 🙂
To daje do myślenia gdy autokratyzm w Polsce zatriumfuje ostatecznie – Polacy mogą żyć bez demokracji gorzej bez wolności.
I to jest kluczowy problem … czy do rozwiązania?
Gospodarzu, bardzo ciekawy i dobry wpis, więc będę polemizował.
Od końca:
„Nie zawsze twój bas
dociera do mas –
czasami trzeba piano”
(Wojciech Młynarski)
Wojciech Młynarski sie myli. Bas zawsze dociera , a piano – nie. Jak słoń zabasuje, to się ziemia trzęsie, a jak wieloryb – morze kipi.
Natomiast gdyby się miał Wojciech Młynarski nie mylić, to by musiał suweren kapować o czym właściwie Młynarski pisał i śpiewał. Że poezja i satyra to rzecz niekoniecznie dosłowna, a subtelna, górna, przewrotna, której nauka czytania wymaga potu.
O Młynarskim zresztą suweren nie pamięta bo nie wie. Młynarski był, jest i będzie poza rzeczywistością suwerena, bo w rzeczystistości jest Zenek i ten drugi, znaczy kapitan, ale nie ten co był wybitnym oficerem floty carskiej, tylko ten Sławomir i jego „Miłość w Zakopanem”, co to „polewaliśmy się szampanem”. I na tym jego wybitność polega, że na suwerenie zrobił już wybitną kasę.
Suweren kasę ceni. Nasz wsiowy korespondent znad mazowieckiej rzeczki donosi, że ludność miejscowa co wyznaje Kaczyńskiego z Dudą oraz biskupa, już nic nie chce. Nie chce się zbierać jagód, nie chce się zbierać grzybów i łazić z tym szajsem do skupu. Nie chce się oddawać butelek zwrotnych po piwku zawrotnym, bo to tylko 50 groszy za butelkę, a ile się trzeba namordować, żeby butelki nie rozbić, nie zgubić, nawet umyć i zatargać jeszcze do spożywczaka na wymianę. I za 50 groszy? Frajerstwo! Jakby tak po dychu za butelkę dawali, to może by i zatargali do skupu. A tak to o mur rozbić, na szosę wywalić albo do rzeki i spokój jest . Pińcet plus mają i nic ich nie obchodzi. A żeby ludziom co domki nad reką mają posprzatali, pograbili, płot naprostowali to też się nie chce już. Przedtem się trochę nawet chciało, a teraz to nie. A jak się ma chcieć to mus jest zapłacić stawkę jak w śródmieściu Warszawy razy dwa. Wtedy się obaczy.
Pamięta Pan z pewnoscią, Gospodarzu, jako wyznawca Sondy z PRL-u, że kabaret, piosenka, felieton i film wykpiwał „czy się stoi czy się leży dwa/trzy tysiące się należy”. Wtedy jednak to ludzi ruszało, bo tak nie należy, tak nie wolno, to demoralizacja i ta okropna komuna. teraz nie ma komuny, ale znowu rządy moralności, czyli kościoła kat, demokracji i suwerena, więc musi być gorzej. Kpin gorzkich już nikt nie słucha i nie rozumie.
Nie ma „Dudka”, nie ma „Starszych Panów”, nie ma „Owcy”, nie ma Olgi Lipińskiej, nie ma Gałczyńskiego, Witkacego, Gombrowicza, więc i nie ma Olgi Tokarczuk ani
Manueli Gretkowskiej. Oni są dla garstki. I żadnym prostym ani dosadnym językiem się już tego nie wytłumaczy i Jurek Owsiak nic w tym nie pomoże.
Na Jurka nie składajmy już nowych obowązków, to co robi jest absolutem genialności, trafności, najlepszości i więcej to już nie on. Kto? Inni. Których jeszcze nie ma, albo nie wiedzą, że są i się nadają. I że mają chcieć, brać się, obrywać po grzbiecie i twarzy, ale nie przerywać. A wiadomo jak mogą skończyć – jak prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. I jak Jurek Owsiak, który przy tym był i chciał się już poddać. I Jurka trzeba było ratować, by odżył.
Takie już mamy państwo.
A państwo mamy takie w największej mierze przez kościół katolicki, który niszczy i zabija wszystko co wolne i żywe. Sam siebie też zabija, inaczej być nie może, więc od dwóch tysięcy lat ciągle go trzeba naprawiać i prostować i od dwóch tysięcy lat to nie działa. Nie da się.
Gospodarzu, tak Pan pisze:
I tu pojawia się problem. Kler i politycy PiS używają prostego, dosadnego języka. Demokratyczne wykształciuchy wchodzą na koturny i jeżeli coś wynika z ich wypowiedzi, to tylko to, że tamci są chamami i głąbami. Pouczają, a nie uczą. A przecież prostym, dosadnym językiem można mówić również rzeczy pozytywne. Prostymi, choć nadal prawdziwymi historiami można budować wiedzę o świecie.
Tak: używają prostego i dosadnego języka i innego nie znają. Jednak i oni wyłącznie pouczają i absolutnie niczego nie uczą. Jeśli w ogóle użyć słowa „uczyć” to jest to antynauka, w każdym zakresie. Profesorem jest arcykapłan Jędraszewski i każdy inny biskup to co najmniej doktor. W tym miejscu wątek pozostawiam bez kontunuacji, bo jest przerwa na to, żeby się Pan, Gospodarzu, wstydził swojej byle jakiej naukowości, przy naukowcu Jędraszewskim, Michaliku, Głódziu, Wątrobie, Decu, Dydyczu i zwlaszcza – Hoserze, pana koledze po medycznym fachu, co 17 lat tak uczył miłowania w Rwandzie, że wyszło ludobójstwo, co Hosera nieco zdziwiło, więc się na czas oddalił, żeby nie widzieć rzeczy mało wykwintnych oraz nie psuć sobie humoru do paciorka.
Zgadzam się z Panem, że proste historie do prostego mogą, choć nie muszą przemawiać. Kto tak umie mowić?
Znowu cytat:
Można opowiadać, że diagnostyka genetyczna podczas ciąży to szansa na uratowanie dziecka. Że edukacja seksualna służy zwiększaniu szans dzieci na samoobronę przed wykorzystaniem seksualnym. Itd. Tylko nie tak zdawkowo, jak ja to zrobiłem, a w rozbudowany odpowiednio sposób, a przede wszystkim – prosto.
Gospodarzu, czy jest Pan świadom, że już mówi Pan nieprosto?
Co to za pojęcie „szansa”? Będzie, nie będzie, może tak, może nie, to się okaże, jeszcze nie wiadomo, różnie może być, są różne ryzyka … ?
Strasznie skomplikowane, warunkowe, fakultatywne, opatrzone niejasnymi założeniami, przesłankami, filozoficzne! Za skomplikowane.
To do cholery, będzie, panie, czy nie będzie, hę??
A co to takiego „edukacja seksualna” jak nie szkolenie do pedofilstwa, sodomii i cywilizacji śmierci, hę? Taką już mamy rządzącą naukę, nie pouczanie! Jak odmienić pojęcie ukradzione „edukacji seksualnej” na zgodne ze słownikiem?
…służy zwiększaniu szans dzieci na samoobronę przed wykorzystaniem seksualnym Jezuświebodziński, a co to za plątanina strasznie mętnych słów?
I pan mnie na pewno nie obrażasz, bo jak tak, to walę w mordę!
To już za mało tej „szansy” i jeszcze mamy jakieś „zwiększanie”, a do tego dziwactwo „samoobrony”! A o co się rozchodzi z „samoobroną”, bo Lepper się już powiesił, albo go powiesili i nie ma, szlus!
że jakiś dzieciak ma się samoobronić przed kochającym tatusiem, albo mamusią? Panie, co za bezeceństw pan chcesz dzieci uczyć, tumanić i gwałcic na cywilizację śmierci! Idź pan w cholerę do diabla i Brukseli i nie będziesz pan tu w obcych językach gadał jak my się mamy w cywilizacji miłości chrzescijanskiej i zbawienia narodów rządzić!
I nie ma być zdawkowo, bardziej rozbudowane, ale proste i dosadne? Jak?
W tym miejscu jesteśmy, Gospodarzu.
Ja się bardzo chcę z Panem zgodzić. I nawet się zgadzam od tego chcenia. I nawet jest jasne, że trzeba tyrać, aż dech zapira, czyli zgadzam się z Przyborą, o którym suweren i Lud Boży nic nie wie, a żyje i jest zadowolony. Ale i to co najprostsze i dosadne, wcale nie jest proste. Innej drogi nie ma? Zgadzajmy się ze sobą, że nie ma, z chcenia zgadzania. Bo alternatywna jest taka, jak przez ostatnie pięćset lat polskiej historii: katastrofa za katastrofą, klęska za klęską i przypadek, że gdy się inni bili i nas nie rozdeptali, to się z tego zrobiła jakaś Polska. Przypadkowa i byle jaka i jest ciągle taka. Że jej może znowu nie być. Nie jest do niczego nikomu potrzebna. Nie suwerenowi, ktory żyje w Taplarach, o których nigdy nie słyszał, bo po co miał słyszeć i na co? W Taplarach żyją miejscowi i nie wiedzą nic o tym, że jest jakaś Polska i że oni niby Polacy są. Nie żadni Polacy, tylko miejscowi. Tu chałupa, kawał mokrej ziemi, błoto, syf, malaria, kościół i cmentarz. Reszta nieważna.
Dziękuję za przypomnienie Skaldów (bardzo-bardzo!), oraz jak dla mnie – świetny wpis.
tanaka…
nie śpisz czasami? Nie wystarczy Ci Twój blog? Musisz pouczać i nauczać?
Dajżesz spokój… przynajmniej tutaj.
Uściski dla Gospodarza i takie tam:
https://www.youtube.com/watch?v=WcV39FLiqpk
My som dobre a une som złe.
I o czym tu wiency gadać?
Biedny Doc zostanie niebawem uduszony w ciasnych objęciach zaborczej wielbicielki, według której Tanaka powinien o 21:00 znajdować się w łóżku, a nie wymądrzać na blogu „jej” doktora.
Gospodarzu,
pisze pan
Można opowiadać, że diagnostyka genetyczna podczas ciąży to szansa na uratowanie dziecka
Komu chce pan to opowiadać?
Przyszłym matkom, które chcą tych badań, czy lekarzom z „klauzulą sumienia”?
Nooo – i nie głupio Panu?? Przyszedł Tanaka i w prostych, żołnierskich słowach jasno pokazał, żeś Pan sroce spod ogona wypadł. Na dokładkę pobił Pana długością recenzji. I tak bardzo chce się z Panem zgodzić – ale o tym za tydzień. Jak już napisze kolejną pogadankę. Siadł i się wstydził……LOL
W tej kwestii niestety jestem pesymistą. edukacja w znacznej cześci przypadków nie pomoże. Trudno racjonalnymi argumentami przekonąć ludzi którzy ” wierzą” w propagandę PIS (wstawanie z kolan, obrona tradycyjnych wartości przed wrażym genderem, LGBT, ekoterorystami itp. potworamia współczesnego świata) lub dla których liczy się tylko tu i teraz – to że PISM im dał 500 + czy 13 tą emeryturę.
To trochę jak z antyszczepionkowcami można im 10 x tłumaczyć, informować że któreś z badań były zafałszowane a oni i tak wiedzą lepiej…..
„Trzeba ich najpierw nauczyć. Bez pouczania.”
Marzenie scietej glowy, ze przez edukacje mozna poprawic Swiat. Albo przynajmniej pokonac PiS, kler itp. Autor sam podpowiada dlaczego nie, chociaz chyba tego nie widzi: „Bo światem rządzi krzywa Gaussa, …”.
Czyzby edukacja mogla wyeliminowac te glupsza czesc rozkladu Gaussa? Czyli zmienic Gaussa na inny rozklad?
Uwazam, ze edukacja moze co najwyzej przesunac CALY rozklad Gaussa . A to w niczym nie przeszkodzi PiS (czy jego nastepca) w manipulowaniu tych glupszych. Bo PiS wie lepiej od opozycji jak uzywac nowoczesnych socjotechnologii. Moze PiS to robi instynktownie, a moze bo jest madrzejszy od opozycji. Co nie zmienia faktu. I nie pokladal bym wielkich nadziei w tym, ze przesuwajac rozklad Gaussa przy pomocy edukacji , mozna ich zepchnac do tych glupszych. Bo ci madrzejsi (i bez skrupulow) beda uzywac jeszcze lepszych socjotechnologii.
Wyscig miedzy PiS a opozycja o wladze idzie poprzez technologie spoleczna. A nie poprzez moralna wyzszosc. Praktyka pokazuje, ze moralnosc PiS jest niska, ale ich wyniki wyborcze sa aktualnie najwyzsze. Lepsza moralnosc czy lepsza edukacja tego nie zmienia.
edukacja, e dukacja. eee duka cja
nie pomogą dobre chęci z gówna bicza nie ukręci i tyle
Kto wygra z panem inżynierem zdrowia lekarze kłamią Ziębą?
A z panem spisek i korupcja za każdym rogiem Gadowskim?
W każdym razie ja się piszę na tłumaczenie widzom Gadowskiego, że jak się ma tak fizycznie odrażającą gębę jak on, to nabijanie się z czyichś wad urody jest głupie.
– Czy wy nie widzita, że Gadowski sam wygląda jak dusiołek?!
A dalej to już słowami mistrza:
Szedł po świecie Bajdała
Co go wiosna zagrzała, —
Oprócz siebie — wiódł szkapę, oprócz szkapy — wołu,
Tyleż tędy, co wszędy, szedł z nimi pospołu.
Zachciało się Bajdale
Przespać upał w upale,
Wypatrzył zezem ściółkę ze mchu popod lasem,
Czy dogodna dla karku — spróbował obcasem.
Poległ cielska tobołem
Między szkapą a wołem,
Skrzywił gębę na bakier i jęzorem mlasnął
I ziewnął w niebogłosy i splunął i zasnął.
Nie wiadomo dziś wcale,
Co się śniło Bajdale?
Lecz wiadomo, że, szpecąc przystojność przestworza,
Wylazł z rowu Dusiołek, jak półbabek z łoża.
Pysk miał z żabia ślimaczy, —
(Że też taki żyć raczy!) —
A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo.
Milcz, gębo nieposłuszna, bo dziewki wyłają!
Ogon miał ci z rzemyka,
Podogonie zaś z łyka.
Siadł Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie, —
Póty dusił i dusił, aż coś warkło w chłopie!
Warkło, trzasło, spotniało!
Coć się stało, Bajdało?
Dmucha w wąsy ze zgrozy, jękiem złemu przeczy, —
Słuchajta, wszystkie wierzby, jak chłop przez sen beczy!
Sterał we śnie Bajdała
Pół duszy i pół ciała,
Lecz po prawdzie nie długo ze zmorą marudził, —
Wyparskał ją nozdrzami, zmarszczył się i zbudził.
Rzekł Bajdała do szkapy:
Czemu zwieszasz swe chrapy?
Trzebać było kopytem Dusiołka przetrącić,
Zanim zdążył mój spokój w całym polu zmącić!
Rzekł Bajdała do wołu:
Czemuś skąpił mozołu?
Trzebać było rogami Dusiołka postronić,
Gdy chciał na mnie swej duszy paskudę wyłonić!
Rzekł Bajdała do Boga:
O, rety — olaboga!
Nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka,
Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Gadowskiego? 😉
Albo Rydzyka…
hortensja. ale to nie młodzi wybrali Dude
rosemary, ale część z tych wyborców Dudy chodziła do szkoły w III RP, natomiast oświatę systematycznie rozwalano od początku lat 90 tych. Już sam fakt wprowadzenia religii do szkół jest bardzo znamienny, a tłumaczenie pana Samsonowicza, że nie wyobrażał sobie, że to się tak skończy, świadczy przeciw niemu.
Problemem opozycji jest warszawocentryzm. Nie dość, że Polsce powiatowej nie ma nic do zaoferowania, to jeszcze kompletnie jej nie rozumie.
Bo problemem Polski powiatowej nie jest LGBT, konstytucja czy Sąd Najwyższy. Ale chamowaty szef, skorumpowany wójt, PKS jeżdżący dwa razy dziennie, dowóz 13-latka do gimnazjum i zamknięta od lat stacja kolejowa. Opozycja, zwłaszcza ta spod znaku PO, mówi „radźcie sobie”. PiS mówi „spróbujemy coś z tym zrobić”
I to jest cała różnica.
@barnaba 17 lipca 2020 16:46
PiS mówi „spróbujemy coś z tym zrobić”
Po czym zajmuje się kupowaniem F-35, akademiami na cześć tzw. „żołnierzy wyklętych”, LGBT, szczuciem na EU, ubogacaniem żon pana premiera hanldem tzw. „kościelną” ziemią za 70 mln, zarządzaniem burdelami, dawaniem posadek rodzinie i znajomym, bolszewicką centralizacją i idącym za tym bolszewickim rozdawnictwem – przekupnictwem. A wszystko pod osłoną dobrze opłaconej policji i jeszcze lepiej – goebbelsowskiej propagandy mendiów PiS.
I to jest cała różnica.
Wieść gminna niesie, że ten od worków już napchał worki i nie chce być generałem od medycyny. Też bym nie chciała… wystarczy nie tylko na lekarza medycyny estetycznej, który worki pomoże usunąć 😉
Te spod oczu, oczywiście.
barnaba
17 lipca 2020
16:46
Opozycja, zwłaszcza ta spod znaku PO, mówi „radźcie sobie”. PiS mówi „spróbujemy coś z tym zrobić”
Spróbowali – pociąg zatrzymuje się na stacji Brzeszcze 😉
@zza kałuży, Alicja-Irena – to bez znaczenia, co robi. Wykazuje zainteresowanie, a to już więcej niż robi opozycja.
Póki opozycja będzie miała Polskę B w nosie, przegra każde wybory.
To „tyż prowda”, barnabo.
Jeszcze w latach 90 – tych na jakimś politycznym posiedzeniu Wajda skwitował:
wy zakładacie, że Polacy chcą się leczyć u lekarzy, a Polacy chcą się leczyć u znachorów; i PIS to im zapewnia. Dlatego wygrywa. Ot i cała filozofia.
Lud boży jest ciemny, opętany nie tylko katolicyzmem, ale też wszelkim zabobonem.
Jak kiedyś miałem okazję posłuchać w co lud wierzy, to mi włosy stanęły dęba.
My nie cofamy się do średniowiecza, średniowiecze tu było, jest i będzie.
Podstawowym warunkiem skutecznej edukacji jest istnienie ucznia, który CHCE wiedzę posiąść. Ewentualnie nie ma wyjścia i uczyć się musi. Tak że ten.
W zaprzyjaźnionym blogu Owczarka Podhalańskiego wyczytałam, cytuję:
Kie zaś idzie o zarabiane na weredzie dutki, to teroz po piknej polskiej krainie chodzi tako zagadka:
– Ftóre państwo najwięcej zarobiło na koronawirusie?
– Państwo Szumowscy
sugadaddy
18 lipca 2020
14:04
To prawda – ale dużo prawdy jest też w tym, co pisze barnaba. „Lud” jest zagospodarowany przez PiS i kościół, Ty też o tym piszesz – podejrzewam, że wielką rolę w tym odgrywa tak zwana telewizja publiczna pod dyrekcją niejakiego j.k do potęgi (czyli dwóch takich).
Wykształciuchy i „elity” niech spadają!
No i jeszcze na dodatek, a propos Prima Aprilisa…
https://chetkowski.blog.polityka.pl/2020/07/18/kara-za-obce-zwyczaje/#comments