1 stycznia zacznie się kataklizm w ochronie zdrowia. Dobra Zmiana o tym wie. I traci rozum
Jak dotkliwa dla pacjentów i dla wizerunku Dobrej Zmiany będzie nadchodząca nieuchronnie katastrofa, tego nikt nie wie. Jedno wydaje się pewne: Dobra Zmiana nie ma na nią rozumnego pomysłu. Nowy premier też nie.
W październiku rezydenci, protestujący przeciwko fatalnym zaniedbaniom systemu opieki zdrowotnej, podjęli dobrą decyzję taktyczną: zakończyli strajk głodowy. Słusznie. Strajk nieco wypalił się medialnie. Nawet autorom pasków TVP info jakby kończyły się pomysły na szkalowanie (podobno dzieci używają w kłótniach obelgi: „Jesteś głupi jak pasek w TVP info”). Dziennikarze wszystkich opcji tracili zainteresowanie strajkiem wobec zalewu nowych wydarzeń.
W tej sytuacji decyzja, że kolejną formą protestu będzie zgodna z prawem odmowa pracy w nadgodzinach – niebezpiecznej dla pacjentów i personelu medycznego – wydaje się bardzo trafna. Spowoduje, że od 1 stycznia 2018 roku gwałtownie zmieni się jakość funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej. Jego, choćby kulejące, funkcjonowanie zależy od dwóch grup lekarzy: tych, którzy przekroczyli wiek emerytalny, oraz właśnie rezydentów.
Tymczasem znaczna część rezydentów wypowiedziała do końca listopada klauzule opt-out, oznaczające zgodę na czas pracy przekraczający ustawowy limit. Jak duża część? Oficjalnych danych nie ma. Mówi się i pisze o 30 proc., a to bardzo dużo. Prawdę zna zapewne Książę Minister, ale się tą wiedzą z pewnością nie podzieli. Zresztą akcja trwa nadal – w grudniu spodziewane są kolejne wymówienia klauzuli.
Czego należy się zatem spodziewać po 1 stycznia?
Po pierwsze: istotnego wydłużenia kolejek w przychodniach i poradniach, zwłaszcza specjalistycznych poradniach przyszpitalnych. Będzie ono następstwem niemożności zapewnienia pełnej obsady gabinetów.
Po drugie: drastycznego okrojenia obsad dyżurów. Ma ono miejsce już obecnie, ale po 1 stycznia zjawisko z pewnością się nasili. Na przykład: jeden lekarz, dyżurujący jednocześnie i w oddziale, i w izbie przyjęć. Albo w SOR. W przypadku specjalizacji, w której stany ostre (czyli zagrażające życiu) są codziennością, będzie to oznaczać dramaty pacjentów. Będzie można pomóc albo choremu w oddziale, albo temu w SOR (lub izbie przyjęć). Dwóm naraz się nie da, bo lekarz będzie jeden. Mowa tu o bardzo szerokim zakresie specjalizacji: chirurgii, ortopedii, anestezjologii, internie, kardiologii… długo można by wyliczać.
Notabene podobną metodę obsadzania (a raczej nieobsadzania) dyżurów stosuje się już od dłuższego czasu w odniesieniu do dyżurów pielęgniarskich. Możliwość stworzył Bartosz Arłukowicz, dyrektorzy szpitali z niej korzystają, a Dobra Zmiana rżnie głupa, mimo że sytuacji potencjalnie zagrażających życiu chorych jest przerażająco dużo.
Skutki zbyt nikłych obsad lekarskich, w połączeniu z istniejącym już brakiem pielęgniarek, mogą być bardzo niedobre. Co, niestety, zobaczymy zapewne po 1 stycznia.
Długofalowe konsekwencje niedoboru personelu medycznego mogą być bolesne dla Dobrej Zmiany. Z historii różnych zmian łatwo bowiem wywnioskować, że rządy upadają nie z powodu wielkich ideologii, ale dlatego, że suma indywidualnych niedoli, doznawanych przez pojedynczych ludzi, przekracza pewną granicę. Niedocenianie znaczenia takich niedoli zgubiło rządy PO, a Dobra Zmiana doskonale wie, że takie samo zjawisko może zdmuchnąć też ją.
Dobra Zmiana dość szybko się zorientowała, że zjawisko jest groźne. Zachowała się jednak dramatycznie głupio.
Zaczęło się od ofensywy wypowiedzi prominentów PiS. Minister Radziwiłł stwierdził podczas posiedzenia komisji zdrowia: „Wezwania do de facto redukcji pracy w stosunku do pracowników służby zdrowia, zwłaszcza lekarzy, uważam za skandaliczne i haniebne. Odbieram zapowiedzi, że lekarze będą pracować mniej, jako uderzenie w podstawy etyki lekarskiej. Mam nadzieję, że to nigdy się nie zdarzy”.
Przebił go marszałek Karczewski, który powiedział znacznie ciekawsze rzeczy: „Lekarze, szczególnie młodzi, powinni zacząć pracować, uczyć się. (…) Zapewniam młodych lekarzy, że pieniądze nie są najważniejsze w życiu. Sam w tej chwili jako marszałek zarabiam mniej, niż zarabiałbym jako ordynator szpitala. Warto pracować dla idei, nie tylko myśleć o pieniądzach” (cytuję za onet.pl – warto posłuchać całości).
„Ubolewam z powodu tych dalszych działań rezydentów i eskalacji działań protestacyjnych środowiska lekarskiego, z którego się wywodzę. Jestem lekarzem i będę lekarzem do końca życia. Zawsze uważałam, że lekarz powinien ofiarnie pracować na rzecz chorego. Nie mogę nigdy zrozumieć odejścia lekarza od łóżka chorego. (…) [Lekarz] nie powinien nigdy – w żadnej formie – odchodzić od łóżka chorego. Prosiłbym o odpowiedzialność i realizowanie przysięgi lekarskiej, którą wszyscy składamy. (…) Nie oszukujmy ludzi, nie oszukujmy Polaków, że to jest apolityczny protest, że to jest protest, który nie dotyka pacjentów. To jest bardzo szkodliwy protest lekarzy. (…) A starsi lekarze, jeśli chcecie działalność polityczną prowadzić, to idźcie moim śladem – będziecie marszałkami, będziecie ministrami zdrowia, będziecie wprowadzać zmiany”.
Co więcej, ani minister Radziwiłł, ani marszałek Karczewski nie odniósł się do dramatycznego niedoboru personelu medycznego, niebezpiecznego dla chorych i dla samego personelu. Minister mówił głównie, że wzrosną nakłady na służbę zdrowia. Marszałek – że przecież głównym żądaniem rezydentów są płace. Znaczy – nie słuchali. Co mnie nie dziwi.
Jestem przekonany, że ani minister Radziwiłł, ani marszałek Karczewski nie czyta tego bloga, ale i tak pozwolę sobie skomentować ich wypowiedzi. Głównie dla nieprzekonanych, bo przekonani i tak już swoje wiedzą.
Otóż, obaj panowie uznali odmowę pracy ponad określone normy za nieetyczne odchodzenie od łóżek pacjentów. Obaj wiedzą, bo są lekarzami, że człowiek skrajnie przemęczony ma ograniczoną zdolność rozpoznawania sytuacji, ich analizy oraz podejmowania właściwych decyzji. Jest trochę jak kto po spożyciu alkoholu. Ktoś taki łatwiej popełni błąd, żeby nie wiem jak się starał. Czyli jest groźny dla pacjenta. Sam jest również w niebezpieczeństwie – media obwieszczają czasami kolejny zgon na dyżurze. O zawałach serca u lekarzy podczas pracy nikt nie pisze, a szkoda. Jest ich niemało.
Doktor minister i doktor marszałek wydają się nie bardzo przejmować losem pacjentów – mimo szermowania tanimi tekstami o chorych dzieciach bez pomocy. Ciekawe, który z nich oddałby swoje dziecko pod opiekę ogłupiałego ze zmęczenia lekarza? Nie interesuje ich też los personelu medycznego. Interesuje ich, żeby zgadzał się bilans obsadzonych stanowisk.
Rozumiem, że panowie wystąpią ze wspólną inicjatywą ustawodawczą, by położyć kres fanaberiom maszynistów, kontrolerów lotniczych, pilotów i innych cwaniaków, odchodzących od swoich stanowisk pracy po wypełnieniu dozwolonego jej czasu? Oczyma duszy widzę też uśmiechy na twarzach funkcjonariuszy Inspekcji Transportu Drogowego i kierowców TIR-ów, bo pierwsi przestaną ścigać drugich za przekroczenie czasu pracy. Tylko czy Państwo chcieli jeździć po takich drogach, jeździć takimi kolejami i latać takimi samolotami?
Jestem również pełen współczucia dla martyrologii doktora Karczewskiego, który zamiast łatwej kariery w służbie zdrowia wybrał niewdzięczną i nieopłacalną pracę marszałka Senatu. Dla idei, oczywiście. Łączę się w bólu.
Z tej żałości pan doktor zabrnął jednak chyba za daleko, mówiąc, że protest rezydentów jest polityczny. Nie jest – tak jak nie będzie reakcja pacjentów. Przepracowanie nie ma poglądów politycznych. Tak samo jak nie ma ich też rozpacz w chorobie bliskiej osoby.
Przy okazji pseudorekonstrukcji rządu minister Radziwiłł snuł opowieść o spełnionych marzeniach, czyli o wzroście nakładów na opiekę zdrowotną. Zapominał dodawać, że owo szczęście spełni się w takiej perspektywie czasu, że większość dzisiejszych pacjentów będzie dawno po pierwszej kremacji.
Premier Morawiecki poświęcił problemowi ochrony zdrowia 4 minuty swojego exposé (można sprawdzić na YouTube). Czyli ponad 5 proc. czasu. Jak na problem dla społeczeństwa kluczowy (sam to potwierdził) – niewiele. Powiedział o wzroście nakładów, co było do przewidzenia. Potem wezwał personel medyczny, by włączył się do walki o Dobrą Zmianę. Dziękuję, panie premierze! Łzy wzruszenia popłynęły mi z oczu. Poczułem się znowu młody. Ostatnio takie wezwania słyszałem z ust Edwarda Gierka. A potem Wojciecha Jaruzelskiego, podczas stanu wojennego.
Premier nie zająknął się się nawet o niedoborze lekarzy oraz dramatycznym braku pielęgniarek, ratowników i techników medycznych. A jak ktoś nie mówi o poważnym problemie, to albo go nie zauważa, albo nie zrozumiał jego skali, albo nie ma pomysłu na jego rozwiązanie. Tak czy inaczej – nie jest dobrze.
Smutne jest również, że nie tylko rząd, ale i opozycja nie rozumie istoty problemu. Niedawno poseł Furgo z Nowoczesnej napisał do Ministerstwa Zdrowia: „Strajk głodowy rezydentów zatrudnionych w szpitalach się zakończył, jednak wobec fiaska rozmów prowadzonych/nieprowadzonych z Ministerstwem Zdrowia rezydenci zapowiedzieli i w dużej mierze realizują inną formę strajku, polegającą na wypowiedzeniu klauzuli opt-out, umów wiążących ich z miejscem pracy”. Panie pośle, odmowa pracy ponad ustalony czas nie jest formą strajku. Proszę to przemyśleć w wolnej chwili.
A tymczasem dzieje się coraz ciekawiej. Szpitale już nie nie są w stanie zapewnić obsad dyżurowych, więc NFZ nakłada na nie znaczne kary finansowe. Formalnie słuszne, chociaż w dzisiejszej sytuacji trąci lekkim szaleństwem.
Minister Radziwiłł z kolei zadecydował, że na SOR dyżury pediatryczne będą pełnili rezydenci. Bo nie ma pediatrów. To miara desperacji, bo postępowanie w stanach naglących jest jednym z największych wyzwań dla lekarza, wymagającym największego doświadczenia. Czyli pan minister uznał, że w najtrudniejszych przypadkach dziećmi zajmą się najmniej doświadczeni lekarze. To już jest naprawdę groźne.
Reasumując – deficyt personelu medycznego narasta od dekady, a kolejni ministrowie dbali głównie o to, żeby ładnie wypaść w mediach. Dobra Zmiana nie jest sprawcą obecnej sytuacji, ale jest winna zaniechania. To właśnie z nią część środowiska medycznego wiązała nadzieje. Tymczasem minister Radziwiłł snuje swoje opowieści o przyszłym dobrobycie, a system coraz wyraźniej tonie już teraz. Westchnienia, że pieniądze chciałoby się na zdrowie dać, ale nie ma skąd wziąć, też są mało wiarygodne. No bo co chwila jakaś cenna inicjatywa urywa coś z budżetu: strzelnice, doborowe oddziały OTK, Instytuty Jedynie Słusznej Prawdy czy też działania skromnego biznesmena z Torunia.
Życzmy sobie zdrowia, bo będzie nam potrzebne jak nigdy. Dobra Zmiana chce swojego trwania, a nie naszego dobrostanu.
Komentarze
Lekarze na samotnych dyżurach, często jeden na kilka oddziałów, sami będą częściej chorować. To nie jest często do ogarnięcia.
Spoko. Sytuacja szybko wróci do dawnej chorej normy.
Polscy lekarze nie pracowali przecie dotąd po dwadzieścia osiem godzin na dobę napędzani żarem `powołania`. Robili to w znakomitej większości li tylko z chciwości, dając się zresztą przez to – jako korporacja – złapać w tę sama pułapkę, w jaką złapała się małpa w opowiastce Zulusa Czaki. Miast walczyć o kontrakt zbiorowy, wzorem brytyjskiego, każdy patrzył tylko, jak samemu się nachapać, w mechanizmie stanowiącym klasyczny przykład krótkowzrocznego koniunkturalizmu.
Brali dyżury nie bacząc na własne zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów.
Jedni optałty wypowiedzieli, szybko znajdą się inni. Albo ci, co wypowiedzieli, będą rychło robić to samo, tylko jakoś nieco inaczej się to będzie nazywać.
Pan/Pani turpin: pisanie o chciwości wśród rezydentów jest spektakularnym przykładem trollingu, który na tym blogu nie jest tolerowany. Proszę o udanie się do Klasztoru Trzeźwych Myśli na 3 miesiące, czyli o powstrzymanie się od komentowania tego blogu do 18 marca 2018. Niespełnienie mojej prośby będzie skutkowało natychmiastowym wykluczeniem z grona jego komentatorów.
Wielomiesieczny czy kilkuletni czas oczekiwania na specjaliste jest juz sam w sobie drastycznym naruszeniem praw obywatelskich. Ale tak sie jakos przyzwyczailismy, ze nasze zycie i zdrowie nie ma znaczenia.
Moze cieszyc to, ze po zapasci nastapia, ale nie cieszy, bo beda kosztowaly ludzkie zycie.
Ale jak zmiany nastąpią, skąd nastąpią? Wyprodukowanie lekarza specjalisty to kilkanaście lat.
Tak mi się dziwne-nie dziwnie skojarzyło, że przypominają trochę nazistowskich dygnitarzy pod koniec wojny, którzy desperacko szukali i gaworzyli o „cudownej broni”, która miała uratować III Rzeszę…
Dr Hubert Czerniak będzie sądzony 20 grudnia, czyli w środę, przez
łódzką Izbę Lekarską, grozi mu utrata prawa wykonywania zawodu lekarza
medycyny. Znowu jednego ubędzie.
Na wszelki wypadek nie napiszę, z jakiego powodu to się może stać.
Mogę tylko napisać, że za niegrzeczniść względem władzy, ustaw,
rozporządzeń.
Jest mi go żal. Podobnie jak dr Jaśkowskiego.
Trup ściele się gęsto.
Tak tak..na te kataklizmy przychodza juz od dwóch lat…Opozycja zajeła by sie w końcu polityka a nie straszeniem
Swietny artykul. Bardzo celna analiza. Dziekuje Panie doktorze. Niestety, na zmiany w scenach naszego widzenia organizacji ochrony zdrowia Polsce musimy jeszcze troche poczekac. Obecny system jest niewspolmiernie kosztowny w stosunku do swojej efektywnosci i sila rzeczy do jakosci swiadczonych uslug. Zaden z dotychczasowych rzadow nie mial woli aby dokonac generalnej zmiany. Za duzo w tym ” zdrowotnej” polityki w miejsce polityki zdrowotnej. Trzeba zaczac od podstaw. Dlugo trzeba by wyliczac: zmiana statusu ministerstwa zdrowia i powszechnej szczesliwosci, znaczace zwiekszenie roli specjalistycznych towarzystw naukowych w ustalaniu i egzekwowaniu standardow postepowania diagnostyczno-leczniczego, zmiana systemu ordynatorskiego na rzecz rownoprawnego z kadencyjnym wyborem reprezentanta grupy danej specjalnosci, zmiana relacji lekarz- ubezpieczyciel ( tutaj nie szpital podpisuje umowe z ubezpieczycielem ale zespol specjalistow deklarujac tak zwana ( brzydkie slowo) produkcje. Absolutne przestrzeganie czasu pracy rezydentow ( po ustaleniu nowych uposazen. Sa ludzmi, musza z czegos zyc choc niekoniecznie maja robic kokosy. Rezydentura to forma inwestycji). Oni maja sie tez uczyc data based evidences, farmakologii. musza uczestniczyc w szkoleniach. Wreszcie sama rola ubezpieczyciela. Nie ludzmy sie. czy to bedzie NFZ czy kasa chorych to i tak stanie sie monopolista. Dalej, preferencje finansowe dla lekarzy pracujacych w miejscach deficytu danej specjalnosci. To tylko niektore przyklady z calej listy zmian, ktore, moim zdaniem nalezaloby wprowadzic. Jednak czy to wszystko ma sens w kraju, w ktorym obywatel chetniej placi setki na ostatnia posluge niz kilka dodatkowych zlotych na pierwsza pomoc?
Faktycznie żal fachowca, który bredzi o kanibalizmie szczepionkowym i wstrzykiwaniu obcego DNA jako niezgodnym z Pismem Świętym 😎
Chociaż takich specjalistów równie dobrze zastąpi różaniec. I taniej wyjdzie.
Panie Redaktorze,
może mnie Pan spokojnie zbanować, modo Dobra Zmiana, ale pozwolę sobie zauważyć, że mimo ostrości sformułować nie uprawiam `trollingu` tylko gorzkie konstatacje. Nie napisałem o `chciwości rezydentów`, tylko o krótkowzrocznej chciwości ogółu polskich lekarzy, a sytuacja rezydentów jest jej wynikiem.
Wiem o czym mówię, bo w przeciwieństwie do Pana uprawiałem kiedyś w medycynę w Polsce, nawet dość długo.
Polscy koledzy naprawdę dobrze teraz zarabiają. W znacznej mierze dzięki temu, że zapracowują się poza granice rozsądku, ścinając przy tym ostro jakościowe rogi. W mojej dziedzinie jest to owo słynne `pięć złotych za szkiełko` i po kilka tysięcy badań miesięcznie odpowiadanych w ten sposób, do standardów bardziej przystających trzeciemu światu, z czasem oczekiwania na prosty wynik mierzonym nieraz tygodniami. W dziedzinach stricte klinicznych sprawy mają się podobnie.
Ale gdy taki tryb pracy i życia umożliwia zarobki netto rzędu dwudziestu kilku-trzydziestu tys zł/mc, doprawdy trudno wyrwać się z pułapki różnych optałtów i samozatrudnień, z pracy na pograniczu karoshi. Wpadło w nią nieomal całe polskie środowisko lekarskie, które jest rozbite, utraciło etos i dzieli się na liczne grupki o sprzecznych interesach, inkrustowanych gwiazdkami i gwiazdeczkami. Jest przeżarte kumoterstwem i nepotyzmem. Ma do tego fatalnie zorganizowany i podręcznikowo niesprawny `samorząd`, nie ma zaś żadnego silnego związku zawodowego.
Odzew `anty-optoutowy` wbrew temu co Pan Pisze jest znikomy. Tu i ówdzie pociągnął za sobą problemy, ale jestem absolutnie pewien, że do załatania dziur znajdzie się mnóstwo chętnych. Zatem Pan mnie banuje (niech Pan będzie łaskawy i niech będą to trzy miesiące), a za te trzy miesiące zobaczymy, kto miał rację, dobrze?
@Gospodarz
… Ktoś taki łatwiej popełni błąd, żeby nie wiem jak się starał. Czyli jest groźny dla pacjenta. Sam jest również w niebezpieczeństwie …
I nie tylko w takim niebezpieczenstwie. Zapomnial pan o takich instytucjach jak CBA, CBS, szeryf Ziobro i paru innych. Dzieki nim tez sytuacja sie nie poprawia.
@turpin
Tylko dzięki tej „chciwości” ktoś cię w ogóle leczy. Rozumiem, że ty być zostawił chorych i umierających, niech umierają.
Może to będzie punkt zwrotny, który sprawi, że to społeczeństwo w końcu przejrzy na oczy. Nic tak nie działa na otrzeźwienie, jak terapia wstrząsowa. Szkoda jednak ludzi.
Nie zrozumialem tekstu: co powinna zrobic dobra zmiana/ rzad RP by wyjsc z sytuacji braku lekarzy i pielegniarek?
Co powinien zrobic w tej sprawie minister zdrowia by zasluzyc na uznanie autora?
Historia skonczy sie pewnie umowa z Ukraina o warunkach uzyskiwania prawa do wyknywania zawodu lekarza na terenie RP. Wtedy dopiero podniesie sie krzyk!
@neospasmin
Dokonać przeglądu budżetu i znaleźć brakujące 2% PKB na służbę zdrowia. Jednocześnie nie zapominając np. o R&D, któremu brakuje w Polsce 1%PKB, ale źródłem akurat tego procentu powinien być przemysł. Przedefiniować priorytety. Zamiast gonić truchła postkomunistów (bo komunistów niemal nikt z obecnie żyjących na oczy nie widział), zająć się służeniem Suwerenowi 🙂 Rząd powinien się zastanowić, czy Polska jest w stanie kształcić więcej lekarzy i przedstawicieli zawodów medycznych, jak pielęgniarki czy rehabilitanci. W zasadzie pytanie nie brzmi czy, tylko jak. Jednocześnie trzeba się zastanowić, ilu z tych już kształconych czy wykształconych nie podejmuje pracy w zawodzie i dlaczego? Jak zmniejszyć ten ułamek? Czy ci, którzy pracują, mogliby pracować bardziej efektywnie? Trzeba w końcu pomyśleć też nie tylko o ciepłej wodzie w kranie, czyli dotrwaniu do kolejnej kadencji, ale i o trudnych decyzjach. Co to znaczy, że w Polsce pacjent jest ubezpieczony? Ubezpieczony przed czym? Przed zapłaceniem 40 zł za wizytę w przychodni, czy przed czekaniem kilku lat na operację kolana lub wizytą u endokrynologa? Które bezpieczeństwo jest ważniejsze?
Tusk przynajmniej miał odwagę podnieść wiek emerytalny i praktycznie zlikwidować OFE. Dwie trafne decyzje, choć pierwsza za mało odważna, bo nie obejmująca reformy całego systemu emerytalnego. PiS gra zaś pod publiczkę, jednocześnie kolonizując kręgi władzy. Ciepła woda do kwadratu.
turpin,
Z tym samorządem też mi przyszło do głowy, że go praktycznie nie ma. Podobnie jak związków zawodowych. Gdzie była Solidarność, gdy protestowali rezydenci lub porozumienie Zielonogórskie? Inteligencja w Polsce nie potrafi się zorganizować, co dotyczy nie tylko lekarzy.
Szanowny Panie Karczmarewicz
Pauperyzowanie zawodow medycznych ma dluga historie w Polsce. Morawiecki chce z tym skonczyc przeznaczajac coraz wiecej pieniedzy na ochrone zdrowia. Wydaje sie ze nowy premier rozumie wychowawczy aspekt pieniadza. Wypada dac panu Morawieckiemu szanse i ocenic go po uplywie pewnego okresu czasu. Krytykowanie nowego premiera w tej chwili nie jest rozsadnym postepowaniem. Granie na emocjach ludzi nie jest dobrym dziennikarstwem.
Slawomirski
„Westchnienia, że pieniądze chciałoby się na zdrowie dać, ale nie ma skąd wziąć, też są mało wiarygodne.”
Pieniądze są, wystarczy odebrać sutenerowi „pińcet” i będzie dwadzieścia kilka miliardów rocznie. O darowiznach dla Belzebuba z Torunia nie wspomnę.
Slawomirski
18 grudnia o godz. 21:20 33280
Chcieć a móc , to wielka różnica.
Morawiecki nic nie może.
Witam serdecznie. Tematyka jest tak szeroka, że i tysiąc stron nie starczy by omówić problemy ale i także metody ich rozwiązania.
Zacznę od języka. Używanie (częste) określeń „Dobra zmiana’ „gorszy sort” i innych nowotworów językowych podłej Dyktatury to to o co jej chodzi – psucie języka, zakłócenie wzajemnej komunikacji, nie wiadomo czy to żart czy też ostatni jęk przed samobójstwem. Brońmy języka, jego czystości, znacznie poprawi to naszą kondycję psychiczną.
Dalej.
Wszyscy wiemy, że organizacja służby zdrowia jest fatalna, lekarze skorumpowani, wszystko jest złe.
Popatrzmy więc na te tysiące lekarzy, którzy mimo złego otoczenia są wbrew logice, wbrew katokomunie, wbrew dyktaturze, naprawdę wspaniałymi ludźmi, opiekuńczymi, współczującymi, fachowymi, wbrew całemu światu. Zobaczmy ich, nie zmienimy zaraz ustroju służby zdrowia ale okażmy im teraz nasz szacunek i wdzięczność. Nie dajmy się dzielić.
Pamiętajmy, ludzie są dobrzy! Lekarze też. Pozdrawiam Was.
Organizacja służby zdrowia.
Za komuny było źle ale łatwiej było być człowiekiem. Potem Buzkowe reformy złodziejskiej spółki Maksymowicza i Wutzowa z Solidarności. To był policzek – jesteś uczciwy – jestem głupcem, popatrz ile da się podpieprzyć. Kasy chorych z konieczną kartką od AWS by się w nich zatrudnić, ale jakie płace.
NFZ, kliki lekarskie, przekręty, jednak analizowaliśmy kiedyś efekty z orzecznikami ZUS. Zgodnie przyznawali, że mimo to społeczeństwo jest zdrowsze, nawet kandydaci na rencistów też są w dużo lepszej kondycji niż wcześniej. To mimo wszystko działa, koślawo, ale jednak.
Czas obecny, książę minister, lobbysta, wyłączny reprezentant interesu establishmentu medycznego a jednocześnie faszystowski lewak.
PiS się wyleczy, ci gorsi lepiej niech wymrą, nadmiar gotówki zostawią w prywatnych gabinetach. Zlikwidujmy kasy chorych. Będzie PiS has Power! Lekarz tylko z kartką od jedynej partii PiS.
Popatrzmy na system francuski (w skrócie)
Wizyta lekarza pierwszego kontaktu – 20 Eu, z tego ubezpieczalnia zwraca choremu 70%, na zł., wizyta ok. 80 zł. (u nas nigdzie tak tanio), po rembursacji jej koszt to 24 zł., poproszę. Bez czekania, Dla Pana Doktora to jedyny dochód, z tego zapłaci za gabinet, pielęgniarkę, podatki. Jest niepisana umowa, że co dziesiąta wizyta jest bezpłatna. Lekarze nie narzekają, mają szacunek, pacjenta witają z uśmiechem. Pacjent idzie do tego lekarza, którego ceni, głosuje nogami. Fajnie jak lekarz pracuje jeszcze w szpitalu – pacjent wybiera ten szpital by być pod opieką znanego sobie lekarza, szpital się cieszy i docenia to, wszyscy zadowoleni.
Lekarze z płac zadowoleni, wiadomo, trzeba się napracować ale wiadomo za co.
U nas profesorsko – prywatne lobby ciągnie forsę, pacjent płaci tu i tu a efekty znamy.
Wniosek – organizacja jest ważna! Bardzo ważna. Łatwiej być człowiekiem a i taniej wychodzi.
p.quazik
Prosze wykazac ze podniesienie wydatkow na opieke medyczna ograniczy braki lekarzy/ pielegniarek. Jestem pewny ze nie- ze zeby nawet rzad stanal na dwunastnicy to nie zaproponuje lekarzom dochodow porownywalnych z tymi brytyjskimi, dubajskimi czy norweskimi. To jest kwestia poziomu zamoznosci spoleczenstwa.
W dwudzirstoleciu miedzywojennym jedyna proba zahamowania drenazu absolwentow wyzszych uczelni (do Ameryki czy Palestyny) bylo wprowadzenie numerus clausus dla kandydatow na studia sposrod mniejszosci najbardziej sklonnej do emigracji.
Dzis tamto rozwiazanie nie ma zadnego zastosowania.
Uwaza pan ze dzis moznaby zrobic to(zahamowanie drenazu) poprzez wydluzenie obowiazkowego stazu lekarskiego/rezydentur do np. 5-6 lat?
Wg mnie zwiekszenie nakladow na place w sluzbie zdrowia absolutnie nie rozwiaze kwestii obecnych brakow kadrowych, poglebi je wrecz – klauzule op-out nie beda potrzebne lekarzom boo to co dzis zarabiaja nadgodzinami uzyskaja pensja podstawowa. Nie bedzie najmnejszej motywacji by pracowac wiecej nizli etat.
I znow klopot: prosze porownac doswiadczenie/wiedze lekarzy po 2 latach rezydentury:
jeden pracowal tylko wymagane umowa godziny i byl odpowiednio wypoczety, drugi w tym czasie zasuwal jak wol robiac 3x tyle godzin co kolega.
Ktory z tych dwoch w panskich oczach jest lepszym KANDYDATEM na doktora?
Jesli chodzi o efektywnosc to dosc jest to trudna kwestia- kryterium dlugosci wizyty ( =skracanie jej) a zatem ilosci obsluzonych pacjentow jakos nie wspolgra z wymogiem najwyzszej starannosci w wykonywaniu zawodu lekarza.
Nie da sie tez outsuorcingowac wykonywania dokumentacji medycznej np. do Indii.
To dlatego ze niewielu mieszkancow „tanich” krajow zna jezyk polski, o lacinie nie wspominajac.
i juz na koniec: czy ma pan choc sugestie odpowiedzi na zadane przez pana pytania?
marcin lazarowicz
Pan turpin 18.12.2017 0 17:40
Szanowny Panie,
moim celem nie jest banowanie każdego, kto napisze coś nie po mojej myśli, ale pewnych zachowań tolerować nie mogę. Wśród nich bezpodstawnych i jawnie krzywdzących insynuacji, które są istotą trollingu.
Zechciał Pan jednak sprecyzować swój punkt widzenia. Jeżeli dobrze zrozumiałem wpis – oskarżenie o chciwość nie dotyczyło rezydentów. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to niezależnie od tego, czy podzielam Pańską opinię, czy też nie, skierowanie Pana do Klasztoru Trzeźwych Myśli należy uznać za owoc niefortunnego nieporozumienia. Czyli za rzecz niebyłą.
A propos nieporozumień, a konkretnie – akapitu: „Wiem o czym mówię, bo w przeciwieństwie do Pana (etc.)”. Proponuję uważnie przeczytać zakładkę „o blogu”.
Problem rezydentów to czubek góry lodowej. Nawet Hercules nie wyczyściłby tej stajnii. Pacykowanie niewiele daje.
Jakoś dziwne ,że lekarze czy pielegniarki bardziej hardzieja gdy rzadzi PiS.
jedyna metoda szeroko otworzyc bramy dla lekarzy z Ukrainy ,Białorusi czy nawet Kuby.
p.geozak
Z tym hardzieniem jesli jest tak jak pan pisze znaczy to ze lekarze i pielegniarki wzmagaja swe protesty wtedy gdy widza szanse na osiagniecie sukcesu.
Jesli widza ja gdy PiS u wladzy znaczy to punkt dla PiS.
Za wrazliwosc spoleczna.
A lekarze z Kuby? To wyjatkowo kosztowne finansowac ich nauke polskiego.
Pozatym bylby to drenaz najlepiiej leczonego narodu obu Ameryk.
Nie wiem czy tamtejszy rzad by na to poszedl.
Co innego z lekarzami/pielegniarkami z Ukrainy….
marcin.lazarowicz
Ja uważam, że 30 mld złotych na rakiety „Patriot” to za mało.
Ja bym kupił dwa razy tyle patriotów za 60 mld.
Samolot spadł, inne też stare, zaraz zaczną spadać, jasno widać, że nowe kilkadziesiąt trzeba kupić. Okręty podwodne są potrzebne. Bardzo są potrzebne. I czołgi. Nowe czołgi, rzecz jasna. Czy potrzebujemy nowe śmigłowce to już sam nie wiem, troszeczkę nie nadążam za ministrem Świrusem. Wiem tylko, że z pewnością nie francuskie, raczej amerykańskie zrobione w Wolsce we współpracy z Ukraińcami. Jedno euro za dwie sztuki. Czy jakoś tak.
A pan doktor nie mógłby poprosić pana ministra Świrusa o oddelegowanie pana Pomocnika Aptekarza W Randze Ministra Któremu Salutujemy do pomocy na jakimś pilnym odcinku?
Tak sobie myślę, że Pan Pomocnik ma teraz jakieś wolne moce przerobowe i mógłby pochylić się nad problememi wolskiej służby zdrowia.
Poważnie mówiąc to dziwię się jak tak doświadczony obywatel jak pan doktor nie wie, do kogo należy apelować o pomoc.
Oczyma wyobraźni widzę sojusz ojca Biznesmana i ojca Dziwaka w dziele zakupu zestawu 10 różańców dla każdego wolskiego SORu wraz z Poświęconym Relikwiarzem Szpitalnym im. Świętego Ojca Świętego Jana Świętego Pawła Świętego Drugiego Świętego.
Z funduszy Ministerstwa Zdrowia, ofkors.
Więcej logiki .Jaka dobra zmiana ,jak coraz gorzej?Babcia w 1947 pówrócila z Syberii pokryta strupami świerzbu.Nasz świerzb zaczyna ropieć .
Stefan Karczmarewicz
18 grudnia o godz. 23:41 33288
Szanowny Panie Karczmarewicz
Zachwowal sie Pan jak dzentelmen.
Slawomirski
andrzej52
18 grudnia o godz. 21:24 33282
„Morawiecki nic nie może.”
Poczekajmy z ocenami. Emocje nie sa dobrym doradca w wydawaniu opinii.
Slawomirski
Nie no, geniusz neospasmin chce rezydentury do 5-6 lat wydłużać. Może w następnym kroku wprowadzi studia medyczne?
Co można zrobić – w krótkiej perspektywie czasowej – by zarzadzić brakom kadrowym (za które sam jestem po części odpowiedzialny; wyjechałem kilkanaście lat temu)?
1. Przetasować PT Doktorów. Jednym z tzw. formatywnych doświadczeń w mej karierze było Uniedrożnienie Wizyty Pana Profesora, jakoś tak ze trzydzieści lat temu. Nijaki Profesor Klimek ją prowadził, za nim Adiunkty, Asystenci, Wolontariusze i żywiołek drobniejszego płazu. Ja – jako stażysta – na samym końcu. No i zatkałem drzwi z salki z dwoma pacjentkami, więc wyszedłem, by je odetkać PRZED PROFESOREM. Jezusie Brodaty, jak mnie ten kutafon opie…lił!!!
I tu są rezerwy – te wszystkie kliniki i oddziały szpitali wojewódzkich, gdzie po dwunastu trzyma haki, a dwudziestu-paru lezie w ogonie wizyty, zaś po pierwszej (nie, nie w nocy – tej pierwszej zaraz po południu) zostają tylko PT Rezydenci. Przeważnie jeden/jedna.
2. Istotnie. Niech będzie. Rekrutacja z Ukrainy. Mają oni likarów nieco więcej, jak Polska, na 1000 ludności, a potrzebują jakby mniej, bo naród u nich twardszy. Robotne to, zmyślne, zmotywowane i sympatyczne. Mają trochę problemów z angielszczyzną, ale generalnie – starają się być na bieżąco, zwłaszcza to nieco młodsze pokolenie. Trzeba ich wpuścić. Znam ich, bo tam jeżdżę i wykładam, w ramach prób powrotu do Unii Hadziackiej.
P. mpn
Niczego nie chce wprowadzac, w szczegolnosci biadolenia ze nic sie nie da zrobic.
Zaproponowalem wydluzenie stazu, ma pan cos lepszego?
m.l.
P. Turpin
To co sie panu nie podoba to akademicka metoda
Nauczania praktycznej medycyny.
Oczywiscie moze pan wykasowac obchody, profesorow a gdy watpliwosci to do dr Googla.
Natomiast nie doprowadzi pan do tego ze profesorowie beda brac dyzury.
ml
Naiwna jest wiara, że Polska może być atrakcyjna dla lekarzy z Ukrainy albo Białorusi. Po początkowym zainteresowaniu większość chętnych traci ochotę na długotrwały proces nostryfikacyjny, kosztowny staż (wolontariat) i inne procedury urzędowe, a jak się zapoznają z warunkami pracy i dyżurów, to zaczynają się raczej uczyć angielskiego i niemieckiego, a także… czeskiego, bo warunki w Czechach są znacznie lepsze, a nostryfikacja łatwiejsza. W ciągu ostatnich 10 lat pracę w Polsce podjęło zaledwie niecałe trzy setki ukraińskich lekarzy.
Kubańczycy też mogą pracować na całym świecie, dlaczego mieliby się pchać do zimnej i rasistowskiej Polski?
Mysle ze recepta na poprawe uslug medycznych jest zamykanie malych szpitali oraz zamkniecie szpitali resortowych. Wszyscy obywatele powinni miec calodobowy dostep do szpitali z dobra opieka medyczna. Osoby pragnace korzystac ze szpitali prywatnych powinny miec do tego prawo.
To takie proste a zarazem takie trudne do realizacji.
Slawomirski
Zrobić to się da wiele. Jeżeli jest deficyt lekarzy, to można uwolnić ich od wielu czynności, które niekoniecznie muszą być wykonywane przez lekarza. Choćby zatrudniając sekretarki medyczne. Biurokracja pożera wiele czasu, którego potem brakuje dla pacjenta.
Trzy lata temu trafiłam do prywatnej kliniki okulistycznej. Chodziło o operację zaćmy. I do tej pory organizacja pracy z pacjentem, z jaką się tam spotkałam budzi mój zachwyt. Po zgłoszeniu się na umówioną wizytę zajęła się mną pielęgniarka koordynująca, która wykonała część potrzebnych badań, potem przekazała mnie optometryście, który zajął się oceną mocy potrzebnych do wszczepu soczewek, potem znów zajęła się mną pielęgniarka. Do gabinetu lekarki, która miała mnie zakwalifikować do zabiegu trafiłam z kompletem badań, z rozszerzonymi źrenicami. Pani doktor nie traciła czasu na czynności, które mógł wykonać ktoś, kto nie jest lekarzem. Mogła się zająć tym, do czego naprawdę potrzebna była jej wiedza. Miała czas, aby mnie zbadać, aby wyjaśnić moje wątpliwości, ustalić szczegóły zabiegu i jego termin. Podobnie było, gdy zgłaszałam się na wizyty kontrolne po zabiegu.
Tam szanowano czas lekarzy – naprawdę wspaniałych. Szanowano także mój, pacjentki, czas.
Ta klinika to OFTALMIKA w Bydgoszczy.
I tak sobie myślę, że gdyby ministrem zdrowia była osoba o takich talentach organizacyjnych jak właściciele tej kliniki, to nie próbowałaby szczuć pacjentów na lekarzy, ale wprowadzić takie zmiany w systemie opieki zdrowotnej, które i lekarzom i pacjentom ułatwią życie.
P. 1300g
By przeplyw “medycznej sily roboczej” miedzy Ukraina a Polska byl sprawny trzebaby zmienic prawo i uproscic procedury uznawania ukrainskich uprawnien do wykonywania zawodu w RP.
Moge sobie wyobrazic jaka grupa spoleczna jest najbardziej przeciwna otwarciu polskiego, medycznegi rynku pracy na obcokrajowcow.
Czy rzad pojdzie na konfrontacje z ta grupa? Mysle ze tak- ze lepiej miec lekarza wyksztalconego w innym systemie nizli nie miec zadnego.
A Czechy czy Niemcy/ UK?
Tam rynek znacznie bardziej nasycony- rowniez przez medykow z Polski. Stad trudniejszy dla Ukraincow, nie bedacych obywatelami UE.
ml
P. Teodora
A jak te same procedury wygladaja w publicznych szpitalach? Inne sa funkcje pielegniarki, optometrysty i lekarza?
ml
P. Slawomirski
Panskie postulaty spelnia siec szpitali obecnego rzadu- wybrane placowki majace gwarancje ze kazda usluga szpitalna w nich wykonana bedzie zaplacona. Niezaleznie od popytu i podazy.
ml
@neospasmin
To w końcu co waść chcesz wydłużać? Bo chyba nie bardzo masz pojęcie, o czym się wypowiadasz.
-> neospasmin
W publicznych szpitalach pielęgniarka wkrótce stanie się pojęciem nieznanym. Już obecnie jest w nich bytem rzadkim.
Wesołych Świat i cieszmy się każdym dniem – zanim nam tego nie zepsują Trump i Kim.
neospasmin
19 grudnia o godz. 21:24 33308
Nie znam polskich realiow. Wiem ze idealna opieka zdrowotna jest koncepcja iluzoryczna. Niemniej dobra ochrona zdrowia jest w zasiegu polskich mozliwosci. Dobrze funkcjonujaca opieka zdrowotna moze byc powodem do dumy narodowej.
Slawomirski
@neospasmin – dochody lekarzy na Ukrainie są większe niż lekarzy w Polsce. Tam nikt nie idzie do gabinetu z pustymi rękami, jeśli chce cokolwiek załatwić. Łapówkarstwo jest powszechne, tolerowane, a stawki jak na Ukrainę wysokie.
W którymś poprzednim poście dałeś do wyboru dwóch lekarzy- jednego, który wypracował ustawowe minimum, i drugiego- pracującego znacznie więcej. Pytasz, kogo bym wybrał? Tego pierwszego. Bo jest w miarę wypoczęty, nie jest wypalony, ma siłę myśleć i czytać w domu literaturę.
Siedzę w branży od paru lat. Przeszedłem dość długa drogę- od szkolonego do szkolącego. I jestem przekonany, że nie ma nic cenniejszego w pracy niż „life balance”- praca tyle godzin, by był czas na hobby, wypoczynek i samokształcenie. Nie chcę by Koledzy przychodzący po studiach zmieniali się w sfrustrowane, przemęczone i wypalone stwory, zionące nienawiścią do każdego pacjenta, patrzące jak by tu zepchnąć nachalnego chorego do kolegi po fachu, traktujące pacjentów w sposób chamski i arogancki. Ty też tego nie chcesz.
Polacy ustalili wiele lat temu normę czasu pracy dla kierowców autobusów- w trosce o ludzkie życie, któremu zagrażali przemęczeni szoferzy. Ci sami Polacy bronią się przed ustaleniem i bezwzględnym respektowaniem normy pracy lekarzy- widac lubią ten dreszczyk ryzyka, gdy zajmuje się nimi słaniający się ze zmęczenia specjalista w 30 godzinie nieprzerwanej pracy.
Kolejny świetny felieton Pana Doktora – jak zawsze celne, uszczypliwie i na temat.
Niestety szybko przydałby się kolejny tekst o nowych pomysłach MZ.
Pan Xięciuniu oświadczył właśnie, że akcja wypowiadania opt-outów nie zagrozi służbie zdrowia. Dzień później – po raz kolejny zapewne wbrew sobie – ogłosił akcję #1szpital1lekarz być może zazdroszcząc rezydentom skuteczności akcji #1lekarz1etat. Miało być medialnie i od stycznia będzie gdy skumulują się te 2 „eventy”. Pytanie tylko czy większość niezdecydowanych lekarzy nie wybierze jednak akcji młodych lekarzy, nie chcąc testować wytrzymałości pacjentów na zgon, w momencie gdy np. anestezjolog lecąc z sali operacyjnej – gdzie ciągle trwa operacja w międzyczasie udzielając porad na oddziale pediatrycznym spieszy się na reanimację na oiom-ie. I czy prokuratura wyczuje ducha sportowej rywalizacji i też wzorem lekarzy przyłączy się do bicia rekordu w jednoczesnym oskarżaniu kilku lekarzy jednocześnie.
Znowu powraca przy tej okazji to samo pytanie – czy aby Pan Xięciuniu nie jest „podwójnym agentem z krainy deszczowców” ? – nigdy chyba wcześniej żaden Minister nie zjednoczył tak skutecznie przeciwko sobie środowiska lekarskiego. Biorąc pod uwagę postulaty Ministra głoszone jeszcze w 2015 roku być może w tym szaleństwie jest głębszy sens. Pytanie tylko czy bilokacja lekarzy między oddziałami będzie gwoździem do trumny publicznej ochrony zdrowia i dobrej zmiany czy jednak do trumien pacjentów, którzy nie doczekają międzyoddziałowego maratonu lekarzy. #chlebaiigrzysk #igrzyskaśmierci
https://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/dyrektorzy-szpitali-beda-mogli-przesuwac-lekarzy-z-oddzialu-na-oddzial,800562.html
#1szpital,1lekarz,5kapelanów,3prokuratorów.
P. Barnaba.
Ma pan racje. 40 godzinny tydzien pracy jest oki.
Jesli ktos wlasnie tyle chce pracowac to nie powinien byc zmuszany by pracowal wiecej.
Co wiecej- to ordynator powinien nie dopuszczac do tego by jego podwladni nie nadawali sie do pracy.
Tu znow problem- co wazniejsze: dac pacjentom JAKAKOLWIEK opieke lekarska/pielegniarska czy uznac ze z braku lekarzy moga czekac?
Nie ma tu dobrych rozwiazan.
Pan jakies widzi?
ml
Do polskich notabli to nie docierało i nadal nie dociera, że skuteczność lekarza zależy od warunków w jakich tenże pracuje (stąd też wywodzi się polski kult „profesora” – dostęp do niedostępnych dla innych możliwości), a zatem z uporem godnym lepszej sprawy wciąż usiłują zbudować system zdrowotny oparty na Judymach.
Każdy, nawet jako-tako funkcjonujący, system opieki zdrowotnej wymaga pokaźnych środków finansowych, na samym poświęceniu utrzymać go nie sposób.
Rząd, który tego nie respektuje, jest rządem elit, a nie narodu.
Nie piszę powyższego jako polski obywatel, czy wyborca, ale jako osoba polskiego pochodzenia, dla której nie tyle ważnym jest jakie stronnictwo Polską rządzi, ile to aby w kraju w miarę dobrze się działo.
Od 1 stycznia na trzy miesiące zostanie zawieszona działalność izby przyjęć Beskidzkiego Centrum Onkologii – Szpitala Miejskiego w Bielsku-Białej. Przyczyną jest brak lekarzy.
Jak poinformowała dyrekcja Beskidzkiego Centrum Onkologii – Szpitala Miejskiego, 80 zł za godzinę pracy lekarza specjalisty okazało się być zbyt niską stawką, czego konsekwencją jest brak jakichkolwiek ofert w konkursie ogłoszonym na dyżury lekarskie w izbie przyjęć. Termin rozstrzygnięcia konkursu upłynął 21 grudnia.
http://bielskobiala.wyborcza.pl/bielskobiala/7,88025,22824252,izba-przyjec-bielskiego-szpitala-zawiesza-dzialalnosc.html
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
@neospasmin – jest już za późno.
Możemy albo wymagać jakości- i zgadzać się nie tylko na wieloletnie kolejki, ale też na znane wiele lat temu „brak możliwości hospitalizacji ze względu na brak miejsc”- bo lekarze się nie rozdwoją.
Albo zmienić szpitale w lazarety- z jednym lekarzem dyżurnym, wspartym felczerami (których w zasadzie już należałoby zacząć kształcić”. I zgodzić się na znaczne zwiększenie śmiertelności.
Można też nie zrobić nic- i przewlekać pełzający kryzys- tu redukcja liczby łózek, tam sztuczny remont, tu zamknięty oddział, tam szpital.
Władza wybrała trzeci scenariusz. W nim też się system zawali- wprawdzie bardziej boleśnie, za to już po wyborach.