Bezcenne lekcje u Ministra Zdrowia
Pozwalam sobie podziękować Ministrowi Zdrowia za to, że ostatnimi wypowiedziami przybliżył mi swój sposób myślenia i działania, a także – stan swojej wiedzy o otaczającym go świecie.
Pan Minister w wypowiedziach medialnych 29 i 30 grudnia zawarł wiele poglądów na obecny stan rzeczy. Każdy z nich stał się bezcenną lekcją. Przeróbmy je wspólnie.
Lekcja Pierwsza. Pan Minister stwierdził: Porozumienie Zielonogórskie szantażuje pacjentów. Nie uderza w swojego przeciwnika w negocjacjach – czyli tegoż Pana Ministra i jego niewątpliwie dzielną drużynę, lecz w zupełnie niewinnych ludzi. Szantażem zaś jest nieustępliwość w negocjacjach. Koniec lekcji pierwszej. Zapiszcie Państwo w kajecikach, proszę: Szantaż wobec pacjentów = brak ustępstw w negocjacjach z Ministerstwem Zdrowia lub NFZ. Taka sama postawa ze strony NFZ lub MZ nazywa się stanowczą obroną praw pacjentów. Ryzyko graniczące z pewnością, że spaprana od początku ustawa może skrzywdzić wielu z nich, nie ma znaczenia. Będą skrzywdzeni w słusznej sprawie.
Lekcja druga. Przyjrzyjmy się nadal samemu stosowaniu szantażu. Gdy NFZ, niewątpliwie pod naciskiem Pana Ministra, zastosował tę finezyjną technikę wobec szpitali, wszystko było w porządku. Wybór zaś był prosty: albo podpisujecie pakiet onkologiczny, albo nie będzie kontraktu z NFZ. Dla szpitala ta druga możliwość oznacza nieuchronną upadłość. Z niewątpliwą korzyścią dla pacjentów. Lekcja druga: Co wolno (ministerialnemu) wojewodzie, to nie tobie… pracowniku ochrony zdrowia. Takie jest zdanie Pana Ministra i Pan Minister się z tym zdaniem zgadza. Zapisali Państwo?
Lekcja trzecia. Pozostańmy przy szantażu – tym razem w wykonaniu Porozumienia Zielonogórskiego. Jest on ponoć wyjątkowo cyniczny, bo dla kasy. O szantażu ze strony lekarzy pisze nawet kilku dziennikarzy, w tym również z zespołu POLITYKI. Szkoda, bo warto przyjrzeć się szczegółom. Porozumienie Zielonogórskie zadeklarowało, że nie podpisze kontraktów i zamknie swoje gabinety od 1 stycznia. Jednoznacznie zaprzeczyło, by miało przejść na usługi odpłatne. Po prostu – nie będą przyjmować pacjentów. Jeśli zaś nie będą przyjmować, to nie będą zarabiać. Czyli konsekwencje oporu uderzą również w tych, którzy go stawiają, czego mają z pewnością świadomość. Nadal mówimy o cynicznym szantażu?
Pora na wnioski z lekcji trzeciej: Pan Minister nie wie, że lekarze też muszą jeść i płacić rachunki. Aha, i że demokratyczny rząd, siadając do negocjacji, nie może zakładać, że musi je zakończyć całkowicie po swojej myśli. Nie musi. W normalnych układach fiasko negocjacji jest jednym z dopuszczalnych scenariuszy. Dlatego w ważnych sprawach należy rozpoczynać je ze znacznym wyprzedzeniem w stosunku do ostatecznego terminu rozstrzygnięcia.
Lekcja czwarta. Pan Minister stwierdził, że „mała grupa liderów PZ manipuluje dużą grupą lekarzy” i nawołuje tych ostatnich, by przejrzeli na oczy i wypowiedzieli posłuszeństwo owym watażkom. Wniosek jest błyskawiczny: Pan Minister nie wie, że do takich porozumień przystępuje się dobrowolnie. Zwłaszcza w kraju, gdzie Izby Lekarskie nie reprezentują już chyba nikogo poza samymi sobą. Pan Minister nie zauważył również, że olbrzymia większość lekarzy nie cierpi na problemy mentalne, które powodowałyby ich bezwolne podporządkowanie się przypadkowym ludziom i sprawom. Ci, którzy na nie cierpią, raczej odchodzą z zawodu, na przykład do polityki.
Lekcja piąta. Pan Minister wyjawił, że wszystko, co robi Porozumienie Zielonogórskie, ma podłoże, cytuję, „biznesowe”. Czyli domyślnie: niemoralne. I znowu wniosek usprawiedliwiający autora tej wstrząsającej, jego zdaniem, konstatacji: Pan Minister nie wie, że biznes też może być (a nawet powinien być) etyczny i podlegać dosyć surowym regułom. Oczywiście, no bo gdzie miał się dowiedzieć? W polityce? Bardzo śmieszne. Po drugie, odchodząc nazbyt wcześnie z zawodu, nie zorientował się, że lekarz to z ekonomicznego punktu widzenia zajęcie jak każde inne. Liczenie pieniędzy jest w nim naturalnym elementem działalności – zwłaszcza gdy się jest „na swoim”. Bo sprzętu i materiałów zużywalnych jakoś nie chcą robić krasnoludki, a jeśli zleci się innej jednostce badanie, to trzeba za nie zapłacić, jak za każdą ludzką pracę etc. Kalkulacja ekonomiczna nie musi być równoznaczna z pazernością. Nie powinna jej tym bardziej wytykać osoba, która idąc na negocjacje, wie, że da za mało, bo „taką mamy politykę zdrowotną”.
Jak Państwo widzicie – nie zajmowałem się ekonomiczną istotą sporu (pozwalam sobie polecić analizę pióra Pani Joanny Solskiej) ani merytoryczną konstrukcją pakietu (bo jej niedomagania przedstawiają wszystkie poważniejsze media). Poraziła mnie retoryka Pana Ministra. Niedawno miałem kłopot z wytłumaczeniem swoim dorosłym dzieciom, jak rozmawiali z głupim ludem komisarze podczas stanu wojennego. Pamiętam, że już chyba w pierwszym tygodniu zaczął wtedy krążyć dowcip, że generał Jaruzelski otrzymał telegram: „Udało ci się znakomicie. Gratuluję. Oddaj okulary. Pinochet”.
Teraz mam taką wizję, że tym razem telegram dotrze do Pana Ministra: „Gratuluję. Znakomita retoryka. Oddaj ściągawkę. Putin”.
Komentarze
Jak zwykle rewelacyjny artykuł, życzę szczęśliwego nowego roku i samych sukcesów w 2015 roku 🙂
Ty razem tekst znacznie przesadzony.
Porozumienie z lekka przesadza, choć reforma jest przygotowana jak zawsze i pewnie będzie działała jak zawsze.
Jednak nie minister odpowiada za dziadostwo NFZ, to jest państwo w państwie. Przydałyby się prywatne ubezpieczenia, już to chyba pisałem kiedyś w komentarzu.
I porównywanie średnio udolnego (łagodnie mówiąc) ministra w resorcie, w którym chyba nikomu się nie udało dobrze rządzić, do propagującego totalitaryz amatora wojny jest absurdalne.
I jeszcze jedno: w Polsce jakoś do ludzi nie dochodzi, że lekarze pracują, żeby zarabiać pieniądze. Po to ssię pracuje generalnie.
Natomiast do skarg na Izby chętnie się przyłączę. Może następny felieton o Izbach?
Rzeczywiście przesadzony.
Arłukowicz jaki jest kazdy widzi a w dodatku teraz ma psiapsiółkę na karku.
Tylko „no pasaran” mu zostaje.
Czytałem Solską i parę innych a także wysłuchałem dzisiejszej rozmowy na TOK.FM z panią Agnieszką Pachciarz.Bardzo interesujacej.
Ciągle jednak mechanizmy i spory z nimi zwiazane są ,dla mnie, niejasne.Zdaję sobie sprawę ze stopnia skomplikowania materii i tym bardziej byłbym wdzieczny za zaprezentowanie pogladu Doktora.Praktykujacego i z lekkim piórem.
Ten artykuł tylko potwierdza to co napisałem na poprzednim blogu
link
http://lekarski.blog.polityka.pl/2014/12/24/jak-przezyc-swieta-zeby-je-przezyc-szkolka-przetrwania/#comment-29383
Arkułowicz nie ma żadnej szansy zadowolić tak pacjentów jak i lekarzy, i to nie zależny od pieniędzy jakimi dysponuje. Tu każda strona ma swą racje , ale co z tego. Zamiast cos samemu wymyślać lepiej przekopiować jakiś możliwie dobrze działający na świecie system opieki zdrowotnej ,albo jak napisałem zdecydować się na ryzyko wprowadzenia systemu który myśląc logicznie powinien zadziałać (przeciwników będzie miał wielu)
A moze by tak zamiast skarg na Izbe zreformowac ja i wybrac do jej wladz ludzi ktorzy reprezentowaliby cale srodowisko lekarskie? Rozumiem, ze taka Izba mialaby za zadanie negocjowanie porozumienia lekarzy z tym ktory im placi ale nie co roku a, powiedzmy, raz na trzy lata. Takie cos na wzor zwiazkow zawodowych lekarzy. Ja wiem, ze to brzmi moze troche „socjalistycznie” (jedna partia) ale takze „solidarnie” (w jednosci sila).
Ale do tego potrzeba zwiazkowego prawa (dla wszystkich) ktory by takie negocjacje ujal w ramy, okreslil sposob i kolejnosc postepowania az do strajku wlacznie. Tak jest chyba w cywilizowanych krajach ktore maja podobna strukture sluzby zdrowia.
Wydaje mi sie, ze w Polsce lekarze na wzor partii politycznych i starego polskiego powiedzenia „gdzie dwoch Polakow tam trzy zdania” nie potrafia sie zebrac w jedna organizacje broniaca ich praw.
Tak czy owak lekarz w Polsce zostal przeflancowany z PRL-owego urzednika na przedsiebiorce i jego zarobki czy cena uslug powinny byc negocjowalne ale zgodnie z prawem jako, ze jest to dziedzina naszego zycia ktora nie ma konkurencji. No chyba, ze z grabarzami.
Do roboty panowie lekarze!! reformujcie prawo bo szantaz nie jest honorowym wyjsciem.
Najlepszego w Nowym Roku.
Od reformowania prawa są posłowie.
A Izby, po co właściwie są? Poza ściąganiem pieniędzy i wysyłaniem pisemek, których prawie nikt poza piszącymi w nich nie czyta?
Problem jest trudny, wymaga zrozumienia i sztuki negocjacji (czyli ustępstw). Może jakiś profesjonalny negocjator by pomògł?
Problem, czy profesjonalny negocjator to obejmie? Bo idzie o materię dość specjalistyczną.
Mnie ciekawi to, że zawsze problem widzi ta sama grupa lekarzy. A już całkowitym absurdem jest, że w ich mieniu wypowiada się były wiceminister zdrowia. czyżby chciał zemścić się na ministrze za utratę fuchy ? A co ten pan zrobił jak piastował stanowisko ?.
Nie będę się wypowiadał na temat finansów, czy 1,1 mld to mało, czy dużo. nie znam się. Ale jak słyszę takie „postulaty”, że żądają 20 dni kacowego (pracownik ma 3, o 3 za dużo), pracy w środy do 14-tej (dlaczego nie do 13-tej), to po prostu nóż się w kieszeni otwiera. Szanowni Państwo Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego, Waszym pracodawcom jest podatnik (płatnik składek) i jego należy zapytać o zdanie co o Was sądzi, a nie ministra.
A jak nie potraficie prawidłowo zorganizować pracy Waszych przychodni, to albo zatrudnijcie do tego fachowców, a sami zabierzcie się za leczenie pacjentów, albo zwijajcie interes, inni bez problemu przejmą po Was prowadzenie tego biznesu.
jeden postulat podobał by mi się, drobne opłaty za wizytę, ale pod warunkiem że pieniądze te otrzyma konkretny lekarz, a nie przychodnia.
Panie Doktorze.
Dlaczego kontrakty są podpisywane co roku, a nie np. co 3 lata ? Dlaczego lekarze nie starają się tego zmienić ? Przynajmniej nic o tym nie słychać.
I jeszcze o Panu Twardowskim.
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/el-ministro-opala-sie-za-nasze_141638.html
Konkretny lekarz wyśmieje te pieniądze. Kilka zł za wizytę? Za wizytę u specjalisty prywatnie płaci się kilkadziesiąt zł, często więcej.
I co za różnica, czy dostanie lekarz, czy przychodnia? To i tak te same pieniądze.
mpn
Przyjmijmy po 5,-PLN od łebka, 7 godzin dziennie po 4 łebki na godzinę , daje to 140,-PLN dodatkowej pensji dziennie, x 21 dni czyli 2940,-PLN.
Mówię o lekarzu rodzinnym, przy okazji dobry lekarz, przyjazny pacjentowi bedzie dodatkowo uhonorowany, a zły obejdzie się smakiem dostanie motywacje do dobrej pracy.
jeśli ja idę do mojego lekarza, to rejestruje się na godz. 14-tą.
Kiedyś zdarzyło mu sie, że dopiero o tej godzinie mógł spożyć śniadanie, w mojej obecności, a pracował od ósmej.
Jak przepisywałem pół roku temu moja mame do mojej przychodni, nie mogłem jej do niego zapisać, gdyż miał już za dużo pacjentów. Co nie znaczy, że nie leczy mojej mamy.
Dlaczego tak lekarz ma być finansowo traktowany na równi z tym, do którego nikt nie chce iść ?
odnosząc się do wypowiedzi pana andrzeja52 pragnę napisać że bardzo mi smutno gdy widzę moją żonę z 40 letnim stażem pracy w pediatrii która założyła z kolegami 15 lat temu przychodnie która teraz jest załamana taka postawą pana podobno lekarza i ministra .
proszę pana ci sami lekarze to lekarze podstawowej opieki na których barkach za 8 zł miesiecznie na pacjenta (stawka ta jest już od 10 lat ) zrzucono jeszcze dodatkowe obowiazki . nie wiem ile wysługi pracy ma pan ale czy jej nienależy się urlop skoro każda pracujaca pielegniarka w przychodni ma go 26 dni . to za te 8 zł trzeba opłacić podstawowe badania ( badanie krwi 25 zł , badanie USG 50-100) proszę przeliczyć ze na to podstawowe to 3 miesięczna składka a USG to składka roczna za pacjenta ) a są jeszcze wynagrodzenia pielęgniarek , ZUS podatki światło i trzeba tak gospodarzyć żeby zostało coś jako zysk . Przez te 10 lat wszystko drożeje jak długo tak można CZY PAN TO POJMUJE ? .
pisze Pan zwijwjcie interes łatwo powiedzieć a kto w małej miejscowości przejmie te 15 tysięcy pacjentów . Przychodnia od tych 15 lat dziła codziennie prawie 1000 pacjentów jest codzienne w przychodni . prosze jak Pan jest lekarzem chątnie przekażemy część tego splędoru ….
pisze Pan o corocznych kontraktach a kto to dyktuje lekarze nie mają nic do gadania , lekarzom specjalistom za to że nie zgodzili się na pakiet onkologiczny obcięto 5 % kontraktu jak sie nie podoba to nie oni są sami i nie maja nic do gadania dlatego wszelie próby zrzeszania się i próby negocjacji są tak tłamszone przez ministra i to jest NORMALNE CHAMSTWO zestrony tego d…a i jego popleczników .
andrzej52
1 stycznia o godz. 11:46 29401
Te 5 zł to z pewnością by jakiś korzystny efekt przyniosło bowiem do przychodni chodzi bardzo wielu ludzi tak na prawdę nie mając ku temu powodu , a powód jest jeden można tam poplotkować, wyżalić się lekarzowi i zabić nudę i czas z którym nie maja ci zrobić. Taki 5 zł hamulec wyciął by takich hipochondryków i tym samym zmniejszył kolejki do lekarzy.
Przy okazji twój postulat by te pieniądze dostawał lekarz przyjmujący pacjenta tworzy namiastkę systemu rynkowego i wykazał by którego lekarza pacjenci wolą .
Jakby do tego co postulujesz dodać powrót do praktyki która już była , a mianowicie by pacjent mający stałe leki nie musiał stawać przed obliczem lekarza , to uważam, że kolejki w przychodniach drastycznie by się zmniejszyły i było by to z korzyścią
dla pacjentów.
leszek1954
1 stycznia o godz. 11:52 29402
Potwierdziłeś to co napisałem w swym poście , że jak założenia systemu są złe to nie da się takiego systemu naprawić i wszyscy będą niezadowoleni. Gdyby odbiurokratyzowano system zdrowia , to nie dość, że odzyskano by wiele pieniędzy idących w „gwizdek” i dla tych którzy z opieką nad pacjentami i ich leczeniem nic wspólnego nie mają, to jeszcze umożliwiło by wskazanie którzy lekarze są uważani przez pacjentów za lepszych. Tylko że ci funkcyjni biurokraci będą teraz bronić jak lwy swych pieniędzy i stanowisk.
Hipochondrycy i tak by przyszli, bo oni są święcie przekonani o sojej chorobie i żadne opłaty ani nawet poyślne wyniki badań ich z tego błędu nie wyprowadzą. Ale ludzie przychodzący z różnymi bzdurami by się ograniczyli.
Proponuję zapoznac się z historią tzw „popłatków” wprowadzonych w Czechach.Kilkadziesiąt koron (6,5 korony za złotego) za wejscie do lekarza,za receptę,za skorzystanie z interwencji szpitalnej itp.Wprowadził rząd ODS ,upadły z trzaskiem przy końcu 2013.
Rząd koalicji socjaldemokratów z ANO i chrześcijański demokratami popłatki wycofał.
Ubytek tego grosza zrekompensował z budżetu.Wydłużył finansowanie budzetowe kuracji sanatoryjnych do 4 tygodni (dzieci i chronicy więcej).
Czesi są conieco bogatsi.Najważniejsze,że nie sypią groszem na mysliwce,helikoptery,rakiety,bizdżety ewakuacyjne,akcje ożeł morze itp itd.
@ abchaz
Powtarzam: pobieranie drobnej kwoty ma zniechęcić pacjentów do niepotrzebnych wizyt, głównym celem nie jest dodatkowy pieniądz. A ieszanie do tego rakiet to jakiś konpletny absurd, to są zupełnie inne środki.
@mpn
absurdalne jest myslenie,że w budżecie sa jakieś,siłą wyższą wydzielone,oddzielne środki na leczenie ludzi i na rakiety.Środki celowe wydzielają ludzie.Nie siły wyższe.
Czesi,przynajmniej ODS (podobny do PO) , tez byli przekonani,że zniechęcą .Ale nie zniechęcili.mpn uwierz w empirię zamiast wierzyc w swoją myśl niezawodną i siły wyższe.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Pana i Komentujących.
Słyszałam, że depeszę do Generała wysłał JPII, treść:
Wziąłem Rzym, na Ciebie czeka Moskwa!
leszek1954
1 stycznia o godz. 11:52 29402
Szanowny Panie.
Od 30-tu lat prowadze mikrofrmę i nikt mi nie płaci za 26 dni urlopu, mam tydzień urlopu w roku.
Pisze Pan, że przychodnia Pana Żony przyjmuje codziennie 1000 pacjentów, czyli jest tam zatrudnionych 30-40 lekarzy. Wydaje mi sie, że przy takiej ilości pracowników można tak przygotować grafik urlopów, że każdy pójdzie na swoje zasłużone 2 tygodnie urlopu.
Mnie by do głowy nie przyszło zamykać firmę znienacka, nie powiadamiając kontrahentów odpowiednio wcześnie, a tego własnie żądają lekarze z PZ. Ja informuję moich kontrahentów o planach urlopowych w styczniu.
Rok temu moja mama była zapisana do ortopedy w jej przychodni. Po dwóch tygodniach oczekiwania pojechaliśmy na umówioną wizytę. Okazało sie, że Jaśnie Pani Lekarka tydzień wcześniej poszła na urlop. Nikt nie raczył nawet powiadomić mojej mamy, a mama wylądowała na końcu kolejki. Czy tak sie traktuje pacjentów ?
abhaz
Będę siódmego w CZ w firmie z która współpracuję i zapytam o ten poplatek. Ale jesienią słyszałem w czeskim radiu, że maja wprowadzić poplatek za pobyt w szpitalu, 60,-CZK (9,-PLN) za dzień.
maciek.g
1 stycznia o godz. 12:56 29404
Maćku, w sprawie leków dla przewlekle chorych.
W mojej przychodni nie ma problemu, dzwonie i po południu mam receptę. to zależy od lekarza, mój powiedział mi kiedyś, że minister musiał by koło niego posadzić człowieka do pilnowania. RównieZ w sąsiednej przychodni tak postępują.
Coś na temat Lekarzy i „lekarzy” napisałem we wrześniu, kiedy musiałem się wyładować w związku z postępowaniem niektórych wobec mojej mamy (8o+).
Wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia w Nowym Roku.
andrzej52
1 stycznia o godz. 21:13 29414
Moje rozeznanie jest takie,że poplatek szpitalny był wcześniej stosowany i pozostał.
Ma funkcję współfinansowania kosztów hotelowych szpitali.Zupełnie odmienną od innych poplatków „demotywujących” już wycofanych.Poplatek szpitalny nie jest demotywatorem bowiem okres hospitalizacji określa lekarz a nie pacjent.
Lekarze w czasie ukupacji hitlerowskiej leczyli , ratowali życie Polaków ,byli patriotami!! A dzisiaj, grupa pazernych, na pieniądze, z (nie)porozumienia zielonogórskiego, zatrzaskuje drzwi przed chorymi! W tvn widziałem wiceprzewodniczącą porozumienia… pełną troski,pochylającą się nad pacjentami, czysta obłuda! Gdzie są środowiska narodowe, patriotyczno- niepodległościowe ,które tak walczą o naród! A jaki jest patriotyzm współczesnych, niektórych, doktorów ? Tylko pieniądze się liczą? Należało by na receptę przepisać im ponowną lekturę z liceum ,,Ludzie bezdomni,,S.Żeromskiego niech sobie przypomną postać szlachetnego dr.Tomasza Judyma .
andrzej52
1 stycznia o godz. 21:13 29414
Czesi też mieszają.
Dzisiaj w audycji radiozurnal sprostowania.Nie ma poplatków za wizytę a także za szpital.
Jest natomiast poplatek za skorzystania z Pogotowia-90 koron
BTW -czas na blogu ciągle letni.
@ abchaz
No nie, bo akurat pieniądze na leczenie idą ze składki i pieniędzy z rakiet nie jesteś w stanie na to przenieść. Chyba że zmienisz podstawy systemu
@mpn
przecież na pakiet onkologiczny dorzucono ok 1,1 x 10^9 .
Z innych tytułów budżetowych.
Zabrac z rakiet dodac NFZ.
@Andrzej 52. To dzien pracy w Polsce zaczyna sie od sniadania? Bo uzalasz sie nad lekarzem, ktory je zjadl dopiero o 14-tej. Chcialabym przypomniec, ze sniadanie je sie w domu,, lub „po drodze” -niezaleznie od tego, gdzie sie pracuje. Trzy, a wlasciwie cztery osoby z mojej rodziny pracuja w szpitalu w NY Ameryka. Jedza posilek w czasie przerwy na lunch. W Polsce nie ma ustawowej przerwy na lunch? Zapewne nie chca, bo po co marnowac czas skoro mozna pedzic do drugiej roboty ( ladne to: pokaz lekarzu co masz w garazu). Czasami slysze tutaj narzekania w rodzaju: taka byla gonitwa, ze nawet nie mialem czasu wyjsc na lunch. Przytrafilo sie to i lekarzowi, o ktorym piszesz. Co do ilosci godzin pracy: stazysta w szpitalach w calej Ameryce ma obowiazek przepracowac w tygodniu 72h za pensje, ktorej wysokosc ma odpowiadac sredniemu zorobkowi w danym stanie, a jest to suma zalosna.
P.S A moze nie zabrac, ale doloZyc pieniadze przez nalozenie skladki na rolnikow i podobnych im swietych krow.
andrzej52
1 stycznia o godz. 21:20 29415
Niestety w mojej przychodni problem jest i ogromna większość pacjentów stojąca w kolejkach do lekarzy to właśnie ci po recepty na leki stałe. Doszło do tego, że aby dostać się do lekarza trzeba być w przychodni minimum godzinę przed otwarciem i tak nie ma 100% pewności, że się numerek otrzyma. Podobno teraz jakieś zmiany weszły i lekarze mogą wypisywać wiele recept z różnymi terminami , ale czy to w mojej przychodni weszło nie mam pojęcia , bowiem się wkurzyłem na te comiesięczne wystawanie po receptę i leki kupuje sobie w internecie (fakt, że nie korzystam z dofinansowania , ale w moim przypadku leki na miesiąc kosztują mnie 30 zł i zysk 25 złotych mogę sobie darować)
Czytałem perypetie które opisałeś odnośnie matki i niestety potwierdza to fakt że są lekarze i „lekarze”.
Dwa lata temu niefortunnie spadłem ze schodów wyłamując nogę w kolanie (Jeszce przed przyjazdem pogotowia sam sobie ją nastawiłem, ale ani iść , ani prowadzić samochodu nie mogłem) i wylądowałem na ostrym dyżurze na chirurgi. Tam pani doktór po zrobieniu prześwietlenia kazała wsadzić nogę w gips. Okazało się że to niewiele dało bowiem bardzo mocno zostało naderwane ścięgno mięśnia czerwonogłowego i po zdjęciu gipsu rehabilitacja dawała iluzoryczne wyniki. Prawie po roku od zdarzenia podjąłem temat z chirurgiem i on był zaskoczony że ta pani w szpitalu nie zrobiła USG. Spytał czy była opuchlizna , gdy powiedziałem że nie , to spytał czy badała palcem stan ścięgien . Powiedziałem że nawet mnie nie dotknęła. Stwierdził że miałem pecha i trafiłem do partacza , bo z tego co mu mowie nawet bez USG można było stwierdzić że operacja jest niezbędna. Obejrzał nogę i powiedział, że teraz to już muszę zdecydować operacja czy dalsza rehabilitacja., on jednak radzi operację . Nie zdecydowałem się , bo się poprawiało , ale miał rację bo mimo dwóch lat to jeszcze daleko do normalności.
Wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia w Nowym Roku’
zyta2003
2 stycznia o godz. 18:41 29422
W Polsce tylko wyjątkowe firmy maja przerwy na lunch i w przychodniach i szpitalach takich przerw nie ma. Dlatego lekarze robią sobie sami takie przerwy i stąd to co wspomniał Andrzej52. Masz rację że śniadanie w takim przypadku należało zjeść w domu, z tym, że jest duże prawdopodobieństwo że ten lekarz zaraz po pracy w przychodni jechał do szpitale i tam też by nie zjadł. (o obiedzie nie było by nawet mowy, niektórzy często jedzą obiadokolacje dopiero w domu) No cóż jak chce się dużo zarobić to są koszta.
Wielu polaków chciało by takie mieć pensje jak lekarze rodzinni w przychodniach.
abchaz
2 stycznia o godz. 18:19 29421
Już Zycie z Ameryki napisałem że wielu Polaków chciało by tak zarabiać ja lekarze rodzinni w przychodniach i mieć taka odpowiedzialność za parce jaką oni mają.
Maciek , Zyta
U mojego Lekarza pacjent nie jest wołany, a wchodzi jak poprzedni wychodzi. W mojej obecności mógł sobie pozwolić na posiłek ponieważ znamy sie od lat. Drugie śniadanie.
A Lekarz ten nie pracuje na innym etacie, tylko 8 godzin w przychodni.