Czas na zmianę standardów prawnych i etycznych wobec „zawodów wrażliwych”
Po raz kolejny stoimy wobec pytania, jak dalece wykorzystać współczesną wiedzę i technologię dla naszego bezpieczeństwa, a gdzie postawić im tamy – w imię naszych przekonań.
Ten tekst zaczął powstawać przed katastrofą Germanwings. Musiał chwilę poczekać i wymagał uzupełnienia, gdy się ona wydarzyła. Nie stracił jednak na aktualności. Wprost przeciwnie.
Niedawno konsultowałem pewnego pacjenta. Kierowca TI-Ra po zawale serca, w wyniku którego zostało ono istotnie uszkodzone. Taki stopień uszkodzenia stwarza wysokie ryzyko groźnych zaburzeń rytmu serca, które mogą prowadzić do utrat przytomności lub nawet śmierci.
Jest to wiedza dla lekarza elementarna. Tymczasem nikt się nie zastanowił, jaki zawód wykonuje pacjent i nie sprawił, by przynajmniej czasowo zakazano mu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
W niedługim czasie po powrocie do pracy nasz kierowca doznał dwóch utrat przytomności. Szczęśliwie obie wydarzyły się podczas postojów. Przestraszył się, zgłosił do kardiologa. W badaniach diagnostycznych wykryto groźne zaburzenia rytmu serca. Wszczepiono kardiowerter-defibrylator. Po okresie karencji zgodnie z obowiązującymi wytycznymi pacjent będzie mógł prowadzić jedynie pojazdy osobowe. Happy end, którego by nie było, gdyby utrata przytomności nastąpiła podczas jazdy czterdziestotonową ciężarówką.
Opowiadała mi niewątpliwie kompetentna i nieskora do konfabulacji okulistka, że co pewien czas ma pacjentów w średnim wieku, którzy przychodzą do niej, widząc na poziomie 40 proc. normy. Odbywa się dialog w stylu: „Kim pan jest?” – „Zawodowym kierowcą”. „Przecież pan słabo widzi!” – „Widzę dobrze, tylko w nocy trochę gorzej, dlatego przyszedłem dobrać okulary”.
Zaczynacie Państwo bać się jeździć? Być może po katastrofie Germanwings przynajmniej część z Państwa zaczęła bać się latać… A przecież lista tzw. zawodów wrażliwych, czyli takich, w których można spowodować katastrofę, jest dłuższa, niż byśmy się wszyscy śmieli domyślać.
Warto jednoznacznie podkreślić: choroba pracownika, która będzie prowadziła do nieszczęścia, niekoniecznie musi mieć charakter psychiczny. Wiele chorób somatycznych, zwłaszcza kardiologicznych, neurologicznych i okulistycznych, może skutkować równie tragicznie. Pora zatem rozstrzygnąć kilka zasadniczych kwestii – nie w kategoriach kolejnej filozoficznej dysputy, lecz dyskusji o narzędziach prawnych, prowadzącej do modyfikacji tych narzędzi.
Pytań jest niemało. Czy w tzw. zawodach wrażliwych granica ochrony prywatności chorowania powinna być przesunięta, a jeżeli tak, to na ile? Jaka odpowiedzialność powinna ciążyć na pracodawcy, który nie dopilnował rzetelnej kontroli stanu zdrowia pracownika? Jaka – jeżeli dopilnował, ale nie podjął odpowiednich działań? Jakie sankcje powinny grozić pracownikowi, który zataił przed pracodawcą i/lub lekarzem swój stan zdrowia?
Szczególną rolę odgrywa w tym wszystkim lekarz oceniający zdolność do wykonywania zawodu. Jeżeli i badający, i badany są pracownikami tej samej firmy, to kierownictwo firmy nie musi znać szczegółów medycznych, ale z pewnością otrzymuje z poradni jasny przekaz typu: dyskwalifikacja, czasowa niezdolność do pracy lub konieczność częstszej kontroli.
Jeżeli jednak badania przeprowadza instytucja zewnętrzna, to lekarz może jedynie wręczyć dokumentację badanemu. Nie wolno – pod groźbą odpowiedzialności karnej – zawiadomić jego pracodawcy o trwałej lub czasowej niezdolności do pracy osoby, którą badał. Szczególne ograniczenia dotyczą udostępniania wyników konsultacji psychiatrycznych.
Dochodzimy do absurdu. W imię wolności jednostki, ochrony danych osobowych, zachowania tajemnicy lekarskiej i czego tam jeszcze zechcemy – stwarzamy niepokojąco wiele okazji, że jakąś pracę będzie wykonywać osoba absolutnie się do niej nienadająca, przynajmniej danego dnia. Chroniąc prywatność pilota, narażamy jego pasażerów, w imię praw kierowcy TIR-a być może skazujemy na śmierć ludzi jadących busem, z którym ten TIR się zderzy… A przecież są na świecie jeszcze operatorzy maszyn budowlanych, maszyniści, tramwajarze i tak dalej, i tak dalej…
Pozwalam sobie zaproponować kompromis – pomiędzy prywatnością ludzi wykonujących „zawody wrażliwe” (listę tych zawodów należałoby przede wszystkim oficjalnie zdefiniować) a najlepiej rozumianym bezpieczeństwem publicznym. Myślę, że pracodawca nie musi znać szczegółów medycznych dotyczących ludzi, których zatrudnia. Jednak dla tej grupy zawodów lekarz powinien być zobowiązany do przekazania bezpośrednio pracodawcy wniosku z badania – i tylko tego wniosku.
Przykłady: „zdolny do pracy, następna kontrola za rok”, „zdolny do pracy, następna kontrola za trzy miesiące”, „czasowo niezdolny do pracy, kolejna ocena za (tu podana liczba) dni”. Z kolei pracownik musiałby przed poddaniem się ocenie zdolności do pracy wskazać pracodawcy lekarza, którego sobie w tym celu wybrał. Pracodawca musiałby z odpowiednim wyprzedzeniem wysłać do tej poradni informację o charakterze pracy badanego. W takim systemie ujawnione byłoby tylko to, co niezbędne.
Myślę, że zasada „moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja wolność”, a raczej: „moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wasze bezpieczeństwo” – powinna obowiązywać przedstawicieli „zawodów wrażliwych”, politycy powinni zaś stworzyć dla jej funkcjonowania mocne podstawy prawne.
PS
Pani shrinki: ma Pani rację, nie jestem specjalistą. Zdając sobie z tego sprawę, poprosiłem o opinię akademickiego psychiatrę. Stwierdził on, ze samobójstwo rozszerzone najczęściej dotyczy najbliższych, ale nie jest to warunek konieczny, by definicja została spełniona. Co do różnicowania osobowości drugiego pilota Germanwings – z całą pokorą zgadzam się z Panią, bo nie mam kompetencji, by się nie zgodzić. Nie było moim zamiarem budowanie lęku lub nieufności wobec ludzi z depresją. Myślę tylko, że trzeba czasem poszukać rozsądnych kompromisów między oczywistą potrzebą umożliwienia im pełnego funkcjonowania społecznego a powszechnym bezpieczeństwem.
Pan zak1953, Pan sprint, Pan pertyn, Pan cmos – bardzo dziękuję za cenne informacje.
Pani joanna, Pani żonacoregona Bartonelle – bardzo dziękuję za ciekawe wypowiedzi.
Pan mpn – no właśnie, chodzi o to, by zmienić system. Taka pozytywna rewolucja w przerwach między bezprzedmiotowymi pyskówkami i stroszeniem piórek przez polityków.
Pan abchaz – dziękuję za interesujące linki.
Pan Thinkhealthy: wolno reklamować inne blogi, ale jako część szerszej wypowiedzi w dyskusji. Reklama dla reklamy to faul. Faule będą kasowane.
Komentarze
Już niedługo sami się pozabijamy. Nie potrzeba będzie do tego celu wojny, rewolucji, terrorystów…..
Wystarczy do tego celu źle użyta wiedza. Nieszczęście, każde, rodzi się z bezmyślności.
A wiedza, szczególnie medyczna, jest źle używana, widać to na każdym kroku.
Służy chorobie – głównie.
Ludzie dzisiaj myślą telefonem komórkowym, który stale mają przy uchu, lub coś w nim szukają – grzebiąc w nim paluchem.
Mózg , dzisiaj, ludziom jest do niczego potrzebny, poza oglądaniem telewizji, może.
Co drugi Polak jest chory fizycznie, organicznie, i ten wskaźnik ciągle się pogarsza.
A co się będzie działo, jak jeden na trzech będzie zdrowy? To jest bardzo blisko.
Kto będzie pracował , na tych dwóch?
Człowiek z dowolną patologią cywilizacyjną, typu cukrzyca, miażdżyca, nadciśnienie tętnicze…. również patologicznie myśli. A filozofia ochrony zdrowia polega na tym, że te przypadłości chorobowe mają trwać aż do śmierci człowieka.
Człowiek zachodu, dzisiaj, taką mamy modę – nie ma prawa być zdrowym,
bo zarabia się tylko na człowieku chorym, robi biznes.
Zdrowie człowieka w XXi wieku jest towarem zakazanym?
Dokąd nas takie myślenie doprowadzi?
Czy takie myślenie da się zmienić?
Jeżeli się nie da, to czeka nas upadek cywilizacyjny, już nie długo.
Jak się robi ludziom wodę z mózgu?
Podam przykład:
mamy tvp1, audycję „Świat się kręci” wczoraj wieczorem, pojawia się tam,
temat o bolących kolanach, trzeszczącym kręgosłupie. W rozmowie uczestniczy
dwóch lekarzy, pani profesor od filozofii, dziennikarka prowadząca rozmowę.
Do czego doszli „te” geniusze intelektu: trzeba biegać , używać roweru, najlepiej stacjonarnego stojącego w wolnym miejscu naszego mieszkania, trzeba łykać
tabletki, kapsułki z glukozaminą koniecznie…..takie uzupełniacze żywieniowe,
dopalacze – używane przez młodzież dla poprawy nastroju.
Słowo najważniejsze w tym temacie, a mianowicie KOLAGEN nie padło ani
razu, bardzo uważnie słuchałem.
Do czego służy kolagen nie będę wyjaśniał, lepiej to zrobi kolega GOOGIEL .
Rozgadałem się! Napisałem, że grozi nam upadek cywilizacyjny. Tak się zdarzało w historii człowieka, nie raz.
Ten upadek Imperium Rzymskiego był szczególnie znaczący, do dzisiaj liżemy rany po tym upadku.
Nasi nierozumni, moim zdaniem, wielcy historycy, filozofowie i inni badacze, na pytanie co było tego przyczyną gadają, piszą – to barbarzyńcy, Goci, Wandale
i inne kanalie to zrobili.
Fakty są inne: Rzym padł od upadku rozumu, bezmyślności, sam z siebie –
z wielkiej cywilizacji zostały zgliszcza. Przyczyna była prozaiczna – złe karmienie mózgu.
Nikt Rzymu nie zajął zbrojnie.
Trzeba było czekać 1000 lat ,na to, żeby ludziom mieszkającym na Półwyspie Apenińskim poprawiło się w mózgach. Za czasów Michała Anioła to się stało – dopiero, w wielkich bólach.
Żeby te bóle były mniejsze, używano szubienic, stosów…..
„Każdy jest kowalem swego losu” – to motto przewodnie dzisiejszych czasów.
Celem działalności gospodarczej jest zysk a nie jakieś tam zaspokajanie potrzeb ludzkich. Ma kupować i konsumować to , co my mu wmówimy, bo to nam przynosi zyski a nie co zalecają jakieś „konowały”. A na czym zarabiać będą koncerny farmaceutyczne jak ludzie będą zdrowsi ? A w końcu człowiek to tylko zasób w procesie wytwarzania zysku – tak jak materiały, maszyny czy narzędzia. Zużyty, niewydajny – na złom ! Zastąpi go młodszy lepszy model !
I Pan, Szanowny Gospodarzu się dziwi, ze ludzie ukrywają fakty dowodzące, ze stają się coraz mniej wydajni ?
To dla wielu żyć albo nie żyć !
Aby to przyzwoicie funkcjonowało musi istnieć akceptowana przez ludzi, sterowana przez państwo polityka prospołeczna. Czy właściciel f-my transportowej będzie się martwił co zrobić ze swoim pracownikiem, który z przyczyn naturalnych utracił zdolność do dotychczas wykonywanej prascy ? Czy znajdzie mu u siebie zajęcie odpowiadające aktualnym możliwościom tegoż pracownika albo sfinansuje mu kurs przekwalifikowujący?
Nie – on go zwyczajnie zwolni – niech się sam martwi !
Żeby to zafunkcjonowało musi nastąpić zamiana celu na środek i odwrotnie.
Człowiek i jego potrzeby muszą stać się podmiotem działalności gospodarczej a zysk jedynie jedna z miar oceny efektywności tego procesu.
Coś się w tym kraju rozjechało! Pamiętam czasy, gdy w PRL mój ojciec pracując w hucie szkła przy piecu szklarskim robił kompleksowe na owe czasy badania i wyniki miał obowiązek przedstawić lekarzowi zakładowymi.Ten miał prawo zażądać przeniesienia na inne stanowisko, ze względu na stan zdrowia pracownika. Doszedł do wieku emerytalnego – 60 lat, emerytura na przymus, chociaż ojciec miał zdrowie żelazne. W innych zawodach pracował jeszcze 15 lat. Podobnie było z kierowcami autobusów, ciężarówek. Pogorszył się wzrok- okulary lub odejście z zawodu. Miałem znajomych którym się to przydarzyło. Ale przyszła wolność z demokracją i każdy sobie zawodowo orze, jak może. Pracodawcę prywatnego interesuje zysk. Nie przeniesie kierowcy TiRa do lżejszej pracy, nawet okresowo. Ten, nie chcąc stracić pracy utajnia choroby. Afekt- dziennie kilka ciężarówek w Polsce ma wypadki, w tym mnóstwo dziwnych (wywrotki, wpadnięcia do rowów). Inna sprawa, że w Polsce nie zwraca się uwagi na wiek kierowców u których wraz z upływem lat pogarsza naturalne cechy warunkujące bezpieczeństwo.
Gospodarz pisze o systemie badań pracowników, ale wydaje mi się, że system istnieje, tylko najwyraźniej dziurawy. Sama przechodzę co dwa lata badania w medycynie pracy. Pracodawca wręcza mi skierowanie i muszę dostarczyć zaświadczenie, że mogę pracować. Jakim cudem niedowidzący kierowca przeszedł badanie? A może w zaświadczeniu napisano, że powinien pracować w okularach, ale pracodawca nie dopilnował? Pozostaje kwestia problemów zdrowotnych, które pojawią się między jednym a drugim badaniem. Czy lekarz, który zdiagnozuje chorobę mogącą mieć wpływ na bezpieczeństwo pracownika lub jego otoczenia powinien informować pracodawcę? Wydaje się, że tak.
Złamania tajemnicy zawodowej nie ma, jeśli świadomy pacjent pozwala na przekazanie in informacji.
Tak więc ciężar dowodu mógłby w tych zawodach ciążyć na pacjencie. To on powinien rzedstawić papiery od lekarza. Jeśli tego nie uczyni, nie powinien zostać dopuszczony do pracy.
W sprawie przydatności do pracy panuje typowo polski bałagan i bezhołowie. Jeden przykład z życia: znajoma do dwójki dzieci przyjęła opiekunkę. Referencje, umiejętności, aparycja. Na błysk, wszyscy szczę-śliwi. Po 2 miesiącach wychodzi, że pani choruje na gruźlicę, w wersji otwartej. Łatwo sobie wyobrazić o było w domu dalej. Koleżanka od lat pracuje jako opiekunka. Ma aktualne, co rok odnawiane badania lekarskie. Gdy szukała pracy rodzice NIGDY nie pytali o te sprawy! Jak gdyby panie do opieki były odporne na HIV, gruźlicę i inne choroby zakaźne a nie mające widocznych objawów,skłonności pedofilskie (kobiet to też dotyczy).
mzak
8 kwietnia o godz. 18:51 29913
Pod poprzednim tematem napisałem o badaniach okresowych. Powtórze.
Kiedys zglosił sie do mnie kandydat na pracownika – stolarza, który nie slyszal, a mimo to byl dopuszczony przez lekarza do nauki zawodu i uznanym za zdolny do pracy.
Jakie zagrożenie mógł on sprowadzic na siebie i współpracowników, wie tylko ten co pracuje przy szybkoobrotowych obrabiarkach.
Do andrzej 52. Pracowałem. W PRL, gdy wymagano badań, szkolenia BHP, dawano opiekuna do przyuczenia zawodu.
I w latach 90-tych u prywaciarza w wiejskiej firmie, gdy potrzeba było tylko chęci do pracy. Zaś kontrole np. sanepidu czy innej inspekcji kończyły się wręczeniem koperty z kasą i ewentualną popijawą. Niestety polski dziki kapitalizm pozwolił traktować pracownika jak niewolnika lub robola krajów III świata. Jeszcze nikt nie policzył społecznych kosztów tego bezhołowia. Zdrowie pracownika to element większej całości. W wiek emerytalny wchodzą pokolenia pracowników na umowy śmieciowe i jest bal! Znajomy w ZUS dowiedział się że ma lata biologiczne i pomimo lat pracy brakuje lat składkowych. Będą dramaty. Ale to tematy na inne opowiadania.
Przykład kierowcy tira i opiekunki do dzieci:
Jeżeli kierowca tira pracuje u kogoś, to może ten ktoś ją/go wyśle na badania, ktoś popatrzy w jego papiery i zareaguje, być może. Natomiast jeśli oni pracują jako jednoosobowa działalność gospodarcza albo na czarno, to często się zdarza, że przychodzą do roboty póki im podzespoły nie zaczną wypadać przez otwory ciała albo nie padną trupem. Bo jak zaczną chorować, to nie mogą wystawić faktury bo nie przychodzą do pracy, a i tak zwykle muszą zapłacić za wizytę u lekarza i 100% za leki, i ryzykują nieprzedłużeniem kontraktu.
Poza tym – Gospodarz mówi arytmia i słaby wzrok, ale tak naprawdę niebezpieczny już jest kierowca, który siada za kółko z gorączką.
Nie idźmy zbyt daleko , to nie ludzie są winni ale procedury zawiodły. Pilot jako człowiek zawsze może zawieść , dostać zawału, udaru , zwariować dlatego jest ich w kabinie dwóch . Zawiodło to że jeden bez wiedzy i zgody drugiego mógł zamknąć kokpit tak że nikt do niego nie mógł sie dostać . . To fatalne nastepsto rozszerzonej ochrony kokpitu przed atakiem z zewnątrz . To trzeba zmienić i podbne sytuacje nie będa się zdarzać , przed wprowadzeniem ochrony nie było ani jedengo podobnego wypadku . Nie trzeba na jego podstawie żądać aby ludzie ujawniali pracodawcy swoje sny . Nie żyjemy w Matrixie .
Panie Gospodarzu
Nie wiem, czy są statystyki mówiące o tym, ilu kierowców TIR-ów zabija ludzi na szosach z powodu problemów z mięśniem serca lub wzrokiem, ale wiadomo jest, ilu kierowców w ogóle zabija ludzi w Polsce na drogach. Ostatnie wyniki oscylują w pobliżu 3,5 tysiąca. Nie tak dawno było 4, nawet w okolicy 5 tysięcy.
Nie wiem ilu z nich z powodu problemów z mięśniem serca lub wzrokiem.
Wiadomo ilu z powodu alkoholu. Nie bardzo wiadomo ilu z powodu innych środków zakłócających pracę świadomego umysłu, bo zdaje się, że takich badań nie robi się często. Co do alkoholu – robi się standardowy w związku z wypadkiem. O prewencji nie wspomnę, bo nie działa znacznie bardziej niż działa.
Jak się już bierzemy do sprawy, to albo róbmy ją porządnie, albo może wcale nie róbmy, bo nie jest wcale pewne, że efekty będą lepsze niż przy zostawieniu spraw, jak są.
Pana pomysł podoba mi się tylko do pewnego momentu. Kiedy do sprawy wtrąca się państwo, ze swoimi „procedurami” to zaraz robi się gorąco i człowiek nabiera ochoty by kląć, albo takie państwo rzucić w cholerę. Co kilka milionów przytomnych Polaków już zrobiło.
Cop by Pan proponował kierowcy TIRa po wpisaniu, że nie może prowadzić pojazdów mechanicznych? Rentę w wysokości 300 złotych?
Może zmianę zajęcia? Jak się w Polsce robi zmiany zajęcia i ile to kosztuje? Czy państwo się tym poważnie interesuje i wspiera organizacyjnie i finansowo takiego kierowcę, któremu już odmówiło prawa do wykonywania zawodu kierowcy?
Czy wie pan jak działa polskie państwo gdy człowiek się zestarzeje, choruje na często występujące choroby starcze (Parkinson, demencja, Alzheimer, niedowłady i cała reszta) i trzeba mu szukać pomocy w szpitalu, u pielęgniarki i domu opieki? Kto i z czego ma dopłacać do nieunikalnych kosztów podstawowej pomocy 2-3 razy, albo i znacznie więcej, przekraczające emerytury/renty owych osób?
Warto też zrobić ćwiczenie menedżerskie – co i jak ma optymalnie zrobić zwolniony z roboty kierowca TIRa (bo miał problem z sercem, wzrokiem i czym tam jeszcze) n- który ma rodzinę, dzieci wymagające opieki i musi matkę dać do domu opieki, z lekami za 5000 złotych przy rencie matki 950 zł?
Przykładów takich i innych, jest tyle, ilu ludzi z problemami. Każdy może coś dodać.
Będą to przykłady niemal z reguły na to, jak coś źle działa, lub wcale, a rzadko na to, jak to dobrze działa.
Jeśli mamy się wziąć za poprawianie jednej rzeczy, to należy też poprawić rzecz współzależną. Inaczej całość o kant stołu rozbić. Robienie reform, które kończą się większym bałaganem niż przed reformą, przychodzi bardzo łatwo.
Sprawa o której pan mówi, jest ważna, jasne. I ma sens próba rozwiązania tego problemu. ale wtedy, gdy rozwiązuje się go porządnie i w całej rozciągłości, a nie we fragmencie, zostawiając skutki niechlujstwa na barkach anonimowych ludzi.
Być może – to tylko model – lepsze skutki da to, że znacząco się zmniejszy ilość strat wynikająca z pijaństwa na drogach, niż wskutek pozbawiania kierowców TIR-ów pracy.
Może lepsze skutki da lepiej zaprojektowane oznaczenie dróg lub porządniejsza edukacja w zakresie bezpieczeństwa.
Być może należy zacząć w innym miejscu, a dopiero w trakcie, po zebraniu wystarczających przesłanek, brać się za poważniejsze rzeczy.
Podkreślam, co zresztą chyba jest jasne, że nie mam pana pomysłu za zły. Ale działać należy zacząć po bardzo starannym rozważeniu sprawy, we wszystkich jej przejawach. A następnie działać kompleksowo.
Polska ma bardzo złe CV pod tym względem.
@mzak
A HIV niby co ma do tego?
Tanaka
kilka dni temu w rado słyszałem, że wypadków drogowych z udzialem samochodów ciężarowych , czyli wszystkiego powyżej 3,5 tony DMC, jest w Polsce troche ponad 1000. Kierowca zawodowy MUSI co roku przejśc badania lekarskie, a chyba co 5 lat psychotechniczne. Inaczej nie zostanie przedlużone świadectwo kwalifikacji,i nie ma znaczenia czy jest pracownikiem, czy samozatrudnionym.
andrzej52
9 kwietnia o godz. 16:20 29920
Jeśli na poziomie około tysiąca, wypadków, nie śmierci, to jest to chyba niewielka część wypadków łącznie i niewielka część zajść śmiertelnych. Zresztą tzw TIRów jest wielokrotnie mniej niż aut osobowych. A zawodowy kierowca, przynajmniej w teorii, choć chyba i w rzeczywistości, jeździ mniej po wariacku niż amator, w dodatku mający poczucie, że jest królem szos. I jeździ bryką 15-letnią prostowaną u ślusarza.
Tak czy inaczej, należy szukać miejsca, gdzie można najwięcej poprawić, przy najmniejszej ilości strat i bałaganu.
Może to TIRowcy, a może kto inny.
Tanaka
9 kwietnia o godz. 19:52 29921
Wypadki z samochodami ciężarowymi sa bardzo medialne, chociaż skutki ze względu na masę też moga być poważniejsze. U nas opinie kierowcom zawodowym psuja Litwini, Ruscy, czy Ukraińcy. Ja ze strony zawodowców nie spotykam sie z chamstwem itp. zachowaniami, raczej z uprzejmością.
Masz rację, przyczyn należy szukac gdzie indziej, np. w szkoleniu.
W 2014 roku na 35 847 wypadków w ruchu drogowym z ogólną liczbą zabitych – 3357 osób tylko (lub aż) 1954 zdarzenia były spowodowane przez kierujących samochodami ciężarowymi (z przyczepą i bez). Liczba zabitych w tych wypadkach wyniosła 225 osób.
5,4 proc. wypadków pochłonęło 6,7 proc. ofiar.
Wspolczesnosc daje nam, jednostkom, moc, sile sprawcza jakiej nigdy wczesnej nie mielismy.
To nie dotyczy tylko zawodow wrazliwych, ale wszystkich tych sytuacji, w ktorych narzedzia z jakich korzystamy moga wyrzadzic innym szkode.
Przykladem takiego narzedzia jest samochod. Przecietnie zdolny do rozwiniecia predkosci do 150km/h i niezdolny np. do wykluczenia z prowadzenia kierowcy pod wplywem alkoholu czy narkotykow.
Rosjanie przerazeni iloscia wypadkow do jakich dochodzi w ich kraju zdecydowali ze prawa jazdy nie dostana(zostanie im odebrane) osoby z zaburzeniami osobowosci.
Dowolnego prawa jazdy, nie tylko zawodowego.
Nie roznicowano zaburzen osobowosci w przebiegu choroby alkoholowej od innych.
Uznano ze kazde z takich zaburzen stanowi potencjalne zagrozenie dla innych uczestnikow ruchu drogowego.
I wtedy zaczal sie rwetes: Rosja przesladuje transwestytow i inne mniejszosci seksualne.
Rosja nie ma w Polsce dobrej prasy wiec rwetes byl uzasadniony. :).
Jaka z tej calej historii konkluzja: mniej wolnosci, wiecej kontroli panstwa? Inaczej, wyposazeni w cuda wspolczesnej techniki/motoryzacji, sie pozabijamy?
A moze uznac ze te wszystkie ofiary, pijanych kierowcow czy pilotow w depresji to koszta rozwoju cywilizacji? I ze jesli ich odsetek nie przekroczy jakiejs (jakiej?) granicy to nalezy nad nimi przejsc do porzadku dziennego?
Marcin Lazarowicz
Lufthansa , jak wiekszosc olbrzymich korporacji, ma na glowie tylko maksymalizacje zysku.
Korporacje wola ryzykowac ludzi, zeby nie narazic zysku-wezmy chociaz japonska elektrownie atomowa w Fukoszimie , gdzie nie wykonano prawidlowych zabezpieczen przed wysoka fala. Wspolczesne panstwo jest czesciowo bezbronne przed naciskiem wielkiej korporacji, nawet panstwo tak zaawansowane jak ojczyzna szogunow.
Lufthansa nie stosuje odpowiedniego sita dla kandydatow-pilot tanszej wersji tej szanowanej linii lotniczej , Germanwings,dostal w szkole pilotow opinie ” nie nadaje sie na pilota „, ale zamieciono ja pod dywan.
Bruksela , dla oszczednosci ( pewnie bedzie mozna podwyzszyc pensje komisarzom ) zniosla testy psychologiczne dla pilotow cywilnych w 2011 roku.Zachowano je dla pilotow wojskowych ( oni waza tez glowy panstwa ).
@1300 gramów 10 kwietnia o godz. 7:37 29924
„W 2014”
Raport jest z 2014. Dane są z 2013.
Oczywistym jest, że zasada Pareto jest dobrym przewodnikiem.
Jeszcze raz powtórzę. Pancerne drzwi przyczyniły się do śmierci 150 osób. Ilu osobom życie to uratowały? Bez danych na temat liczby usiłowań wtargnięcia do kokpitu udaremnionych przez pancerne drzwi stawiam tezę, że ZERO. Żadnego życia nie uratowały.
Wprowadzanie nowych badań i regulacji może pomóc a może zaszkodzić. W końcu psychiatrom/psychologom albo każemy badać i leczyć tę samą populację co teraz albo ich przekierujemy na „populację PLUS kierowców”. Zanim to się stanie ja bym wolał widzieć oszacowanie liczby samobójców czy zabójców z grupy „nie kierowca ciężarówki” dla których zabraknie czasu. Prościej: zapobiegniemy x zgonom w następstwie wypadków być może kosztem y>x zgonów skutkiem innych przyczyn.
@zza kałuży
sprawdź sobie sam
http://statystyka.policja.pl/st/ruch-drogowy/76562,Wypadki-drogowe-raporty-roczne.html
Podałem statystyki policyjne za rok 2014.
…tam jest dużo ciekawych informacji.
@1300 gramów
Z Twojego żródła:
W 2014 r. miało miejsce 34 970 wypadków,
W 2013 roku do Policji zgłoszono 35 847
To jest oczywiście drugorzędna sprawa, ale sam sobie sprawdź. Dobra harcerska zasada; gdy jesteś pewnien – sprawdź raz. Gdy jesteś bardzo pewien – sprawdź dwa razy. 😉
Eh, sorry 😳 Masz rację. Pomyliłem rubryki w tabelce porównawczej 🙁
@zza kałuży
@1300 gramów
Fakt, że procentowo na kierowcę ciężarówki przypada więcej zabitych wynika z masy pojazdu, a nie z tego że kierowca ciężarówki jest gorszym kierowcą.
kilka dni temu naglośniono 2 przypadki wjechania sam. ciężarowego w budynek. Jak wjedzie osobówka, to media milczą. Natomiast nikt nie pomyśli, czy droga jest dostosowana do takich pojazdów, a do firmy trzeba dojechać.
Oczywiście, że masa pojazdu odgrywa rolę, dlatego też kierujący ciężkim pojazdem musi mieć świadomość zagrożenia, jakie stwarza poruszając się wśród lżejszych i słabszych.
Przyjrzałem się dokładniej statystykom (mam nadzieję, że tym razem lepiej) i jest jeszcze gorzej.
Na 28 716 wypadków spowodowanych przez kierujących pojazdami na kierowców ciężarówek przypada 6.4 proc. zdarzeń, ale 9.7 proc. zabitych.
Jeszcze gorszy „performance” mają kierowcy ciągników rolniczych.
Powodują 0.4 proc. wypadków (z tych 82 proc. powodowanych przez kierowców), ale 0.8 proc. zabitych
Powierzajàc życie pasażerów i wielomilionowy samolot, pracodawca ma pełne prawo a nawet obowiàzek wglàdu w stan zdrowia pilota. Zasłanianie się tajemnicà lekarskà jest spowodowane negatywnym wynikiem testów. Mam nadzieję że ta tragedia nie pójdzie na marne.
Bardzo ograniczone i anachroniczne rozumowanie.Co do obszaru profesjonalnego oraz co do epoki.
Obszar ,generalnie sprowadzony do komunikacji./transportu. Co do epoki,właściwie dwudziestowiecznego.
W wieku XXI ryzyko błędnego działania systemów globalnych dotyka miliardów ludzi.Może ich pozbawic bezpiecznego bytu i skazac na biedę do końca ich dni.Celowe działanie tych systemów dla zysku nielicznych może dzialac w jeszcze większej skali.Błąd czy celowe działanie dla zysku nielicznych powodują ludzie.
Nie jest możliwe,bez skomplikowanych dochodzeń ,rozróżnienie błędów od działań celowych.Nie jest także możliwe zabronienie działań celowych na szkodę ludzi.
To jest teatr globalny.Z propagacją informacji o ofiarach śmiertelnych nieodwołalnie lecz bez informacji o ofiarach beznadziejnej egzystencji.
Konkludując,także jajakobyły,pamiętający,jak przez mgłę,telefon w nocy „że walnęło” i „jaka decyzja ?” ,sadzę ,że trzeba akceptowac ryzyko i akceptowac ,ze zostanie się byłym w efekcie.
Konkluzja końcowa ,moja,brzmi w ten sposób,ze stopień komplikacji współczesnej winien uświadomic nam wszystkim ,ze ryzyko sytuacji skrajnych rośnie.Nawet przy usilnych staraniach ich eliminacji.
Projekty przejęcia sterowania samolotem zdalnie, przez kontrolerów lotów może dać okazję hakerom przejęcia kontroli nad samolotem z 9/11 skutkiem, wielokrotnie pomnożonym.
Wyłàczenie autopilota lub obniženie lotu powinno wymagać zgody obydwu pilotów.