Afera mleczna w NFZ i „willa plus”. Cóż za piękny zbieg okoliczności! Bójcie się, nielewacy i niekomuniści!

Niedawno NFZ ogłosiło, że wyciągnie surowe konsekwencje finansowe wobec lekarzy, którzy wypisywali specjalne mleko dla dzieci z alergiami, mimo że przekroczyły wiek, do którego obowiązuje refundacja. Mimo że z dokumentacji pacjentek i pacjentów wynikało jasno, że wskazania do stosowania takiego żywienia utrzymywały się nadal.

Zjednoczona Patologia rzadko o tym mówi, ale refundację ogranicza, gdzie tylko może. Albo w ogóle jej nie przyznaje mimo ewidentnych wskazań medycznych. Oczywiście warte naszej uwagi są tylko te metody, które mogą zapobiec inwalidztwu albo przedwczesnej śmierci. Wystarczy tylko tyle i aż tyle. Z pewnego punktu widzenia można traktować refundację jako wyraz wsparcia państwa dla najistotniejszych metod diagnostyki i terapii. Są to przy tym nierzadko metody najnowocześniejsze. Otóż jeżeli tak spojrzymy na refundację, to Polska raczej cofa się medycznie, niż rozwija, bo świat nam ucieka.

Oczywiście, podstawową przyczyną dziur w refundacji jest brak funduszy. A te rozchodzą się na wille, obajtki i inne wysoce uzasadnione merytorycznie cele, realizowane przez kompetentnych (nie wiadomo dokładnie, w jakiej dziedzinie) fachowców. Cała ta grupka Zorganizowanej Polityczności przekonuje, że nic się nie stało, bo np. willę mógł dostać każdy (cytując głównego darczyńcę), kto nie był lewakiem czy komunistą. Ponieważ jednak willi (posad, działek… niepotrzebne skreślić, brakujące wpisać) nie mogli dostać wszyscy, otrzymali je godni przedstawiciele zdrowej części narodu. Przypomina się nieodparcie kawał z epoki trudności z zaopatrzeniem w żywność: „Bez wątpienia naród może spożywać mięso i dobra luksusowe. Ustami swoich przedstawicieli”. Nowe wraca, jak widać. A z sondaży widać, że ogromna część społeczeństwa daje się tym przekazem otumanić.

Problem jest jednak dla złowrogiego karła poważniejszy: pisuary nauczyły się, że ludzie źle znoszą pogarszanie się zdrowia ich samych i ich bliskich. Zaś jeżeli takie zjawisko ma charakter masowy, to może, nie mniej niż wille, przełożyć się na spadek poparcia.

Oczywiście, jest na usługach satrapy SuperHero Zero, który – jakkolwiek zajęty obecnie bronieniem neofaszystów – przygotowuje kampanię mającą na celu przekonanie zdrowych (chociaż coraz bardziej chorych) mas społeczeństwa, że wszystko, co złe w opiece zdrowotnej, jest winą lekarzy. Poprze to jakimiś spektakularnymi aresztowaniami, w czym ma małpią wprawę. Gdyby jednak nawet wyaresztował wszystkie lekarki i lekarzy, to pieniędzy w systemie ochrony zdrowia nie przybędzie, bo znajdują się one w paluszkach pieszczochów władzy.

Refundacji nie będzie więc z czego rozszerzyć, a diagnostyka i leczenie będą dla większości obywateli coraz droższe. Również dla tych, którzy nie są tak piętnowanymi przez Garnka lewakami ani komunistami, ale prostymi wspieraczami Kościółka albo po prostu tymi, którzy mają „wylane” na wszystko, bo przecież w sumie nie jest tak źle. Zaś satrapia nie tyle wepchnie jeszcze bardziej łapę do ich kieszeni, ile zmuszać ich będzie coraz bardziej, żeby sami do niej sięgnęli, walcząc o swoje zdrowie, a niekiedy życie.