Ochrona zdrowia po wyborach: bogowie w bieli?
Wiele wskazuje na to, że pod wieloma względami nasz system opieki zdrowotnej pożegluje ku połowie ubiegłego wieku.
„Przewidywanie jest zawsze trudne. Zwłaszcza przyszłości” – miał powiedzieć Miś Yogi, chociaż za prawdziwość źródła tego powiedzenia nie ręczę, pomny na ostrzeżenia Johna Olivera w kwestii cytatów. Historia medycyny odnotowała wiele chybionych prognoz, więc i ja swojej nie potraktuję zbyt poważnie. Raczej jako wyjściowy materiał do przemyśleń i dyskusji. No to dywagujmy.
Punkt wyjścia to poglądy wyrażane od dawna przez osoby z kierownictwa PiS, ale nie tylko. Wiceprezes Izb Lekarskich, doktor Konstanty Radziwiłł, startował bowiem z list PiS do Senatu i został wybrany. Tym samym ewidentny sojusz ideologiczny – widoczny chociażby przy okazji sprawy profesora Chazana – przekształcił się w oficjalną koalicję. Specjalny smaczek ma fakt, że jest to koalicja partii politycznej z korporacją zawodową. Partia ma siłą rzeczy swoich zwolenników i przeciwników – i nie ma w tym niczego szczególnego. Jednak Izby Lekarskie powinny reprezentować naprawdę wszystkich lekarzy, niezależnie od ich poglądów politycznych, zwłaszcza że przynależność do nich jest dla wszystkich lekarzy obowiązkowa. Nie wiem, jakie plany mają władze izb, ale postawiły się w potencjalnie trudnej sytuacji. Powinny bowiem, zachowując lojalność wobec swojego politycznego sojusznika, nie sprzeniewierzyć się także tym, którym z definicji mają służyć – czyli lekarzom. Jeżeli nie zdołają, to po przegranych przez PiS wyborach (kiedykolwiek to nastąpi, ale nic nie trwa wiecznie) zostaną zmiecione przez gniew środowiska.
Właśnie dotychczasowe działania Izb Lekarskich stanowią dobrą podstawę do prognozowania. Wynika z nich, że możemy spodziewać się powrotu do medycyny lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Medycyna była wówczas mocno zhierarchizowana, lekarze – panami i bogami ludzkich losów. Pacjenci – przedmiotami ich działania. A tzw. personel średni – mało znaczącym dodatkiem. Skąd wiem, że taki styl może dominować w najbliższej przyszłości? Ano – po kolei.
Zamiłowanie do hierarchii widać po sposobie, w jaki Izby rozmawiają (a raczej nie rozmawiają) ze środowiskiem lekarskim. One po prostu różne rzeczy komunikują. Nie twierdzę w żadnym wypadku, że wszystko, co robią, jest złe, ale nie wszystkie ich działania są aprobowane, a dyskusji nad nimi nie ma żadnej. Nie twierdzę, w żadnym wypadku, że medycyna powinna być pozbawiona hierarchiczności w ogóle. Za brakiem hierarchii władzy szłoby nieuchronnie rozmycie odpowiedzialności, niezwykle groźne w sytuacji, gdy pracujemy na ludzkim zdrowiu i życiu. Tyle tylko, że pracując pod kierownictwem wybitnych kardiologów, słyszałem od nich czasami stwierdzenie „nie wiem, trzeba to sprawdzić”, albo pytanie: „a jak pan uważa?”. Takich stwierdzeń ani takich pytań nie było ze strony władz Izb Lekarskich nigdy. Należy się ponadto obawiać, że wsparci siłą rządzącej partii mogą poczuć się jeszcze bardziej nieomylni. Ze szkodą dla pacjentów i lekarzy w krótkiej perspektywie czasowej, a dla siebie samych – potencjalnie w dłuższej.
Rozumiem, że potencjalna niedola lekarzy nie bardzo Państwem wstrząsnęła. Warto jednak uświadomić sobie, że paternalistyczny sposób myślenia działaczy PiS i lekarzy ideowo z nimi związanych dotyczy również tzw. średniego personelu, a przede wszystkim: pielęgniarek, ratowników medycznych, opiekunów medycznych oraz fizjoterapeutów. Konserwatywne podejście lekarskie sprowadza przedstawicieli tych profesji wyłącznie do roli wykonawców lekarskich poleceń, wszelka dyskusja w sprawach zawodowych jest zatem niedopuszczalna, a jakakolwiek istotna samodzielność – niewyobrażalna.
Nie wiem, czy pamiętacie Państwo bój, jaki stoczyły Izby Lekarskie przeciwko samodzielności fizjoterapeutów. Po zmianie władzy można przypuszczać, że szanse na istotne rozszerzanie autonomii zawodowej pielęgniarek i ratowników medycznych należy odłożyć do lamusa na dłuższy czas. Czyli – będzie odwrotnie niż w innych krajach cywilizacji zachodniej (czy – jak wolą niektórzy – północnej). Nie chodzi tu bynajmniej o (wpadając w retorykę obozu władzy) bezmyślne przypodobanie się Zachodowi. Już dawno wykazano, że taka właśnie ewolucja systemów opieki zdrowotnej nie zmniejsza bezpieczeństwa pacjentów, a wpływa korzystnie na koszty. W dodatku przeciwdziałanie samodzielności pielęgniarek i ratowników medycznych to działanie na szkodę ich prestiżu zawodowego. Będzie to zatem kolejny czynnik demotywujący do pozostawania w zawodzie, ale także do wybierania tych zawodów przez młodych ludzi. Ze szkodą dla pacjentów i społeczeństwa.
Wielokrotnie deklarowane zarówno przez PiS, jak i przez Izby Lekarskie konserwatywne poglądy wpłyną zapewne w zauważalnym stopniu na praktykę medyczną. Zwłaszcza że osoby na najwyższych stanowiskach w Izbach Lekarskich niejednokrotnie wyrażały pogląd, że (cytat) „lekarz nie jest od spełniania życzeń pacjenta”. Żeby nie powtarzać się (kwestiom związanym z Klauzulą Sumienia poświęciłem poprzedni wpis), pozwolę sobie podkreślić pokrótce, że chodzi nie tylko o problemy związane z prokreacją, antykoncepcją, aborcją i badaniami prenatalnymi, chociaż już w tych dziedzinach wyraźnie widać skłonność do coraz bardziej restrykcyjnego podejścia.
Deklaracja braku akceptacji dla eutanazji zawarta jest na wstępie dokumentu programowego PiS. Przy tym nauczyliśmy się już dosyć dobrze, że czołowi politycy PiS wykazują niezwykłą zdolność do elastycznej interpretacji definicji medycznych oraz zapisów prawa. Istnieją zatem poważne podstawy, by obawiać się o losy polskiej transplantologii – przeżyliśmy już natchnione wywody specyficznych ekspertów o tym, że śmierć mózgu nie istnieje. Każde zakończenie terapii takiego pacjenta może w przewidywalnej przyszłości wiązać się z uzasadnionym lękiem przed jedynie słusznym prawem. Wobec czego nikt z minimalną choćby dozą instynktu samozachowawczego nie zechce takiej decyzji podjąć. Ludzie czekający na przeszczepy będą rzadziej ich doczekiwać.
Nasze społeczeństwo starzeje się. Nieuchronnie będzie wzrastał odsetek chorych, doświadczających chorób, wobec których medycyna jest niestety wciąż bezradna. Część z tych pacjentów prosi o zaprzestanie terapii (oczywiście oprócz przeciwbólowej), co nie będzie skutkowało natychmiastową śmiercią, ale oczywiście sprawi, że nadejdzie ona najprawdopodobniej w krótszym czasie. Zasady etyki lekarskiej zezwalają na takie działania, oczywiście przy spełnieniu ściśle zdefiniowanych warunków. Nazywamy to – tak jak w przypadku śmierci mózgu – zaprzestaniem uporczywej terapii. Nie jestem pewien, na ile nowi interpretatorzy etyki lekarskiej włączą zaprzestanie uporczywej terapii do definicji eutanazji. Cierpienia ostatniego okresu życia mogą trwać dla niektórych pacjentów nieznośnie dłużej.
Wiele wskazuje zatem na to, że w polskiej medycynie dokona się umocnienie trendu konserwatywnego. Zmiana jakościowa nie będzie dramatyczna, bo pod rządami pani minister Ewy Kopacz, a następnie pana ministra Arłukowicza, zostało zaniechanych lub zawalonych porażająco wiele istotnych kwestii. Dużo gorzej więc nie będzie. Raczej – może być gorzej inaczej.
Komentarze
Tyle, ze wtedy leczono a nie wypelniano setki rozmaitych papierkow.
„Nie twierdzę w żadnym wypadku, że wszystko, co robią, jest złe” Owsze, robią także rzeczy nieistotne.
Właściwie po kie licho one są, nie licząc wydawania papierków, które mógłby wydawać ktoś inny, i ściągania pieniędzy za wydawanie tych papierków? Aha, i jeszcze rozsyłania pierdół co 2 miesiące?
Przecież osoby do rad izb lekarskich nie są nominowane przez ministra, prezydenta , WHO czy biskupów lecz wybierane przez samo środowisko lekarskie.
Takich macie, jakich sami wybraliście!
Zatem poglądy i postępowanie członków rad izb są odbiciem poglądów większości środowiska albo tam też działa „reguła Petelickiego” czyli do rad pchają sie miernoty niezdolne do zrobienia kariery czy choćby tylko kasy jako praktykujący lekarze a poprzez umizgi do aktualnie sprawujacych władze liczą na dodatkowe profity – oczywiscie dla siebie a nie dla środowiska ani tym bardziej dla pacjentów.
Gospodarz pisze – „… pracując pod kierownictwem wybitnych kardiologów, słyszałem od nich czasami stwierdzenie „nie wiem, trzeba to sprawdzić”, albo pytanie: „a jak pan uważa?”. Takich stwierdzeń ani takich pytań nie było ze strony władz Izb Lekarskich nigdy.”
Tylko głupcy są zawsze pewni siebie, ludzie mądrzy są zawsze pełni wątpliwości.
Może być tak, że „uporczywe terapie” nie będą kontynuowane ze względu na koszty, ale pacjent w stanie terminalnym dostanie mniej morfiny i innych opiatów, aby się nie uzależnił, ponadto wyższe dawki mogą skrócić życie, a to już eutanazja (nielegalna). Do wyboru pozostanie różaniec, woda święcona, pabialgina i wycie z bólu lub worek plastikowy na głowę 🙄
Czarnowidztwo moje wynika z wizji przejęcia władzy przez Chazanów i różnego autoramentu niedouczonych świętoszków.
Dziś Halloween, ale to tylko jeden wieczór w roku…
No to moje zapasy psiego sadła i jodyny wreszcie się przydadzą po powrocie do jedynie słusznej medycyny. A hodowlę pająków właśnie rozpoczynam. Przecież to, co było dobre dla prababci nie może być złe dla prawnuczki. Dzięki wykształceniu w polskości i historii (Metoda Zagłoby). Kręgosłup ideologiczny ochroni cię przed zbłądzeniem, mówili towarzysz Wiesław i Jarosław. Same sławy.
kaesjot
31 października o godz. 19:21 30864
Do zarządów wszelkiej maści zrzeszeń garną sie miernoty.
Wszelkim ortodoksom, np. przeciwnikom in vitro odpowiadam : a co Ty zrobiłbyś gdyby Twój ukochany synalek sie nie urodził, bo okazało by się , że nie możesz mieć dzieci. z reguły zostają bez słowa.
Faktycznie w kwestii cytatów trzeba uważać. Autorem powiedzonka zacytowanego na początku jest Lawrence Berra, znany w USA szeroko jako „Yogi Berra”, trener baseballa słynny ze swoich powiedzonek. https://en.wikipedia.org/wiki/Yogi_Berra#.22Yogi-isms.22
W sześć miesięcy wrócimy z powrotem do XX wieku. No, ale Polacy tak chcieli tzn. 20% zmobilizowanej populacji przy obojętności reszty. Mniejszość narzuci swoją wolę i światopogląd reszcie. Kuriozalne.
A w którym wieku czekało się na operację aż 17 lat? Czyżby w XXI za czasów światłej PO? Przypuszczam, że w połowie XX w. operowano w Polsce szybciej i lepiej…
link o czekaniu 17 lat na operację:
http://kontakt24.tvn24.pl/65-latka-poczeka-17-lat-na-operacje-nfz-jestesmy-zszokowani,142332.html
takei-butei
1 listopada o godz. 12:24 30871
Nie ma to jak dobrze przeprowadzona manipulacja wiadomoscią.
Taki sam zabieg mozna wykonać w bardzo krotkim terminie w niektórych szpitalach na wschodzie Polski.
Ale wszyscy chca być leczeni w renomowanych placówkach.
Moja kuzynka ma mieć operacje kolana, na Ślasku powiedzieli jej kilka lat czekania, a w jednym z miast Podkarpacia – prawie natychmiast.
Po pierwsze- izby lekarskie to trupy. Fasadowe instytucje merdające ogonkiem przed każdym kolejnym ministrem zdrowia, których władze są złożone z posłusznych aparatczyków- piesków każdej kolejnej władzy. Wybory do władz izb to farsa, maszynka do głosowania popierająca leśnych dziadków, tych samych od 20 lat. Ktoś, kto jest niezależnie myślący, nigdy się tam nie przebije.
Po drugie- w środowisku lekarskim poparcie dla izb jest bliskie zeru. Gdyby przynależność do nich była dobrowolna, w najlepszym razie zrzeszałyby 5% aktywnych zawodowo lekarzy.
Po trzecie- lekarz nie jest i mam nadzieję że nigdy nie będzie urzędnikiem spełniającym życzenia pacjentów. Powiem więcej- osoby, które je spełniają, należy bezwzględnie eliminować z zawodu. Dlaczego? Ano dlatego, że to właśnie od nich wychodzą lewe zwolnienia, wątpliwe skierowania, dyskusyjne wnioski sanatoryjne i rentowe. Gabinet lekarski to nie sklep.
Po czwarte- jeśli chodzi o promocję uporczywej terapii, to największe zasługi mają rodziny chorych i polska prokuratura. Jeśli lekarz ma być oskarżony o eutanazję lub zaniedbanie, to woli mieć święty spokój i podjąć się działań z góry skazanych na niepowodzenie. Tak było za rządów SLD i PO i tak będzie, póki nie zmieni się podejście społeczeństwa i organów „sprawiedliwości”.
Po piąte- transplantologii najbardziej szkodzi prasowa nagonka na lekarzy. Jesli ktoś ma zostać w „Fakcie” czy innym „Superekspresie” łowcą narządów, to po prostu zrezygnuje z kwalifikacji zmarłego jako dawcy. Kościół katolicki wiele medycynie zaszkodził, ale podejście do transplantacji ma jednoznacznie pozytywne, a sprzeciwienie się jej może być traktowane jako herezja.
@takei-butei.
Jesteś karmiony papką sensacji, kuriozalnych przypadków red Talkowskiego. Jeden (pewnie kilku) durny lekarz, przekupny sędzia, adwokat, policjant znajdzie się w kazdym kraju. Są to nieprawidłowości które należy tępić a nie wyciągać wnioski ze „wszystko jest do d***”.
Pewnie głosowałeś na tego anarchistę Kukiza i jego ideologię; „wszystko rozpierd**ić”? Tylko co po tym?
@1300 gramów
„ponadto wyższe dawki mogą skrócić życie, a to już eutanazja (nielegalna)” Jeden z najczęstszych błędów, przez które się nie zalicza pytania na egzaminie z etyki. Radzę zapoznać się z podstawami. Zasada podwójnego skutku chociażby.
@takei-butei
Nie, w połowie XX wieku prawie wszystkich stosowanych obecnie metod leczenia nie było. Nie bardzo było na co czekać
Nie ma się co martwić. PiS & Co zapewni wszystkim pakiet mszy w intencji zdrowia. Trochę tylko podniesie się składkę zdrowotną, bo przecież księża nie mogą pracować za bóg zapłać.
Przechył obserwuję.
Żal po utraconej leworęczności.
Która nie była żadna leworęcznością ani praworęcznością także.Była niezręcznością.
Klauzule sumienia oraz takie podobne to kwiatek na kożuchu. Hałas lecz ,w skali społecznej,nie b.istotny.Kondomy można kupic ,turystyka aborcyjna w pełni.
Dla wyrafinowanych i majętnych technologia Kevorkiana dostępna w UE.
KRK nie odpuści lecz przecież nie jest Wszechmocny ani nim byc nie zamierza bo to mu się nie opłaci. Damy radę.
Oczekiwał bym raczej od odchodzącej i przychodzącej do opozycji,z mnogimi kadrami medycznymi doświadczonymi rzeczywistością ,twardego i przemyślanego programu dla Służby Zdrowia.Z propagacją tego programu wśród tzw populacji i obsobaczaniem nieustannym i permanentnym władzy PiS ,ze go nie realizuje.
PROGRAM i KONSEKWENCJA.
Cała reszta to bezproduktywne marudzenie.
@mpn
„ponadto wyższe dawki mogą skrócić życie, a to już eutanazja (nielegalna)”
Jeden z najczęstszych błędów, przez które się nie zalicza pytania na egzaminie z etyki. Radzę zapoznać się z podstawami. Zasada podwójnego skutku chociażby.”
Ha ha.
Powiedz to lekarzom-absolutystom moralnym, którzy używają takich argumentów.
Stosowny cytat:
„Część prawników (polskich) traktuje działanie zgodne z zasadą podwójnego skutku jako czyn zabroniony w zamiarze ewentualnym. Tak więc polski Kodeks karny odrzucałby zasadę podwójnego skutku. Natomiast Kodeks Etyki Lekarskiej nakazuje w art. 29 łagodzenie cierpień chorego aż do końca jego życia. Istnieje też pogląd, że w sytuacji niepewności co do zagrożenia życia następuje wyłączenie odpowiedzialności lekarza za podanie opioidu, w przeciwieństwie do podaży dawki, która na pewno spowoduje śmierć chorego. Opiera się on jednak na błędnych przesłankach, stanowiących, że właściwie prowadzona analgezja nie obejmuje podaży dawek letalnych. Takie poglądy wzmacniają w środowisku lekarskim strach przed odpowiedzialnością karną za prowadzenie skutecznej analgezji oraz do niewłaściwej terapii umierającego pacjenta – dawkami, które na niego nie działają. Podaż dawek skutecznych broni się tutaj, powołując się na stan wyższej konieczności, koncepcję pierwotnej legalności działań oraz kontratyp (w tym wypadku pozaustawowy, ale wynikający z KEL, Ustawy o zakładach opieki zdrowotnej i Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty)”
” Pożądany skutek w postaci złagodzenia bólu musi być proporcjonalny do zagrożenia, na jakie wystawia się pacjenta. W chorobie nowotworowej pojawia się często ból niezwykle silny, wręcz wszechogarniający, totalny, obejmujący nie tylko wyniszczające cierpienie fizyczne, ale też duchowe, psychiczne. Ból taki nie ma sam w sobie wartości moralnej i nie spełnia swej biologicznej funkcji. Ulżenie choremu w takich cierpieniu uznaje się za skutek proporcjonalny do występującego zagrożenia związanego z jego uśmierzeniem.
Tak wysokie dawki silnych opioidów stosuje się tylko, gdy słabsze analgetyki i mniejsze dawki nie działają.
Rozumowanie to podlega krytyce. Po pierwsze trudno jest odróżnić skutki zamierzone od przewidywanych. Jednakże w etyce zazwyczaj nie ma pewności. Krytycy powyższego wywodu zwracają uwagę, że nie ma moralnej różnicy między stopniowym zwiększaniem dawki opioidów, by spełnić ostatnią z wyżej wymienionych przesłanek (nieskuteczność mniejszych dawek), a jednorazowym podaniem letalnej dawki, nieaprobowanym przez zasadę podwójnego skutku. Inni krytycy zwracają natomiast uwagę, że właśnie wcześniejsze próby stosowania mniejszych dawek zwiększają cierpienia chorego i że leczenie jego należy od razu zacząć od skutecznych dawek opioidów. Natomiast pozytywnym aspektem stosowania tej zasady do analgezji chorych terminalnych jest zmniejszenie strachu personelu medycznego przez uznaniem ich działań za eutanazję, co często powoduje stosowanie przez nich zbyt małych, nieskutecznych dawek opioidów”
Niejeden chory może opowiedzieć, ile czasu musiał cierpieć, aż lekarz zgodził się na podanie morfiny.
W zachodnich szpitalach morfina należy do analgetyków pierwszego wyboru stosowanych u pacjentów po interwencjach chirurgicznych. Pielęgniarka nie musi się uganiać za lekarzem dyżurnym, aby wydał stosowne zalecenie.
@1300 gramów
Nie muszę mówić, obecnie uczy się tego na studiach.
Mięso ostrzega: I kill you 😎
@andrzej52, @takei-butei
A propos kolejek, wg. mnie brakuje dwóch rzeczy:
– O tym ile szpital dostaje pieniędzy nie decydują pacjenci ale urzędnicy NFZ przyznając limity. Gdyby to wyłącznie pacjent decydował, gdzie poddać się zabiegowi, to dobre placówki miałyby więcej pieniędzy i mogły by się rozbudować. No i nie stałyby przez ostatnie miesiące każdego roku bezczynnie „bo się limit skończył”. A kiepskie placówki miałby mniej wpływów co pobudzałoby do podniesienia jakości usług (albo ich lepszej reklamy w społeczności).
– Brak łatwego dostępu informacji (z NFZ): podaje się zabieg albo potrzebną specjalizację i dostaje się listę szpitali (niechby i w całej Polsce albo wybranych województwach) z orientacyjnym terminem oczekiwania. Wtedy ta 65-latka mogłaby łatwo zdecydować, czy czekać 17 lat na zabieg w cieszącym się wielką estymą szpitalu w Katowicach na Ochojcu czy kilka miesięcy albo tygodni w którejś mniej sławnej placówce, np. w Bielsku-Białej, Żorach czy gdzieś w Podkarpackiem.
andrzej52
1 listopada o godz. 12:46 30872
Cieszę się, że jednak nie trzeba czekać latami na operacje, że PO rozwiązała problem. Przepraszam, że nie wiedziałem o tym, że już problemu nie ma. Wiwat!
JackT
1 listopada o godz. 14:27 30874
Tak, jestem karmiony, ale przez PO: Arłukowicz minister z PO miał zająć się skróceniem czasu oczekiwania na operacje itp. Na szczęście, udało mu się. Wiwat!
To, na kogo głosowałem, jest moją sprawą, No, chyba że wybory już nie są tajne.
mpn
1 listopada o godz. 14:35 30875
Dopisz, że nie leczyli w ogóle. Ta przeklęta komuna od razu: ciach i do …
W tej całej ochronie zdrowia pasowałoby wszystko, gdyby nie ten pieprzony pacjent…
@takei-butei
No z dzisiejszego punktu prawie w ogóle. Ale to nie tylko wina komuny. W medycynie 5 lat to epoka. 50 to zmiana niewyobrażalna
analogiczna sytuacja z farmaceutami – z listy pis kandydował (ale chyba nie wszedl) prezes NIA, kontrowersyjny i antypostepowy, zwolennik wylacznosci terytorialnej i ograniczenia ilosci aptek (zeby jak kiedys aptekarzom nie trzeba sie bylo wiele starac ani w jakosci obslugi, ani w cenach)
Dobra wiadomość: w szpitalu marynarki już dziś (drugi listopada) pacjenci zapisują się, aby ich przyjęto w drugim półroczu 2016. Wiadomość podaje TVN kierowane przez Terlikowskiego.
mpn
2 listopada o godz. 16:36 30887
Może już zaraz po urodzeniu zapisywać dzieci do kolejki, aby je przyjęto, gdy dorosną i będą mieć 88 lat.
Tak: mam skierowanie (USG). Najbliższy termin w placówce publicznej za pół roku. Prywatnie zaś od ręki. Lekarz ten sam i tu, i tu.
Bawcie się dalej. „Dla was to igraszka, nam chodzi o życie…”
A ja się bardzo bardzo cieszę, bo zostało mi jeszcze tylko 35 dni do wizyty u ortopedy (czekam już 40, czyli teraz już mam z górki).
Tylko tak trochę się martwię że lekarz mi powie „Teraz Pan przychodzi ? Panie – teraz to już za późno, trzeba było przyjść 2 miesiące temu”.
@takei butei
Re; skierowanie na USG. Lekarz ten sam ale aparatura inna. Tutaj płacisz od ręki za użycie, a tam czekasz na pieniądze z NFZ, a pieniądze z NFZ są limitowane i muszą starczyć na długie lata. Nie widzisz tej zasadniczej różnicy?
Przerażające że takie rzeczy trzeba objaśniać.
Ostatnio zainteresował mnie rezonans magnetyczny.
Dowiedziałem się, ze :
– urządzenie kosztuje 5 – 8 mln zł – przy 5-letnim okresie amortyzacji to 1 – 1,5 mln kosztów tylko z tego tytułu.
– powinno być stale włączone, gdyż każdorazowy rozruch tego urządzenia to koszt nawet do 200 tys. zł
– badanie trwa od 15 – 60 minut – przyjmijmy średnio 30 minut.
Wniosek stąd taki, iż im urządzenie będzie więcej pracować, tym koszt jednego badania będzie niższy, nie wspominając o ilości przebadanych pacjentów.
Jeśli będzie pracować na jedna zmianę ( 40 godz/tydz) to udział amortyzacji w koszcie jednego badania wyniesie prawie 400 zł przebadanych będzie 4 000 pacjentów a przy „4-brygadówce” ( 24h/dobę, 7 dni w tygodniu ) to niecałe 100 zł/badanie no i 4 razy więcej przebadanych.
W Polsce jest ok 300 tego rodzaju urządzeń ( 2013 rok – dzisiaj zapewne więcej ) . Do obsługi potrzeba ( strzelam ) 2 osób x 4 zmiany x 300 urządzeń =2 400 fachowców.
Rocznie daje nam to 4 800 000 przebadanych pacjentów.
A ile potrzeba ?
Tak myśli o problemie inżynier – organizator produkcji.
A jak menadżerowie służby zdrowia ?
JackT
3 listopada o godz. 2:24 30894
Ale co mnie to obchodzi? Pół roku czekania pacjentów chorych, jak ja. To jest w porządku?
Oczywiście, płacę i tu (publicznej służbie zdrowia), i prywatnie. Wszyscy płacimy. Mogę nawet im zapłacić większy podatek. Ale to PO powinna problem rozwiązać, miała na to aż 8 osiem lat…
Przerażające, żeby takie sprawy objaśniać…
takei-butei
2 listopada o godz. 21:10 30891
Dwa miesiące temu.
Coś mnie „skubało” od dłuższego czasu w prawej stronie brzucha.
zadzwoniłem do mojego lekarza, powiedział przyjdź jutro na czczo, zrobimy USG. Rano zarejestrowałem sie telefonicznie, przyszedłem , poczekałem kilka minut.
Pacjenci zapisani do przychodni maja robione USG na bieżąco, pacjenci z poza przychodni ze skierowanie oczekują około tygodnia.
Tak, że nie pisz bzdur, że termin pół roku dostałeś.
Nie znam się na organizacji Służby Zdrowia ale podejrzewam że wiele bardzo drogich aparatów nie jest dostatecznie wykorzystanych, nie ma atestów, cierpi na brak przeglądów okresowych oraz kalibracji, że nie wspomnę o braku personelu technicznego (na szkolenie do USA jedzie dyrektor szpitala a technik się uczy z książki obsługi). Bylejakość i tumiwisizm nie omija SZ. Zobaczymy jak PiS to naprawi.
Już widzę tych pacjentów kierowanych na rezonans magnetyczny o 3 nad ranem.
Chociaż może by byli chętni, gdyby cena zależała od pory dnia, jak ceny biletów kolejowych w niektórych krajach? Ale tylko w przypadku samoobsługi, bo dodatek nocny dla personelu psułby znowu bilans 🙁
andrzej52
3 listopada o godz. 7:27 30899
No, jasne, masz dowód, że kłamię. Otóż, cytuję lekarza z przychodni: „W L… najbliższy termin za pół roku…”
1300 gramów.
Podobno dziennie rejestruje się 2,5 mln wejść do EWUŚ-a.
Niech jedno wejście pochłania 30 sek. czyli 120 wejść na godz. 2 500 000 wejść dziennie/120 wejść na godz. / 8 godz. pracy na dzień = 2604 pracowników zajętych wyłącznie sprawdzaniem danych EWUŚ-u.
To tyle, ilu potrzeba do obsady „ruchu ciągłego” wszystkich rezonansów magnetycznych w kraju.
Mniejsza o szczegóły – bardziej chodzi o tok rozumowania by to co mamy z jak największa korzyścią wykorzystać z pożytkiem dla ludzi.
Myślę , że ogromna większość chorych zgodziłaby się na badania o 3-ciej nad ranem niż czekanie na nie kilka miesięcy.
@kaesjot
Najszybciej zgodzą się ci z dobrym połączeniem
A tak, żarty na bok, to badanie rezonansem trzeba jeszcze umieć zinterpretować, opisać, tego nie robi technik obsługujący maszynę.
1300 gramów – u dr Housa ( taki serial amerykański ) robią to sami lekarze.
Wygląda , jakby szpital ten cierpiał na niedobór pielęgniarek, techników czy laborantów.
Czy jest to odbicie realiów amerykańskich czy tylko filmowa fikcja.
Jak to u nas wygląda to nie wiem – w szpitalach bywam tylko w odwiedzinach.
Wg mnie nie byłoby ujmą dla lekarza, gdyby sam potrafił taki sprzęt obsłuzyc.
Dr House to też mój ulubiony lekarz.
Choć jak pomyślę, że zanim postawi właściwą diagnozę i pacjenta błyskawicznie uzdrowi (rach-ciach właściwa kroplówka albo przeszczepik), to biedny pacjent musi dostać drgawek, krwotoków i różnych innych sensacji oraz przetrzymać próby i eksperymenty terapeutyczne mające wykluczyć lub potwierdzić stawiane przypuszczenia.
Trzeba mieć końskie zdrowie, żeby to wytrzymać.
Na szczęście bywa czasem tak, że jak się organizm uprze żyć, to wszelka medycyna jest bezsilna.
Mając porównanie molocha-szpitala uniwersyteckiego z serialową kliniką, gdzie dziesięciu lekarzy całymi dniami zajmuje się jednym czy dwoma pacjentami, to każdy by wolał to drugie 😉
@ takei-butei, JackT
Taki jest system, NFZ płaci za tyle a tyle, albo mniej, jak się przyczepi do czegoś. Przerażające jest to, że sprzętu, który stoi w szpitalu, nie można wykorzystać prywatnie. Nawet jeśli stoi i się kurzy.
@kaesjot
EWUŚ? To żart chyba. Bywa, że lekarz siedzi i pół godziny numeruje strony w historii choroby. Albo szuka kodów rozpoznań (większość na szczęscie zna je na pamięć). Albo refundacji leków (starsi też znają na pamięć co częstsze). I oczywiście obserwacji też się w godzinę nie napisze.
Na obsługiwanie sprzętu nie ma już czasu.
mpn
3 listopada o godz. 16:15 30916
System sam się nie tworzy. To PO miała osiem lat, aby zmienić. Jestem gotów płacić większy podatek, byle tylko na stare lata choć z jednej strony mieć kapkę spokoju…
Czuję się winny, oskarżam siebie, bo za mało – widać – im płaciłem podatku.
kaesjot
3 listopada o godz. 10:42 30906
coś mi tu nie pasuje z ewuś.
Jeśli ludność Polski liczy 38 mln dusz, to jak 2,5 mln dziennie rejestruje się w poradni, to każdy musial by co 15 dni udać sie do lekarza.
Coś wyjątkowo chorowite społeczeństwo.
Panie doktorze Stefanie, melduję się po dwutygodniowym urlopie,
który przedłużyłem sobie o następne dwa tygodnie.
No to jedzmy z tym koksem, do następnego urlopu. Nie tęsknię za nim , bo już na nim jestem, nazywa się emerytura, którą mi korporacyjność przyspieszyła….i z tego powodu jestem zły, a nawet wściekły, jak wygłodniały pies lub wilk.
==============
„Wiele wskazuje na to, że pod wieloma względami nasz system opieki zdrowotnej pożegluje ku połowie ubiegłego wieku.”
==============
Tak napisał dr Stefan.
Nasz system medycznej korporacyjności w lecznictwie otwartym i zamkniętym — już nigdy nie wróci do dobrych czasów z PRL-u, gdzie panował dobry obyczaj szanowania pacjenta, być może siermiężnie
ale godnie, nawet jedzenie szpitalne było lepsze.
Do tej zmiany, nawet za panowania PIS, nie dopuści finansjera, kapitał,
rządzą medycyną w całej pełni, z dziką bezwzględnością. W wielu wpisach
moich szanownych kolegów blogierów to widać i czuć – nie muszę tego na nowo opisywać.
Powrót do czasów, gdzie liczyło się lekarskie „mędrca szkiełko i oko”:
powróci, wtedy,czego sobie i wszystkim zainteresowanym nie życzę
– jak zbankrutujemy gospodarczo, jak skończy się czas tolerowania deficytu budżetowego przez świat finansów, jak MF utraci zdolność spłaty odsetek, procentów od już zaciągniętych kredytów/ Ukraina ma taki raj/.
@takei-butei
I tak wszyscy zapłacimy, tyle że prywatnie.
andrzej52 – mnie to też wydaje się dużo ale dane te zaczerpnąłem z poniżej cytowanego tekstu
Ile kosztował eWUŚ?
4 czerwca 2014 r.
Ok. 13,1 mln zł – łącznie takie wydatki poniósł w latach 2012-2014 Narodowy Fundusz Zdrowia w związku z wprowadzeniem systemu eWUŚ
. O koszty systemu zapytała Centralę NFZ Naczelna Rada Lekarska.
W odpowiedzi wiceprezes tej instytucji ds. finansowych Wiesława Kłos zastrzega też, że nie jest możliwe jednoznaczne wyodrębnienie rocznych kosztów związanych z funkcjonowaniem eWUŚ z uwagi na to,
że jest to jeden z elementów rozbudowanego systemu informatycznego NFZ, który działa na serwerach iurządzeniach zarówno centrali NFZ, jak i oddziałów wojewódzkich.
W okresie 2012 – pierwsza połowa 2013 roku NFZ wydał 6,5 mln na zakup komputerów i urządzeń sieciowych, kolejne 2,5 mln zł – na rozbudowę systemu w celu poprawienia jego szybkości i niezawodności.
Ponadto w latach 2012 – 2014 na oprogramowanie, jego modyfikację i
serwis Fundusz wydał 1,4 mln zł, a kolejne 2,2 mln zł w tym samym okresie – na dostosowanie pozostałych modułów wykorzystywanych przez NFZ do weryfikacji i rozliczania umów, monitorowanie, windykację
kosztów oraz analizy danych do modułu eWUŚ.Z informacji NFZ wynika, że eWUŚ jest powszechnie stosowany –na jego podstawie na koniec 2013 roku wydano upoważnienia dla 99,85 proc. pacjentów, a
średnia dzienna liczba zapytań oPESEL w module eWUŚ wynosi niemal 2 mln (przy czym w dni robocze – ponad 2,5 mln, a świąteczne
– nieco poniżej 700 tys.).
Wiceprezes poinformowała ponadto, że na koniec 2013 roku 8,5 tys. lekarzy posiadających umowy na wystawianie recept na leki refundowane posiadało aktywne upoważnienie do systemu eWUŚ.
mpn
3 listopada o godz. 18:08 30921
Nie protestuję przeciwko płaceniu. Przeciwnie, uważam, że trzeba dać więcej i to się im należy.
Ale to nie jest w porządku, że politycy nie umieją opracować systemu, który by nie dodawał cierpień do i tak już cierpiących.
Ciekawy jest też problem: ten sam lekarz prywatnie przyjmuje od ręki, publicznie – za pół roku. Ale to już nie moja rzecz, a ew. proboszcza i czy innego Hipokratesa od moralności…
@takei-butei
Ale co cię dziwi? Że ktoś wykonuje pracę tylko wtedy, kiedy mu się za to płaci?
Rządzących też bym się za bardzo nie czepiał. Jako że po kolejnej władzy mamy ciągle burdel, nie świadczy o tym, że wszyscy ministrowie zdrowia byli głupacami, tylko o tym, że to naprawdę trudny problem.
System korporacyjnej medycyny/nie wiem jak to ładniej nazwać/, ma
oprócz minusów swoje plusy, nawet dodatnie; robi wszystko, żeby człowiek długo żył, w miarę możliwości w chorobie, zdrowy do tego interesu nie jest przydatny.
Nasz krótko urzędujący minister od chorowania, pan profesor Zembala,
chwalił się w tvpinfo, że przywiózł 12 mld euro , z Brukseli, na wspomaganie naszej zachorowalności, moim zdaniem , po to, żeby była większa, kolejki dłuższe.
Tego nie powiedział, to są tylko moje domysły.
Wiem, że unia nie daje pieniędzy za „friko”, forsa pójdzie na infrastrukturę medyczną, wysokiej klasy, jak zwykle mało przydatną dla zdrowotności,
ale przydatną dla interesu: przynajmniej 80 procent tej „darowanej ‚ kwoty wróci z powrotem, tam gdzie ma wrócić.
Co się stanie, zobaczymy jak nowa miotła będzie zamiatać?
Prawdopodobnie wzrośnie składka zdrowotna, powiększy się budżet NFZ.
mpn
4 listopada o godz. 18:08 30925
Domyślam się, że w publicznych lekarze pracują gratis. Wieczna im chwała.
A teraz: o ile wiem, nauczycielowi nie wolno dawać prywatnych lekcji swojemu uczniowi, którego uczy w szkole publicznej. Ta sama zasada już nie ma zastosowania w odniesieniu do lekarzy?
Powtarzam: moralnością niech się zajmie kler i Hipokrates. I powtarzam: lekarzom trzeba płacić dużo, bardzo dużo i jestem za tym, aby mnie dodatkowo opodatkować.
Oskarżam władzę (nie lekarzy) za to, że cierpiącym dodaje cierpienia.
andrzej52
3 listopada o godz. 7:27 30899
Co przychodnia to inaczej. Mnie tez zaskakiwałeś jak w twojej dobrze się dzieje.
Ja musiałem zrywać sie rano przed otwarciem przechodni i warować w kolejce by wypisano mnie receptę na leki stale , a u ciebie to zaden problem
maciek.g
5 listopada o godz. 11:45 30930
Nawet nie co przychodnia, a co lekarz to inaczej.
Jeden uważa że służy pacjentom, a drugi uważa sie za króla i wladce pacjenta.
Lakarz mojej mamy kazał jej osobiści stawiać sie po receptę, chociaż ona nie potrafiła chodzić.
Aż się zdenerwowałem i przepisałem ja do mojego lekarza. (było już za późno)
Wtedy receptę można było załatwić z odległości tysiąca kilometrów, a odebrał sąsiad.
@takei-butei
Dla chwały to lekarze pracują w szpitalach uniwersyteckich. Prywatnie wyciągają z 10 x więcej. Więc możesz się spodziewać, co się stanie z placówkami państwowymi, jeśli zakażesz łączenia prac. Inna sprawa, że nauczyciel też ucznia ocenia.
andrzej52
5 listopada o godz. 13:58 30931
Ktoś kiedyś powiedział, że rzeczą straszną jest wystraszony urzędnik , bo u niego praktycznie nic nie można normalnie załatwić .
Obawiam się, że coraz większa liczba lekarzy staje się urzędnikami, a część z nich zaczyna się obawiać NFZ ich nie ukaże
mpn
5 listopada o godz. 16:10 30932
Nigdzie nie piszę o zakazywaniu łączenia prac, ale piszę, że lekarze powinni bardzo dużo zarabiać i dlatego mam pretensję do rządu, że mnie dodatkowo nie opodatkował. Jasne?
Prywatnie lekarz może sobie pracować, ile zechce. To jego prywatna sprawa, do której mi nic.
Całą machinę korporacyjnej medycyny napędzają, dają jej pożyć, dwie siostry: Miażdżyca i OTYŁOŚĆ/nadwaga/. „Siostry” mają do pomocy dwóch chłopaków:
Węglowodan i Białko/Aminokwas/.
To jest niezwykle interesujące, miażdżyca i otyłość, nie istnieją dla medycyny w charakterze jednostek chorobowych, nie wiem tego dokładnie, ale wg mojej wiedzy nie mają numerów statystycznych. O „siostrach” nie uczy się studentów na uczelniach medycznych – jak z nimi walczyć? W pewnym wielkim opracowaniu, 8 tomów, o chorobach wewnętrznych: miażdżyca zajmuje jedną stroniczkę,
na 2 tysiące stron zadrukowanej makulatury.
A przecież jest ogólnie wiadomo, że miażdżyca jest praprzyczyną prawie wszystkich chorób, za resztę chorób odpowiada braciszek „Białko”, jeżeli występuje w diecie w nadmiarze lub niedoborze. Braciszek „białko” może być
przyczyną miażdżycy także.
Cały ten mechanizm napędzający robotę lekarzom, farmaceutom, stomatologom — działa niezależnie od woli człowieka, to jest automat, nawet
finansjera nie macza w tym palców,dosłownie nikt, i nie ma takiej siły , żeby to zmienić.
W takiej Ameryce, tym słynnym USA, odbywa się intensywne tuczenie ludzi,
nie potrzeba tam jechać, żeby się o tym dowiedzieć, wystarczy bezpośrednia transmisja telewizyjna z dowolnej strzelaniny, a właściwie jej skutków.
Nikt tego zjawiska nie bada, nie analizuje przyczyn – również w Polsce, czego doświadczyliśmy przy wprowadzaniu w życie ustawy odchudzającej w szkołach podstawowych.
Nikt nie chce przyjąć do wiadomości, woli nieświadomość, że z otyłych rodziców nie będą się rodziły dzieci, a jeżeli już, to z patologiczną skazą.
O cukrzycy warto powiedzieć kilka słów, braciszek Węglowodan jest za nią odpowiedzialny,liczba chorych ciągle rośnie,
profesorowie diabetolodzy są dumni z tego, że jest tych cukrzyków w Polsce 3 miliony, bez obietnicy nawet, że będzie ich mniej. Słyszy się w internecie, że diabetolodzy dopominają się o większą dawkę pieniędzy na leczenie cukrzycy, której nie leczą. Mamy tu do czynienia z kompletną naukową paranoją: nikt nic nie wie….
Podobna naukowa paranoja opanowała medycynę w zakresie chorób nowotworowych, w chorobach mózgowych…
Pieniędzy im tylko dać, a zaraz będzie raj zdrowotny….
Interes kwitnie.
I gdzie tu szukać systemu ochrony zdrowia,jak podstawowe sprawy są nie rozwiązane, nie rozeznane? Żyjemy w stanie wielkiej nieświadomości, która tylko do zagłady nas może doprowadzić.
Czy z punktu widzenia Waszych miast, przysiółków — nie widać, że naród zgłupiał do tego stopnia, że z powodu miażdżycy, „zakanszania” zdegenerowanym białkiem – do sejmu i senatu nie ma kogo wybierać?
Do tego jeszcze sam nie chce wybierać, ten schorowany naród.. Tylko niską świadomością można to wytłumaczyć.
„Nikt nie chce przyjąć do wiadomości, woli nieświadomość, że z otyłych rodziców nie będą się rodziły dzieci, a jeżeli już, to z patologiczną skazą.
O cukrzycy warto powiedzieć kilka słów, braciszek Węglowodan jest za nią odpowiedzialny,liczba chorych ciągle rośnie,”
Rodzice szczupli, dziadkowie szczupli, a u 3 letniego brzdąca, wysportowanego, jedzacego wszystko ,. nie tylko słodycze, wystapila cukrzyca.
Tez uważasz , że z nadmiaru białka i węglowodanów.
Naprawde , daj sobie spokoj.
andrzej52
6 listopada o godz. 11:37 30938
nie wiem komu odpowiedziałeś , ale oczywiście ten ktoś bzdury pisze. Ojca miałem bardzo otyłego , mama nie stroniła od słodyczy i w domu zawsze były . Ani ja , ani brat nie mieliśmy i nie mamy żadnych problemów z cukrzyca. Brat juz przekroczył 76 lat , a ja mam niecałe 3 mniej. W dalszym ciągu jem wszystko co mnie smakuje. Brat podobnie. W moim otoczeniu wiele osób jest na dietach przepisanych przez lekarzy
( lub sami sobie zaaplikowali na podstawie swoich pomysłów) i ciągle mają problemy zdrowotne dotyczące trawienia i zbyt wysokiego cukru itp.
@andrzej52
Insulinozależna?
Otyłość jest chorobą, do tego przewlekłą, jest problemem społecznym,
o złożonej etiologii.Jest taką samą chorobą jak cukrzyca ma tę samą przyczynę powstawania.
Jest tak rozpowszechniona otyłość , nadwaga — na Zachodzie, że już nie da jej się zahamować. Jedyny sposób to imigracja młodych ludzi z Syrii, Afryki;
— jest nieunikniona konieczność wymiany zdegenerowanej ludności Niemiec, Francji, Polski na człowieka z Azji i Afryki. Na Wyspach Brytyjskich ten proces już się odbywa; zdegenerowanego Anglika zastępuje Polak, Ukrainiec, Węgier….
Wyprowadzenie człowieka chorego na otyłość, cukrzycę, miażdżycę jest praktycznie niemożliwe, tylko niecały procent ludzkiej populacji jest w stanie zmienić efektywnie sposób odżywiania.
Medycyna akademicka nawet nie próbuje leczyć otyłości, cukrzycy, miażdżycy: przepisywanie insuliny, jedno opakowanie, 5 ampułek a’ 5ml insuliny,bez refundacji kosztuje 130 do 150 złotych ; nie jest leczeniem, to jest tylko podtrzymywanie zdolności życiowych delikwenta z cukrzycą.
Otyłość jest tematem dla fakultetu na uniwersytecie medycznym, jesteśmy na etapie zajmowania się tym problemem przez dziennikarzy w babskich gazetach, na poziomie gazetowym, medialnym.
Trudno się temu dziwić; temat jest nowy, jego apogeum dopiero się zbliża.
maciek
To było do wszystkowiedzącego Waclawa.
mpn
Typ 1. już prawie nie funkcjonuje trzustka. A cukrzyca objawiła sie nagle, konieczna była podróż na sygnale na OIOM w klinice w Katowicach.
Już jest w domu, ma pompę, a młodym życie wywróciło sie do góry nogami. Tylko jak wytłumaczyć takiemu brzdącowi (umysłowo rozwinięty ponad swój wiek), że musi poczekać kilka minut na swój posiłek, jak jest głodny.
Przyczyny prawdopodobnie genetyczne. Może ze strony rodziny zięcia, z naszej strony nikt nie chorował na cukrzycę.
Teraz trzeba przebadać wnuczkę, 5 latek.
Wacław.
nie rób kazań, w mojej rodzinie nikt nie jest otyły, czy nawet z lekka nadwagą.
@andrzej52
Genetyczne? Czyli niekoniecznie typ I, wynikające właściwie z autoagresji (organizm sam rozwala sobie trzustkę). Koreluje z niektórymi formami genów (allelami), ale bez przesady.
Aha, i typ I, i typy genetyczne (MODY) nie mają nic wspólnego z otyłością (to jest typ II).
Wacław1 się obudziłi i ostro jedzie. Taki medyczny Kukiz.
PS. Jak można zmusić dorosłego człowieka żeby mniej jadł albo zrezygnował ze słodyczy?
@Andrzej25
— masz rację, kazania są bez sensu, nawet w kościele.
Amerykanie się budzą. Warto przeczytać to doniesienie:
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&cad=rja&uact=8&ved=0CCgQFjABahUKEwjOoqqG-vzIAhXLXCwKHQmtBI8&url=http%3A%2F%2Fwww.tvp.info%2F20492318%2Fkoniec-z-margaryna-w-usa-wladze-zakazuja-stosowania-utwardzonych-olejow-roslinnych&usg=AFQjCNHLzXVtiJv3404fHuCv6TOWIol9Hg&sig2=Vj-d3n6ehNTpVq1GwrS9pQ
Kiedy to przebudzenie trafi do Europy?
Zamiast słuchać moich kazań poczytajcie sobie zawartość tego linka:
https://kefir2010.wordpress.com/2015/10/28/cholesterol-nie-jest-szkodliwy-nauka-i-farmacja-oklamywaly-nas-przez-lata/
I zadajcie sobie pytanie: jak to jest możliwe, że żyjemy w czasach paranoi
naukowej, na przełomie XX i XXI wieku, w czasie wielkich osiągnięć naukowych, również w medycynie?
Dlaczego żyjemy w kłamstwie, do tego naukowym?
„Organizm człowieka funkcjonuje dobrze przy następujących relacjach: 50% tłuszczy, 40% białek, 10% węglowodanów.”
Z mojego doświadczenia wynika, że organizm funkcjonuje wspaniale, genialnie, cudownie, zupełnie bez możliwości zachorowania/ nawet na
katar/ w „relacjach”: 70 % tłuszczy,20 % białek i 10 % węglowodanów.
Ponieważ jestem stary, nawet 20 % białka,to dla mnie za dużo, w moich „relacjach” wystarczy mi tego białka , tylko 15 %, z wielkim zyskiem dla mojego starego zdrowia. Powiększam spożycie węglowodanów do 15 procent, czasami do 20 -25 procent kosztem tłuszczu.
Czy warto uświadamiać ludziom, że szkodzą sobie stosując się do zaleceń różnych szarlatanów i samozwańczych dietetyków?
W końcu jest nas, ludzi, stanowczo za dużo.
Ciemnota i zabobony mają się dobrze, to może taniej wyjdzie (dla ZUS i NFZ) gdy naród będzie konsumował te wszystkie pestki z moreli i avocado, przegryzał słoniną i popijał moczem, a na deser robił sobie lewatywę z kawy. W stanach zaawansowanych – pielgrzymka do Lourdes, różaniec i modlitwa do najsilniejszej na aktualnym rynku relikwii – kropli krwi JPII.
A statyny i szczepionki niech sobie aplikują lekarze, te sługusy na pasku big farmy 🙄
JackT 6 listopada o godz. 23:
PS. Jak można zmusić dorosłego człowieka żeby mniej jadł albo zrezygnował ze słodyczy?
=======================================
Nie należy do niczego zmuszać, szczególnie dorosłego.
Co należy i można robić?
Dostarczać wiedzę o rzeczy.Rzetelną wiedzę.
Jak byłem młody, dowiedziałem się, że mój cukier we krwi na czczo
był niski, nawet bardzo, ratowałem się szklanką herbaty lub kawy posłodzoną dwoma łyżeczkami cukru. Niestety, nikt mi nie powiedział, na przykład lekarz, który miał w ręku mój wynik poziomu cukru we krwi, co mam robić, aby ten poziom był wyższy.
Dopiero, jak się postarzałem,gdzieś koło sześćdziesiątki, jak groziła mi cukrzyca ,zacząłem szukać wiedzy, jak wyzwolić się z cukrzycy; dowiedziałem się dlaczego cukier jest białą śmiercią, doszła do mnie wiedza, że niski poziom cukru na czczo jest patologią – prawie pół wieku za późno.
Nic się nie zmieniło w temacie, dalej współczesny człowiek żyje w niewiedzy, nieświadomości – jakim wielkim zagrożeniem jest dla niego cukier, węglowodan – szczególnie cukier prosty, z owoców, miodu,
produkowany z buraka cukrowego.
Słyszy tylko: cukier szkodzi, ale nie wie dlaczego? Być może, gdyby
wiedział to mógłby uniknąć nieszczęścia.
Niestety, jesteśmy karmieni wiedzą fałszywą, o cukrze i nie tylko.
W tym fałszywym uświadamianiu przodują ludzie wykształceni,
profesorowie medycyny,lekarze, bardzo często słyszę co mówią w mediach.
Wszystko, aby nie powiedzieć czegokolwiek, co stanowi istotę rzeczy.
Nie ma się czemu dziwić: o tym nie uczy się studentów medycyny, przyszłych lekarzy.
Otrzymujemy, również fałszywą wiedzę, albo wcale, o dietetycznej, żywieniowej stronie naszego życia. Tu jest prawdziwy dramat.
@JackT
Nie można
A co do szkodliwości bądź nie cholesterolu: oczywiście jest on substancją niezbędną dla funkcjonowania każdego zwierzęcia z człowiekiem włącznie, ale pomimo skomplikowanej, wydawałoby się, budowy synteza nie przedstawia trudności, więc niedobory praktycznie nie istnieją. Zazwyczaj natomiast istnieje nadmiar, nie tylko cholesterou, ale i innych lipidów różnej maści, zwykle triacylogliceroli.
„ugotowane wapno odkłada się na tej samej zasadzie u nas w zylach jak i w czajniku, to co mamy w zylach to kamien kotłowy, jedyna rada to surowe wapno tzw raw calcium, pelno tego jest na zachodzie u nas nie widziałem same gotowane syfy i bez d3i k2, pasteryzowany nabial to gotowane wapno jedyna rada surowe mleko od chlopa albo mlekomatu…”
Smugi chemiczne z boreliozą, gluten, fruktoza…
Ale jest nadzieja.
30 kilo mniej w dwa tygodnie, haluks precz bez operacji w 6 dni, oczyszczanie ze złogów i toksyn – ekspresowo i skutecznie.
Naród da sobie radę bez lekarzy.
Daleko odeszliśmy od tematu poruszanego przez gospodarza.
Blog stał się Hyde Parkiem różnych ewangelistów zdrowego odżywiania, szamanów paleodiet, tłuszczofobów i cukro-killers. Ludzie- opamiętajcie się, powróćcie do tematu.
Szanowny Panie Karczmarewicz
Dlacze nie dopuszcza Pan mozliwosci ze rzad PiS zrobi cos pozytywnego w sprawie zdrowia Polakow? Postawa anty reprezentowana przez publicystow Polityki mija sie z realnoscia otaczajacego was swiata.
Slawomirski
tatiana.larina
31 października o godz. 22:51 30868
Szanowan Pani tatiana,larina
Dziekuje za korekte oczywistego bledu autora. Tak to jest gdy ludzie wychowani na bzdurach wypisywanych przez Passenta zaczynaja isc jego sladem.
Slawomirski
„Nasze społeczeństwo starzeje się. Nieuchronnie będzie wzrastał odsetek chorych, doświadczających chorób, wobec których medycyna jest niestety wciąż bezradna.”
——————–
To jest cytat z wystąpienia wstępnego naszego gospodarza dr Stefana.
Stawiam pytanie: – Dlaczego medycyna jest bezradna wobec problemu starzenia się społeczeństwa, i występowania chorób związanych ze starością?
Chcecie odpowiedzi?
Jest bardzo prosta.
Bo medycyna,nauka z filozofią akademicką na czele – przestała myśleć,
tkwi w oparach złudzeń, absurdu, w objęciach fałszywej wiedzy.
Nie tylko medycyny to dotyczy.
A co medycyna robi? Kombinuje, jakby tu dotrwać do pierwszego, bez myślenia, w uścisku z bezmyślnością.
I mamy, to, na co zasługuje człowiek, który przestał myśleć: NIESZCZĘŚCIE.
W temacie demograficznym Europę „leczy” najazd ludności azjatyckiej i afrykańskiej, człowiek o wysokiej wartości biologicznej/ widać to w telewizji, jaki to prężny, zdrowy narybek/ , który w sposób naturalny zastąpi chorego z dobrobytu Niemca i Francuza,człowieka o niskiej wartości biologicznej, chorego na otyłość, cukrzycę, demencję,Alzheimera….
Do Polaka też się ten Azjata dobierze, tylko w następnej kolejności.
„Nieuchronnie będzie wzrastał odsetek chorych…” – panie Stefanie czy
musi być starość utożsamiana z chorobą. Przepraszam, ale jest to absurdalne założenie, nieprawdziwe, to wmawia człowiekowi Zachodu
filozofia globalizmu, której celem jest stan – którym – motywuje się
interes finansowy wynikający z chorowania człowieka starego.
Ten paradygmat jest świeżej daty, nie dotyczy wszystkich ludzi na globie ziemskim, istnieją, żyją narody, które wymierają w całkiem dobrym stanie zdrowia, bez cierpień, bez chorób przewlekłych — trzeba się tylko dobrze rozejrzeć po bożym świecie. To „zdrowe” wymieranie dotyczy także narodów, społeczności o wysokiej średniej długości życia, powyżej 80 lat.
O środowisku, naturze, jego prawach trzeba pamiętać.
O tym prawdziwym środowisku w którym żyje człowiek, pojęciu zapomnianym, sprowadzonym do problemu zapylenia powietrza wynikającego ze spalania węgla, globalnego ocieplenia.
Rozejrzałem się po bożym świecie, i trafił mi się ten link:
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=7&cad=rja&uact=8&sqi=2&ved=0CEMQFjAGahUKEwizpZLGqYDJAhVFWBQKHQjqCqU&url=http%3A%2F%2Ftajemnice.estrefa.net%2FDlugowiecznosc-Japonczykow—zagadka-rozwiazana&usg=AFQjCNGcLC_PkQTVVzBVCUN90Meap5S0fQ&sig2=SL_zzEU0yYgZExW6P8NDuw
Który, prawie wszystko wyjaśnia w temacie zadanym nam przez pana Stefana.
Dieta Japończyka jest taka, przypadkiem to się zdarzyło, przy której
występowanie miażdżycy, otyłości i wielu innych chorób cywilizacyjnych jest niemożliwe, to z biochemii wynika.
Podobno Japończyk amerykanizuję się w żywieniu. Wiadomo, czym to może grozić, w przyszłości.
Czy to tak trudno zrozumieć, że przeciętny obywatel nie chce BYĆ LECZONYM lecz chce być skutecznie, bez powiklań WYLECZONY a nalepiej by NIE ZACHOROWAĆ lub choćby ryzyko tego zdecydowanie obniżyć.
Tego od służby zdrowia oczekujemy !
A co – nie wolno ?
@Wacław1
Wybacz, ale zupełnie nie rozumiesz. Źle określasz relację pomiędzy medycyną a starzeniem i chorobami przewlekłymi.
Medycyna nie jest bezradna wobec starzenia i chorób przewlekłych. Medycyna je wywołuje. Starzenie i choroby wynikają z tego, że ludzie, którzy kiedyś by umarli, dzisiaj żyją. Z biegiem rozwoju medycyny ludzie będą coraz starsi i coraz bardziej schorowani. Do tego dążymy. I nie ma co się na to obrażać.
mpn – chodzi o to, by wszystkie działy medycyny poszły drogą stomatologii.
Nauczyliśmy się, że dbając o higienę jamy ustnej zachowujemy w zdrowiu i komplecie swoje uzębienie – nie potrzeba wiercenia, wyrywania, stosowaniu wszelakiego rodzaju protez – inne działy tego nie potrafią czy nie chcą ?
Jeśli miarą jakości służby zdrowia a właściwie miarą efektywności i skuteczności polityki zdrowotnej jest przeciętna długość życia obywateli danego państwa to winniśmy wzorować się na Kubie a nie USA, gdyż Kubanczycy prxzy wielokrotnie niższych nakładach na s łużbę zdrowia osiągają bardzo zbliżoną przeciętną długość życia.
mpn 11:33
Czy można wiedzieć z jakiego kabaretu nadajesz?
„istnieją, żyją narody, które wymierają w całkiem dobrym stanie zdrowia”
Wymieranie oznacza więcej zgonów niż narodzin.
To po pierwsze.
Po drugie:
Co to znaczy, że wymierają w dobrym stanie zdrowia?
Postanawiają w pewnym momencie: dość. I umierają? Popełniają samobójstwo czy zasypiają i już się nie budzą?
Albo łamią sobie coś, idą do szpitala, tam dochodzi zapalenie płuc…
Czy może umierają „ze starości” czyli przestają jeść, pić, mówić, drzemią coraz dłużej…
Dziękuję za zwrócenie uwagi, użyłem słowa „wymieranie”,
w dobrym, w moim mniemaniu znaczeniu, chodziło mi
umieranie określonej kategorii ludzi, ludzi starych, którzy umierają
w sposób naturalny, niegwałtowny, niespodziewany,nawet nie po
przebytej chorobie, czy w trakcie choroby.
Przychodzi taki moment w naszym życiu, że tracimy siły witalne,
i umieramy albo „wymieramy” w ten określony sposób, w pełnej
świadomości mózgowej, we względnie dobrym stanie zdrowia, należnym
w określonym wieku, na kilka dni przed śmiercią.
1300 gramów – kilka m-cy temu kolega pochował dziadka. Dziadek nie prowadził ascetycznego trybu życia a i nie chorowal specjalnie. Po prostu zasnął wieczorem i nie obudził się rano. Wcześniej skończył 100 lat.
Moja babcia dożyła 91 lat, nie chorowała specjalnie, aktywna i samodzielna była niemalże do ostatnich dni. W ciągu 5 dni zgasła i odeszła.
Z drugiej strony kolega – młodszy ode mnie. Nie palił, nie nadużywał alkoholu, biegał maratony ale nieregularnie i nie racjonalnie się odżywiał – żył tylko 50 lat. Rak żołądka.
Takie przypadki, jak dziadka kolegi i mojej babci zapewne miał na myśli Wacław1 pisząc o „zdrowym umieraniu”.
W tej sprawie to się z nim zgadzam.
@Wacław1
Najwyraźniej zbyt skomplikowanego jak na twoje zdolności poznawcze.
@kaesjot
Tylko jakośc tego życia jest trochę inna.
MPN ma rację, gnębią nas choroby starcze. Choroby których byśmy uniknęli, umierając młodo. Jesteśmy ofiarami sukcesu medycyny. Chcesz być zdrowy, umrzyj młodo.
@kesjot.
Przestań z tą Kubą, nakłady na służbę zdrowia są relatywne do budżetu i zarobków.
@Wacław.
Dziadek umarł we śnie, pewnie nie zdiagnozowana choroba serca.
Starość nie jest powodem śmierci, coś musiało rypnąć.
Czasy mamy takie, że czasami wydaje mi się, że żyję w kabarecie, obłąkańczym cyrku, gdzie już niczego się nie szanuje, nie dostrzega tego,
że śmierć człowieka może być zgodna z naturą.
Obyczaj się zmienia, dla mnie starego robi się dziki, jakby ludziom brakowało rozumu.
Czasami , jak czytam własne teksty, to mam wrażenie, że występuje w kabarecie. Kabaretem jest dla mnie debata polityczna w telewizji
— w większości przypadków — na przykład ta ostatnia ,dotycząca tego,
kto ma pojechać na Maltę, na cyrk unijny; tylu pozornie układnych ludzi zajmuje się zwykłą paplaniną, przez długie godziny.
Kabaretem jest dla mnie debata o naszym chorowaniu, bo debaty o tym jak być zdrowym nie ma. Dyskutuje się, i owszem, ale o tym jakby tu wyszarpać jak najwięcej pieniędzy z budżetu państwa, z naszych kieszeni, na wydatki związane z naszym chorowaniem. Nasze zdrowie w tym „kabarecie” jest niepotrzebną faneberią.
http://i.imgur.com/Mp2pi9B.jpg?1%22%20title=%22source:%20imgur.com
JackT – właśnie przykład Kuby świadczy o tym, że nie wyłącznie wysokość nakładów na służbę zdrowia decyduje o długości życia. Ale jeśli Cię Kuba irytuje to można znaleźć wiele innych przykładów dowodzących, ze bez wysokich nakładów na służbę zdrowia można żyć długo w dobrej kondycji – choćby ludy kaukaskie, andyjskie, Hunzowie.
W USA ok. 225 000 zgonów rocznie spowodowanych jest działaniem lekarza lub skutków ubocznych stosowanych terapii. Daje to trzecie ( po nowotworach i chorobach układu krążenia ) miejsce spośród głównych przyczyn zgonów.
Nie jestem wrogiem służby zdrowia, lecz uważam, że w całej tej polityce zdrowotnej źle rozłożone są akcenty – skupia się na skutkach a lekceważy przyczyny.
Pisałem o tym wielokrotnie, więc nie będę się powtarzał.
JackT 9 listopada o godz. 0:30 30986
„MPN ma rację, gnębią nas choroby starcze. Choroby których byśmy uniknęli, umierając młodo. Jesteśmy ofiarami sukcesu medycyny. Chcesz być zdrowy, umrzyj młodo.”
—————————————-
Te słowa wprawiły mnie w osłupienie, nawet, jeżeli są napisane przez młodego człowieka. Po prostu ręce opadają z mojej starczej bezradności,
w jakim stanie świadomości ludzie młodzi żyją.
Widać z tego, że już się utrwaliła w umysłach współczesnego człowieka: doktryna, że mamy na starość chorować, bo mamy znakomitą medycynę,
z jej działem nazywanym geriatrią , która zadba o nas, i nie musimy zaprzątać sobie głowy problemem utrzymania naszego biologicznego ustroju w zdrowiu, w sprawności.
Młody człowieku!
Najdoskonalsza nauka medyczna nie ustrzeże Ciebie przed zgonem ;
na zawał serca, udarem, wylewem krwi do mózgu, nowotworem , miażdżycą, cukrzycą, tętniakiem w dowolnym miejscu, nadwagą lub otyłością, Alzhaeimerem, demencją …….
ze zgrozą Ciebie informuję, że o wyeliminowanie tego zagrożenia zdrowotnego MUSISZ zadbać sam, nikt za ciebie tego nie zrobi, nawet najwspanialsza medycyna, własna żona, lub mąż, teściowa….
O nasze zdrowie powinna dbać nasza elita, zgromadzona w parlamencie,
w rządzie, w uniwersytetach, …..Dajmy sobie z tym spokój, nie spełnia tego zadania,
bo jest słaba intelektualnie, ma patologiczną czynność umysłu, w głowie
ma sieczkę.
PS Sieczką nazywamy pociętą słomę, żeby była łatwiejsza do konsumpcji
przez zwierzęta hodowane przez człowieka.
Medycyna jest nie tylko potrzebna, nawet konieczna, żeby nas ratować przed skutkami grzechów jakie popełniamy przeciwko samym sobie, z nieświadomości. Robi to medycyna, z coraz większą skutecznością.
Należy sobie zadać pytanie: młody człowieku ??!! – czy jest w stanie zaradzić takiej fali bezmyślności w myśleniu o naszym zdrowiu?
Nie ma co narzekać, prawda jest taka że po 50 zachorowalność wzrasta (często logarytmicznie) i trzeba się z tym pogodzić. Do 50 nic nam nie zaszkodzi, po 50 – wszystko.
Nowoczesna medycyna – tak jak dobry mechanik, samochód – może trzymać nas na chodzie, ale tylko do czasu.
@Wacław
” utrwaliła w umysłach współczesnego człowieka: doktryna, że mamy na starość chorować, bo mamy znakomitą medycynę, z jej działem nazywanym geriatrią.”
Nic bardziej błędnego. Dzięki medycynie, szczepieniom itp mamy wysyp staruszków i zapotrzebowanie na geriatrie.
PS. @Wacław, @kaesjot.
Wkurza mnie Wasze biadolenie na wszystko, weźcie sobie coś na wstrzymanie. Komentujcie wpisy Gospodarza a nie upuszczajcie swojej żółci.
Wacław1 – powiedziałbym raczej, że nie tyle ratować przed skutkami grzechów. lecz uczyć głównie, jak nie grzeszyć !
Ale czy firma zajmująca się łataniem dziur w jezdniach jest zainteresowana łatać je tak, by nie trzeba tego po każdej zimie poprawiać ?
Tylko wtedy , gdy będzie miała płacone nie za każdą załataną dziurę lecz od utrzymania kilometra drogi w pełnej sprawności – z tego musi sama pokryć koszt łatania dziur.
Tak więc służba zdrowia winna być wynagradzana ( sowicie ! ) od ilości pacjentów, którymi się opiekuje a chorych leczyć na swój koszt.
JackT – a jest z czym się cieszyć ???
Czy to, iż uważamy, że medycyna skupia się na skutkach a lekceważy przyczyny, że taniej i korzystniej dla pacjenta jest zapobiegać niż leczyć, że w dzisiejszej medycynie biznes bierze górę nad dobrem pacjenta jest biadoleniem ?
Jeśli tak, to nie widzę punktów stycznych dla porozumienia – niech każdy idzie swoja drogą.
@kaesjot
Jeśli znajdziesz sposób, w jaki służba zdrowia (która ma zapobiegać, nie leczyć) skutecznie może zmobilizować społeczeństwo do zdrowszego trybu życia (więcej ruchu, mniej cukru, tłuszczu i soli, rezygnacja z palenia tytoniu i picia wódki, mycie zębów i regularne kontrole u dentysty, niespalanie śmieci i węgla niskiej jakości w domowych piecach itd.) to go opatentuj.
„medycyna skupia się na skutkach a lekceważy przyczyny”???
To może wprowadźmy policję medyczną, która będzie chodziła po domach i sprawdzała, czy ludzie przestrzegają szczegółowych przepisów zdrowotnych, a jak nie, to…
No, właśnie, co?
A tym, co zapadają na różne schorzenia uwarunkowane genetycznie, zabroni się rozmnażać. Zapobieganie wszak lepsze jest niż leczenie.
Jak tylko poznamy etiologię wszelkich schorzeń, to wielki komputer będzie decydował, kto z kim da najzdrowszą kombinację, a kogo w ogóle najlepiej do klasztoru.
Służba zdrowia lecząca pacjentów na własny koszt?
A jak wyegzekwujesz skuteczność takiej metody?
JackT
9 listopada o godz. 8:58 30995
Znam takie powiedzenie.
po pięćdziesiątce jak rano się budzisz i nic Ciebie nie boli, znaczy że nie żyjesz.
1300 gramów – nie sprowadzaj moich czy Wacława propozycji do absurdu.
Tak samo jak zachęcamy ludzi w reklamach do picia Sprite czy Coca Coli możemy ich do tego zniechęcać, zamiast sloganu ” baton Lion sprawia. iż wstępuje w ciebie lew !!! ” głosić, iż ” baton Lion sprawia, iż wstępuje w ciebie rak lub/i cukrzyca !!!”
Można zakazać wyrzucania śmieci w lesie, można też zakazać wrzucania ” śmieci” do jedzenia.
Najdrobniejszy sukces w tej dziedzinie dodaje motywacji do dalszych działań.
Ja, gdy przez 16 godzin wytrzymałem bez papierosa uznałem to za taki sukces, że trwam w tym już 19-ty rok.
andrzej52 – w wersji, którą ja znam dotyczy to mężczyzn po 40-ce.
@kaesjot
Trudno sprowadzać do absurdu propozycje będące a priori absurdalnymi.
Kto ma płacić za antyreklamę jakiegoś produktu? I na jakiej podstawie prawnej możesz twierdzić, że jakiś baton powoduje cukrzycę czy raka?
Udowodnisz bezpośredni związek skutku z przyczyną?
Można zabronić reklamy będącej jawnym oszustwem czy obiecującej konkretne skutki zdrowotne, można zabronić reklamy alkoholu i papierosów i to już raczej wszystko.
Można też wymagać ujawniania na etykietce wszystkich składników produktu i ich ilości, ale nie da się zmusić klientów do czytania tych etykietek i wybierania produktów „zdrowszych”.
JackT 9 listopada o godz. 9:06 30996
PS. @Wacław, @kaesjot.
Wkurza mnie Wasze biadolenie na wszystko, weźcie sobie coś na wstrzymanie. Komentujcie wpisy Gospodarza a nie upuszczajcie swojej żółci.
=================================
A mnie nawet nie wkurza co ciebie wkurza, czyli nasze biadolenie,
krytycyzm, wątpienie…a to oznacza , że myślimy, szukamy prawdy,
co jest powinnością człowieka rozumnego, czyli pesymizm.
Mnie, to nawet gospodarz, za to moje wku….wysyła na urlop, taki jest miłosierny.
Mnie wkurza dla przykładu to, jak nie potrafię znaleźć argumentu, żeby się nie zgodzić ze wstępniakiem gospodarza, bo to oznacza , że nie znam się na istocie rzeczy, która właśnie jest na wokandzie.
1300 gramów
====================
„I na jakiej podstawie prawnej możesz twierdzić, że jakiś baton powoduje cukrzycę czy raka?
Udowodnisz bezpośredni związek skutku z przyczyną?”
======================================
Prawem tego nie udowodnisz, w żaden sposób?
Od tego jest nauka, biochemiczna, która wie, kiedy, w jakich warunkach
baton , czyli wafelek oblany czekoladą jest, powiedzmy dla dziecka szkodliwy, może powodować cukrzycę, raka…a w jakich takiej szkody
nie będzie. Podobnie jest z drożdżówką.
I tu jest absurd, jaki popełniają decydenci, bo nie wiedzą co czynią,
podejmując decyzje zakazujące o spożywaniu produktów zawierających cukier/węglowodan/ — brakuje im wiedzy.
@kaesjot
Jest w Polsce zakaz wyrzucania śmieci do lasu, jest zakaz ich spalania w domowych piecach i w ogniskach. I co?
Szkoły podsuwają rodzicom na przykład informacje o substancjach obcych w jedzeniu i o tym, że
„Znając specyfikę tych związków i ich przeznaczenie możemy minimalizować ich niekorzystny wpływ na zdrowie dziecka poprzez wybór odpowiednich świeżych produktów spożywczych pozbawionych dodatków.”
I co? I psińco.
Jechałem niedawno pociągiem na trasie Wałbrzych – Kudowa Zdrój, do którego na pierwszej stacji wsiadło 120 harcerzy i zuchów (przedział wiekowy 6-13 lat) z zamiarem jazdy do stacji ostatniej. Każdy dzieciak miał wielki plecak ze śpiworem, a w plecaku…
W ścisku i tłoku miałem możliwość bezpośredniej obserwacji, co zapobiegliwe mamusie zapakowały dzieciom na 2-godzinną podróż.
Ledwie pociąg ruszył, zaczęło się wyciąganie zapasów:
Chipsy, ciasteczka, słodycze, butle z kolorowymi napojami. Te bezbarwne też były słodzone. Żaden nie wyciągnął jabłka, marchewki, gruszki czy banana.
Dzieciaki nabuzowane cukrem robiły sobie selfie i wysyłały nawzajem, a każdy dzieciak ze smartfonem. Hałas był jak w ptaszarni pełnej papug, parę dzieciaków zwymiotowało…
W sumie podróż pełna wrażeń.
1300 gramów – sam przyznajesz, że jest ogromny ugór do zagospodarowania.
Godzić się na to, że jedni bezkarnie nas trują i czerpią jeszcze z tego zyski ?
Moja żona przed wycieczką zapowiada rodzicom, ze żadnych batoników, czipsów, coli itp.. Przed wejściem do do autokaru sprawdza zawartość chlebaków i „zabronione” produkty każe rodzicom zabrać i nikt nie protestuje. Nawet jeśli ktoś próbuje to riposta jest krótka – ” czy mam zgłosić do Sądu Rodzinnego, że Państwo nie opiekujecie się należycie własnym dzieckiem ? ”
Można – trzeba tylko chcieć !
Najgłupsze co można zrobić ( i zrobiono !!! ) to wydać ministerialne rozporządzenie.
Ten blog to klub frustratów i autorów rewelacyjnych ideii (policyjne nadzorowanie tego co Polacy jedzą). Może Źiobro na to pójdzie. Ja sobie odpuszczam, na razie.
JackT – płakać po Tobie nie będę i szkody wielkiej też nie uczynisz bo poza krytykowaniem innych sam nic , nawet kontrowersyjnego nie wniosłeś.
„Ostatecznie ogłaszamy, że zażywanie witamin i mikroelementów w tabletkach to strata pieniędzy, ponieważ nie daje żadnych korzyści zdrowotnych: nie chroni przed chorobami, a może być nawet szkodliwe – piszą autorzy raportu w piśmie „Annals of Internal Medicine”…” Więcej – http://wiadomosci.onet.pl/nauka/raport-amerykanscy-eksperci-oglosili-koniec-witamin-w-tabletkach/qzg6y .
———————————————————————–
To nie tylko witamin i suplementów dotyczy.
Szczepienia, dla przykładu, są również wielką ściemą.
To doniesienie powinien przeczytać, każdy, któremu jest zdrowie miłe,
głęboko się zastanowić, szczególnie wtedy jak jest w wieku średnim.
Nie wszystko w tym doniesieniu jest prawdą, a co nie jest, to każdy myślący,
czytający ten tekst, sam powinien zbadać, odkryć : gdzie jest błąd.
Prawdą jest tylko ogólne stwierdzenie, że zachodnie żywienie wpływa na wzrost zachorowań na choroby mózgowe.
http://www.vege.com.pl/zdrowie-2/czestotliwosc-choroby-alzheimera-drastycznie-wzrasta-czy-ma-to-zwiazek-z-dieta.html
„Ochronę zdrowia po wyborach” będą nam organizować „bogowie w bieli”,
którzy nie znają materii, którą będą się zajmować. Tacy murarze, którzy nie
wiedzą do czego służy cement, albo o tym, jak będą niewłaściwe proporcje między cementem, piaskiem, żwirem to mur się rozsypie. Nasi „bogowie w bieli” potrafią tylko odróżnić mur cały od tego rozsypującego się, potrafią
posprzątać, wymienić mur zużyty na w miarę sprawny.
Myślenie o tym, co należy zrobić, żeby mur się nie rozsypał, w trakcie długoletniego użytkowania, jest naszym „bogom” obce.
Od głowy, naszego mózgu wszystko się zaczyna, pomimo tego, że
jesteśmy homo sapiens, wszyscy nie tylko ci w „bieli” – nie wiemy, co
trzeba „dosypywać” do naszego mózgu, żeby się nie „rozsypywał”,
przestawał nam służyć do późnej starości.
Jedni mówią ,że dużo warzyw i owoców i trzeba się ruszać, następni, że kartofel i karkówka, posłodzony kompot, może nas uratować od nieszczęścia, jeszcze inni mówią:
kawasy tłuszczowe o długich łańcuchach z przyczepionym fosforem,
albo aminokwasy z białek — komu ma uwierzyć prosty człowiek, człowiek
„w bieli” także. Są tacy którzy zalecają ćwiczenia:spacery, rozwiązywanie krzyżówek, czytanie, pisanie…..
Osobiście preferuję pisanie, co widać i czuć, żeby do reszty nie zwariować.
Na dietę też uważam, tylko nie wiem, czy na właściwą trafiłem, spaceruję, żeby pisać muszę czytać…słuchać radia, oglądać telewizję…
Gdyby tak można było wprowadzić limit znaków wpisywanych na blogu.
Pomarzyć.
Pierwsze stadium choroby Alzheimera:
Pacjent powtarza te same frazy i wielokrotnie te same opowieści 🙁
1300 gramów
10 listopada o godz. 19:02 31020
Przypomniałeś mi moja babkę, ale była dużo starsza od naszego współlokatora.
Zajrzałem na blog – i co? Te same marudy dają upust swojej andropausie, nic na temat. Gospodarzu, ratuj!
@JackT
Istnieją specjaliści negujący istnienie andropauzy
„tego, co w głowie, tego nikt nie ukradnie!”
Ledwie uruchomiłem komputer, i ten cytat wpadł mi w oko.
Ten cytat, niby mądry, słuszny, a jednak nieprawdziwy.
My ludzie mamy na swoim utrzymaniu „Zwodziciela”, którego,
jak nie trzymamy na uwięzi, pod kontrolą – to potrafi nam, tę naszą zwartość w głowie podkradać.
Zwodziciel ma na swoim utrzymaniu określone narzędzia, które niszczą nasz mózg; są nimi niektóre składniki wchodzące w skład pokarmów,
którymi zasilamy nasz biologiczny ustrój, a w pierwszej kolejności
poza kolejnością — mózg – jak sposób tego zasilania lekceważymy.
Tym zwodzeniem zajmuje się nasza świadomość, czyli nieświadomość.
Temat jest wielki.
………….
Pojawia się choroby, liczne, które opisują jak tracimy zawartość naszego osobistego komputera, jak ubywa nam komórek mózgowych.
Jesteśmy przekorni, nie chcemy znać przyczyny; dlaczego nam „ubywa”,
tego najważniejszego przywileju, pojawia się Alzheimer; nowy wynalazek medycyny…..
Medycyna akademicka nie chce znać przyczyn chorób mózgowych,
przyznaje się do tego, otwartym tekstem twierdzi, że nie posiada leków
na tę okoliczność, pomimo tego, że dowodów na to w jakich okolicznościach „tracimy” mózg jest bez liku.
Żeby się nie rozwodzić przytoczę tylko jeden czynnik: alkohol, spożywany
w nadmiarze degraduje nam mózg, białko w w mózgu. Alkoholik umiera pierwszy , około 60 lat życia, praktycznie wszystkie składniki jego ustroju ulegają degradacji, nawet na Alzheimera nie zdąży zachorować.Następni w kolejce do umierania są otyli… Jeszcze przed alkoholikami umierają ci, którzy nie potrafią zadbać o własne serce, o mięsień sercowy, leku na tę przypadłość farmakologia nie posiada, nie znana jest przyczyna…
Doktorze będzie lepiej ? Nie mam zielonego pojęcia w co brnie ten kraj ? Do lekarza okulisty żeby czekać ponad rok ? Idę więc prywatnie i płacę, na zabieg u ortopedy czekam już 3 lata, smutna rzeczywistość.