Realne następstwa ustawy „Zatrzymaj aborcję!”. Kompendium dla normalsów
Sami antyaborcjoniści przyznają, że świadomie posługują się dezinformacją, bo najważniejszy jest cel. Warto wiedzieć, o czym nie mówią.
Ten tekst z pewnością nie jest skierowany do dwóch grup społecznych. Członkowie i sympatycy takich środowisk jak Inicjatywa Polska czy Czarny Protest znudzą się nim jako zbyt oczywistym, a dla wielu okaże się zbyt umiarkowany. Z kolei dostojnicy władz kościelnych, członkowie i sympatycy grupy Kai Godek i wszyscy inni antyaborcjoniości nic z tego tekstu tekstu nie zrozumieją, bo jest on sprzeczny z ich ideologią. Jak w każdym takim przypadku, jeżeli rzeczywistość do ideologii nie przystaje, to tym gorzej dla rzeczywistości.
Adresatami tego tekstu są ludzie o zdecydowanie nieradykalnych poglądach, obserwujący spór okołoaborcyjny bez wielkich emocji. Przypatrzmy się więc, bez zbytnich emocji, przewidywalnym następstwom forsowanych przez Kościół katolicki, PiS i grupę Kai Godek zmian prawnych związanych z aborcją.
Zacznijmy od uzasadnienia zmian. Przypomnę, że podstawową zmianą, której wprowadzenia domaga się grupa antyaborcjonistów, jest zakaz wykonania aborcji ze względu na ciężkie uszkodzenie płodu. Szafuje się tu pojęciem „aborcji eugenicznej”, chętnie powtarzanym przez polityków PiS, z Jego Miłomściwością włącznie. Tymczasem pojęcie „eugenika” dotyczy selektywnego rozmnażania (tak jak np. w nazistowskim systemie Lebensborn, zmierzającym do stworzenia rasy panów), a nie aborcji.
W uzasadnieniu projektu można też przeczytać:
Wobec dynamicznego rozwoju medycyny nie sposób też wyrokować, że dana choroba jest nieuleczalna, i na tej podstawie już nie tylko odstępować od leczenia, ale wręcz powodować śmierć dziecka. Na przykład w miarę, jak dziecko się rozwija w łonie matki, jego stan zdrowia niejednokrotnie ulega poprawie i choroba z zagrażającej życiu zmienia się w lżejszą, która nie może już zostać uznana za nieuleczalną. Wreszcie znając możliwości współczesnej medycyny, nie da się jednoznacznie przesądzić, że określone dziecko jest niezdolne do przeżycia poza organizmem matki.
Otóż niekiedy da się określić, że dziecko nie jest zdolne do samodzielnego życia. Znakomity, rzeczowy, precyzyjny opis ciężkich wad płodu, ilustrowany zdjęciami (uwaga, dla nieprzyzwyczajonych mogą być trudne do oglądania!) , opublikowany został przez OKO.press. Autorką jest dr Paulina Łopatniuk, patomorfolog. To z pewnością bardziej wiarygodne źródło niż absolwentka (?) anglistyki, jaką jest Kaja Godek, której wywody na tematy merytoryczne mają głównie wartość towarzyską.
W ten sposób dochodzimy do pierwszej kwestii, którą należałoby bez emocji przemyśleć. Czy jesteście Państwo zwolennikami tortur?
Pozwalam sobie bowiem postawić tezę, że zmuszenie kobiety do donoszenia ciąży, gdy dziecko nie ma najmniejszych szans na przeżycie, jest wymyślną psychiczną torturą. Wprowadzenie poprawek autorstwa Kai Godek usankcjonowałoby taką koszmarną niegodziwość. Czy na pewno się Państwo z tym zgadzacie? Mieliście już w przeszłości materiał do przemyśleń na ten temat – za sprawą prof. Chazana, który zmusił pacjentkę do donoszenia ciąży. Nie został ukarany, chociaż stosowanie tortur jest karalne. Czy taka perspektywa Państwu odpowiada?
Odsetek płodów niezdolnych do samodzielnego życia jest niewielki. Znacznie częściej występują wady, które nie są śmiertelne, ale trwale uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. W związku z tym warto zwrócić uwagę na punkt piąty uzasadnienia zmian: „Projekt ustawy nie pociąga za sobą obciążenia budżetu państwa lub budżetów jednostek samorządu terytorialnego”. Chwileczkę. W tej jednej deklaracji ukryte są dosyć obrzydliwe intencje. Dlaczego tak twierdzę?
Jeżeli ustawa wejdzie w życie, liczba dzieci z ciężkimi uszkodzeniami wzrośnie. Tymczasem już w tej chwili ich rodzice pozostawieni są sami sobie, pozbawieni znaczącego wsparcia instytucji państwowych lub samorządowych. I nie chodzi tu tylko o pieniądze. Polecam Państwa uwadze wstrząsający list pani Moniki Lewandowskiej, matki głęboko niepełnosprawnej 17-latki, do Kai Godek, opublikowany na portalu naTemat.pl. A także wypowiedzi innych rodziców niepełnosprawnych dzieci, oszukanych przez „dobrą zmianę”, przedstawione w reportażu TVN, i w tekście opublikowanym przez OKO.press.
Pozwalam sobie zatem wnioskować, że skoro środowisko antyaborcyjne nie domaga się bardzo istotnego zwiększenia nakładów na opiekę nad osobami z ciężkimi wadami wrodzonymi ani stworzenia całkiem nowego, efektywnego systemu ich wsparcia w kwestiach pozafinansowych, to w ogóle nie jest zainteresowane losami tych ludzi po ich urodzeniu. W tym kontekście określanie tych działaczy słowem „pro-lajferzy” jest absolutnie nieuzasadnione. Można natomiast nazwać ich „proporodowcami”, bo na tym momencie życia kończy się ich zainteresowanie człowiekiem i jego bliskimi.
Mamy zatem następną kwestię do przymyślenia. Czy zgadzacie się Państwo z uchwaleniem prawa, które zmusza do porodu, ale nie wymusza na instytucjach państwowych i samorządowych zapewnienia następnie realnego wsparcia?
Skoro jesteśmy przy wsparciu, to jest jeszcze jeden niezwykle ważny problem. Poza czynnikami, powiedzmy, systemowymi, są inne. Siostra Eliza Myk, zakonnica prowadząca dom opieki dla dzieci niepełnosprawnych, opisała, jak bezlitośnie rzeczywistość rozmija się z hasłami o szacunku dla każdego życia. Ten tekst ma siłę eksplozji, bo jest relacją z pierwszej ręki ze stref zazwyczaj naszemu poznaniu słabo dostępnych lub niedostępnych. O ojcach porzucających niepełnosprawne dzieci (nie wiem, dlaczego przypomniał mi się rechot posłów Jurka i Sanockiego na filmach z obrad komisji nad projektem Kai Godek oraz cytaty ich wypowiedzi w tekście Piotra Pacewicza na OKO.press). O pogardliwym stosunku do niepełnosprawnych dzieci, pozostających pod opieką sióstr, wśród osób deklarujących się jako antyaborcjoniści i uczestniczących w Białym Piątku: „Te osoby w ogóle nie były poruszone, kiedy mówiłam, że nie możemy dopuścić, aby chłopcy byli pozbawieni po raz kolejny swojego domu. Jakby nie wierzyły, że może na takich dzieciach komuś zależeć. Chętniej stwierdzały, że budujemy ten dom dla własnej chwały itp. A dziś publicznie opowiadają się za życiem. To się nazywa hipokryzja”.
Sztandarowym przykładem niegodziwości aborcji mają być dzieci z Zespołem Downa. Na stronie zatrzymajaborcję.pl widzimy uśmiechniętą dziewczynkę z taką chorobą. Przy innych okazjach pokazywane są laurki rysowane przez dzieci z Zespołem Downa. Widzimy poruszające filmy o ich życiu, rozwoju i sukcesach.
To wszystko prawda. Tyle że bardzo zmodyfikowana. Zespół Downa to posiadanie jednego chromosomu za dużo, ale już kliniczne objawy tej odmiany są indywidualnie bardzo różne. Począwszy od wyglądu zewnętrznego – czasami cechy choroby widoczne są na pierwszy rzut oka, u innych osób są one niezwykle dyskretnie wyrażone. Podobnie rzecz się ma ze stopniem upośledzenia umysłowego i ze zmianami osobowości. „Część dzieci jest przemiła, uśmiechnięta i kontaktowa, a inne są złośliwe, nie nawiązują żadnego kontaktu, gryzą i kopią” – powiedziała mi kiedyś osoba konsultująca takich pacjentów. Konsultacje są konieczne, bo chorobie mogą towarzyszyć inne wady dotyczące różnych organów (np. serca, przełyku, narządu słuchu czy wzroku). W trakcie ciąży nie sposób ocenić, jak głębokie będzie uszkodzenie dziecka. Decyzja o donoszeniu ciąży jest zatem podjęciem gry z losem w bardzo okrutną ruletkę.
Wróćmy do naszych kwestii, które warto spokojnie przemyśleć. Pora na trzecią z nich. Czy jesteście Państwo za ograniczeniem badań prenatalnych, nawet kosztem rezygnacji z uratowania niektórych dzieci?
W pojęciu środowisk katolickich badania prenatalne służą wyłącznie temu, by wykryć wskazania do przerwania ciąży. Dlatego nie są one propagowane, a dostęp do nich bywa ograniczany. Tymczasem badania prenatalne pozwalają na wykrycie tych chorób płodu, które można i należy leczyć już wewnątrzmacicznie, by dziecko miało potem szanse na przeżycie w jak najlepszym stanie. Nie trzeba specjalnej przenikliwości, by przewidywać, że środowiska antyaborcyjne będą ograniczały dostęp do badań prenatalnych, chcąc wygasić ważne źródło danych, wskazujących na zasadność przedwczesnego zakończenia ciąży.
Ostatni problem dotyczy już nie dzieci, a ich matek. Jak jasno widać, chociażby z przytoczonego powyżej listu, niepełnosprawne dziecko to dla jego matki wielkie obciążenie – przewlekły stres, przemęczenie, obniżona jakość życia. W wielu przypadkach dochodzi jeszcze ustawiczna obawa o losy dorosłego dziecka po śmierci matki wobec jego niesamodzielności. Te oczywiste czynniki, które w omawianym kontekście nie powinny podlegać dyskusji, są jednocześnie czynnikami rozwoju depresji. Zaś depresja – na co mamy twarde dane – jest czynnikiem rozwoju wielu chorób prowadzących do inwalidztwa lub przedwczesnej śmierci.
Nie znam danych z badań populacyjnych, ale pozwalam sobie postawić pytanie: jaka jest długość życia matek dzieci głęboko niepełnosprawnych w porównaniu do ogólnej populacji kobiet, które nie muszą stawiać czoła takim wyzwaniom? Jak wygląda zapadalność na nadciśnienie tętnicze, chorobę wieńcową, zawał serca, niewydolność serca? Jak na choroby układu ruchu (przewlekle przecież przeciążonego)? Bezpośrednich danych, jak już wspomniałem, nie znam. Jednak dla każdego z wymienionych czynników – przewlekły stres, przeciążenie psychiczne i fizyczne, depresja – takie dane istnieją. I są jednoznacznie niekorzystne. Nie ma powodu sądzić, że dla matek niepełnosprawnych dzieci mogą być inne. Wychowywanie niepełnosprawnego dziecka jest zatem szlachetnym heroizmem. Wiele wskazuje na to, że jego cena może być bardzo wysoka.
Stąd ostatnia kwestia do przemyślenia. Czy uważacie Państwo, że wieloletni heroizm, okupiony znacznym obniżeniem jakości życia, a najprawdopodobniej również jego długości, powinien być wynikiem indywidualnego wyboru, podjętego bez zewnętrznej presji? Czy też może być następstwem nakazu prawnego?
Okres Świąt Wielkanocnych to w kulturze chrześcijańskiej czas nadziei, ale również refleksji i pokory. Tymczasem w naszej rzeczywistości nazbyt często poświęca się godność lub wręcz życie drugiego człowieka w imię doraźnie pojmowanych „wyższych racji”. Stąd załączona pocztówka świąteczna autorstwa Andrzeja Mleczki (reprodukcja za zgodą autora) sprzed ponad 30 lat – ma i dziś bardzo gorzki, lecz prawdziwy wydźwięk. Tyle że miejsce siedzącego w koszyczku facecika powinna zająć polska kobieta.Życzę Państwu spokojnych świąt.
Komentarze
Ta cała dyskusja jest nieco jałowa. W zasadzie nawet trudno nazwać ją `dyskusją`, bowiem termin ów zakłada wymianę argumentów i pewną – przynajmniej minimalną – otwartość na argumenty i poglądy drugiej strony.
Tymczasem w wypadku aborcji chodzi o aksjomaty etyczne; te zaś można przyjąć lub odrzucić, nie ma jednak większego sensu dyskutować nad ich `prawdziwością` czy `słusznością` bo z definicji pojęcia te do aksjomatów się nie odnoszą.
Nad kwestią dopuszczalności aborcji i jej zakresem można zatem zasadzie li tylko głosować. `Nieprzekonanych` czy takich co `poglądów nie mają` jest tu niewielu. Jeśli ktokolwiek.
p/s Podany przez Pana Redaktora wstrząsający list matki upośledzonej dziewczyny dotyczy zdaje się akurat ciężkiego przypadku mózgowego porażenia licho wie czemu zwanego po polsku `dziecięcym`; tej przypadłości raczej nie da się wykryć in utero. To tyle, for the record.
Niekoniecznie aksomaty etyczne. Raczej przekonania antropologiczne.
@turpin
Nie wiem czy przeczytales cytowany przez Gospodarza tekst z OKOpress i obejrzales podane tam zdjecia. Wydaje mi sie, ze zrobiwszy to, trudno sprowadzac kwestie aborcji do aksjologii.
jeśli posłowie uchwalą proponowany zakaz aborcji powinni zrobić dwie rzeczy : oddać część swojej pensji na fundusz wspomagający rodziny chorych oraz uchwalić ustawę o pensjach dla takich rodzin
kruku,
jam tych cyklopów, i innych sirot z niedorozwojem płuc, nerek i ogólnym dziadostwem pokrajał o dobry logarytm więcej, niż owa młodsza Koleżanka, cytowana powyżej, co bardzo ładny blog prowadzi (wyrazy uznania!).
Stary-m ja patololog/trupiarz, teraz czym innym się już trudnię. Zatem i zdjęć nijakich oglądać nie muszę. Wszystko to dawno, dawno temu widziałem.
Albo gdzieś w tekście @Gospodarza przeoczyłem albo rzeczywiście dostrzegam znaczacy brak w tym wpisie.
Dostępność środków i metod zapobiegania ciąży/kontroli urodzeń, jak zwał tak zwał. W mojej opinii wszelkie rozmowy o aborcji musza być łączone z problemami, w skrócie, antykoncepcji.
A także, a może przede wszystkim, niedostatkami szkolnej i domowej edukacji na ten temat.
Realizmu skutki magiczne.
–
W kwestii wpisu, to wszystkie podane argumenty są jakże słuszne i całkowicie nietrafne.
Bierze się to stąd, że ‚aborcja i antyaborcja’, jako narzędzie manipulacji społecznej, oczywiście z nauką i wolnym człowiekiem nic wspólnego nie ma.
Istota, a nawet jądro problemu polega nie na didaskaliach medycznych czy morfologicznych, a na zasadniczo aksjologicznym zamachu na pojęcie życia i człowieka i jego odrzuceniu lub akceptacji.
Jeśli bowiem przyjąć absurdalną naukowo, lecz przydatną dogmatycznie tezę, że sam biologiczny człowiek i jego prawa wynikają z arbitralnych decycji wyznaniowych, to każda ingerencja w biologię bez kościelnego placet, będzie mogła być uznana za czyn przeciw życiu, lub nie, w zależności od szafarza dogmatu.
Kto zatem poddaje się władzy bezrozumnego dogmatu, oczywiście na argumenty jest impregnowany, i o to w tej grze chodzi, nie o rozum i poznawczą świadomość, wrecz przeciwnie (a tego dotyczą argumenty wpisu).
Kto natomiast naprawdę chce terrorowi dogmatu się sprzeciwić, błądzi polemizując nie z władzą dogmatu, a z pozycji i na płaszczyźnie rozumu, np. medycznej.
Na tym polega kompletna nietrafność argumentacji ze wpisu, o ile rzeczywiście celem jest wpływ na mentalność i legislację, w co wątpię.
Nie można bowiem deontologicznie wątpić w dogmat o tzw. „życiu poczętym” (i jego implikownaych skutkach) a jednocześnie hołdować mu w zakresie tzw. „klauzuli sumienia”.
Tymczasem ci sami, którzy fachowo (bo publicystycznie) są w stanie podważyć naukowy sens fragmentu poczęciowego dogmatu, w codziennej praktyce hołdują jego sumiennym wskazaniom – indywidualnie, ponieważ także dobrowolnie zbiorowo, będąc częścią korporacji ten dogmat w deontologię wikłającej.
Tym polemistom pozostaje, by zachowac powagę spójności, przygotowac się na równie pozorną walkę z dogmatem o niepokalanym poczęciu w obronie sprawców gwałtu, co niechybnie będzie kolejnym etapem talibizacji państwa i jego funkcjonariuszy.
Wtedy dopiero w pełni, realizm magiczny taich jak wyżej „objaśnień”, zakwitnie tysiącem kwiatów w ogrodzie Nauki Polskiej, ściętych do wąskiej tulejki z wodą święconą.
–
PS Przyłączam się również do wypowiedzi @turpina, bo chyba łączy nas tak doświadczenia, jak nieuwikłanie. 😉
@turpin
Przed autorytetem powinnam zamilknac. Jednak nurtuje mnie pytanie czy przekonanie o tym, ze plod jest „zyciem poczetym”, a wiec ma wszelkie cechy czlowieczenstwa, nie zachwieje sie u kogos, komu sie pokaze bezglowy tulow z serii opublikowanej przez OKO.press. Mozliwe ze niekoniecznie, a wtedy macie racje Ty i Gekko.
Hierarchom zapewne te zdjecia sa znane i sa oni, widac, na nie odporni. Zadza wladzy politycznej, ktora nie powinna ich interesowac, przeslania im inne uczucia i mysli.
Ależ oczywiście, że płód jest życiem „poczętym”, każde życie musiało się „począć” (a przynajmniej zacząć), podobnie jak życie komara, marmozety, dębu. Jednakowoż różne życia różnie traktujemy. „Życie poczęte” nic nie znaczy ponad samo życie.
” Czy uważacie Państwo, że wieloletni heroizm, okupiony znacznym obniżeniem jakości życia, …….. Czy też może być następstwem nakazu prawnego?”
Uważam, że jedynym sędzią może być przyszła matka. Oczywiście przy wsparciu specjalistów, w tym psychologa.
I dotyczy to zarówno nieuleczalnie chorego , jak i zdrowego płodu.
mpn
1 kwietnia o godz. 5:36 33460
Idąc za Twoim tokiem myślenia, można uważać, że ziarno pszenicy jest pieczywem, w końcu gdzieś ten początek chleba musi być.
Kaja Godek miała wybór i ja ten wybór szanuję.
Dlaczego chce, żeby inne kobiety (rodziny) tego wyboru nie miały? Dzieci to nie jest jakaś abstrakcja czy też przesyłka z nieba. To jest krew z krwi, kość z kości tych, którzy na nie się decydują. To oni biorą za nie odpowiedzialność, dlatego powinni mieć prawo do tego, aby z różnych względów do pewnego momentu z tego się wycofać.
Amen, bo kościół też nie zawsze jak wiemy był taki rygorystyczny.
@ Witold
–
Tak, właśnie o to i tylko o to chodzi:
czy granice prawa (nie tylko) wyboru wyznacza partykularny dogmat, czy umowa społeczna oparta na zasadach cywilizowanego państwa.
Jeśli przyjmujemy umowę społeczną (w skrócie), nie może ona opierac się na zawłaszczaniu praw jednych przez innych, przy czym prawa te wyznacza norma cywilizacyjna (oparta na nauce bezprzymiotnikowej, tj. nie np. „społecznej” czy „kościoła”).
Jeśli natomiast jakikolwiek dogmat ma mieć rangę normy społecznej czy państwowej, odbierając niewyznającym go prawo wyboru, to oczywiście nie ma mowy o dyskusji, a żadne argumenty poza dogmatycznymi nie mają znaczenia.
Więc tu chodzi o prawdziwą wojnę o wolność i cywilizację, a nie nawet o manipulowanie definicjami „życia” (w rozumieniu granic bytu określających powszechne prawa i powinności).
Raz jeszcze powtórzę, polemika na poziomie jak wygląda płód, blastula czy zarodek – to wejście w narzuconą fałszywą grę wojenną, której cele i zasady wykluczają szanse na porozumienie.
Niestety, wpis się w tę grę wpisuje, świadomie czy nie, stanowiąc akt realizmu (prawdziwości argumentów) magicznego (oczekiwanych skutków).
–
@ mpn
–
Tak, bardzo słusznie.
W kwestii omawianej nie chodzi o ustalenie, że życie, ale co z tego społecznie i normatywnie wynika dla uzgodnień.
„Poczęcie” to taki wytrych, mający sugerować, że są życia których prawa podlegają szafarzom wyjętym spod …prawa i obywatelstwa.
No chyba, że chodzi o prawa Watykanu 🙁
–
Odpowiem cynicznie- dla mnie to nie problem. Gdyby płód okazał się niezdolny do życia, pojedziemy z żoną na 4 dni do Pragi albo Ostrawy.
A polscy talibowie mogą mnie pocałować w tyłek.
@andrzej52
A czemu musi?
Szanowny Panie Karczmarewicz
Slusznie robi Pan apelujac do ludzkich sumien o tolerancje. W panstwie wyznaniowym tolerancji jest brak. Polacy ci niewierzacy czy innowiercy beda zniewoleni przez religijne dogmaty wiekszosci. Na tym nie polega demokracja. W demokracji wiekszosc proteguje prawa mniejszosci. Dlatego prawo do aborcji powinno byc zagwarantowane w konstytucji. Nie wszyscy Polacy sa dewotami czy dewotkami. Wiekszosc nie ma prawa dyktowc mniejszosci jak ta ma zyc.
Wesolych Swiat
Slawomirski
Nienawidza kobiet,bo mentalnie tkwia w sredniowieczu. To rozszerzona wersja ” niech jada”. Tym razem-niech umieraja,byleby nie pyskowaly.
Praca kościoła polega na egzekwowaniu w przepisach prawa norm wyznaniowych, praca posłów polega na tworzeniu prawa akceptowanego przez większość społeczeństwa. Ergo adresatem sprzeciwu przeciw zaostrzeniu przepisów aborcyjnych powinien być ustawodawca a nie strona o odmiennym poglądzie. Związki wyznaniowe powinny skupić się na pracy z ofiarami braku aborcji. Może były by wtedy bardziej przekonujące w swej roli. Obrońcy nienarodzonych to łatwizna. Obrońca żywych, chorych, słabych, cierpiących – to wymaga znacznie więcej wysiłku.
Pan Jedraszewski ma prawo do swojego zdania a nawet do głoszenia go z kazalnicy. Problemem są politycy którzy robią z tego prawo i wymuszają jego przestrzeganie przez wszystkich obywateli. Dopóki politycy będą jedli z ręki biskupów i całowali ich po rękach – często molestujących nieletnich lub ubrudzonych współpracą z SB – dopóty „suweren” też bedzie zmuszany do uległości.
mpn
1 kwietnia o godz. 14:36 33467
Wybacz, ale nie zrozumialem pytania.
@turpin
„Podany przez Pana Redaktora wstrząsający list matki upośledzonej dziewczyny dotyczy zdaje się akurat ciężkiego przypadku mózgowego porażenia licho wie czemu zwanego po polsku `dziecięcym`; tej przypadłości raczej nie da się wykryć in utero.”
Moze na stare lata, kiedy zdecydował się Pan trudnić innymi rzeczami, włączyłby Pan do tej kategorii trudnienie sie dyskusją, a nie – „dyskusją”. W szczególności sugerowałbym zaniechanie arcypolskiego obyczaju dyskutowania z samym sobą. A tak Pan czyni w powyższym – autor bloga ani słowem bowiem nie wspomniał w kontekscie przypadku matki upośledzonej dziewczyny o żadnym in utero, ani nawet o charakterze upośledzenia. Ten fragment miał bowiem na celu zilustrowanie tragicznej sytuacji w jakiej znajduja sie osoby pozostawione przez w wiekszosci chrześcijańskie społeczeństwo i arcychrześcijańskich polityków pospołu z superchrześcijańskim kościołem samym sobie z ich problemem.
W ogóle, nie wiem czy Państwo zauważyli, że w całej tej sprawie najmniej chodzi o ludzi, upośledzonych lub nie? Chodzi o władzę nad ludżmi.
@andrzej52
Piszesz: „w końcu gdzieś ten początek chleba musi być.” Z czego taka konieczność wynika?
Obrzydliwe jest to że w państwie niby-świeckim i niby-demokratycznym, a faktycznie jednowyznaniowym prawomocnie odbywa się gwałt na kobietach. Każe się im rodzić niechciane, zdeformowane płody. Co za barbarzyństwo.
Dlaczego nie pozostawić tej decyzji kobiecie? Dlaczego – w imię własnych przekonań – zmuszać ją do urodzenia potworka?
Takie postepowanie KRK: jak zakaz antykoncepcji, zakaz aborcji, pedofilia, cudzołóstwo kleru odpychają ludzi od kościoła. Dobrze byłoby gdyby politycy zdali sobie z tego sprawę. Im wcześniej, tym lepiej.
@ JackT
–
Tak jak rozstrzygnięciem kwestii nie jest, do czego z człowieka podobna jest morula, tak i Twój -słuszny- apel, w demokracji, jaką jeszcze na własną zgubę mamy, kierowany powinien być do WYBORCÓW.
I odwrotnie – takie obyczaje, mentalność i …prawodawstwo, jakie wyborcy.
Owszem, że obrzydliwe.
Szlak człowieka trafia jak czyta o „przeciwnikach aborcji” oraz o „zwolennikach aborcji”. Jakoś wszyscy się oburzają na „polskie obozy śmierci”. Co jest zrozumiałe. Czy dziennikarze chcą nam powiedzieć że „zwolenniczki aborcji” to te kobiety, które co 3 miesiące strzygą włosy, a przy okazji np śylwestra czy imienin idą do fryzjera zrobić sobie trwałą itd., a przy okazji wpadną do ginekologa na zrobienie sobie aborcji. Czy to tak trudno dla dziennikarza – mistrza słowa pisanego czy mówionego oddać sedno problemu i pisać (mówić) o „zwolennikach zaostrzenia prawa aborcyjnego” i „przeciwnikach zaostrzenia prawa aborcyjnego”.
Ilość potomstwa należy planować stosownie do własnych możliwości.
Jeśli tak, to warto nieudany płód usunąć i spróbować na jego miejsce wyprodukować bardziej udany.
Tak jak słusznie zauważył @zbigbar lenistwo redaktorów prowadzi do nieporozumień. Tak jak lenie piszą: „polskie obozy smierci”, zamiast „niemieckie obozy smierci na terenach Polski”, tak i piszą: „zwolennicy aborcji” zamiast „zwolennicy usprawiedliwionej aborcji”.
Mało jest ludzi chcących aborcji na żądanie, szczególnie jako środka antykoncepcyjnego. Wiele krajów dopuszcza aborcję w przypadku uszkodzonego płodu, przewidywanych chorób lub trudnej sytuacji matki (oczywiscie w początkowaj fazie ciąży). Zmuszenie kobiety do porodu potworka tylko po to aby móc je ochrzcić i pochować jest barbarzyństwem. Kim trzeba być aby innemu człowiekowi zadać taki ból – i to jeszcze w imię Chrystusa Miłosiernego. Co za zakłamanie.
Moja kolezanka w polowie lat 70-tych urodzila dziecko bez mozgu. Czy Polki nadal maja rodzic takie dzieci a Czeszki i Niemki nie?
Slawomirski
Mnie najbardziej oburza, ze projekt nie przewiduje zadnej pomocy dla URODZONYCH (niepelnosprawnych) i ich rodzin. Wprost przeciwnie punkt 5) Uzasadnien przewiduje: „Projekt ustawy nie pociąga za sobą obciążenia budżetu państwa lub budżetów jednostek samorządu terytorialnego.”
Czyzby inicjatorzy projektu uwazali, ze (juz?) wszystko zrobiono dla niepelnosprawnych i ich rodzin? Np. w sprawie rownego traktowania, dojsc bez barier itd.? A moze inicjatorzy uwazaja, ze to sa (w odroznieniu do aborcji) sprawy prywatne niepelnosprawnych i ich rodzin?
Bez konkretnych krokow rozwiazujacych (albo przynajmniej lagodzacych) konsekwecji tego projektu, uwarzam go za cyniczny. A wlasciwie powiem wprost za podly i z piekla rodem (vide punkt 5. Uzasadnien).
@Slawomirski:
„Moja kolezanka w polowie lat 70-tych urodzila dziecko bez mozgu. Czy Polki nadal maja rodzic takie dzieci a Czeszki i Niemki nie”
W Polsce dopuszczalność aborcji w przypadku jak wyżej mogłoby doprowadzić w przeciągu 20, 30 lat do całkowitego zaniku klasy politycznej.
Trudno przy tem rozstrzygnąć, czy ten przykład wspiera argument za czy też – przeciw aborcji.
@JackT
To trudny temat, wymagający wiedzy na poziomie studiów. Dziennikarz epo prostu nie ogarniają.
zajrzałem do zalinkowanego artykułu w oko.press.
Nie mogę się pozbierać.
Nawet nie byłem w stanie go przeczytać. Wystarczyły zdjęcia. I jeszcze kliknąłem tam na na tego „wątłego człowieka” i zaśniady groniaste, uff, och, drogie panie, jak jakiś facet będzie wam się wpieprzał w to, co macie zrobić ze swoją ciążą, dajcie mu do przeczytania ten artykuł, niech chociaż jak ja obrazki przejrzy i gwarantuję, że mu przejdzie.
gekko,
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale czy chodzi ci o to, że „laicy” przyjmują dyskusję o aborcji z pozycji tolerancyjnych, pozwalając religiantom na buszowanie po ogrodach nauki, sami zaś nigdy nie ośmielają się wojować po drugiej, religijnej stronie?
Dlaczego nikt nie przejmuje rozumowania Kai Godek za punkt wyjścia i nie pokazuje konsekwencji religijnych? Dlaczego więc nie chrzcimy i nie urządzamy chrześcijańskiego pogrzebu zakrwawionej podpasce, zbadawszy uprzednio w laboratorium, że tam już jest jakaś, zapewne uszkodzona ale jednak zygota, czyli człowiek? Dlaczego nie można na cmentarzu pochować *człowieka* mającego mniej niż bodaj jeden kilogram? Czy jakiś ksiądz ochrzci te bąbelki ze śniadów groniastych? A może nie ochrzci, bo materiał genetyczny pochodzi niemal wyłącznie od ojca, co „źle się kojarzy”? A czemuż to z chrztem czekać na poród? Jak twierdzenie, że nawet zygota jest człowiekiem, wpływa na psychikę kobiet, które poronią, co zdaje się jest przypadkiem bardzo częstym, a jednocześnie to co poronią, ląduje w przysłowiowym koszu na śmieci/kiblu/spalarni?
@gazik.
Argumentować czy dyskutować można z ludźmi racjonalnymi, zdolnymi do samodzielnego myślenia. A tutaj naszymi adwersarzami są ludzie religijni czyli wierzący w nieomylność papierza i purpuratów – czyli nie myslacy samodzielnie.
Są oni mocno zmotywowani, wyciągnięci na protesty z seminariów czy innych kółek różancowych i żadne argumenty do nich nie docierają. Chcą oni/one swoje fobie zaszczepić reszcie społeczeństwa.
KRK ma w Polsce pieniądze, polityków i władzę – czyli wszystko.
Jedynie powstanie partii ateistycznej bądź lewicowej mógłby ten impas przełamać. Nie widze szans na poprawę.
PS. Po całkowitym zakazie aborcji, Źiobro pewnie bedzie wsadzał do więzienia kobiety po aborcji w Czechach. Trzeba będzie ciążę ukrywać.
Może przywrócić średniowieczne instrukcje położnicze, kiedy najważniejsze było takie prowadzenie porodu, aby przychodzącemu na ten świat zapewnić przede wszystkim sakrament chrztu.
Zmarł bowiem noworodek nieochrzczony, tracił zarówno prawo do nieba jak i kościelnego pochówku w poświęconej ziemi. Był wykluczony z prawa do oglądania oblicza Najwyższego i trafiał do „limbus puerorum” – miejsca między piekłem i niebem, bez szansy na zbawienie. Taka mało pocieszająca prognoza nakłaniała do niekiedy osobliwych praktyk chrzcielnych od pospiesznego chrztu przez akuszerkę, poprzez chrzest „in utero” przez słomkę (i księdza!), aż do pielgrzymek z martwym noworodkiem z prośbą o chwilowe ożywienie, aby można było dzieciątko ochrzcić. W niektórych okolicach chowano martwo urodzone dzieci wzdłuż linii wody kapiącej z kościelnego dachu, w nadziei, że może taka woda ochrzci jakoś nieboszczyka „post mortem”.
Papież podobno zaprzeczył istnieniu takiego „czyśćca dla niewiniątek”, a ostatnio nawet piekła, ale kto by temu odszczepieńcowi wierzył 🙄
Tak jak Kaczyński dyryguje Sejmem, tak Watykan ma decydujący wpływ na politykę socjalna w Polsce.
KRK stoi na glinianych nogach starszego pokolenia Polaków, nowe pokolenie ma racjonalne podejscie do życia i nie dla niego te bajeczki.
Największym wrogiem kobiet jest Biblia i jej dogmaty. Każda religia odbiera „wolna wolę” i depcze „prawa człowieka”, narzucając uległość i restrykcje.
Decydujcie sie Panie: albo z jajeczkami do święcenia albo prawo do własnego ciała.
nikc
3 kwietnia o godz. 11:35 33483
Klasy politycznej w Polsce nie ma. Ludzi z klasa pomimo ukonczenia przez rodakow rozmaitych szkol tez jest malo. Komentarze dziennikarzy Polityki nie zachecaja do dyskusji. Oswieceni zostalo zapomnioane. Pozostalo tylko lepsze oswietlenie lamp LED.
„Czy wieloletni heroizm może być nakazany prawem ” ? Gdyby biskupi rodzili dzieci tematu nie byłoby ! Być może nawet aborcja zdeformowanego płodu byłaby sakramentem św.
Czy przeczytałeś mój artykuł o potrzebie rygoryzmu moralnego – spytał biskup swego młodego przyjaciela . Potem nalał chianti do kieliszków i rozsiadł się obok niego na pięknej stylowej sofie …
Dlaczego Polki maja byc traktowane przez prawo innaczej niz Niemki czy Czeszki?
@Sławomirski.
Bo pozwoliły kieckowym się rozpanoszyć.
Święcą jajeczka na Wielkanoc, przyjmują księdza „po kolędzie”, wysyłają latorośl na religię – czyli robią statystykę, „Polska jest w 95% katolicka”.
Czyli nawiązując do ostatniego odcinka Ucha Prezesa hasło powinno być: Albo kaplica, albo macica.
Myślę że te 95% katolików to jest procent ochrzczonych Polaków. To legitymizuje ich szarogęsienie.
Potem nie ważne że się nie chodzi do kościoła lub wyjedzie za granicę. Remedium jest proste – nie chrzcijcie noworodków. Niech juz jako ludzie dorośli zdecydują o swojej drodze.
PS. Przydałoby sie referendum na ten temat. Albo opodatkowanie wiernych.
Egzamin w katechizmu zdałby bardzo mały procent, z Biblii jeszcze mniejszy. Poza „Ojcze nasz…” i kilku kolend, przecietny Polak nie wychodzi.
Religia chrzescijanska nie moze byc strona w dyskusji o aborcji z powodu eliminacji judaizmu w Europie przez chrzescijan.
Slawomirski
Religia chrzescijanska nie moze byc strona w dyskusji o aborcji z powodu że Polska jest państwem świeckim i Watykan nie może narzucać swojej ideologii wszystkim obywatelom.
Zastanawiam się czemu w Polsce nie może być tak jak w Czechach https://klinikastonava.cz/do-ktorego-tygodnia-mozna-usunac-ciaze-w-czechach tam chyba po prostu Kościół nie odgrywa takiej roli w społeczeństwie, tak niedaleko mamy do Czech a zarazem tak daleko nam do nich.