Edukacja seksualna wg Dobrej Zmiany – czas niebezpiecznych ignorantów
Namiestniczka dobrej zmiany będzie być może sprawczynią dramatów dla wielu młodych ludzi. Przez swoją zadufaną arogancję.
Profesor Urszula Dudziak została powołana przez MEN na stanowisko eksperta ds. wychowania seksualnego i życia w rodzinie. Ma doradzać w kwestiach programowych. O jej mocnej pozycji świadczyć może, że właśnie pracuje nad zupełnie nowym podręcznikiem wychowania seksualnego i życia w rodzinie, który ma być oficjalnym podręcznikiem MEN. Jak dotąd niczego porywającego w tej historyjce nie ma. Ciekawiej może być, gdy przyjrzymy się poglądom pani ekspert i ich ewentualnym konsekwencjom – co ma znaczenie wobec jej mocnej pozycji w MEN.
Przede wszystkim pani ekspert jest zdeklarowaną, jednoznaczną przeciwniczką antykoncepcji. Jej wypowiedzi nie pozostawiają wątpliwości w tej kwestii (podaję za tvn24.pl): „Psychologicznymi skutkami stosowania pigułek antykoncepcyjnych są: hedonizm, instrumentalne traktowanie człowieka, uzależnienie od seksu, poczucie niesprawiedliwości i krzywdy, oziębłość i skłonność do zdrady” (Legnica 2014), „Dlaczego walczyć z płodnością? Dlaczego okaleczać kobietę, ubezpładniając ją poprzez antykoncepcję, poprzez aborcję?”.
Wychowanie do życia w rodzinie nie powinno być zaś wychowaniem „do przygodnych kontaktów seksualnych” i „do rozwiązłości seksualnej” oraz „do prostytuowania się” (TV Trwam, 2011). Zważywszy że pani ekspert pracuje jako wykładowca KUL, jej ideologiczne podejście nie zaskakuje, jakkolwiek niestrawne dla odbiorców by nie było.
Pani ekspert posługuje się jednak nie tylko argumentami ideologicznymi, ale również uzasadnieniami merytorycznymi. A przynajmniej merytorycznymi w jej pojęciu (podaję za pikio.pl): „Stosowanie prezerwatywy i stosunek przerywany powoduje raka piersi, a kobieta pozbawiona dobroczynnego wpływu nasienia choruje”.
Tu przestało już być groteskowo, a zaczęło być strasznie. Spróbujmy bowiem wyobrazić sobie efekty wprowadzenia poglądów głoszonych przez panią ekspert (notabene niepopartych żadną obiektywną wiedzą medyczną) do programów szkolnych.
Najpierw kontekst: seksuologiczna wiedza młodzieży szkolnej jest dramatycznie nieuporządkowana. Odnosi się to zresztą w tej grupie do całej elementarnej wiedzy dotyczącej zachowań prozdrowotnych i tych niebezpiecznych dla zdrowia. Pełno w niej nieprawdziwych poglądów – tak jak to często bywa, gdy podstawowym źródłem informacji jest internet oraz bezpośrednie otoczenie.
Niepokojąco często owe absurdalne idee stają się motorem do konkretnych czynów, z dramatycznymi niekiedy skutkami. Mieliśmy już zatem modę na połykanie larw tasiemca jako środka na odchudzanie. Mieliśmy (a być może mamy) stosowanie do wydłużania rzęs substancji, które mogą poważnie uszkodzić wzrok lub zupełnie go pozbawić. Słyszałem pogląd, że podczas pierwszego seksu w życiu dziewczyna nie może zajść w ciążę. Dlaczego zatem nie powinniśmy obawiać się, że seks bez prezerwatywy będzie uważany przez młode kobiety za formę profilaktyki nowotworowej? Przecież to będzie wynikało wprost z treści oficjalnych podręczników!
Oczywiście domyślam się, że pani ekspert zakłada, że jeżeli zniechęci się młodzież do seksu ze stosowaniem prezerwatywy, to owa młodzież nie będzie uprawiać seksu w ogóle. Jednak prosta obserwacja otaczającej nas rzeczywistości każe mocno w prawdziwość takiego założenia wątpić. Nie jest również tajemnicą, że w pewnych środowiskach zgoda dziewczyny na seks bez prezerwatywy traktowana jest jako dowód miłości i zaufania z jej strony wobec chłopaka. Nie będzie chyba zatem nazbyt śmiałym wniosek, że propagowane przez panią ekspert poglądy przyczynią się do częstszego występowania sytuacji, w których dzieci będą miały swoje dzieci.
Prawdziwymi skutkami nauczania młodzieży, że antykoncepcja jest zła i niebezpieczna, będą życiowe dramaty. Jedne – młodych matek, których nadzieje i ambicje pójdą w niwecz. Drugie – tragedie dzieci, traktowanych przez swoich niezbyt dojrzałych rodziców jako przeszkoda na drodze do życia, jakiego by chcieli. Ze wszystkimi tego następstwami, z maltretowaniem dzieci na czele.
Jest jeszcze jeden aspekt, wcale niebagatelny. Gdyby przedstawione powyżej poglądy miały charakter prywatny, nie warto by było poświęcać energii na ich dyskutowanie. Żyjemy wszakże w wolnym (podobno nawet coraz bardziej) kraju. Jednak w momencie, kiedy takie same poglądy wygłasza osoba, która współdecyduje o programach nauczania, mogących mieć wpływ na ludzkie zdrowie i życie, ich ciężar gatunkowy dramatycznie się zmienia.
Czy zatem publiczne, świadome podawanie przez takie osoby nieprawdziwych informacji oraz poglądów na nich opartych nie powinno być uważane za nieetyczne, jeżeli ich realizacja może skutkować skrajnie (czasami drastycznie) niekorzystnymi następstwami? Czy MEN zatrudniając taką osobę, nie łamie zasad etyki? Oczywiście, jeżeli założymy, że wciąż jeszcze powinno istnieć coś takiego jak etyka służby publicznej. Nie mnie to rozstrzygać. Trzeba by zapytać etyków. Zresztą w czasach, gdy szefem sejmowej komisji sprawiedliwości jest ubecki prokurator, trudno spodziewać się, że dobra zmiana przejmie się potencjalnymi dramatami młodocianych rodziców i ich dzieci.
Na miejscu dobrej zmiany nie spałbym jednak spokojnie. Jeżeli idee pani ekspert zaowocują tak, jak ona tego najwyraźniej oczekuje, to już niedoszacowane koszty programu 500+ staną się dramatycznie niedoszacowane. Ze wszystkimi owego deficytu konsekwencjami – również dla dobrej zmiany.
Losami satrapów nie warto się jednak przejmować, jako że oni sami najwyraźniej nie biorą pod uwagę porażki.
Martwić się należy niejednym zdewastowanym życiem, które może być skutkiem działań natchnionych ideologicznie ignorantów, gotowych poświęcić losy konkretnych ludzi dla doraźnych korzyści politycznych. Im szybciej zostanie to powszechnie dostrzeżone, tym lepiej.
Komentarze
Szanowny Panie Karczmarewicz
Kontrola nad animalna rozrodczoscia rozni spoleczenstwa. Polacy wzorowali sie do tej pory na Zachodzie. Widac ze niektorym politykom bardziej odpowiada Pakistan i Bangladesh. Niebezpieczne dla polskich dzieci poglady pani Dudziak musza byc krytykowane. Dziekuje za panski glos w tej sprawie.
Slawomirski
Hedonizm i rozwiązłość seksualna to zagadnienia etyczne i nie pomagają w utrzymaniu rodziny – to pewne. Nie wiem co wykłada p Dudziak – czyżby etykę chrześcijańską – ale z tym jej poglądem bym się zgodził.
Natomiast podpieranie tych tez bzdurnymi teoriami medycznymi jest karygodne i może mieć poważne konsekwencje.
Administracja Watykanu bezwstydnie propaguje takie brednie medyczne jak: dzieworództwo, zmartwychwstanie, ulepienie Adama z gliny, kobiety z żebra itd dlatego w kraju tak opanowanym przez ww mafię tacy „naukowcy” są hołubieni.
Młodzież na szczęście więcej ufa wikipedii niż belfrom.
PS. Naszym sojusznikiem w wyciągnięciu kraju z tego skansenu umysłowego jest INTERNET. Każda dyktatura ogranicza dostęp do wiedzy, bo wiedza powoduje ferment. Wiedział o tym Watykan, wiedział Stalin, wie Kłamczyński.
Dzisiejsze dzieci grają na tabletach zamiast w „zośkę” lub w „klasy” – na pewno bardziej rozwija to umysł – i nieograniczony dostęp do wszystkich informacji jest im niezbędny jak tlen.
W tym nasza nadzieja.
No, to zakonnice pozbawione dobroczynnego wpływu nasienia powinny masowo chorować i cierpieć na raka piersi!
To straszenie PiSem zaczyna być nudne i żenujące.
Jeszcze jedno – stosowanie prezerwatyw zapobiega infekcjom HIV.
Niestety, Polacy jako to Polacy obudzą się dopiero wówczas, gdy rządzący będą bezczelnie wyciągać ich pieniądze z portfeli i zaglądać do łóżka.
„Nieograniczony” dostęp do informacji ma swoją bardzo złą stronę – mianowicie bez pewnego przygotowania i podstawowej wiedzy bardzo, ale to bardzo trudno odróżnić rzetelną wiedzę od karkołomnej bzdury. Nie chodzi nawet o jakże ostatnio popularne fake news, tylko zaledwie o odróżnienie wiedzy rzetelnej od mniej rzetelnej. W potwornym szumie informacyjnym nie jest to łatwe.
ogólnie rzecz biorąc, zgadzam się, że pigułki to nic dobrego i to raczej jest udowodnione zwłaszcza, że przeważnie są wypisywane na odwal bez żadnych badan hormonalnych, i pokuszę się o stwierdzenie, że akurat te są wypisywane za które pan doktor otrzymał benefity ect. I od tego należało by zacząć zmiany.
Natomiast chętnie zobaczyłabym badania, które przedstawiają statystycznie dowód na to, iż prezerwatywy i stosunek przerywany wpływa na tworzenie się komórek rakowych, jak ktoś ma jakiś link coś tam to chętnie po czytam 😉
JackT, chyba przecenia moc sprawczą internetu; to tam właśnie, lęgną się i zatruwają umysły, horrendalne bzdury pseudonaukowe utrwalające myślenie rodem z czasów zamierzchłych. Zabobon i wiara w cuda nigdy nie miały tak szerokiego grona odbiorców, jak dzięki internetowi właśnie.
Co do ekspertów pisowskich, to wszyscy oni robią wrażenie zwykłych wariatów żyjących w jakiejś równoległej rzeczywistości. Nie tylko eksperci zresztą.
Ciemnota „rules”.
Kościelna pani od edukacji seksualnej to jest pani, myśląca, mówiąca i robiąca dokładnie to samo, co obicali biskupi, gdy 25 lat temu wleźli do polskiej szkoły; dotąd szkoła była komuchowata, niemoralna i pełna przemocy teraz – dzięki nam – będzie nareszcie tak jak ma być, moralnie i bez przemocy.
Jak zapowiedzieli, tak zrobili. Każdy to widzi. Mowa kościelna to mowa znaczeń przeciwnych do tych, jakie znajdujemy w słowniku.
Polskie dzieciaki są tragicznie niedionformowane, nieedukowane, oraz chaotycnie seksalnie rozbrykane. Z fatalnym dla siebie skutkiem. Ten cynizm państwa, które edukację rodzinno-seksualną zrzuca na rodziców, rodzice, zagubieni, zawstydzeni, nie mający żadnych narzędzi rozmowy z własnymi dziećmi, leniwi i spychający własne obowiązki na państwo, kretyńskie pisma i publikacje dla dzieciaków robiące im w głowach sieczkę, rozpieprzające się rodziny, nieobecność ani rodziców, ani szkoły, ani mądrych przyjaciół, wściekła robota kleru i totalne ideologiczne wstecznictwo pełne obłudy i kłamstw w sprawach rodziny, płci, seksualności – dają w sumie taką sieczkę mentalną, że nie sposób się w niej nie zgubić, często z fatalnym skutkiem.
Młodzi płacą za obłudę i ideologię tych co powinni młodzieży dobre asystować w rośnięciu na wolnych, mądrych i szczęśliwych ludzi.
Zespawane ze sobą dwa cynizmy: państwa i Kościoła kat niszczą młodych ludzi.
Swego czasu była taka pani minister od rodziny, w rządzie bodaj Suchockiej, która w Sejmie oświadczyła, że aborcji praktycznie nie ma, bo rząd ustalił, że dokonano ich w całym roku jakieś 89, czyli tyle co nic i za moment będzie zero. dzięki światłej działalności rządu i Kościoła kat, oczywiście.
Teraz w dalszym ciągu nie ma aborcji, bo co prawda są, jakieś tysiąc rocznie, ale cóż to jest wobec jakichś 8 milionów kobiet, w wieku rozrodczym. Tyle co nic. Natomiast realna liczba – jakichś 150 tysięcy aborcji, a zwłaszcza powody ich wykonywania, źródła sytuacji prowadzących do tych dramatów – w ogóle nikogo nie obchodzą. Nie istnieje to, o czym nie mówimy. A jedyną metodą na sprawę aborcji jest katolicko-państwowy przymus: kontroli macic, czyli kobiet (kobieta nieustającym od 2000 lat chrześcijaństwa przedmiotem kontroli i właania ze strony mężczyzn, zwłaszcza tak skrzywionych jak kler) i wbijania w młode głowy katolickich bredni ideologicznych o rodzinie, płci i seksie.
Ilość dramatów i tragedii nie będzie w tych warunkach spadać, ale tylko rosnąć. Na tym polega katolickość i jej dobra zmiana polityczna.
_sens
29 grudnia o godz. 8:33 32439
Szanowny Panie _sens
W tym przypadku nie jest to straszenie PiS-em. Jest to sluszna krytyka religijnego traktowania biologii zycia seksualnego czlowieka. Nie mozna zezwalac na to aby teksty bliskowschodnich pasterzy owiec sprzed 3000 lat ksztaltowaly zycie seksualne polskich obywateli.
Swoja droga najmimordy z Polityki tez zasluguja na krytyke.
Slawomirski
@sugardaddy.
Wszystkie religie propagują bzdury i kultywują ciemnotę. W internecie jest możliwość konfrontacji poglądów.
Nawet jeżeli część młodzieży da się omamić to większość nie. Drastycznie spada ilość „powołań” do służby bożej.
Głęboko wierzę że młodzież nie da się otumanić (do tego stopnia co ich rodzice).
Tak, dzieci będą miały dzieci, ale jeszcze częściej dzieci będą miały skrobanki.
„Na szczęście” skrobanki będą wykonywane głównie za granicą lub w podziemiu, więc pani profesor Urszula Dudziak, będzie miała czyste sumienie, bo jak czegoś nie ma w statystykach, to tego nie ma.
„kobieta pozbawiona dobroczynnego wpływu nasienia choruje”
„Wychowanie do życia w rodzinie nie powinno być zaś wychowaniem „do przygodnych kontaktów seksualnych””
A może wedle pani profesor jednak powinno?
Brednie po prostu. Zerowa wiedza medyczna. Nie jest to niespotykane wśród niemedyków i nie muszą oni mieć elementarnej wiedzy o zdrowiu, tylko że jak się nie zna podstaw, to nie należy się brać za edukację innych.
Co do etyki, lekarzowi pewne uregulowania, czy to prawne, czy to deontologiczne, w ogóle zabraniają takich bredni rzekazywać (inna sprawa, jak przestrzeganie zasad wygląda w praktyce). W edukacji widać takie standardy nie obowiązują.
@JackT
Niekoniecznie, przeczytaj sobie np. Stworzenie i początek Wszechświata Hellera
@niki1981 Są znacznie bezpieczniejsze od aspiryny
Herstoryk – świetna konkluzja 🙂 i w tym kontekście powinno się ją szeroko propagować – zakonnice nie powinny narażać swego zdrowia na szwank żyjąc w cnocie (zresztą inne kobiety również ) ….
Nie wierze, ze mlodziez da sie otumanic pani Dudziak. Niejednemu nasunie sie uwaga @herstoryka i wtedy zacznie watpic w pozostale tezy tej obsesjonatki seksualnej. Nie moge tez sobie wyobrazic, ze pani Dudziak przekona mlodych do prokreacji na wielka skale. W tym nawet 500+ raczej nie pomoze.
Obawiam sie natomiast, ze wskutek dzialalnosci osob pokroju pani Dudziak poglebi sie hipokryzja w sprawach zycia seksualnego, bo bedzie jedyna obrona przeciw natarciu koltunstwa na intymnosc ludzi. Mowiac inaczej interwencja tej pani i jej podobnych zdemoralizuje mlodziez.
Młodzież należy uczyć samodzielnego myslenia, a nie regułek, wtedy sami odsieją ziarno od plew.
Należy przeanalizować argumenty obu stron aby wyciągnąć wnioski i określić swoje stanowisko.
Mam nadzieję że podręcznik pani Dudziak zadziała jak szczepionka przeciw głupocie.
@mpn. Dzięki, wpisałem na listę lektur.
Szympans nie ksiadz nauczycielem
Mysle ze mlodzi Polacy wiecej moga sie nauczyc na temat seksualnego zachowania od szympansow niz od pani profesor eksperta MEN. Zasady sa proste a kieruje nimi instynkt zachowania gatunku. Kulturowe ubarwienia i etnicznosc sa parawanikiem oslaniajacym brutalna sile biologii. Im szybciej mlodzi ludzie zaakceptuja biologicznosc swojego zycia erotycznego tym lepiej dla nich. Pigulka i prezerwatywa to ich najwieksi przyjaciele w zmaganiach z wlasnym instynktem. Odbieranie tych zdobyczy cywilizacyjnych jest dzialaniem na szkode mlodych pokolen. Starsi powinni chronic mlodszych przed popelnianiem bledow.
Slawomirski
Kontrola rozrodczości jest dzisiaj podstawowym obowiązkiem każdego. Gdyby np. od 1950 liczba ludności świata wzrastałaby w tempie takim jak w przodujących pod tym względem krajach ( Etiopia, Filipiny, Nigeria, Pakistan, Egipt ) byłoby nas już prawie 14 mld a nas samych Polaków ok. 130 mln a gdyby zagęszczenie ludności w Polsce było takie, jak w Bangladesz to byłoby nas ok. 350 mln.
Nie można zatem tych spraw oddać w ręce nawiedzonych ideologów lecz pragmatycznych fachowców opierających się na naukowo potwierdzonych zasadach.
Seks jest bardzo ważnym elementem wpływającym na szczęście rodziny ( szczęśliwi małżonkowie to i dzieci szczęśliwe ) by z niego rezygnować i imię jakiś idei a naturalne metody zapobiegania ciąży zbyt zawodne, by się na nich opierać.
Na widok i na słuch pani Dudziak Urszuli każdemu odechciewa się seksu oraz wszelkiego dżenderu. W ten sposób spełni się żądanie św. Pawła: chłopie, odrzuć babę i żyj po bożemu. Znikną od razu aborcje, a dzietność na kobietę wyniesie 0,0n, n-dąży do nieskończoności, a w nieskończoności nastąpi Zwiastowanie i Porodzenie z Dziewicy.
Fachowo: dzieworództwo.
To najlepszy model dla Polski, która będzie miała 2 mieszkańców: Maryję Pannę i Jezusa.
@_sens
Jakie straszenie? To już rzeczywistość. Takich bzdur nikt by nie wymyślił.
@Sceptyczny
Nie zapobiega. Zmniejsza ryzyko.
Nauczycielka seksu
http://www.kul.pl/dr-hab-urszula-dudziak-prof-kul,art_11878.html
Sławomirski,
„NAGRODY, ODZNACZENIA I WYRÓŻNIENIA:
– Pierwsza nagroda za poster: Profilaktyka palenia tytoniu na kursach przedmałżeńskich podczas V Ogólnopolskiej Konferencji im. Prof. Franciszka Venuleta „Palenie tytoniu a zdrowie” Warszawa 15.11.2002.”
Czy aby w Polsce wokół KUL i wydziałów teologicznych nie powstała jakaś alternatywna, równoległa rzeczywistość naukowa? Poster na krajowej konferencji sprzed 15 lat oznaką wybitnej wartości dorobku naukowego!!! Ja nie mogę! Habilitacja w 4 lata po licencjacie to też niezły wyczyn. A gdzie publikacje w obiegu międzynarodowym?
I dziwimy się później, że uczeni parówkowi, trotylowe Gmyzy od pasty do butów taką popularność i poważanie u rządzących zdobywają!
Ona to naprawdę powiedziała! Internet jest bezlitosny, niczym Miłoszowy poeta – pamięta: https://www.youtube.com/watch?v=odRS1I-kXNM
minuta mniej więcej 53. Cały ten „naukowy” wykład to po prostu perełka, ale nie wiem, kto wytrzyma ponadgodzinne kazanie. Tylko ambony jej brakuje. I atrybutów produkujących tak ożywczą spermę.
Rodzice muszą na zebraniach w szkołach gremialnie zaprotestować przeciw ogłupianiu ich dzieci a nauczyciele odmówić przekazywania takich bzdur jako wiedzy życiowej.
Ponadto nie wolno powierzać tego katechetom a tym bardziej osobom duchownych, gdyż głuchy nie powinien uczyć muzyki a ślepy – rysunku.
@qazik
Miałęś nadzieję, że to mającą zdyskedytować wielką uczoną spisek zachodnich imperialistów? Tłu, lewackich zdrajców?
No tak, jeżeli polskie uczelnie kształcą tego typu „naukowców” i produkują tego rodzaju Habilitantów to nic dziwnego że Polska jest tym czym jest – Przedmurzem Chrześcijaństwa, ale Zamurzem Europy.
qazik
1 stycznia o godz. 13:02 32459
Szanowny Panie qazik
Ozdoba polskiej mysli naukowej pani professor Urszula Dudziak powinna byc mianowana do Nagrody Nobla z medycyny i fizjologii. Odkrycie przez nia antyrakowych wlasciwosci spermy ludzkiej zmienia swiatowa onkologie. Jak najszybciej nalezy powiadomic o tym odkryciu Pana Prezydenta i Pania Premier. Niech w Nowy Rok Polacy stapaja z wysoko podniesionymi czolami bo stalismy sie awangarda postepu.
Slawomirski
Właśnie we wiadomościach radiowych podano, że osoby dotychczas nie mające uprawnień do korzystania z bezpłatnej, podstawowej opieki zdrowotnej prawo to otrzymali.
Minister Radziwiłł powiedział, ze koszty opieki takich osób są niższe niż koszty dochodzenia od nich należności.
Nareszcie jakiś przejaw racjonalnego myślenia !
mpn,
Miałem wątpliwość, czy to nie jest jakaś fałszywka, którą ktoś wrzucił do internetu, ktoś jak w głuchym telefonie zniekształcił i wyolbrzymił, a reszta bezwolnie powtórzyła. Łatwość, za jaką znalazłem źródło cytatu, jest obezwładniająca.
kasejot,
Wyborcza coś inaczej tę sprawę widzi: „Jeśli osoba nieubezpieczona przyzna, że nie płaci składek, to lekarz ją przyjmie za pieniądze. Ale jeśli skłamie, że ma ubezpieczenie – wizyta będzie za darmo.” Dodajmy, że za darmo zarówno dla pacjenta, jak i lekarza.
„Są trzy nowości. Oświadczenie będzie ważne już nie trzy miesiące, lecz sześć miesięcy. Będzie też można najpierw uzyskać poradę za darmo, a potem zacząć płacić składkę zdrowotną. Tyle że wizyta w poradni rodzinnej kosztuje 50 zł, a składka osoby opłacającej ją dobrowolnie to 390 zł na miesiąc. Wreszcie: jeśli ktoś fałszywie oświadczył, że jest ubezpieczony, to NFZ nie zażąda już zwrotu pieniędzy za poradę lekarza rodzinnego. Ale nadal będzie się domagał zwrotu za leki.”
@JackT
Specjalistą jest się wyłącznie w swojej wąskiej dziedzinie. Dudziak nie ma pojęcia o medycynie ani biologii i po prostu nie powinna być angażowana jako ekspert w tych dziedzinach. Ja również o teologii dogmatycznej za duzo powiedzieć nie umiem (ale przynajmniej nie próbuję i nie robię z siebie dzięki temu pośmiewiska).
@kaesjot
A o które osoby mu chodzi? Już darmowe leki dla seniorów obiecywał.
qazik
„Z informacji NFZ wynika, że eWUŚ jest powszechnie stosowany – na jego podstawie na koniec 2013 roku wydano upoważnienia dla 99,85 proc. pacjentów, a średnia dzienna liczba zapytań o PESEL w module eWUŚ wynosi niemal 2 mln”
To wypowiedź v-ce prezesa NFZ z 2014 roku.
Monza z tego wyciągnąć wniosek, że cały ten system wprowadzono po to, aby 0,15% ( tj 15 na 10 000 ) pacjentów uniemożliwić nieuprawnione korzystanie z bezpłatnej opieki zdrowotnej.
Dla każdego jest oczywistym, że taniej będzie, gdy wystarczy , że pacjent okaże dowód osobisty a nie utrzymywać ten cały eWUŚ nie wspominając już czasu pracowników służby zdrowia marnowanego na wykonywanie niepotrzebnych czynności..
Użytecznym za to byłby system zawierającym ” historię ” chorób i leczenia każdego ( najmłodszych nawet od przebiegu ciąży ). Lekarz leczący pacjenta w dowolnej poradni miałby dostęp do danych. Problemem do rozwiązania jest zabezpieczenie tych danych przed dostępem do nich osób nieuprawnionych.
Minister od niechorowania, imć hrabia Radziwiłł, stwierdził, że smog występujacy w polskich miastach jest niegroźny, że wiekszym zagrożeniem dla zdrowia jest palenie papierosów.
Lekarze, gratuluje pryncypala. głupszego chyba nie bylo na to stanowisko.
@andrzej52
Niektórzy CHazana oczekiwali
kaesjot,
Chyba jeszcze bardziej efektywny, choć politycznie trudny do wprowadzenia, byłby system *refundacji* kosztów leczenia (pozaszpitalnego) po przekroczeniu pewnego pułapu kosztów (bo ubezpieczenie nie oznacza ochrony totalnej, tylko właśnie zabezpieczenia przed *klęską* finansową). Wtedy lekarza czy aptekarki w ogóle nie interesowałoby, czy pacjent jest ubezpieczony. Pacjenta nie interesowałoby, czy lekarz ma podpisaną umowę, byle tylko miał prawo wykonywania zawodu. Pacjenci sami naciskaliby na lekarzy, by ci nie uciekali w szarą sferę, tj. by rejestrowali wykonywane przez siebie procedury medyczne tak, by pacjent później mógł uzyskać (częściowy?) zwrot kosztów leczenia i lekarstw.
Takie luźne myśli pacjenta.
kaesjot
1 stycznia o godz. 16:11 32461
Rodzice nie muszą zaprotestować i nie zaprotestują.
Nie wolno tego powierzać katechetom, ale się powierza i dalej się będzie powierzać.
To, że tak być absolutnie nie powinno nie tworzy skutku, że nie będzie. Jest i będzie. Ta poważna jednostka chorobowa nazywa się Polska.
Tanaka
5 stycznia o godz. 9:11
Churchill ponoć kiedyś powiedział, że Polacy to wspaniały naród, lecz żadna z nich społeczność.
Wystarczyło posłuchać wypowiedzi w radiowej Trójce audycji Kuby Strzyczkowskiego „Za a nawet przeciw” poświęconej objęciu wszystkich bezpłatną opieka lekarska. Część z „płatników składek” była absolutnie przeciwna, by ktoś korzystał z ich składek. Nie rozumieją oni, ze działa to na zasadzie rozproszenia ryzyka. Płaci wielu, lecz tylko nielicznych dotyka konieczność zastosowania kosztownej kuracji . Dlatego zgadzam się, że inni korzystają z mojej składki gdyż mnie to spotka to będę mógł korzystać ze składek innych. Ta sama zasada obowiązuje w ubezpieczeniach komunikacyjnych – płacą wszyscy – korzystają nieliczni ale nigdy nie wiadomo na kogo „trafi”.
Ja uważam, ze jesteśmy w 80% przypadków traktowani tak, jak sami na to pozwalamy a pozostałe 20% to przypadki, gdy musimy ustąpić przed siła. Można dyskutować co do liczb ale uważam, że im bardziej się zintegrujemy tym skuteczność „postawienia na swoim” wyższa. Taką mam przynajmniej nadzieję.
qazik
4 stycznia o godz. 18:07
To dobry pomysł – każdy sam mógł by obliczyć czy opłaca mu się chorować czy też taniej będzie zadbać o to, by nie zachorować. Każdy musiałby poddawać się badaniom okresowym a w razie ich unikania, prowadzenia niezdrowego stylu życia, nie stosowania się do zleceń lekarzy składka jaka płaci byłaby podwyższana – bo większe ryzyko zachorowania.
kaesjot
5 stycznia o godz. 13:11 32474
Pieniądze publiczne, wytwarzane przez podatników to – co do zasady – ten sam mechanizm: rozproszonego ryzyka/kosztów. Państwo zbiera pieniądze od podatników z całej Polski, a w danym momencie buduje most na Wiśle akurat w Krakowie, a nie w Toruniu, gdzie także mieszka mnóstwo podatników, których pieniądze poszły w części na most krakowski. to samo w wojsku: każdy płaci na nie podatki, ale nie każdego wojsko tak samo obroni w razie konieczności. konlikt może przybrać taki kształt, że część podatników nic na wojsku nie skorzysta, a wyłącznie straci. Ale czy tak będzie, gdzie i kiedy – nie da się z góry przesądzić (poza niektórymi przypadkami).
Szkoła – to samo: za te same pieniądze nie każdego tak samo wyuczą.
kaesjot
5 stycznia o godz. 13:11 32474
Widzę to podobnie, w tym akurat ma rację minister zdrowia: taniej jest zapewnić leczenie nieubezpieczonym, niż borykać się z problemami ludzi poza nawiasem społecznym. wtedy koszty są wielorakie, nie tylko w dziedzinie zdrowia.
@kaesjot
Tak jest właśnie w dzisiejszym systemie. Składki wpadają do wspólnego worka. Niby obejmuje on tylko ubezpieczonych, ale nieubezpieczeni też korzystają.
@mpn – czy koszt leczenia nieubezpieczonych nie jest niższy niż koszt utrzymywania tego całego eWUSia ?
Po co ta cała biurokracja z kontraktami, limitami, wycenami, rozliczeniami itp. Od tego zdrowie społeczeństwa się nie poprawi a tylko marnuje się sporą część środków.
W przypadku takim jak w Polsce, gdy mówi się o zbyt niskich nakładach na ochronę zdrowia nie powinno się stosować zasady minimalizacji nakładów lecz zasadę maksymalizacji efektów.
Mówiąc prościej maksimum środków na procedury medyczne a jak najmniej na biurokratyczne jeśli nie wpływają one korzystnie na efektywność leczenia a właściwie na poziom zdrowotności społeczeństwa.
Tanaka
5 stycznia o godz. 14:42 32476
Ale to dotyczy tylko przyslowiowej grypy.
nie obejmuje specjalistów.
@kaesjot
Ja wiem? Nieubezpieczeni potrafią sporo kosztować. Jak bełkoczący i tracący przytomność nieubezpieczony człowiek trafia z przystanku, to musisz go przyjąć do szpitala (koszt jakieś 300 zł za dobę), zdiagnozować (samo CT to znów jakieś 200 zł), podać leki…Zazwyczaj się na oddziale taka osoba znajdzie.
Natomiast jeśli w ogóle zlikwidujesz składki, sporo ludzi straci motywację, by je płacić. Różne ubezpieczenia przy małżonku, z prywatnych firm robiących głównie na umowy o dzieło itd. polecą. Ilość pieniędzy w systemie się zmniejszy.
A procedury właśnie daltego są, że pieniędzy jest za mało i NFZ stara się nie zapłacić za wszystko, za co tylko można. Jeśli maksimum środków na procedury medyczne, to muszą istnieć procedury medyczna, a każda procedura musi zostać szczegółowo opisana, a w razie potrzeby i wyceniona. Limity muszą być, bo dostępne na dany rok pieniądze można by bez większego problem wydać w kwartał (były już takie przypadki w Polsce). Wyceny muszą być, generalnie rynek bez cen nie istnieje.
Oczywiście że biurokracji jest za dużo, ale w prosty sposób trudno to będzie usunąć.
@mpn
Ktoś to pewno wie, jaką część budżetu NFZ pochłania samo utrzymanie jego i jego urzędników. W poradniach i szpitalach zapewne także potrafią obliczyć ile je kosztują te jałowe czynności biurokratyczne. Ktoś to musi „zebrać do kupy” i przedstawić zestawienie zbiorcze.
Co do nieubezpieczonych – mają zdychać pod płotem czy litościwie ich dobić? Może jakiś współczesny wariant Narayamy ?
Na pewno ani Ty ani ja na to nie pójdziemy.
Zawsze mnie dziwiło to, że co chwilę, bliżej czy dalej końca roku jakiś szpital czy przychodnia specjalistyczna ogłasza , że więcej określonych badań czy zabiegów nie będzie robił, bo wyczerpał zakontraktowany limit.
Co się dzieje wtedy z tymi pracownikami SZ, którzy te te zabiegi wykonywali – idą na bezpłatny postój?
A co ze sprzętem do tego służącym – wyłącza się go i chowa do magazynu ?
Rezonans magnetyczny także ? Czytałem gdzieś, że się ich nie wyłącza, bo ponowny rozruch kosztuje kilkadziesiąt czy nawet ponad 100 tys. PLN.
Czytając wypowiedzi na tym blogu dowiedziałem się, że są procedury przeszacowane, na których jest niezły biznes jak i niedoszacowane, których stara się unikać każdy kto może.
A może nie wyceniać procedur i ich nie kontraktować?
Jak można planować choroby i wynikające z nich konieczne zabiegi czy operacje ?
Może każda jednostka organizacyjna winna mieć swój budżet – maksymalny jak sie da i robić wszystko, co jest potrzebne i w ramach tego budżetu możliwe ?
To taki mój pomysł pod dyskusję choć odbiega on nieco od bieżącego tematu.
Mam nadzieję, że Gospodarz mi to wybaczy.
Czy nie ma w Polsce centralnego rejestru osób ubezpieczonych? Aha, nikt o tym nie pomyślał. Rozumiem.
@kaesjot
Trudno jest to policzyć, bo w papierach siedzą wszyscy, większa część lekarzy poświęca na to większą część swojego czasu.
Co do pracowników rzadko się zdarza (choć się zdarza), że kontrakty na wszystko się wyczerpały. Zazwyczaj na coś jeszcze jest kotrakt. Zazwyczaj też kontrakt się przekracza, niekiedy znacznie, i ściga NFZ o pieniądze za nadwykonania (przed czym ten się broni, jak może). Ale i zdarzało się, że na danym oddziale w grudniu wszyscy brali urlop. Co do sprzetu zaś, leży on odłogiem. Zazwyczaj spora część sprzętu leży odłogiem, bo jest on dość specjalistyczny. Np. na psychiatrii musi być sprzęt do ratowania życia, ale (na szczęście) mało kto pamięta, kiedy ostatni raz był używany. W rezonansie natomiast chodzi o elektromagnes, którego włączanie trwa długo. Po prostu magnes musi sobie chodzić, resztę można wyłączyć. Jeszcze większy problem mają na uczelniach na chemii analitycznej, bo tam mają sielniejszy eketromagnes (z 7 tesli) i włączanie trwa 2 tygodnie. Chować się nie chowa, bo nie ma gdzie.
Ale na jakiej podstawie przydzielisz ten budżet? Każdy powie, że chce więcej, i się nie dogadacie. Ponadto większość jednostek będzie wtedy starać się wykonywać jak najmniej zabiegów. Więcej pieniędzy zostanie na inne cele.
Pani Dudziak chyba nie pojęcia dla kogo kierowany ma być podręcznik. Ideologia, ideologią ale trzeba mieć trochę oleju w głowie i próbować połączyć ją z rozsądkiem.