Hakologia stosowana – klucz do panowania nad systemem opieki zdrowotnej
Sprawa konfliktu interesów Pana Profesora Mariana Zembali pokazała z całą dosadnością, jak żałosny poziom w kwestiach elementarnej przyzwoitości prezentują zarówno politycy partii rządzących, jak i opozycyjnych.
Żona komisarza Ryby miała na imię Pomyłka, zaś system opieki zdrowotnej w Polsce ma na imię Konflikt Interesów, a na drugie – Nepotyzm. Wiedzą o tym wszyscy jakkolwiek zorientowani w temacie, nie wierzę zatem, by od dawna nie wiedzieli wszyscy możliwi politycy i zależne od nich służby.
Pan Profesor Zembala był współzałożycielem Polskiej Grupy Medycznej (czyli sieci prywatnych szpitali kardiologicznych), a przy tym kierownikiem referencyjnego ośrodka kardiologii i kardiochirurgii w publicznej służbie zdrowia.
Nie znam polskiego prawa w tej kwestii, ale być może – jeżeli wierzyć opinii Pani Redaktor Renaty Kim w audycji TOK FM – zezwala ono na tego rodzaju praktyki. Jeżeli tak w istocie jest, to oczywiście lepiej dla Pana Profesora Zembali, ale o wiele gorzej dla Państwa Polskiego. Skoro bowiem przez ponad ćwierćwiecze nie wprowadzono regulacji skutecznie zapobiegających sytuacjom uważanym w państwach prawa za niedopuszczalne, to prosta logika nakazuje podejrzewać, że nikt nie chciał takich rozwiązań wprowadzać.
Bierność polityków oraz mediów, tak gorliwych wobec znacznie błahszych problemów, musi zdumiewać i niepokoić. Zwłaszcza że konflikt interesów wśród prominentnych przedstawicieli świata medycznego nie jest zjawiskiem odosobnionym. Tylko bowiem kierownik kliniki, oddziału, szpitala lub jednostki akademickiej ma szansę zaistnieć jako osoba zarządzająca lub współzarządzająca prywatną placówką lecznicza odpowiedniej wielkości. Żeby otrzymać taką propozycję w prywatnym biznesie medycznym, trzeba mieć ustaloną, mocną pozycję zawodową. Na szczęście w wielu przypadkach sami zainteresowani dokonują wyboru – zdarzały się spektakularne odejścia z medycyny akademickiej do ośrodków prywatnych. Niestety, nie wszyscy potrafią zdobyć się na podjęcie takich decyzji.
Drugi olbrzymi problem na szczytach medycznej hierarchii to nepotyzm. Pozwolę sobie na naganne dla niektórych z Państwa stwierdzenie: może być akceptowalna sytuacja zatrudnienia członka rodziny kierownika oddziału lub przychodni, jeżeli zatrudnienie to nie odbyło się kosztem eliminowania innych kandydatów. Myślę przede wszystkim o małych publicznych jednostkach w mniejszych miejscowościach, którym niekiedy naprawdę trudno znaleźć lekarzy chętnych do podjęcia tam pracy – mimo ogłaszanych konkursów.
Istnieje oczywiście drugi warunek konieczny: członek rodziny kierownika jednostki medycznej nie może być widocznie faworyzowany, a jego ścieżka rozwoju zawodowego musi wynikać z zawodowych umiejętności, doświadczenia oraz rzetelności. Znam oddziały, w których taka sytuacja istnieje, a członek rodziny kierownika oddziału „dostaje w kość” na równi ze swoimi zawodowymi równolatkami.
Niestety, istnieją bardzo prestiżowe miejsca w polskiej medycynie, gdzie promowanie – pod każdym względem – rodzin osób zajmujących tam kierownicze stanowiska jest ewidentne. Mam na myśli oczywiście wyłącznie placówki publiczne, bo polityka personalna prywatnych jest kwestią suwerennej decyzji ich władz.
Zanim zechcecie Państwo dać wyraz swojemu – nie przeczę, że nie bezpodstawnemu – oburzeniu wobec opisanych sytuacji, pozwólcie, proszę, dać się namówić na chwilę rozważań.
Problemy, o których wspomniałem, znane są powszechnie i od dawna. Dlaczego zatem żadna – podkreślam: żadna – z rządzących dotychczas partii nie zrobiła nic, żeby im zaradzić? Dlaczego nie podjęła odpowiednich działań legislacyjnych? Przecież wiadomo, że odpowiednio skonstruowane prawo zmienia zachowania, przynajmniej w skali społecznej. Czy nie zastanawia Państwa, że IV RP, pod sztandarami prawa i… no wiadomo jakimi, nie podjęła żadnych prób działań systemowych? Że nie próbowała ich ani PO, ani wcześniej partie postsolidarnościowe, czy będąca jeszcze niegdyś przy życiu lewica?
To nie koniec pytań. Dlaczego kwestię konfliktu interesów Profesora Zembali wyciągnięto teraz, podczas gdy wiedza o jego relacjach zawodowych z pewnością była dostępna już dużo wcześniej? Proszę dobrze mnie zrozumieć: nie bronię Pana Profesora Zembali, tak samo jak wcześniej atakowanych: Pana Profesora Szaflika i Pana Profesora Skarżyńskiego. Nie mnie rozstrzygać kwestie merytoryczne w tych sprawach, bo nie mam ani danych, ani odpowiednich kompetencji.
Pozwalam sobie natomiast postawić tezę, że „haki” na prominentnych przedstawicieli świata medycznego służą nie naprawie polskiej medycyny, ale doraźnym rozgrywkom politycznym. W przeciwnym razie już dawno wprowadzono by odpowiednie rozwiązania systemowe i wyegzekwowano ich przestrzeganie.
Być może tym, co motywuje kolejne partie rządzące do ulegania dyskretnemu urokowi „haków”, jest absolutny brak pomysłu na konstruktywną ewolucję systemu opieki zdrowotnej. Jeżeli zaś ktoś ma nawet taki pomysł, to nie wystarczy mu odwagi na publiczne ogłoszenie, że niektóre rozwiązania nowego systemu mogą być niewątpliwie bolesne.
Trwa zatem tradycja podejmowania doraźnych, niespójnych wzajemnie akcji, których nieuchronnym następstwem bywają bunty pacjentów, „białego” personelu albo jednych i drugich. W takich sytuacjach, zwłaszcza jeżeli kapitał polityczny partii rządzącej mógłby ucierpieć, stosuje się starą taktykę: pacjentów szczuje się na lekarzy i pielęgniarki, a lekarzom – zwłaszcza prominentnym – wyciąga się trupy z szafy.
Rozczulające z perspektywy czasu wydają się wypowiedzi posła Dorna – zarówno insynuacje typu: „Pokaż lekarzu, co masz w garażu”, jak i straszenie kamaszami. Uroczo żałosne. Władza bardzo się rozwinęła, coraz sprawniej wyciąga trupy z szafy – tym bardziej, że wie o nich od dawna. Gdyby zabrakło „haków”, musiałaby mieć pomysły, a nie ma ich i nie chce mieć, bo dobre są ryzykowne politycznie, a nieryzykowne są do bani.
Reasumując: część chaosu i patologii w systemie opieki zdrowotnej wydaje się zjawiskiem świadomie przez polityków kontrolowanym, maskującym potrzebę konstruktywnych zmian. Jeżeli żadna z obecnych w Sejmie partii nie zechce uczciwie zmierzyć się z problemem (choćby w tezach programowych), zamiast grać w „haki”, to uczyni niebywały prezent Pawłowi Kukizowi, który przyciąga zwolenników tezą, że Państwo Polskie nie działa.
Komentarze
Przedewszystkim w polityce zdrowotnej musi być zgodność interesów pacjentów i lekarzy.
Naturalnym jest , iż każdy chce być zdrowy czyli nie chorować.
Stąd cel podstawowy polityki zdrowotnej – sprawić, by ludzie nie chorowali. Położyć nacisk na zbadanie przyczyn i żródeł chorób ( bo chyba w rzucone „uroki” nikt nie wierzy ) i eliminacja lub znaczące ograniczenie ich szkodliwych oddziaływań.
Jeśli już się zdarzy choroba to szybko, skutecznie i możliwie niskim kosztem z niej wyleczyć, bez szkodliwych skutków ubocznych.
Stąd wniosek, że lekarz nie powinien być wynagradzany za to, że leczy lecz za to, iż jego podopieczni nie chorują.
Choroba podopiecznego to spapranie roboty przez lekarza a za spapraną robotę się nie płaci a partacz musi bezpłatnie naprawić lub zapłacić innemy fachowcowi, który to zrobi dobrze.
Nieprawidłowości w polskiej Służbie Zdrowia, Prokuraturze, Sądownictwie i wielu innych rządowych instytucjiach są znane wszystkim Polakom. Politycy wykorzystują je jako podręczny arsenał w czasie kampanii wyborczej i nie chcą się go pozbyć. Popularność Kukiza stąd właśnie czerpie swoje soki. Bez dogłębnego przeorania tego bagna niewiele się zmieni, a nic tak raźnie nie ciągnie pługa jak koń czujący bat nad zadem.
No, dobra, dobra, ale to ten, który powołuje ministra na państwowe stanowisko (a więc Premier), i ten, który podpisuje powołanie (a więc Prezydent), powinni czuwać, aby wszystko było zgodne z Prawem I Przyzwoitością. Opozycja zaś ma prawo wykorzystywać nieprzyzwoite postępowanie władzy… Po coś jest urząd Prezydenta, który składa ostateczny podpis, prawda… Chyba to oczywiste.
@ ksejot
Twoja opinia ”Choroba podopiecznego to spapranie roboty przez lekarza a za spapraną robotę się nie płaci a partacz musi bezpłatnie naprawić lub zapłacić innemu fachowcowi, który to zrobi dobrze”, to pomylenie lekarza z mechanikiem samochodowym. Sam się lecz wedle swej receptury – najlepiej u takiego co daje gwarancje dożywotnią.
Obłuda podwójne myślenie jakoś sobie nie przypominam, żeby pan tak gorąco bronił Chazana albo Piechę no ja rozumiem jak ktoś jest z PO to według pana on jest świety i wszystkie zarzuty jego nie dotyczą. Jak pan wyjaśni, że w praktyce za każdym ministrem PO ciągną się jakieś brudne machlojki dziwne nieprawdaż. Czyżby dlatego, że w tej partii w przeciwieństwie do PIS obowiązuje zasada kradnijcie partia was obroni
Hm, jakkolwiek daleki jestem od popierania obecnego rządu i jego polityki zdrowotnej to akurat za czasów B. Arłukowicza lepiej lub gorzej próbowano rozwiązać te problemy, choćby zmianą przepisów o konsultantach – oficjalnych ekspertach w medycynie, jak również angażując się w problemy związane z Instytutem Patologii Słuchu. Powiązania w ochronie zdrowia są trudne do udowodnienia bo z reguły nieformalne, poza tym dotyczą często ludzi z rzeczywistymi duzymi dokonaniami
TGK – to co proponuję to jest moja odpowiedź dla tych, co proponują prywatyzację i komercjalizację służby zdrowia.
Mechanik to też nic innego jak „lekarz” dla mojego samochodu. Płacę mu za utrzymanie go w sprawności to dlaczego nie mam płacić lekarzowi za to, że nie choruję.
Opowiadał mi znajomy jak w w jego miejscowości w Niemczech funkcjonował serwis domowych pieców gazowych. Użytkownicy mieli umowy ze serwisantem i co miesiąc płacili mu określoną opłatę ryczałtową. Dokonywał on okresowych przeglądów zgodnie z ustalonym harmonogramem, drobne części typu śrubka, uszczelka dawał bezpłatnie natomiast koszt nowej , droższej części ( np. pompa, zawór, termostat czy palnik ), która się zużyła pokrywał użytkownik. Ale jeśli serwisant nie dokonał przeglądu w ustalonym terminie albo awaria nastąpiła krótko po przeglądzie to cały koszt naprawy spoczywał na serwisancie.
Jeśli zawieram z lekarzem umowę, że będzie „serwisował” mój stan zdrowia to niby dlaczego ma działać na innych zasadach niż jest to przyjęte w innych zawodach ?
Jak komercja to wg ogólnie przyjętych zasad ze wszelkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami.
Prawda jest taka, że wiele przypadków medycznych w Polsce staje się coraz bardziej problemami ekonomiczno – politycznymi, niż społeczno politycznymi. Pacjenci coraz bardziej stają się elementem ekonomicznym, niż ludzkim. Coraz częściej mówi się o medycynie w kontekście, wydawanych nań pieniędzy, czy ujawnianych machlojek, a nie skuteczności procedur leczenia, a to jest najważniejsze ze wszystkiego w medycynie i procedurach medycznych.
To takie troche marudzenie i odwracanie kota ogonem.
Jezeli zgadzamy sie, ze obecna sytuacja jest niezdrowa, korupcjogenna i nieetyczna to naprawde zamiast szukac winnych, ktorzy wczesniej na to nie reagowali…
Warto napisac:
NARESZCIE zwrocono na to uwage.
Mozna zapytac gdzie byl Pan Redaktor – bo takimi sprawami w normalnych krajach zajmuja sie dziennikarze i media.
Ocena etyczna Zembalii wykorzystujacego ulomne prawo pozostawiam wyborcom do oceny –
dochod wysokosci 1.2 miliona rocznie wydaje sie zupelnie nieadekwatny do polskich realiow.
kaesjot,
byłoby to aż takie proste? Na Węgrzech jest partia, która chce zakazać działalności na terytorium Węgier drobnoustrojów chorobotwórczych – to coś po Pańskiej (?) myśli. Ale co z nowotworami, wypadkami – urazami, czy last but not least, ciążami? I naprawdę porównuje Pan lekarza (pomijam ocenę etyki poszczególnych, ale jednak, przypadków) z mechanikiem? Gratuluję horyzontów
Jeśli zaś chodzi o nasyłanie pacjentów na lekarzy, to ta taktyka pozostała wprost z PRL – u, gdzie jedne grupy nasyłano na inne, po to aby partia mogła rządzić spokojnie. Jak widać partie się zmieniają, a sposoby oddziaływania społecznego pozostają.
Powinno się pomyśleć nad reformą systemu zdrowotnego w Polsce np.
Sprawić, by system NFZ – owski finansował jedynie operacje i kosztowne terapie lekowe (rozumie się przez to terapię środkami farmakologicznymi)
dessecration
Na drobnoustroje chorobotwórcze to mamy :
– własny system immunologiczny
– witaminy i mikroelementy oraz szczepionki wzmacniające i wspierające tenże system
– w ostateczności antybiotyki czy inne leki ( niekiedy wystarczy „końska” dawka wit.C lub innych – )
Na urazy i wypadki to są ubezpieczenia, z których finansuje się ich leczenie.
Do tego dochodzą badania okresowe, profilaktyczne nastawione na wczesne wykrywanie ZAGROŻENIA chorobą.
Kto lekceważy zalecenia lekarza, unika obowiązkowych badań karany jest podwyższeniem stawki ryczałtowej i/lub pełną odpłatnością za leki czy badania specjalistyczne.
Ponadto farmacja ma być na usługach lekarzy a nie odwrotnie.
Gospodarzu nasz. Jestem lepszy od Ciebie.
Ostatnio lansuję na blogowisku POLITYKI nową modę,
wszystko co się da, każdą patologię, uzasadniam, naukowo; słowem
biologia. Nikt nie zaprzeczy, że to poważniej brzmi, w porównaniu
z hakologią nawet stosowaną.
Dawniej do tego argumentowania służyła mi „Filozofia żywieniowa Jana Kwaśniewskiego”, nie przyjęła się na blogach POLITYKI, widocznie z tego
powodu, że wszyscy piszący, z wyjątkiem niżej podpisanego;żywią się tymi pokarmami co nie potrzeba.
Żywienie organizmów żywych, to zaledwie niewielki margines, tego czym się zajmuje biologia.
Nie wiem, jaka jest prawda; nikt nie lubi, jak mu się mu zagląda do talerza, od Adamczewskiego się tego dowiedziałem, z tego powodu, zastałem z jego smacznego grajdołka wypędzony, właściwie to wyproszony.
O tym, że biologia jest ważniejsza, a nawet najważniejsza, nawet od filozofii, łącznie z akademicką; dowiedziałem się od kolegi Googla,ten link wszystko wyjaśnia, jego zawartość:
http://www.praktykateoretyczna.pl/czasopismo/genealogia-biopolityki-biologia-panstwa/
Dowiedziałem się, że istnieją ludzie, których interesuje biopolityka, biologia
polityki, anatomia państwa, z podziałem na : organy trawienne, do cyrkulacji,
a nawet do organizacji.
Wszystko stało się dla mnie jasne, jak cholera, zrozumiałem, dlaczego mamy klęskę zdrowotną; wszystko z powodu biologii, której dziś nikt nie uznaje,
zupełnie o niej zapomniał. W pierwszej kolejności, poza kolejnością zrobili to medycy, lekarze, farmaceuci.
Napisałem o tym farmaceutom, bo się z nimi znam, sam nie będąc farmaceutą, że nie korzystają z biologii, że ich jedyny kontakt z biologią odbywa się przy czytaniu sposobu używania leku, który sprzedają.
Tak na marginesie dodam, to samo dotyczy lekarzy. Te dwie korporacje,
stały się niewolnikami producenta leku, procedur leczenia – lansowanych przez
przemysł farmaceutyczny.
Farmaceuci, zgodzili się z moim myśleniem; nikt mnie nie zbeształ, nie opieprzył – uznałem więc , że mam rację, z tą biologią. Z myśleniem lekarzy mam mało do czynienia, nawet nie wiem, czy mają swój zawodowy blog.
Do lekarza , po poradę chodzę rzadko, najczęściej po skierowanie na badanie krwi, sików; żeby naciągnąć NFZ.
Z moim lekarzem, podstawowej opieki, nawet nie spróbuję rozmawiać o biologi, z obawy, że nawet skierowania mi może nie nie napisać.
Bo wiadomo,to, jak on myśli.
Panie Stefanie, wszystkie objawy patologii, które pan opisuje, mają w biologii
swoje korzenie, nawet te polityczne,ekonomiczne…
Profesora Zembalę mamy ostatnio na języku, bo to co uprawia zawodowo;
przedmuchując ludziom naczynia, wymieniając zastawki, całe serca – jest patologiczne, bo to nie zmniejsza naszej zachorowalności , na cokolwiek.
Dopiero, jak profesor Zembala przypomniałby sobie o biologii, miałby
szansę na to, żeby nas pacjentów poinformować, co potrzeba robić, jakie rzeczy stosować, żeby nie zwiększać kolejki przed jego, i jego kolegów,
gabinetami.
Wacław1
29 czerwca o godz. 13:13 30241
Masz rację, biologii nie da sie oszukać. Szczególnie przed końcem.
@ ksejot
Komentarz nasunął mi interesujący postulat. Gdy mamy gwarancję na samochód musimy przestrzegać reguł serwisowania, w przypadku zdrowia, oznacza to regularne przeglądy, wymiany co się da, porządne odżywianie (paliwo), oraz nie przekraczanie norm obrotów, etc. Ogólnie stosowanie się do zaleceń, itp. Tymczasem wiemy, że pacjenci, ani się regularnie nie badają, ani nie przestrzegają reguł zdrowotnych, palą, piją i p., a także nadmiernie stresują, przy czym zwykle nie biorą – do końca – medykamentów. Z taką troską o swój życiowy pojazd tylko cudotwórca sobie poradzi. W następnym naszym życiu.
Amen
kaesjot
Szanowny kaesjocie.
Co proponujesz ?.
Wszczepić każdemu noworodkowi czipa, taką książkę serwisową, w której byly by zapisywane badana okresowe ? A w razie zaniedbań, lekarz mógł by odmówić przyjęcia ?.
Nie pomyślaleś, że nasze zdrowie jest również w genach zapisane ?
TGK, andrzej52 – to co Panowie proponujecie – zachować istniejący system ?
Ja piszę o regule, wy akcentujecie wyjątki.
Wiadomo, że 80% chorób to choroby dietopochodne będące skutkiem spożywania takich a nie innych produktów żywnościowych.
Robi się coś by to zmienić ?
Nic – zajmują się tym entuzjaści często wyśmiewani przez przedstawicieli tzw. „medycyny akademickiej”.
Ignaza Semmelweisa tez wyśmiewano, zwalczano, skończył we „wariatkowie” a dzisiaj antyseptyka jest standardem.
Pamiętam, jak w latach 70-tych pisano, ze pomidory powodują raka, dzisiaj twierdzi się dokładnie odwrotnie. Błonnik miał być zbędnym składnikiem pokarmów dzisiaj uważa się dokładnie odwrotnie.
Ile jeszcze zakwestionuje się w przyszłości dzisiejszych dogmatów. Przeczuwam , że będzie to temat cholesterolu i statyn – leku, którego rynek wart jest dziesiątki miliardów dolarów zatem koncerny farmaceutyczne tak łatwo się nie poddadzą.
Czytam, że ktoś wyleczył z oficjalnie nieuleczalnej miażdżycy jedząc dziennie po 5 żółtek jaj kurzych a przecież wg dzisiejszych standardów to samobójstwo, bo cholesterol !
Niedawno dr Kaczmarewicz na swym blogu pisał , że już pojawiają się symptomy wycofywania się z tej teorii – zaleca się jedzenie jaj.
Tak więc proszę Panowie konstruktywnie – co sami proponujecie?
„Nominacja Zembali (1,5 mln/rok zarabia) pokazała jak w pigułce największą gangrenę polskiej medycyny, czyli tzw. mafię ordynatorsko-profesorską. […] Zembala był dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca, jednocześnie konsultantem krajowym kardiochirurgii. Z dwoma kolegami: prof. Polońskim (z zabrzańskiego Centrum, konsultantem wojewódzkim kardiologii) i prof. Gąsiorem (wicedyrektorem Śląskiego Centrum) założyli spółkę Polska Grupa Medyczna, która zaczęła świadczyć usługi opłacane przez NFZ, jako oddziały kardiologiczne zakładane w różnych spółkach szpitalnych.”
Według Janeckiego zdarzało się, że te oddziały dostawały kilkukrotnie większe kontrakty niż inne oddziały tego typu, robili też płatne nadwykonania.
„W szpitalach w Częstochowie, Kluczborku, Chorzowie, Blachowni, Sosnowcu mają normalne oddziały, w których zarabiają pieniądze, korzystając z tego, że Zembala był konsultantem krajowym kardiochirurgii i szefem Śląskiego Centrum. Powstało perpetuum mobile, które [zarabiało] kosztem wszystkich innych […] to jest ewidentny konflikt interesów, który jest sprzeczny z jakimikolwiek zasadami demokratycznego państwa.”
http://wpolityce.pl/polityka/257124-premier-szydlo-czy-premier-z-szydlowca-styl-kampanii-szydlo-jest-taki-sam-jak-dudy-i-to-zapewne-doprowadzi-do-sukcesu
@ kaesjot
Skad Panu wiadomo, ze 80% chorob spowodowanych jest nieprawidlowym odzywianiem? Swoja droga dziwie sie jak mozna z taka zaciekloscia bronic absurdalnych tez.
Kruk – z czego składa się człowiek ?
Z tego co zje – zatem to, co spożywamy jest budulcem naszego organizmu.
Organizm nasz to potężna fabryka chemiczna, w której realizuje się olbrzymia ilość różnorodnych reakcji. Jeżeli dostarczamy pewnych surowców w nadmiarze a także takie co są zbędne lub wręcz szkodliwe a brakuje innych niezbędnych składników to produkt końcowy nie może być najlepszej jakości, odpowiednio sprawny i żywotny.
Takie to uzasadnienie na mój własny użytek – być może jednych to przekonuje innych śmieszy – ich sprawa.
kaesjot
Co najmniej 80 procent populacji ludzkiej ma popaprane w głowach,
nie tylko w Polsce, że nie jest w stanie zrozumieć, do czego służy
człowiekowi ; zwykłe prozaiczne jedzenie. I nigdy nie zrozumie, jak nie zmieni sposobu odżywiania.
Złe żywienie doprowadziło do upadku człowieka w strefie myślenia.
Ta 80% populacja, jest naszym współczesnym kalectwem, podam kilka przykładów;
demografia nam się popsuła, dzieci nie chcą się rodzić; żywienie jest przyczyną, biologia, i żadne becikowe temu nie zaradzi,
nasze panie, mają problemy z trzymaniem moczu; żaden lek temu nie zaradzi, nawet ze złota, najgłośniejsza ogłupiająca reklama, tu wystarczy zmiana diety, która wzmocni mięśnie cewki moczowej,
nasi profesorowie od diabetologi, właściwie od nieleczenia cukrzycy, przykład
wyjątkowego ciemniactwa i hipokryzji, potrafią powiedzieć, tylko, że chorych
na cukrzycę będzie coraz to więcej,
to samo dotyczy profesorów od onkologii.
cała współczesna nauka, mieści się w tej 80 procentowej części populacji, która nie wie do czego służy jedzenie, tego nic nie zmieni, żadne zaklinanie,
banowanie Wacka z bloga, ewentualne – panie Stefanie, szanowny
to samo dotyczy wszystkich chorób, które trapią człowieka.
Niestety . Cholera jasna.
To nie jest żadna nowość, rewelacja. To ludzie wiedzieli, na przykład ci, którzy pisali Biblię, szczególnie o zatrutym jabłku, w przypowieści, micie, o Adamie i Ewie. Autorzy Biblii, dali do zrozumienia przyszłym pokoleniom,
mitem, ludzie pokarm roślinny; jest nie dla was, zrobi z was niewolników,
ludzką ciemnotę, do dziś, ta ludzka ciemnota, nie jest tego w stanie zrozumieć,
To samo powiedzieli kapłani egipscy Herodotowi, napisał to w jego „Dziejach” , księga druga, ” Z potraw, które się zjada, powstają wszystkie choroby ludzkie” , 2500 lat minęło od tego czasu.
A ludzie robią swoje?!
niestety, odżywianiem człowieka, rządzi przypadek, znamy takie przypadki, są liczne, człowiek źle żywiony, nie ma szans, żeby to zauważyć,docenić, wyciągnąć wnioski dla siebie, że to specyficzne żywienie doprowadziło określone narody do wielkiej mądrości. Te narody, są niedaleko, od naszej pięknej ojczyzny, które kwitną, jesteśmy jako naród takimi głupcami, że nie
bierzemy z nich przykładu, lepiej jest nam żyć w głupocie,tępocie…
I nie mamy wyjścia, tkwimy w tym absurdzie, niemocy, prawie we wszystkich rzeczach dotyczących człowieka, ze zwykłego prozaicznego powodu,
nie zrozumienia, że zwykłe , proste, żywienie nam szkodzi, robi z nas,
przepraszam za określenie, bydłem ludzkim, bo niezdolnym do myślenia,
do myślenia o głupotach , a jakże, to dobrze nam wychodzi.
To, że ludzkość znajduje się w pułapce zadłużeniowej; Grecja stara się z niej wyrwać, to w myśleniu ma swoje korzenie, a właściwie w niezdolności do zdrowego myślenia, ze złego odżywiania się to wzięło, nie ma innej opcji.
Ten ostatni finansowy wygłup człowieka,w skali globalnej,nawet globalizmem nazywany, nie jest wyjątkiem, tak było w historii, często.
Panie Doktorze, a może by się tak zacząć cieszyć z tego, co w ogóle jest. Bo ja sobie pomału zaczynam wyobrażać jak to Kukiz wygra wybory, zostanie premierem i zacznie naprawiać system zdrowia. Bez programu. Ot tak.
Bo przecież program to oszustwo. Ależ to będą wesołe czasy. A Pan o jakimś tam nepotyzmie i konfliktach interesów. To przecież nudne i racjonalne.
Założyciel klinik prywatnych a jednocześnie kierownik publicznej kliniki referencyjnej.
Też nie wiem,czy w tzn „państwie prawa” występuje tu konflikt interesów .Samo „państwo prawa” nie ma o tym pojęcia.Przypominając sobie,nie „państwo prawa”, a „prowadzący walkę polityczną”,wtedy gdy medialnie można obsmarowac zwalczanego.
Raczej wolał bym jakąś analizę co te kliniki prywatne czynią i komu służą.Sądząc po założycielach służą dobrze.I to jest dla mnie najważniejsze.
Analogia nieco odległa lecz ilustrująca,mam nadzieję,zjawisko charakterystyczne dla epoki.
Otóż vce premierem Czech jest najbogatszy czeski oligarcha.Pełniacy służbę publiczną bez rezygnacji z własności (Agrofert) lecz z rezygnacją z prezesowania korporacji.
Również magnat medialny wykorzystujący (lekuchno) swoje media.
Wszyscy „szczerzy demokraci” obsmarowują go nieustannie i namolnie skuli „konfliktu interesów” i naruszenia zasad „państwa prawa”.
Vce jest rzeczywiście fachowcem gospodarczym.Czesi mają wzrost gospodarczy,redukcję deficytu finansów publicznych i bliskie widoki na euro.Czyli jak za Gierka..
Otóż ,wg mnie,to jest tzw „signum temporis”.W epoce gnijącego partyjniactwa,gdy ministrem zostaje cwok partyjny dobierajacy sobie cwoków pokrewnych .ich zastąpienie przez fachowców wnosi natychmiast zmiany pozytywne.
Co do „państwa prawa”,”konfliktu inter..” „nepotyzmu” ..itd ..itp ..wypowiadac się nie będę ,by nie spowodowac konfliktu moich odczuc z „zasadami przyzwoitości”.
Tak ich mac
Nawet jesli za vicepremierostwo pobieralby ow pan Czech pensje w wysokosci 1 korony ( czy EU) rocznie, co praktykuje sie w innych krajach to jednak majac dostep do kreowania ustaw jest to konflikt interesow. Burmistrz NY pobieral pensje w wysokosci 1 dol. rocznie i na starcie byl miliarderem. Miasto zaczelo kwitnac za jego 3 kadencji, a jego imperium medialne i nie tylko jeszcze bardziej. Przesunal sie do pierwszej dziesiatki amerykanskich miliarderow. A dosyc daleko mu bylo do Waszyngtonu, wystarczyly lokalne i jak najbardziej legalne mozliwosci, a takze stanowisko. Miastu przybywalo miliarderow, wybudowano tysiace i tysiace mieszkan w cenach od kilkudziesieciu milionow w gore, ktore kupili mozni z calego swiata itd…, zapominajac o zwyczajnych nowojorczykach. On byl naprawde doskonalym, apolitycznym menadzerem miasta, tyle, ze to nie wszystko.
I teraz nagle zaroilo sie na ulicach od bezdomnych, absolwenci szkol wyzszych siedza u mamusi bo pracujac na pierwszej posadzie nie stac ich na wynajecie wraz z kolegami mieszkania, a pracujace malzenstwa niekoniecznie calkiem mlode tez maja gorzej w tej kwestii niz kiedykolwiek.
Dopiero obecny burmistrz zauwazyl te i inne problemy, ktore z pozycji prezesa olbrzymiej korporacji jakos mniej byly widoczne.
zyta,
to z innego świata ta kariera prezydencka w NYC i biznesowa miliardera „B”.Innego niż nasz.
Z innymi relacjami municypalnych do stanowych i federalnych .Bezdomni roili się jak wracałem nocą z Blue Note ,na bańce,piechotą do hotelu przy Madison (1992) i pewnie się roją nadal a mnie Panienka uchroniła.A kariera oligarchy ,też „B” ,z naszego świata trafia w nasz czas.Nie mam złudzeń ,że nasz „B” sobie nie krzywduje,lecz jest efektywny.Mam po dziurki w nosie pitolenia zbawców .Póżno już dla mnie.Pozdrawiam
zyta,
wyspałem się co nieco i chcę uzupełnic wyjaśnienie mojego poglądu odnośnie prowadzenia polityki,materialnej a nie gaworzenia o polityce,przez tzw fachowców czyli „signum temporis” ,który się w Czechach objawił.
Przypadek burmistrza NYC jest zupełnie inny.Pauperyzacja mieszkańców NYC wynika z ogólnokrajowej pauperyzacji mieszkańców USA.1% populacji posiada ok 99% bogactwa.
Skrajny ,końcowy etap „reganomiki” z następną „clintonomiką” ,kredytami „subprime” i zezwoleniem na łączenie kasyna inwestycyjnego z klasyczną bankowoscią.W wyniku „Lechman Brothers” i kryzys światowy .Burmistrz „B” ,choc niewątpliwie miliarder i partycypant 1% co ma 99% nie ma tu winy indywidualnej.Uczestniczy w zbiorowej i niewybaczalnej winie 1%.
Co innego „u nasz” .
Tak jak w USA gnije neoliberalizm, z pierdylionami kapitału wygenerowanego „z gorącego powietrza” ,to „u nasz” ,najważniejsze jest aktualnie,wykorzystanie szansy (tylko szansy) rozwoju .Unikalnej ,płynącej z wejścia do UE i globalnego systemu ekonomicznego.
Zdanie się na wodzów „od ciepłej wody” jest przerażające.Facet od ciepłej ,mógłby ,co najwyżej ,dogladac ciepłej i byc rozliczany czy dogląda efektywnie.
Stąd pojawienie się w polityce materialnej speców rzeczywistych od gospodarki napawa mnie otuchą.Napawa mnie także otuchą pojawienie się medyków kwalifikowanych i rozumiejących wagę odpowiedzialności.”Odpowiedzialnośc” jest tu najwazniejsza.
Cała reszta a w szczególności tzw „zasady” wyjmowane z kontekstu i instrumentalnie to tylko szum by przywrócic do koryta speców „od ciepłej”.
PS
konstruowałem i dowodzilem eksploatacją b.dużych systemów IT.
„Odpowiedzialnośc ” jest kluczowa.
Panie Karczmarewicz, w polskich partiach politycznych dozywotny partyjny dyktator swa osoba ustala dozwolony poziom inteligencji w partii. A dyktatorzy parti sejmowch wspolnie ustalaja dozowlony poziom inteligencji na kazdym ze szczebli zarzadzania krajem.
Dlatego tez nie nalezy sie spodziewac jakiegos rozwiazywania problemow. W ich interesie jest rozprzestrzenianie partyjnego nepotyzmu i biurokracji. W rezultacie czego nie ma juz w Polsce organizacji jeszcze nie skurwionych.