Protest rezydentów: czym tak boleśnie ugodzili ego prezesa?
Na protesty ustrojowo-sądowe i na „czarny protest” Drogi Przywódca odpowiedział nienawiścią. Pielęgniarki zlekceważył. Obrońców Puszczy Białowieskiej rozgania bojówkami. A rezydenci boleśnie użarli go w ego i ma z nimi kłopot.
Skąd wiem o obolałym ego nadprezesa? Oczywiście nie wiem (nieprzenikniony bowiem on jest jak mimika pani premier), ale mogę domniemywać na podstawie poszlak. Pojawiły się one w ową sobotę, gdy protestowano przed Kancelarią Rady Ministrów.
Jeszcze rankiem tamtego dnia przeczytałem niesłychaną wypowiedź Słońca Narodu: „Udział wydatków na służbę zdrowia w PKB, czyli tej ogólnej puli corocznych dochodów, tego wszystkiego, co odliczając koszty w Polsce, jest wytwarzane, to ciągle jest bardzo mało, to jest 4 proc. z kawałkiem. To ciągle rośnie, ale to rośnie dość wolno. Takie minimum minimorum, ale podkreślam minimum minimorum to jest 6 proc.”. Czyli najbardziej decyzyjna osoba w państwie poparła postulaty rezydentów!
Fakt, że później prezes dodał: „Do tego będziemy musieli rzeczywiście dojść, ale nie możemy tego robić pod wpływem nacisków grupy młodych ludzi”. Był to oczywisty, charakterystyczny dla autora wypowiedzi tzw. kop wyrównawczy, żeby gówniateria nie pomyślała sobie ani przez chwilę, że może poważnym ludziom narzucać tempo, w jakim ci będą realizowali swoje deklaracje. Bilans tej wypowiedzi był jednak zaskakujący. Dla żadnego z poprzednich dużych protestów Jarosław Kaczyński nie wyraził dotychczas takiego zrozumienia.
Wieczorem, już po proteście, wódz powiedział jednak (podaję za najbardziej wiarygodnym w tym przypadku źródłem, czyli tvp): „Jest przypuszczenie, że to od samego początku jest coś, co nie ma nic wspólnego ze służbą zdrowia, ale mam nadzieję, że tak nie jest”. Czyli stało się coś takiego, co kazało mu przejść od wyrażenia zrozumienia do agresywnej insynuacji. Co takiego? Tu właśnie zaczyna być ciekawie.
Rezydenci trafili prezesa wszystkich prezesów w czułe miejsce osobowości. Bolesny okazał się zapewne fakt, że przyjęli potencjalnie bardzo skuteczną strategię, odmienną od innych protestujących grup. Stali się przez to przeciwnikiem niespodziewanie wymagającym, a tego Drogi Przywódca znieść nie może. Co mogło sprawić mu taki ból?
1. Rezydenci wysłali do opinii publicznej jasny, prosty komunikat: żądają zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia. Dopiero w drugim planie przewija się postulat dotyczący ich pensji. Uniknęli błędu, który popełniły pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka – główny akcent ich postulatów spoczywał na wynagrodzeniach i niedopuszczalnych warunkach pracy, a kwestia bezpieczeństwa małych pacjentów gdzieś w tym wszystkim umykała obserwatorom spoza branży.
2. Rezydenci pokazują w swoich wystąpieniach, jak niedofinansowanie systemu i brak kadr przekładają się na konkretne ludzkie losy. To chyba największy ich sukces: zsynchronizowali ludzkie wkurzenie, o co w kwestiach zdrowia niełatwo. O ile bowiem np. dzieci idą do szkoły w jednym terminie i wściek rodziców może być w związku z tym synchroniczny, to choroba przychodzi do każdego w trochę innym momencie. Co więcej – osoba chorująca i jej bliscy nie mają wtedy z pewnością głowy do kwestii systemowych. Pozostają jednak po tym wszystkim wspomnienia, niekiedy traumatyczne.
Rezydenci i doświadczeni lekarze opowiadają o historiach pacjentów, którzy za długo czekali na jakieś procedury albo nie mogli jakichś świadczeń otrzymać. W ten sposób odwołują się również do ludzkiej pamięci. Powodują, że tamte niedobre wspomnienia u wielu osób wracają, ale już jako refleksja. Coraz więcej ludzi uświadamia sobie, że nie musiało być tak, jak było. Odczucia różnych osób – gniew, żal i chęć zmian – synchronizują się w czasie. Zwiększa się presja społeczna na dokonanie tych zmian, czyli przyzwolenie, jeżeli nie poparcie, dla protestujących. Takie historie pacjentów to potężna broń. Moim zdaniem zbyt mało używana przez rezydentów i te media, które rozumieją wagę problemu.
3. Rezydenci podkreślają, że walczą również o sens swojej pracy. To kolejny ważny punkt. Jeżeli bowiem zastanowimy się, co może sprawić, że chcemy wykonywać jakąś pracę, to odpowiedzi mogą być dwie: poczucie sensu, jaki ta praca daje, oraz dobre wynagrodzenie. Przy czym to drugie częściej może być kwestią do rozważania kompromisu niż to pierwsze.
W wypowiedziach rezydentów uderza frustracja. System nie pozwala im skutecznie leczyć. Nie wspiera efektywnego doskonalenia umiejętności, co w ostatecznym rozrachunku szkodzi pacjentom. Przeciążenie lekarzy nie tylko szkodzi ich zdrowiu, ale przede wszystkim zwiększa ryzyko suboptymalnego postępowania z pacjentami lub nawet błędów. Pytanie jest proste: skoro pracuję ponad siły i nie mogę pomagać ludziom, to po co mam jeść tę żabę? Po co narażać swoje zdrowie, a przede wszystkim swoje życie osobiste, czyli poczucie sensu życia? Może lepiej być lekarzem rodzinnym w brytyjskim NHS niż wysublimowanym specjalistą w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej? Tę kwestię – sensu wykonywanej pracy – rozumie coraz więcej ludzi, bo mają podobne problemy.
4. Coraz bardziej powszechna staje się świadomość, że – przynajmniej w części – pieniądze w systemie ochrony zdrowia mogłyby być większe, gdyby nie przeznaczano ich tyle na cele z pewnością mniej istotne od ludzkiego zdrowia i życia. Przykładem mogą tu być ogromne fundusze na IPN czy TVPiS. Innym przykładem – finansowanie militarnych milicji ministra obrony. Chociaż w tym drugim przypadku rzecz nie jest już tak jednoznaczna. Formacje owe wpływają bowiem korzystnie na samopoczucie swojego szefa, więc efekt prozdrowotny jest. Tyle że w nieco zbyt małej skali społecznej. Nad tymi i innymi potencjalnymi źródłami zasilenia systemu ochrony zdrowia zastanawia się coraz więcej osób, a nadprezes takiego zastanawiania się bardzo nie lubi.
5. Postulaty zgłaszane przez rezydentów są identyczne z tymi, które obecny minister zdrowia zgłaszał tuż przed wygranymi przez Dobrą Zmianę wyborami. Niezręcznie więc by było, gdyby owa Zmiana potraktowała je teraz jako koncepcyjny śmieć.
6. Rezydenci, którzy początkowo wydawali się słabą, osamotnioną grupą, uzyskali nieoczekiwanie duże poparcie wszystkich liczących się środowisk i organizacji medycznych: Naczelnej Rady Lekarskiej, poprzez OZZL, Porozumienie Zielonogórskie, organizacji pielęgniarek, techników medycznych, ratowników medycznych i diagnostów. Nie ma oczywiście z protestującymi „Solidarności”, ale może to i lepiej, a wsparcie jest i tak potężne. Taka siła musi władzę niepokoić.
7. Rezydenci nie mogą w żaden sposób być propagandowo dyskredytowani jako rozwydrzone elity, bo wszyscy wiedzą, że są golcami na dorobku. Oczywiście, było kilka prób, przeprowadzonych przez słabszych mentalnie pracowników TVPiS, ale nawet część mediów i polityków z prawej strony zareagowała na nie oburzeniem. Czyli trudno rezydentów oczernić. To pozbawia Dobrą Zmianę jej ulubionego – obok insynuacji – oręża. To dla prezesa wszystkich prezesów oczywisty (że użyję jego ulubionego słowa) dyskomfort.
8. Rezydenci odcięli się od polityków i walki politycznej. Nie chcą zwalniać ministra Radziwiłła, bo nie na tym polega rozwiązanie problemu, który jest dla nich najważniejszy. Nie identyfikują się z partiami opozycji. Nie można ich zatem potraktować jako stronę lub przynajmniej narzędzie w walce politycznej (chociaż Jego Miłomściwość w swej bezsilności próbował).
Czy rezydenci odniosą sukces? Nie wiem, ale jestem przekonany, że od ostatnich wyborów żaden protest nie miał takich podstaw, by osiągnąć swój cel. Kluczem do zwycięstwa mogą być powtarzające się przekazy ilustrujące, jak obecne funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej może przełożyć się na losy poszczególnych pacjentów. Czyli wszystkich wyborców – teraz albo w przewidywalnej przyszłości.
Komentarze
Z braku argumentów prezes sięgnął po swą ulubioną broń, insynuację. Mocno to przypomina czasy ( na szczęście) dawno minione. Hasło ,, żeby było jak było”, coraz częściej pasuje do ,,dobrej zmiany”, tyle, że dotyczy tego jak było w PRL. A było tak, że pensja nie była zbyt ważna, istotne były koperty wsuwane do kieszeni lekarskiego kitla.
Ciężko ich zdyskredytować: nie jedzą ośmiorniczek, nie mają dziadka w Wermachcie. Psia krew – Kurski będzie musiał jakąś świnię podłożyć.
Biedne, obolałe ego. Cogito, ego sum.
Roczny budzet IPN-u to okolo dwóch dni funkcjonowania polskiej ‚sluzby’ zdrowia.
Nie zebym nie twierdzil, ze panstwu rozgonienie tej instytucji na cztery wiatry nie wyszloby na dobre, ale gadanie, ze jak przestanie sie finansowac IPN albo jakas rezymowa telewizje, to pojawia sie znaczace kwoty , ktore bedzie mozna wydac na medycyne, to populizm lub arytmetyczne kalectwo (albo – i jedno i drugie).
Podobnie, to co idzie na armie powinno byc na armie wydane; dyskutowac mozna jedynie nad tym, jak. Ci, co nie chca utrzymywac wlasnej armii, beda utrzymywac cudza.
Prawdziwe pieniadze – takie, które moglyby polska medycyne sporo podciagnac (powedzmy – do poziomu czeskiego) – PiS wtopil w 500+. Ale tego Suweren nie popusci.
Bardzo mnie ucieszyło, że przy tej okazji zauważono nawet po tzw. prawej stronie (niezależnie co to określenie teraz znaczy, bo ten podział dawno się zdezaktualizował), że TVP po czystkach jest wypełniona PiS-owskimi politrukami, piszącymi i kręcącymi materiały pod z góry przyjęte i narzucone przez wiernego funkcjonariusza Jacka „ciemny lud to kupi” Kurskiego tezy.
S.Bareja najlepsze komedie szydzące z PRL kręcił w stanie wojennym i po .Dyktatura dzisiejsza niszczy aktorów ,krytykujących władzę.Wymieniają obsady seriali ,zatrudniając miernoty.Ale jest jeszcze jeden problem.Otóż jak wiadomo ,geniusz od szaleństwa dzieli bardzo cieniutka granica.Taka boska cząstka.I tą cząstkę podnóżki powinne widzieć, obcując na co dzień z geniuszem. W Rzymie tacy byli i zakończyli szaleństwo wodza.A on tylko podpalił miasto.A czy nasi zobacżą wtedy jak zapłonie państwo.?
Szanowny Gospodarzu – wielkie uznanie: napisał Pan długi i bardzo trafny tekst. Argumentacja mocna. Bardzo mi się spodobała próba obryzgującej dyskredytacji młodych lekarzy przez niejaką Ogórek, OMC Prezydentkę-rezydentkę Pałacu Prezydenckiego w ostatnich wyborach, która doniosła, że przed protestem lekarze pili latte. Inny typ zaś oświadczył, że lekarze po głodówce będą nieco szczuplejsi, co jest bardzo korzystne i o co ten ich bezczelny hałas.
Bardzo ładnie o lekarzach wypowiedział się też niejaki Karczewski, który – zdaje się – jest marszałkiem Senatu: powinni pracować dla idei, nie dla pieniędzy. Sam robiący z pobudek merkantylnych, bo za forsę, niemałą, oraz z niskiej chęci zysku: za robotę forsa się należy! Parszywość tych niskich pobudek tworzy w głowach Dobrej Zmiany gleję, zlepiając w jedno prawidłową moralność i Najwyższe Wartości, zdradzieckie mordy, z najgorszym sortem Polaków i robotą lekarską dla idei zamiast należytej wypłaty.
Sposób działania i przedstawiania protestu przez lekarzy-rezydentów jest dobry i widać, wstępnie, jego poszerzającą się formulę. Ale nie wątpmy, że Naczelny Nienawistnik będzie szukał wszelkich sposobów godzenia w lekarzy i ich sojuszników.
turpin
24 października o godz. 9:51 33140
Redukcja wydatków na rzeczy niepotrzebne i szkodliwe, by zasilić potrzebne i pożyteczne jest odwrotnością populizmu.
No i dobra zmiana obalila złotówkę.Od wczoraj nazywa się -karcz.-
Boleśnie w ego ugodzony, ale jeszcze zipie.
turpin,
Państwo polskie na płace rezydentów wydaje – o ile mi wiadomo – ok. 1 mld zł rocznie. Rozgonienie IPN na cztery wiatry umożliwiłoby podwyżkę ich wynagrodzeń o 40%. A to tylko drobny przykład. Wie Pan, jak by działała moja przychodnia, gdyby co roku dostawała fundusze, jakie przeznacza się na ochronę Miłomściwego?
Prezes jeszcze coś wymyśli
Tanaka,
wmawianie ludziom, ze robiac rzeczy nieistotne, osiagnie sie istotne cele, to wlasnie populizm; choc nie jest to jego glowny objaw. Populistyczna w swym odbiorze jest np Wielka Orkiestra – ludziska daja po tej dysze (co jest mile) i rownoczesnie mysla, ze za owa dyche istotnie rozwiazali jakis problem (co jest glupawe i szkodliwe).
Qazik,
alez przecie Kolezanki i Koledzy Rezydenci nie glodza sie na smierc dla tej nedznej (bo te 40% to bylaby nedzna) podwyzki, tylko dla Dobra Narodu. Chodzi im o podniesienie nakladów na medycyne. Chyba zem czego z glebi angielskich mgiel nie doczytal?…
@turpin
Rozwiązali za tą dychę, wyobraź sobie, więcej, niż możesz sobie wyobrazić
turpin
24 października o godz. 16:12
na wielu oddzialach szpitalnych czerwono od serduszek orkiestry. >Na wielu urzadzeniach.
Szczegolnie na oddzialach dzieciecych i ostatnio geriatrycznych.
Obys nie byl zmuszony przetestowac na sobie, czy udalo sie orkiestrze rozwiazac twoj problem, miec na czym zdiagnozowac?
qazik
24 października o godz. 14:16
a oprocz tego pod stolem wiele milionow na kopalnie i gornikow, a prztede wszystkim na ojdyrow i ich idee, czasem idee glownie we wlasnej kieszeni. Baaaaardzo glebokiej, przepastnej.
@turpin
24 października o godz. 16:12 33151
A co robi turpin dobrego i porzytecznego dla innych? Bo moze on tylko krytykuje i uwaza to za wystarczajace? Dalby przynajmniej dyche na pomoc innym 🙁
Nastrojów prezesa nie zamierzam komentować. Szkoda czasu.
Wnuk jest rezydentem neurochirurgii w jednym ośrodków neurologii w USA. Określenie warunków pracy przez pierwsze dwa lata jako wręcz niewolniczej, nie wydaje mi się nadmierną przesadą. W tym 7 dni urlopu na rok. Z tego co czytam, traktowanie rezydentów przez „pełnych” lekarzy, niezbyt się różni.
Pensja rezydentów jest tam regulowana przepisami federalnymi i jest o kilkanaście procent wyższa od średniej krajowej osoby zatrudnionej na pełnym etacie. Pozwala to na w miarę normalne życie, ale należy pamiętać, iż tam za studia się płaci, a u nas są one bezpłatne.
Sądzę, iż pensje rezydentów są u nas nieracjonalnie niskie.
Długofalowych skutków obecnej polityki wolę nie komentować.
turpin
24 października o godz. 16:12 33151
Jesteś mało zorientowany w tym, co robi Orkiestra.
Ja widziałabym kilka źródeł finansowania realizacji postulatów młodych medyków:
1. Zaprzestać finansowania pensji katechetów w szkołach z pieniędzy pochodzących z budżetu, a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na ochronę zdrowia. Katechetom może zapłacić Klub Kawalerów w Koloratkach, a jak nie będzie chętny, to można im, tak jak wielu rezydentom , zaproponować wolontariat.
2. Pieniądze aktualnie wydawane na ochronę miesięcznic też mogłyby pomóc w realizacji tego celu.
3. Zlikwidować fundusz kościelny. Wszak został on utworzony przez tzw. komunistów jako rekompensata za zabrane kościołowi dobra, które zostały zwrócone z nadwyżką przez komisję majątkową, tak więc jego istnienie nie ma już racji bytu.
4. Zaprzestać dofinansowywania TVPiS .
5. Zlikwidować IPN.
6. Wszelkie pomniki budować jedynie z pieniędzy zebranych w sposób taki w jaki Owsiak zbiera środki na zakupy sprzętu dla niedofinansowanych placówek ochrony zdrowia.
Droga Teodoro.
Doskonale wiesz jak nie realne jest spełnienie Twoich postulatów. Wszak godzą w głównego sojusznika PiSu. Dodałbym tylko likwidację Komisji Smoleńskiej i rozpędzenie na cztery wiatry jej „ekspertów”.
Rezydenci nie mają świadomości swojej siły. Wymaga to jednak znacznie większego poświęcenia niż głodówka.
Niech się po prostu skupią na swoich rezydenturach i konsekwentnie nie biorą żadnych dodatkowych zadań w szpitalach z kontraktem NFZ. Po kilku miesiącach zobaczymy efekty.
Teodora.
24 października o godz. 19:31 33158
Przedstawiasz bardzo racjonalną listę, ale ona może być wykorzystana w normalnym państwie. W państwie psychiatrycznym nie może i nie będzie.
Niezależna telewizja pana Zagórskiego odwiedziła profesora Stanisława Wiąckowskiego, wyszedł z tego taki filmik.
https://www.youtube.com/watch?v=5VBrpkXGgTk&t=641s
Zgadzam się z nim.
Tu jest istota probemu, nie tylko protestu lekarzy rezydentów, praktycznie
wszystkich patologii, które nas otaczają – jak jakś bliżej nieokreślona zaraza.
Protest lekarzy rezydentów jest słuszny.
Jego rozpatryawanie, w obecnej debacie jest niezwykle płytkie, dla przypadku w sprawie głodówki, która jest nie zawsze szkodliwa dla człowieka. Na przykład
nie uwzględnia. ani jednym słowem, o zadłużenie ochrony zdrowia. Gdyby ktoś to policzył, to mogłoby się okazać, że wielkość długu przekracza wartość materialną
medycyny.
Medycyna, ta zamknęta i otwarta, leczy procedurami, umysł lekarzy nie jest jej potrzebny. Sam jestem ofiarą procedury medycznej, zbyt gwałtownym leczeniem
szpitalnym – obudziła się w moim organizmie, a sciślej w przewodzie moczowym
bakteria, króą moja rodzinna lekarka nazwała „wredną”, jak zobaczyła wynik
posiewowego badania mojego moczu. Nie mam czym pana leczyć – powiedziała
lekarka. Bakteria ma w swojej nazwie słowo”Klebsella” – fachowcy będą wiedzieć
o co chodzi.
W tym moim przyypadku, który jest zakażeniem bakteryjnym, sepsą w stanie
in statu nascendii, bo rzecz jest rozwojowa, literatury medycznej, co z tym zrobić
– praktycznie nie ma. Sam się „leczę” — jak ten, który nie ma innego wyjścia, nawet specjalista urolog się poddał — czasami skutecznie,mogę to opisać, jeśli
gospodarz tego bloga zezwoli. Dla pewności dodam: nie jestem lekarzem, nawet
farmaceutą.
Zwalanie wszystkiego złego na medycynę byłoby wielkim nieporozumieniem . Ona także jest ofiarą systemu, układu.
Pojawił się w przestrzeni publicznej nowy „zbawca narodu” a nawet ludzkości. Mam na myśli akt samospalenia z 19 pażdziernika br. – z największym szacunkiem do sprawcy, dla mnie, już, męczennika, bohatera… Taka sztuka, zbawienia człowieka jeszcze nikomu się nie udała, nawet temu, który 2000 lat temu „dobrowolnie oddał się na mękę”.
Dlaczego „Ród ludzki” jest taki oporny na zbawianie. Stanisłwa Staszic zajmował się tym problemem, opisał to w książce pod powyższym tytułem.
@lol64
Ale pojedynczy szpital potrafi dać człowiekowi znacznie powyżej 40 h tygodniowo 40 h praca + dokształcanie się, od 8 do 24 h dyżuru albo i 2 dyżury niekiedy, kilka dni w poradni.
@Wacław1
Klebsiella rzeczywiście wredna bakteria.
@Wacław1.
Pamiętam Wacławie ze byłeś głosicielem prewencji zamiast leczenia, oraz wrogiem tabletek.
Czyżbyś czegoś zaniedbał i teraz był zmuszony połknąć tabletkę?
„Medycyna, ta zamknęta i otwarta, leczy procedurami, umysł lekarzy nie jest jej potrzebny”
No pewnie. Do postawienia diagnozy żaden umysł nie jest potrzebny, wystarczy wahadełko, a procedury leczenia ustali urzędnik w starostwie na spółkę z salową.
Szanowny Panie Karczmarewicz
Nie lubie panskiego tonu. Dolewa pan oliwy do ognia. Protest rezydentow powinien sie juz skonczyc. Tak jak wszystkie inne protest tak i ten powinien tylko uswiadomic obywatelom ze jest problem. W tym momencie powstaje komisja ktora zajmuje sie jego rozwiazaniem a rezydenci moga zakoncza protest. Chroniczny protest staje sie czescia krajobrazu a tego rezydenci nie potrzebuja. Moim zdaniem dziala pan na szkode rezydentow.
Slawomirski
Polityce od poczatku przeszkadzal rzad PiS. Jesli polowie Polakow on nie przeszkadza to znaczy ze Polityka traci kontakt z obywatelami i staje sie niszowym pismem towarzystwa wzajemnej adoracji. Impakt takiego czasopisma jest z oczywistych powodow coraz mniejszy. Nie zachecam nikogo do adorowania PiS ktorego swiatopoglad jest mi obcy ale przyzwoitosc wymaga pisania prawdy bo na klamstwie nic wartosciowego sie nie zbuduje.
Slawomirski
@Slawomirski
Oj, bredzisz pan.
BBC pisze o głodówce rezydentów w Polsce. Pensja rezydenta w Polsce około $500, w UK $2500.
1300 gramów 27 października o godz. 12:50 33169
==========================
Nikt dzisiaj, takie mamy czasy, diagnozy nie postawi – jak urządzenia oparte na biorezonansie magnetycznym. Są kraje na świecie, gdzie jest powszedniością,
na przykład w Rosji i w Niemczech. Tam taka diagnoza nic pacjenta nie kosztuje,
objęta jest ubezpieczeniem.
W naszym pięknym kraju – nawet mówić o tym nie wypada, co najwyżej szeptem.
Ststosuje się biorezonans ale bardzo drogo, robi się wszystko, żeby biologia, fizyka kwantowa nie trafiła pod strzechy.
https://www.youtube.com/watch?v=3xLdtJWwd6E&t=690s
Wacław1
28 października o godz. 12:18 33174
Szanowny Panie Wacław1
Rozumiem panski entuzjazm bo rozumiem ludzi wierzacych. Tez chcialbym wierzyc w biorezonans ale Kopernik pomieszal mi w glowie i potrzebuje weryfikacji panskiego pogladu. Mam dla pana zla wiadomosc. Angielskojezyczny internet jest bardzo krytyczny dla biorezonansu.
P.S.
Youtube link bardzo zabawny. Fajna komedia sciencefiction.
Dziekuje
Slawomirski
mpn
27 października o godz. 19:35 33172
@Slawomirski
Oj, bredzisz pan.
Wszyscy to robia Schetyna, Budka, HGW, Szydlo, Duda, Passent, Ziemkiewicz itd.
O co wiec drogi mpn panu chodzi?
Slawomirski
Drogi Wacławie.
Obejrzałem polecony filmik – jest wyborny. Jako inżynier elektroniki – który wie co to jest pole elektromagnetyczne i częstotliwość – delektowałem sie głupotą prowadzącego oraz przebiegłością p Jana. Wyborne, ale szkodliwe dla ludzi o małym ilorazie inteligencji.
PS. Rozumiem już skąd czerpiesz swoją wiedzę.
Nie wszyscy. Niektórzy piszą z sensem.
A cóż takiego złego widzi w biorezonansie internet brytyjski.
Moja ciekawość wyskakuje z portek, rechocze z uciechy.
Nie tylko inżynier elektronik może nie rozumieć istoty energii
elektromagnetycznej. Znam profesorów od fizyki, którzy podobnie
myślą, to samo dotyczy wszystkich profesorów medycyny, lekarzy.
Nie dziwię się więc, że ludzkość zatrzymała się w rozwoju, medycyna
na etapie biochemicznego patrzenia na świat.
Przypominam, zwracam uwagą; od stu lat, od roku 1925 żyjemy w epoce
kwantowej, wiedzy: cały wszechświat jest jedną wielką energią
elektromagnetyczną, profesor ksiądz, wielki uczony, odkrywca, biolog
teoretyczny -Włodzimierz Sedlak – twierdzi, że również człowiek jest tylko
lekko zagęszczoną energią,elektromagnetyczną, światłem, składającym się
z duszy i ciała, w Katechizmie Kościoła Katolickiego o tym piszą, karzą wierzyć, że życie jest nieśmiertelne, i mają rację, dzisiaj, już nie musimy w to wierzyć – bo to jest faktem, oczywistością.
Jestem zrozpaczony, po tym co przeczytałem o biorezonansie na blogu pana Stefana. To oznacza, że żyję w średniowieczu, nawet nie w epoce naukowej,która ma swój początek od Newtona, czyli od wieku XVIII, nauki opartej na doświadczeniu, która musi iść w odstawką. Dzisiaj mamy inną rzeczywistość, wgryza się z wielkimi oporami myślenie kwantowe, świadomość kwantowa, elektromagnetyczna. Dzisiaj zrozumiałem , że długo jeszcze ten proces zmiany mentalności człowieka będzie trwał, zmiany świadomości o świadomości.
Ja nie jestem tutaj od robienia wykładów, nie posiadam ku temu kwalifikacji formalnych. Jestem tylko inżynierem z wykształcenia, emerytem, amatorem od
fizyki kwantowej
@Wacław1
28 października o godz. 12:18
W Niemczech żadna kasa chorych nie płaci za biorezonans.
W Szwajcarii jest kilka kas, które w ramach dodatkowego ubezpieczenia zwracają koszty niektórych terapii alternatywnych, w tym biorezonansu. Jest to pseudotechnika diagnostyczna, a także rodzaj terapii z efektem w ramach placebo.
Terapia ta stosowana jest wobec chorób, które często nieznane są medycynie bazującej na dowodach empirycznych (evidence-based medicine) empiryczną, czyli opartej na solidnej wiedzy naukowej. Pacjent dowiaduje się, że ma np. alergię na cukier.
Dowiedziono bezsprzecznie, że biorezonans nie działa na rzeczywiste alergie u dzieci.
Samo urządzenie wygląda jak wykrywacz kłamstw i działa też na tej zasadzie tj. reaguje na zmiany w przewodnictwie prądu w zależności od wilgotności skóry.
Metod biorezonansu nie należy mylić z diagnostyką przy pomocy obrazowania metodą rezonansu magnetycznego (MRI).
Internet brytyjski może być krytyczny wobec biorezonansu.
Ja też taki jestem. Bo samą diagnostyką niczego się nie leczy,
nie naprawia. Nawet niewielka dawka energii elektromagnetycznej skierowana
na chorą komórkę naszego ciała – leczy ją tylko na chwilę, do czasu, aż powtórnie czynnik chorobotwórczy nie spotka się (kwantowo) z komórką, która była chora.
Podobnie dzieje się z uzdrawianiem bioenergetycznym. Ręce pana Zbyszka
Nowaka uzdrawiają tylko na chwilę, dopóki, energia bioenergoterpety się nie wyczerpie.
Problemem, jak leczyć komórkę naszego ciała, a mamy ich, podobno, co najmniej
50 bilionów w naszym ciele – a więc i całego organizmu żywego – zajmuje się
wybitny amerykański biolog dr Bruce Lipton – od prawie 50 lat. Niewielu przekonał co do swojej teorii, która jest bardzo prosta, mówi, że żeby uzdrowić komórkę
wystarczy zmienić środowisko, w której ta komórka żyje. Żeby przekonać nie przekonanych napisał dr Lipton książkę pod tytułem „Biologia przekonań”.
Nie przeczytałem tej książki jeszcze. Jest przetłumaczona na język polski.
Wiem tylko, że ta książka niczego nie zmieniła, i nie zmieni. To musi potrwać.
Podobnie jak z teorią Kopernika o centrum swiata. Ludzkość dojrzewała trzy wieki
ze swoją średniowieczną świadomością, wielu straciło życie; na stosie lub szubiennicy.
Dr Bruc Lipton świadomie przestał wykładać biologię na uniwersytecie, w proteście, bo nie mógł się pogodzić z oficjalnym pojmowaniem biologii,
szczególnie tym że DNA rządzi życiem człowieka.
Myślę że tolerancja dla głupoty i uprzejmość ma swoje granice.
Gospodarzu, prosze przestać publikować bzdury propagowane przez „amatora od fizyki kwantowej”. To nie jest forum dla psełdo-medycyny.
Fizyka kwantowa bywa czasami nadużywana, a stosowane w niej pojęcia używane w spposób niezgodny ze znaczeniem. To trudna dziedzina i wypowiedzi laików są często bezsensowne. Dlatego trzeba uważać, co i jak się o niej mówi.
Pan Wacław1:
„In God we trust. Everyone else must provide data” – powiedział kiedyś jeden z najwybitniejszych współczesnych kardiologów świata. Dopóki dyskutujemy na tematy medyczne nalegam, żeby nie opierać się na pojedynczych opiniach, lecz na danych zebranych zgodnie z obowiązującymi standardami. Inaczej jedna opinia typu „jak robi brzoza” staje się podstawa działań organów państwa. Stanowczo proszę zatem, żeby nie stosował Pan tego rodzaju retoryki w dyskusjach na tym blogu.
Za pozwoleniem, Gospodarzu.
Myślę że ulegając poprawności politycznej mającej na sztandarach demokrację, równe prawa i szacunek dla rozmówcy, pozwalamy – i słuchamy z szacunkiem, nie przerywając – jak jacyś szarlatani wciskają nam brednie, urogające rozsądkowi, używając nie zrozumiałych przez ogół terminów naukowych, podpierając się filmikami na YT jak dowodami.
To jest szkodliwe i załosne.
Ogłupiały suweren traci zaufanie do nauki (bo „biorezonans” nie uaktywni mu uśpionych komórek), oraz do rządu że skąpi mu tak cudownego urządzenia.
Tolerując takie „dyskusje” wyrządzamy krzywdę społeczeństwu.
Nazywajmy rzeczy po imieniu: bzdura opakowana w terminy naukowe pozostaje bzdurą i powinna być tępiona.
PS. Pomijam już takie absurdy jak to że „inżynier elektronik może nie rozumieć istoty energii elektromagnetycznej”. Jak również profesorowie fizyki. Natomiast nasz Wacław ją rozumie i właśnie nas poucza. Wyborne.