Fanatyzm i nieuctwo znów napędzają „ostateczne rozwiązanie”
W dyskusjach i emocjach umykają dwa kluczowe elementy wspólne autorom „ostatecznego rozwiązania” kwestii wyboru aborcyjnego. Pierwszy: niebywałe nieuctwo. Drugi: że ewidentnie gardzą oni nie tylko kobietami, ale i dziećmi.
Dlaczego pozwalam sobie na takie niemiłe stwierdzenia? Przyjrzyjmy się niektórym racjom przedstawianym przez proporodowy katotaliban i neofaszystów. Świetnie odzwierciedlają stan ich (że tak zażartuję) wiedzy w zakresie nauk biologicznych.
„Nigdy do końca nie wiadomo, kiedy płód jest uszkodzony, a kiedy nie, i jak bardzo jest uszkodzony”
W medycynie unikamy trzech pojęć: „nigdy”, „zawsze” i „na pewno”. W naukach biologicznych, a zwłaszcza medycznych, dominuje probabilistyka. Ale z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można określić, że płód jest głęboko uszkodzony, można wykryć wadę, która uniemożliwi samodzielne (biologicznie, nie społecznie) życie po porodzie. Takich właśnie wad letalnych dotyczyło orzeczenie zespołu sędziów dowodzonego przez panią Przyłębską.
Warto wiedzieć: w przypadku niektórych wad wczesne wykrycie umożliwia wewnątrzmaciczne leczenie, oczywiście jeżeli ma się do dyspozycji sprzęt i zespół kompetentnych specjalistów. Tych ostatnich pieszczoszki Jego Miłomściwości bardzo chętnie rozganiają na cztery wiatry, co dobitnie pokazuje, gdzie tak naprawdę mają kwestie prawa do życia, którymi tak chętnie wycierają sobie gęby.
„Przerwanie ciąży jest sprzeczne z prawami boskimi”
Nie na darmo Julian Tuwim napisał kiedyś: jeżeli ktoś twierdzi, że przemawia w imieniu Boga, to powinien pokazać listy uwierzytelniające.
Bóg (dla wierzących) czy też Natura (dla niewierzących) jest największym aborcjonistą wszech czasów. Liczba ciąż zakończonych przedwcześnie, zazwyczaj na bardzo wczesnym etapie, na całym świecie jest codziennie bardzo wysoka. Wszystkie są kończone „z woli bożej” czy też „zrządzeniem losu”, bez czynnego udziału człowieka. Proponuję katotalibom, by przemyśleli temat.
„Życie powinno być chronione od poczęcia”
No dobrze, a jeżeli tak, to jak to sprawdzić? Nie każdy seks kończy się poczęciem. Jak wychwycić ten moment, tak ważny dla patologicznych amatorów mentalnego gmerania w cudzym układzie rodnym? A jeżeli już rzeczone poczęcie nastąpi, to jak rozwój tego życia monitorować? Przecież test ciążowy nie od razu jest dodatni. Myślę, że Narodowy Ośrodek Monitorowania Narodowych Macic (jeżeli jeszcze nie ma niczego takiego, to ktoś dopuścił się rażącego zaniedbania) powinien natychmiast rozpocząć szczodrze finansowane badania. Ich celem będzie rozwój superczułych metod diagnostycznych. Stwarzałyby one zarazem odpowiednie możliwości inwigilacji każdej kobiety przez stosownych funkcjonariuszy Solidarnej Polski.
Idźmy dalej – zanim zaczniemy monitorować rozwój życia poczętego, spróbujmy określić, jak takie życie będziemy definiować. Czy każda forma niesamodzielnego nawet życia będzie podlegała monitorowaniu i ochronie? Trzeba by wówczas objąć kontrolą każdą komórkę w naszym organizmie, z jakkolwiek przejawianym metabolizmem. Być może – tu mała podpowiedź dla naszych inkwizytorków – za chwilę ktoś ogłosi ochronę bakterii jelitowych, bo żyją w nas, a stworzone są przez Boga. Albo prześwięta komisja obejmie prawną ochroną plemnik. Każdy. Ktoś może się sprzeciwić – plemniki mają przecież tylko połowę materiału genetycznego koniecznego do nadania początku nowemu życiu. A więc materiał genetyczny musi być kompletny, by życie objąć ochroną? W takim razie usuwanie jakiegokolwiek kawałka naszej tkanki może za chwilę stać się zaskarżalne…
Przepraszam za tę błazenadę, ale chciałem pokazać Państwu bezmiar niewiedzy naszej cywilizacji, którą katotalibowie do spółki z neofaszystami uparli się ująć w regulacyjne karby.
Poważniejąc już całkowicie, można przyjąć intuicyjną definicję samodzielnego życia: jeżeli dostarczymy organizmowi odpowiednie środki odżywcze i zadbamy o odpowiednie środowisko zewnętrzne, to będzie on zdolny do rozwoju i funkcjonowania, jeżeli inne czynniki nie staną na przeszkodzie. Otóż warto sobie uświadomić, że orzeczenie zespołu sędziowskiego pani Przyłębskiej dotyczy płodów, które – jak w wypowiedzi dla TOK FM opisała patomorfolożka Paulina Łopatniuk: „są to wady, które powodują niezdolność płodu do przeżycia. Mówimy o ciążach, które albo zakończą się poronieniem, albo rzeczywiście zaowocują narodzinami. Natomiast noworodek będzie potwornie chory. Umrze w ciągu pierwszych godzin lub pierwszych dni życia. (…) Mówimy o dzieciach, które niekiedy nie będą w stanie podnieść głowy; które będą doświadczać olbrzymiego cierpienia. Nie tylko bólu, bo niektóre z nich nawet nie będą mogły tego bólu odczuwać. Te dzieci nie będą w stanie się ruszać, oddychać, samodzielnie jeść. To będą dzieci bez nerek, ze zrośniętym przewodem pokarmowym”.
Nie sposób nie podkreślić, że istnieje jeszcze inna koszmarna strona tego problemu. Zmuszenie kobiety, żeby donosiła i urodziła dziecko, które nie będzie miało szans na przeżycie, zniszczy ją psychicznie na długie lata, a może nawet na zawsze. Nie znam statystyk, ale nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, że u wielu z tych kobiet rozwinie się depresja. Ta z kolei – na to mamy już bardzo precyzyjne dane – jest czynnikiem rozwoju innych poważnych chorób, które w rezultacie znacznie skracają życie.
Oczywiście mam pełną świadomość, że jest to punkt dla sadystycznych fanatyków – zwłaszcza tych od naszego nowego Berii i tych z partii neofaszystowskiej – zaniedbywalny. Jak rozumiem, uważają, że trzeba chronić każde życie. Również kobiet, chociaż z wypowiedzi tych panów i – o zgrozo! – pań wynika, że kobieta jest tu traktowana jako rodzaj inwentarza domowego. Ma dbać o jaśnie pana, dogadzać mu, a w razie potrzeby rodzić. Czyli znać swoje miejsce w szeregu (jak to finezyjnie ujął szef gabinetu Czarnka Radosław Brzózka ze Świdnika). Jednak – inwentarz, nie inwentarz – o taką tanią siłę roboczą pobożni panowie powinni dbać. Powinni chwilę o całej sytuacji pomyśleć. Może taka czynność im się spodoba i zechcą ją powtórzyć?
„Każdy zespół Downa przebiega łagodnie”
Mała dygresja. Merytoryczny, prawdomówny – jak zawsze – do bólu Patryk Jaki napisał na Twitterze, że większość aborcji spowodowanych czynnikami embriopatologicznymi dotyczy zespołu Downa. Jak już wspomniałem, jest to o tyle manipulacja, że orzeczenie grupy sędziów dotyczy znacznie ciężej uszkodzonych płodów. Ale skoro Patryk Jaki temat wywołał, powiedzmy sobie, jak jest. Część osób z trisomią 21 (czyli zespołem Downa) żyje i pracuje samodzielnie. Szczególną, niestety nieliczną, podgrupę stanowią tu osoby z wyglądem typowym dla choroby, ale bez istotnego upośledzenia umysłowego. U pozostałych upośledzenie umysłowe jest częścią choroby, jakkolwiek u części z nich jest ono niewielkie (iloraz inteligencji 50-70 – podaję za portalem Medycyny Praktycznej), co pozwala na samodzielne (również w sensie społecznym) funkcjonowanie. Takie osoby stawiane są za przykład, że z zespołem Downa można żyć. Bardzo chętnie pokazuje się roześmiane miłe dzieci z tą chorobą.
To pięknie, że takie dzieci są. Wspierajmy je ze wszystkich sił. Ale nie udawajmy, że nie ma innych, których tak chętnie się nie pokazuje. Głęboko upośledzone intelektualnie (czasami z ilorazem inteligencji na poziomie 20-30), agresywne, całkowicie niesamodzielne. Bardzo często wymagają tyle uwagi, że pozostałe rodzeństwo bywa pozostawione samemu sobie.
Podczas ciąży możemy jedynie określić, że choroba jest. Ale jaka jej postać dotknie dziecko, które dopiero ma się urodzić – już nie. To rodzaj okrutnej ruletki. Nie wolno zmuszać ciężarnej kobiety, żeby w tej grze uczestniczyła, jeżeli tego nie chce.
Aha, i jeszcze jeden smaczek – działaczka proporodowa Kaja Godek, która kwestie antyaborcyjne wyraźnie traktuje jako trampolinę do sukcesu, opublikowała na swoim profilu w mediach społecznościowych po orzeczeniu grupy sędziów pani Przyłębskiej swoje zdjęcie z synem (który choruje na zespół Downa). Do tego dołączyła dialog, w którym tłumaczy synowi, że dzięki mamusi Muminki nie będą już zabijane (Muminki to w niektórych środowiskach określenie dzieci z zespołem Downa). Dziecko ma pięć lat, więc niezależnie od choroby nie było w stanie ocenić, że mamusia kłamie, żeby podbudować swoje ego, a jednocześnie podbudować drogi własnemu sercu wizerunek. Jak już wspomniałem, orzeczenie nie dotyczyło bezpośrednio zespołu Downa, a letalnych uszkodzeń płodów. Mamusia nie uratowała więc ani jednego Muminka. Za to jest kłamczuchą.
„Tu trzeba krzyczeć, trzeba się drzeć…”
Zatytułowałem tę część tytułem z mojej ulubionej ostatnio piosenki Pidżamy Porno, która najlepiej oddaje moje odczucia wobec energii, jaką powinniśmy się wykazać, jeżeli nie zgadzamy się z ofensywą katotalibanu i neofaszystów.
Język
- Nie dajmy wmanewrować się w gierki leksykalne katotalibanu. To, o czym uporczywie, z goebbelsowskim uporem, trąbi oficjalna propaganda, to – wbrew ich twierdzeniom – nie jest aborcja z pobudek eugenicznych. Niestety, bezmyślnie powtarzają to określenie również niektórzy dziennikarze, zwłaszcza internetowi. Tymczasem mowa powinna być o aborcji z przyczyn embriopatologicznych. Trzymajmy się tej terminologii, by skompensować agresję językową teleszmatławca i jego sojuszników.
- To samo dotyczy nazywania działaczy antychoice prolajferami, a wszystkich, którzy myślą inaczej, proaborcjonistami. Nie. Oni to proporodowcy, bo co będzie po porodzie, nie obchodzi ich w najmniejszym stopniu. A my? My to pro-choice, bo wbrew ich insynuacjom i w przeciwieństwie do nich samych nikogo do niczego nie chcemy w kwestiach donoszenia ciąży zmuszać. Chcemy dać wybór. Cierpliwie wsączajmy te nazwy w język codzienny. Życie może będzie łatwiejsze.
Przeciwdziałanie
Nie znam się na polityce, ale z medycznego punktu widzenia podstawowe elementy to:
- Już teraz budowanie organizacji, funduszy, sieci informacyjnych pozwalających na możliwie łatwy dostęp do diagnostyki prenatalnej. Będzie bardzo trudno, ale bez tego nie ruszymy.
- Twórzmy sieci masowego dostępu do testów ciążowych. Bądźmy przygotowani, że katotaliban wraz z neofaszystami będą dążyć nawet do ich delegalizacji.
- Twórzmy systemy informacji o możliwości wykonania fachowej, bezpiecznej aborcji poza granicami Rzeczypospolitej.
No i zdroworozsądkowe działania pozamedyczne:
- Stosujcie zasadę Mane, Tekel, Fares: niech nie zaginą w niepamięci dostępne w internecie nazwiska posłów, którzy skierowali projekt do rozpatrzenia przez zespół pani Przyłębskiej. Ani nazwiska członków tego zespołu, poza owymi dwoma sprawiedliwymi. Część z nich, upojona władzą, zapomniała, że stanowiska ma się różne, a twarz ma się jedną. Pozwólmy przetrwać tym twarzom w pamięci. Nie żeby zrobić im fizyczną krzywdę, w żadnym wypadku. Ale żeby np. nie kupić czegoś od ich firmy. Albo żeby przy odpowiedniej okazji coś ogółowi przypomnieć. Na przykład podczas kolejnych wyborów do czegokolwiek. Utrata głosów może bardzo boleć.
- W kościele nie dawajcie „na tacę”. Zamiast tego wpłacajcie na hospicja dziecięce, a dowód wpłaty wrzućcie do skrzynki na ofiary w kościele albo wyślijcie do episkopatu. Przy okazji polecam świetną rozmowę z lekarzem takiego hospicjum dr. Błochem, przeprowadzoną przez Annę Kiedrzynek („Tygodnik Powszechny” z lipca 2020).
Na zakończenie refleksja prawie historyczna. Bo to już było. Grupa prominentnych funkcjonariuszy, charakteryzująca się nienagannym kręgosłupem ideowym, ale przy tym skromniutką wiedzą o świecie. Z ideologicznych i politycznych pobudek podjęła decyzje, które zniszczyły życie bardzo wielu osób. Tak było w Wansee w 1942 r. Tak było w Warszawie w 2020 r. Ostro? Nieuprzejmie? Myślę, że czasy uprzejmości ze strony katotalibanu i neofaszystów skończyły się dawno. Teraz pora na nasz gniew, który da nam energię do rozumnego działania.
Komentarze
Polski katolicyzm to katolicyzm obsesyjno – ginekologiczny.
Ano….OBY! Tylko gdzie? Żadna planeta takich nie przyjmie. Wkurzyć kobiety to bardzo niedobry pomysł. Przykro, że mężczyźni (bez nich kobiety nie zachodziłyby w ciąże, in vitro to inna para kaloszy), zwłaszcza tacy jak pan z kotem (współczuję kotu) oraz panie, na przykład Krycha, bezmężna, bezdzietna i chyba bezkochankowa (?) wie, co jest najlepsze dla wszystkich, a zwłaszcza kobiet.
Pozdrawiam Pana Redaktora i stawiam następne piwo, wirtualne niestety 😉
https://photos.app.goo.gl/rv4xRzQKkUnfxJ9p7
Niekoniecznie na Madagaskarze, ale… 😉
https://photos.app.goo.gl/5p3E6bn9rvUA1RJs5
Doszliśmy do ściany, teraz czas na dynamit.
KOLTUNSWO – to taka cegla – raczej kamien wegielny katolibow znad Wisly.
W niedziele komunia, po tym pare glebszych w knajpie i do domeczku – no i baty zonie ze rosol niedosolony.
Panie Doktorze,
słusznie zwraca Pan uwagę na szkody w zdrowiu psychicznym kobiet zmuszanych do donoszenia ciąży embriopatologicznych.
Tymczasem Pańscy koledzy ze Szpitala Bielańskiego już odmówili wykonania zabiegu kobietom, tak jakby nie wiedzieli, że przepis pozwalający na wykonanie zabiegu ze względy na zagrożenie życia lub zdrowia nadal obowiązuje. Istnieje podstawa prawna do wykonania tego zabiegu.
Zagrożone jest zdrowie psychiczne kobiet. Dlaczego lekarze nie chcą tego widzieć?
Może należałoby im o tym przypomnieć?
Jotka,
nie wierzę, że lekarze nie chcą tego widzieć. Lekarze są zastraszeni. Nie wiadomo, jak będzie jutro i kogo pan zbyszek zechce ścigać.
Pani @jotka58 Szanowna Pani, słuszna uwaga. To nie powinno się zdarzyć. Ale powiedzmy sobie wprost: kompromis aborcyjny w Polsce, to tylko teoria. Prawo jest dziś w rękach faceta będącego skrzyżowaniem Ławrentija Berii i Wielkiego Inkwizytora. Dlatego niejaki Chazan nie stracił prawa wykonywania zawodu, a etyczni lekarze boją się postępować zgodnie z obowiązującym oficjalnie prawem. To nie lekarzom trzeba przypominać. To tym, którzy nie poszli na wybory, bo było im wszystko jedno.
Pani @Alicja-Irena Szanowna Pani, dziękuję bardzo. Wirtualnie trącam Pani kufelek swoim kufelkiem. Teraz tylko wirtualnie, niestety, ale kiedyś pójdziemy wszyscy na piwo 🙂
observer
24 października 2020
23:46
Doszliśmy do ściany, teraz czas na dynamit.
Prawda !
No Nos moveran !!!!!
Napisał Pan: „Albo prześwięta komisja obejmie prawną ochroną plemnik. Każdy. Ktoś może się sprzeciwić – plemniki mają przecież tylko połowę materiału genetycznego koniecznego do nadania początku nowemu życiu. A więc materiał genetyczny musi być kompletny, by życie objąć ochroną? W takim razie usuwanie jakiegokolwiek kawałka naszej tkanki może za chwilę stać się zaskarżalne…”
Panie Doktorze, ośmielony Pana powyższą sugestią powtórzę swoją wizję sprzed paru lat. A co będzie, kiedy Sejm obejmie większość żeńska? I kiedy wybrane posłanki przegłosuję Ustawę Antymasturbacyjną, zakazującą marnowanie męskiego nasienia, będącego 50% człowiekiem?
Czy powstanie masturbacyjne podziemie? Albo masturbacyjna turystyka zagraniczna? Oj, panowie z prawej strony, może należy zacząć się bać?
No! I całe to pismo w tym duchu powinno się wypowiadać!
Kandydaci do pozbawienia praw rodzicielskich:
pani Godek, używająca chorego dziecka do propagandy na rzecz swojego hobby.
Pan Duda senior, za wleczenie niewyspanego dziecka o świcie do kościoła i zmuszanie bezbronnego do dziwnych praktyk, co odbiło się na dzisiejszym stanie rozwoju Alfo… pardon Anżeja (firmowanie Kingą własnych geszeftów) , również kandydata.
Pani Szydło, słusznie dopieczona do żywego, za skompromitowanie własnego dziecka – półksiędza.
Pośmiertnie Morawiecki senior za narażanie zdrowia i życia głupiego gówniarza, któremu zachciało się za przyzwoleniem tatusia bawić w wojnę.
Gładko ci wszyscy nawiedzeni, przejęli od klechów sposób życia polegający na łgarstwie na każdy temat.
Do Jotka 58.
To dyrekcja zabroniła.
Rozgoniwszy zresztą wcześniej wspaniały zespół kliniki nieodżałowanego Profesora Romualda Dębskiego.
miro57 , 25 października 2020, 17:06
Tak, profesor Dębski był wyjątkowym człowiekiem.
Nawiasem mówiąc wspominał, jak to zadeklarowani przeciwnicy aborcji przychodzili z prośbą o aborcję bliskiej im osoby. Bo to taka „wyjątkowa sytuacja”.
Po prostu hipokryci.
@Stefan Karczmarewicz: „kompromis aborcyjny w Polsce, to tylko teoria” – Spierałbym się co do samego słowa „kompromis”. Jaki „kompromis”? Jak mi bandzior przemocą odbierze samochód, ale zostawi buty, to jest to „kompromis”? Mi to raczej wygląda na religijny zamordyzm, którego nie udało się klerowi domknąć w latach ’90 to domykają teraz.
Panie doktorze, dlaczego środowisko lekarskie, a zwłaszcza ginekolodzy, od początku awantur o aborcję nie stanęli po stronie swoich pacjentek? Dlaczego nie słychać było głośnego protestu? Przecież nie byłoby tego nieszczęścia gdyby lekarze z prawdziwym sumieniem (a nie religijni fanatycy) mieli odwagę cywilną powiedzieć że nie pozwolą krzywdzić kobiet. Ja rozumiem ze wymaga to odwagi jednostki. Ale przecież lekarze zrzeszeni są w licznych organizacjach.
Trochę z drugiej strony.
Doszedłem do wniosku, ze ochrona kobiety w Polsce trwa tylko do jej pierwszej miesiączki. OK. Dochodzi jeszcze wiek. Potem wg kościoła jest jedynie inkubatorem, który ma za cenę swojego życia i śmierci sprowadzić na świat kolejny inkubator itd…
Myślę, że dlatego kobiety już nawet nie chcą z tym rządem, ani kościołem rozmawiać wołając gromkie „s…ć”.
Coś tutaj pisiory przegapili.
Kto moze podac linki i polecic konkretne organizaje, ktore pomagaja realizowac cele podane pod „Przeciwdzialanie”? Potrzebuje ich konta na przelewy.
Każdy rodzic ma prawo do nieudanego życia (choć sam może uważać je za udane). Nie wolno mu wszakże zmuszać do takiego życia innych.
Tak wyglada konkretna pomoc dla kobiet:
https://oko.press/dzwonia-kobiety-ktorym-szpital-wlasnie-odwolal-aborcje-pomozemy-wszystkim-rozmowa/
Na koncu artykulu zrzutka na ich dalsza prace. Goraco polecam!
Artykuł 30 Konstytucji, na który się powołuje „nie-trybunał” brzmi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. No właśnie, człowiekowi. A kto określił, jaka jest prawna/i przez jakie ciało ustanowiona/ definicja człowieka? Co to jest człowiek? Czy człowiekiem jest zapłodniona komórka? czterokomórkowy zarodek? płód dwumiesięczny? czy może dopiero noworodek?
Czy ktoś zna odpowiedź?
Gospodarzu,
z uznaniem dla przytoczonych faktów, zjawisk, ich konsekwencji i trafności wypowiedzi, zauważam jednak niezbędność dodania i uzupelnienia kilku ważnych dla sprawy rzeczy.
Najważniejsza jest taka, skoro wspomniano o bogu i jego wyznawcach, że to tenże bóg katolików stwarza „dzieci poczęte” z wymóżdżeniem, rozszczepem kręgosłupa, cyklopowością brakiem nerek, sercem poza ciałem itp itd. Nic się nie dzieje bez woli boga katolików, co głośno powtarzają katolicy każdego rana i przez każdy boży dzień oraz bożą noc. Gdy ktoś to kwestionuje to jest sprawcą „obrażania uczuć religijnych” i wrogiem katolika.
Bóg katolików czyni masowe zbrodnie na „dzieciach poczętych”, skazuje je na niewyobrażalne cierpienia i mękę śmierci. Katolik nazywa to „miłością boga do człowieka”.
Wspomniał Pan o naturalnym obumieraniu zarodków. Dla katolika nie istnieje coś samo z siebie, z jakiejś mętnej i nieistniejącej natury, ale wyłącznie istnieje Natura, jako manifestacja decyzji i działań boga katolików. Zarodki nie obumierają „naturalnie”, tylko mocą decyzji boga. On je morduje. O ile dobrze pamiętam dane naukowe – proszę mnie skorygować – na każde żywe urodzenie przypadają 4 mordy boga na zarodkach, czyli te „naturalne obumarcia”.
Kto nie jest zdeprawowany i skrajnie zdemoralizowany – zakłamanie wchodzi w obszar zarówno deprawacji jak i demoralizacji – ma do przemyślenia fundamentalną sprawę etyczną: boga, który jest masowym mordercą – w istocie LUDOBÓJCĄ – którego się wielbi i o którym się z zawziętością twierdzi, że jest Absolutem Miłości! Jednego z drugim nie da się pogodzić bez deprawacji i załgania. Trzeba uczciwie wybrać: albo jedno, albo drugie. katolik ucieka nie tylko od wyboru, ale od samego przyznania, że stoi w obliczu problemu: jestem godnym człowiekiem, lub jestem zakłamanym potworem. Tą deprawację jednak nazywa najwyższej jakości moralnością jaka w ogóle istnieje, bo reszta to nihilizm.
Wspomniał Pan o depresji, jaka – bodaj w zdecydowanej większości przypadków, gdy kobieta przechodzi trudną (a nawet zwyczajnie zdrową ciążę – sic!) ciążę, zwłaszcza zaś skrajnie zagrożoną, czy z płodem który jest cierpieniem i śmiercią samym w sobie, musząc go jednak donosić, czy poddać się aborcji – jest skutkiem tak trudnych, często szokująco, traumatycznie trudnych przejść.
Wspomniał Pan o wielu chorobach, które są skutkiem depresji.
Tak, lecz o tym rozległym, niszczącym, szerokim tle w ogóle się nie mówi, a zwłaszcza nie mówi ani katolik, ani jego przedsiębiorstwo przemocy, ani katolicki polityk. Ta zmowa milczenia, zmowa w złu, to koszmar. Samo życie w takich warunkach jest dla wielu kobiet, ludzi w ogóle – nieznośne, obmierzłe i – sic! – chore. W tej „cywilizacji miłości” zdemoralizowane, złe, chore jest wszystko. Nic nie jest tym za co się przedstawia. W takim środowisku, przenikającym wszystko, nie jest możliwe zdrowe, szczęśliwe życie. Pozór zdrowia można uzyskać wyłącznie przez zakłamanie, ktore zawsze źle rzutuje na zdrowie, czyniąc ze zdrowia właśnie pozór. Ale i od tych konsekwencji katolik i polityk-katolik zawzięcie uciekają. Choroby mające źródło w psychicznych wyparciach, negacjach, konstytutywnym zakłamaniu, odcięciu się od głębi własnej psyche, są traktowane w izolacji, jako złe zdarzenia bez związku z faktycznym źródłem powstania.
Ten koszmarny krąg ignorancji powoduje gigantycznie rozległe złe skutki zdrowotne, a sprawcy tej ignorancji i tych szkodliwych, przestępczych czynów mają się dobrze i są bezproblemowo szanowani jako wielcy specjaliści i dobrzy ludzie.
Jest prawdopodobne, wysoce prawdopodobne, że niejaka Godek, która została obdarzona „bożą miłością” za pomocą płodu, a następnie dziecka z zespołem Downa, cierpi na depresję lub inną chorobę związaną z realnym cierpieniem psychicznym. Jako katoliczka, bardzo wybitna i pryncypialna katoliczka, musiała dokonać wyparcia oczywistego wniosku: jej bóg dokonał zbrodni na „niczemu niewinnym dziecku poczętym”, by Godek została przez niego obdarzona „wspaniałym planem na życie” (tak właśnie katolicy muszą twierdzić), by Godek mogła się ” sprawdzić”, udowadniając, że zasłuży sobie na „zbawienie”.
W warunkach tak silnych zaprzeczeń sobie samemu, tak skrajnego wyparcia się głębokiego psychicznie siebie, tak silnego zakłamania, połączonego z niewątpliwie bardzo realnym cierpieniem psychicznym gdy dowiedziała się o ciąży z pewnością nie wymarzonej, wręcz bardzo mało prawdopodobne jest, by nie cierpiała na depresję, lub podobną chorobę. I ona nie jest z kamienia.
Idąc jednak w zaparte – bo wybiera ciągle rojenia religijne zamiast rzeczywistości autentyzmu psyche – stała się nadzwyczajnie zawzięta, bezwzględna, brutalna, bezczelna, cyniczna. To klasyczne objawy dręczenia siebie: nienawiść do siebie, będącą skutkiem zniewolenia psychiki religią, musiała wypchnąć, przerzucając ją na innych. Tym żyje, z taką intensywnością, że mamy nieodparcie silny obraz choroby jaka ją dręczy i stopniowo unicestwia. Choroby oboczne, wywołane depresją czy podobną chorobą źródłową, są, lub niewątpliwie będą u niej następować.
Ponieważ nie radzą sobie z niczym – ani pandemią, ani ekologią, ani przyszłością energetyki, a UE oferują awantury zamiast rozsądnych rozwiązań, więc postanowili ze wściekłym okrucieństwem zaserwować nam Iran w Europie, po prostu dla odwrócenia uwagi i otwarcia nowego frontu.
Artykuł 30 Konstytucji, na który się powołuje „nie-trybunał” brzmi: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”
Otoz juz nie zapewnia…
Chodzi o zycie kobiet…
Coraz mniej indywidualnej wolnosci i coraz wiecej panstwoawych przepisow na zycie polskich obywateli. Trzeba byc wyjatkow tepa osoba aby swiadomie polaryzowac spoleczenstwo w czasie pandemi. Nietolerancja odebrala zdrowy rozsadek decydentom. Czas na spoleczne niezadowolenie.
https://gazetawroclawska.pl/kolejna-manifestacja-we-wroclawiu-przemarsz-przeciwnikow-zaostrzania-prawa-aborcyjnego-zamkniete-ulice-relacja-na-zywo/ga/c1-15257132/zd/46166956
Sprowokowanie kobiet do manifestacji, w czasie pandemii jest zbrodnią tego rządu. Kaczyński i biskupi są mordercami.
Szanowna/y soa (26 października 2020 14:15)!
Otóż jest definicja człowieka, opracowana przez osoby kompetentne w sprawie: lekarzy i prawników, co czyni ją elementem dorobku naukowego, zachowującego nadal wartość. Powstała ona na potrzeby położników w czasach, w których ryzyko porodów dość często wiązało się z wyborem lekarza: poświęcić życie rodzącej czy rodzonego płodu. Definicję tę usłyszałem od doc. Gutekunsta na wykładzie z prawa karnego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego.
Brzmi ona: „człowiekiem jest istota zrodzona przez kobietę”. Jej zaletą jest dokładne wskazanie czasu, od którego płód staje się człowiekiem – fizyczne oddzielenie się od organizmu matki, a obarczenie tej separacji, może świadomie, tautologią pośrednią (wszak kobieta to człowiek!), wskazuje na ciągłość człowieczeństwa tej zrodzonej istoty.
Uważam, że definicja ta jest wciąż aktualna, chociaż coraz częściej zdarzają się porody wspomagane przez położników, a także porody sztuczne kobiet ciężarnych, po ich śmierci, bywa, że nagłej, np. w razie wypadku komunikacyjnego.
Wobec tego powołanie się w quasi orzeczeniu quasi Trybunału Konstytucyjnego na artykuły Konstytucji, zamieszczone w jej Rozdziale II pt. WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA, które nie tylko nie dotyczą płodu, a nawet ich treść nie pasuje do sytuacji nienarodzonego a więc jeszcze nie CZŁOWIEKA!
To quasi orzeczenie jest więc sprzeczne z Konstytucją, i nie może więc mieć wpływu na polski system prawny.
Sadzę, że prawnicy konstytucjonaliści w tym quasi orzeczeniu znajdą również naruszenie przepisów Rozdziału II w odniesieniu do kobiet i rodzicielstwa.
W tej sytuacji uważam masowe protesty ludzi za słuszne, i chyba nie mające charakteru nieposłuszeństwa obywatelskiego, a mające charakter obrony praw człowieka i obywatela przed ich naruszeniem przez organ państwowy, tym bardziej, że to naruszenie ma charakter wyraźnie agresywny, coś w rodzaju „mordy w kubeł” bo orzeczenia TK mają charakter ostateczny.