Strażnik miejski jak bojówkarz
W ciągu dziesięciu dni strażnicy miejscy i brunatni bojówkarze wykazali podobny poziom degeneracji. Nie uszanowali ludzi niosących pomoc.
W cieniu jedenastolistopadowych ataków na squat i ambasadę rosyjską, większości komentatorów umknęło wydarzenie o niemniej dramatycznej wymowie. Strażacy, którzy przyjechali gasić tęczę na Placu Zbawiciela, zostali obrzuceni kamieniami i racami, co zmusiło ich do przerwania akcji i do ucieczki. Ktoś mógłby wzruszyć ramionami: a czego można było się po nich spodziewać? Otóż warto pamiętać, że przez długie lata osoby zdecydowanie nie zaprzyjaźnione z prawem i jego egzekwowaniem, przestrzegały własnego kodeksu postępowania. Jeden z podstawowych jego punktów brzmiał: służby ratownicze podczas akcji są nietykalne. Dawno temu, dyżurując w pogotowiu ratunkowym, wchodziłem do miejsc, gdzie po zmroku niechętnie zapuszczała się nawet milicja. Nigdy podczas tych interwencji nie miałem poczucia zagrożenia. Najgorsze zakapiory zamieniały się w spokojnych obserwatorów, a jeżeli trzeba było ponieść nosze z bardzo otyłym pacjentem, po wąskich i krętych schodach – również w gorliwych pomocników. Brunatni chłopcy Zawiszy i Bosaka wprowadzili zatem nową (że tak zażartuję) jakość moralną. Jednak nie oni pierwsi.
Pionierami są w tym względzie warszawscy strażnicy miejscy. W sobotę, 2 listopada 2013 (podaję za tvn24.pl), Pani Doktor Joanna Serwatko zaparkowała swój samochód w niedozwolonym miejscu, pozostawiając za szybą kartkę: „Lekarz. Nagłe wezwanie”. Było to zgodne z prawdą, Pani Doktor pracuje bowiem w weekendy jako wolontariuszka w Ośrodku Hospicjum Domowe. Mówiąc inaczej – pomaga przynosić ulgę w strasznych cierpieniach, lub strasznym umieraniu. Tak też było w przypadku tej wizyty. Kiedy wróciła do samochodu po ok. 30-40 minutach, już go nie było. Został odholowany (koszt: 515 PLN), ponadto otrzymała mandat 150 PLN i 2 punkty karne. Nie wykonała też pozostałych wizyt, zleconych na ten dzień.
Rzecznik Straży Miejskiej, Monika Niżniak (słowo „Pani” nie przechodzi mi w tym przypadku przez klawiaturę) stwierdziła: „Ta pani jest w myśl obowiązujących przepisów sprawcą wykroczenia. Są określone przepisy prawa. Proszę nie szukać winnych w straży miejskiej”. Porażająca wyobraźnia i empatia. Na funkcjonariuszy mundurowych o takiej finezji mentalnej mawiało się za moich studenckich czasów: „Trep”… Ale to pewnie przypadkowe skojarzenie.
Nasuwa się, też oczywiście przypadkiem, kolejne pytanie: czas reakcji 40 minut? ze wszystkim? Podpięcie samochodu do lawety przecież chwilę trwać musi! A przybycie patrolu? A wezwanie holownika? A czas przybycia holownika? Czekali Państwo kiedyś na pomoc drogową? No właśnie…
Czy zatem błędem byłoby rozumowanie, które pozwalam sobie przedstawić? Oto ono. Rzecz działa się na ulicy Nasielskiej, na Pradze Południe w Warszawie. Bywa tam krucho z miejscami do parkowania, więc ludzie radzą sobie, jak mogą. Dzielni chłopcy i dziewczęta ze Straży Miejskiej wiedzą, że jest to dla nich okazja do łatwego wykazania się skutecznością i czatują w tym rejonie. Poprawia to i statystyki skuteczności, i – czasu reakcji. Czatuje też w pobliżu współpracujący z nimi holownik. Tylko to może tłumaczyć błyskawiczny przebieg akcji, a także fakt, że nasze zuchy nie poprzestały na pozostawieniu mandatu za wycieraczką, a wezwały wsparcie. Wszak holownik też człowiek…
Nasuwa się zatem ostatnie pytanie: jeżeli strażnicy, którzy przeprowadzili całą akcję, rzecznik prasowa Straży Miejskiej i komendant Straży Miejskiej nie zostali surowo pouczeni, że przepisy nie mogą być egzekwowane bezmyślnie, to czy Pani Prezydent Warszawy sama rozumie miarę podłości, jaka została popełniona? Chciałbym przypomnieć, że to my zrzucamy się na ich pensje i mamy prawo wymagać od nich elementarnej przyzwoitości.
Na zakończenie wniosek praktyczny. Być może należy wyposażyć personel medyczny, jeżdżący na wizyty domowe w pewne uprawnienia, które pozwolą im pomagać ludziom i nie martwic się przy tym strażnikami o mentalności bojówkarzy.
P.S. Odpowiedzi na komentarze
Pan Gronkowca przepraszam za zwłokę i bardzo proszę cierpliwość. Tekst „się pisze”
Pan Łukasz napisał: „Ja rozumiem, że autorem artykułu jest kardiolog- nie zmienia to jednak faktu, że jest to lekarz. Wypadałoby więc nie popełniać tak kardynalnych błędów i nieścisłości. M.in. aby pobrać organy zależy stwierdzić śmierć MÓZGU a nie pnia mózgu. Pozdrawiam i życzę owocnego zgłębiania wiedzy przed publicznym pisaniem artykułu jako lekarz.”
Szanowny Panie, oczywiście ma Pan rację. Finalnie stwierdza się śmierć mózgu. Gdyby jednak zechciał pan przyjrzeć się procedurze stwierdzania śmierci mózgowej według kryteriów opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia, to zorientowałby się Pan łatwo, że kluczowe jej etapy dotyczą zaniku funkcjonowania ośrodków znajdujących się w obrębie pnia mózgu. Stąd zapewne Pan Profesor Talar (bo o jego wypowiedzi traktował wpis) kwestionował właśnie orzekanie śmierci pnia mózgu. Procedurę można znaleźć na stronie Pol-Transplantu, pozostałe niezbędne wiadomości – w podręcznikach anatomii, fizjologii, lub w Wikipedii. Pozdrawiam wzajemnie i życzę większej rozwagi przy deprecjonowaniu opinii innych osób.
Komentarze
Co sie Pan dziwi. To Polska
Podobne zdarzenie przytrafilo mi się wczoraj pod przychodnia w moim mieście. Przychodnia jest przy bocznej, dojazdowej ulicy do przychodni (z wyjazdem). przywiozłem w naglym przypadku moja 80-cio letnia mamę, z powodu bólu biodra ledwie chodząca, zaparkowalem po lewej stronie uliczki (jednokierunkowej) pod zakazem i czekam kilkanaście minut. Przyjeżdżają strażnicy i karzą mi sie stanowczym tonem wynosic na parking , z którego do przychodni jest kilka razy dalej, a do tego ciągle brakuje miejsc. Podjechałem na parking ide do przychodni, a tam mojej mamy już nie ma. Zostala przyjeta przez lekarza i po wizycie szukamy sie nawzajem.
Tak wyglada praca straży miejskiej. Wiem, że popelniłem wykroczenie, w swietle idiotycznych przepisów, ponieważ nie widzę żadnych przeciwskazań do parkowania w tym miejscu. Wygląda to na czyjś wymysł.
Żeby przepisy egzekwować „myślnie”, potrzebny jest rozum w głowie – czyż nie?
Podejrzewanie strażników miejskich o posiadanie mózgu jest diagnozą trochę na wyrost! Nawet ORMOwcy z poprzedniego ustroju nie byli takimi trepami. Swoją drogą to kiedy te wszystkie służby zrozumieją, że to nikt inny tylko my ich utrzymujemy z naszych podatków. Inna sprawa, że tłumoki biorące udział w tej wstrętnej akcji już powinni być zwolnieni ! No ale kogo to obchodzi?!
I dlatego jestem gorącym zwolennikiem likwidacji tej paramilitarnej, para-pomocnej i jeszcze kilka para- … organizacji i przekazania jej funduszy na rzecz policji, która przynajmniej trzyma jakiś poziom przy przyjmowaniu nowych pracowników.
Komentował nie będę. System nie puści wyrazów.
Zaproponuję jednak nowy temat, z racji oczekiwania na rozwój wypadków (albo rozmycie się) poprzedniej kwestii. Chodzi o boreliozę alias chorobę z Lyme. Docierają do mnie coraz bardziej niepokojące informacje o jej naturze i coraz bardziej rozległym zasięgu. Wśród nich są np. doniesienia o niewystarczającej dokładności diagnostyki zakażeń, opartej o testy molekularne ELISA i Western Blot. Sporo jest też o tym, że ciężko ją wyleczyć nawet najlepszymi antybiotykami. Czy Pan Doktor możę podzielić się wiedzą w tym względzie?
Mój wtręt nic nie zmieni w wymowie opisanych we wpisie blogowym i komentarzach zdarzeniach ale gwoli ścisłości. Rozmawiałem ze strażnikiem miejskim o przyczynach ich nieinterweniowania w sprawach stricte porządkowych z wezwań mieszkańców akurat stolicy. Pan miał przygotowaną odpowiedź, którą pewnie powtarzał wszystkim innym rozczarowanych biernością jego i jego kolegów: „Straż miejska nie utrzymuje się z podatków tylko z nakładanych mandatów”. Nie wiem czy to prawda ale mogłoby to tłumaczyć nieprawdopodobną wręcz pazerność funkcjonariuszy tej dziwnej formacji. O logice ani choć odrobinie empatii z ich strony nie ma przecież co mówić, kiedy w grę wchodzą ich miesięczne pobory. Za to jednoznacznie świadczy że wszelkie straże miejskie powinny być natychmiast zlikwidowane. To chorobliwa narośl na, powiedzmy że zdrowej tkance samorządów.
Rzeczniczkę Straży i pozostałych przygłupów natychmiast zwolnić dyscyplinarnie ! ! ! A tak naprawdę ta Instytucja nadaje się do likwidacji i pieniądze przeznaczyć na Policję.
Komentować nie ma tutaj czego, wszystko widać jak na dłoni, ale chciałam podzielić się historyjką sprzed kilku miesięcy, również z Warszawy, z udziałem straży miejskiej i samochodu. Wracaliśmy z mężem ze spaceru i tuż pod naszym blokiem zauważyliśmy samochód, który blokował wyjazd z parkingu mniej więcej 15 innym samochodom. Nikogo przy nim nie było, a stał dokładnie w poprzek wyjazdu (dwadzieścia metrów dalej były wolne miejsca parkingowe). Wróciliśmy więc do domu i postanowiliśmy zrobić dobry uczynek: zadzwonić do straży miejskiej i poprosić o odholowanie zawalidrogi, zanim ktoś będzie chciał wyjechać.
Kiedy udało nam się już dodzwonić pod właściwy numer (nie było to łatwe, bo odsyłali nas trochę), usłyszeliśmy, że nie przyjmą zgłoszenia, bo… ten samochód nie blokuje akurat naszego samochodu, tylko jakieś inne. Wyznam, że ręce mi opadły. Ale to chyba przeczy tezie, że czyhają wszędzie i na wszystkich…
pan doktor raczy żartować wymagając od geniuszy narodu polskiego, rządów w III RP i dworów preziów, czegoś więcej niż ich zainteresowania przewałami. Przecież oni maja korzenie styropianowych zadymiarzy.
HGW kiedyś robiła sobie punkty w hospicjum, ale wtedy przyjechała autem służbowym z kierowca i SM pilnowali by Hani nikt nie przeszkadzał
Kolega Adam2222, prosimy udać się ze swoimi komentarzami do najbliższego rynsztoku w rodzaju forum ONET lub GW.
Nie jestem narodowcem, nawet patriotą w ich rozumieniu i nie mam zamiaru nikogo bronić ani relatywizować ani nawet bagatelizować zajść z 11 listopada.
Ale nie zgadzam się z żadnym zdaniem wpisu, poza ostatnim, że lekarz na służbie powinien mieć prawo zaparkować gdzie chce jeżeli jest taka konieczność, jego samochód powinien być uprzywilejowany, nawet byłbym za tym, żeby miał specjalnego koguta jak karetka.
Ale tak nie jest, i dopóki tak nie jest, strażnik ma obowiązek taką osobę ukarać, apelowanie do jego empatii jest nie na miejscu. Albo kartka za szybą uprawnia, albo nie uprawnia, to jest prawo a przestrzegający go strażnik musi się kierować przepisami a nie empatią.
I całe szczęście, nie chciałbym żyć w państwie w którym władza nie prawem a empatią się kieruje, chyba sobie doktor nie zdaje sprawy co postuluje.
Co do narodowców, zestawionych populistycznie ze strażą miejską w jednym szeregu, to mówienie o blokowaniu udzielenia pomocy jest demagogią, bronili ogniska które urządzili przed zgaszeniem, z ich perspektywy to naturalne zachowanie, sam bym tak samo robił na ich miejscu, to że bym się na ich miejscu nigdy nie znalazł, inna sprawa, ale żadna niepisana zasada pozwalająca wejść z czerwonym krzyżem żeby opatrzyć rannych nie została złamana.
Parker, tu nie chodzi o empatię – tu chodzi o rozum w głowie.
Tutaj, o następnych debilach:
http://moto.onet.pl/aktualnosci/dostalem-mandat-bo-wiozlem-ojca-do-szpitala-nowe-fakty/68fd7
Tu nie chodzi o rozum w głowie tylko o prawo, powinno być uchwalane z rozumem ale jak uchwalone bezwzględnie przestrzegane. Funkcjonariusz na służbie nie ma miejsca na myślenie jeżeli chodzi o przepisy.
Co byś powiedział, jeżeli w sprawach o wykroczenia czy o przestępstwa funkcjonariusze by się zamiast przepisami kierowali myśleniem?
To by oznaczało autorytarną władzę, wielu jest jej zwolenników, ja się takiej władzy boję.
Podlinkowany przypadek nijak się ma do opisywanego na blogu, w takim przypadku policja ma obowiązek eskortować na sygnale samochód, tak ja mam prawo jechać w takiej sytuacji niezgodnie z przepisami i nikt mnie nie może ukarać. To się w prawie nazywa stanem wyższej konieczności.
Dopóki zwykły funkcjonariusz jest rozliczany za ilość mandatów i od tego zależy jego posada, dopóty będzie, jak jest. Kogo za to winić, komendanta? On tez dostaje nagrody za „wyniki”. Więc kogo? Urząd Miasta? Rząd? Ja się na tym nie znam, szkoda tylko, że w mediach wciąż czytam o pionkach a o decydentach cicho.
Panie Wawer, Adam 2222 pisze brutalną prawdę. Przykro mi, że brudzi ona panu wysmakowany świato-ogląd.
Mentalność tusków, kaczyńskich, rostowskich, komorowskich, hofmanów, etc. niczym nie różni się od mentalności chmyzów ze straży miejskiej.
@ parker 17 listopada o godz. 14:37
w 100% popieram
Parker,
W cywilizowanych społeczeństwach policja i inne służby mają nieść pomoc – szczególnie ludziom niosącym pomoc innym. Tylko tępak nie potrafi zrozumieć, ze w pewnych sytuacjach prawo musi być zawieszone – ale do tego jest potrzebne zrozumienie tzw. hierarchii ważności.
Polacy z jednej strony mają prawo za nic, z drugiej policjanci, czy inne służby egzekwują je bez względu na okoliczności. A okoliczności są ważne – niektórzy oskarżeni są nawet uniewinniani przez sądy do których podali ich tępi policjanci, czy prokuratorzy.
Tylko tępak chce zawieszać prawo w pewnych okolicznościach.
Prawo powinno działać w każdych okolicznościach, jak wspomniałem prawo opisywane okoliczności przewiduje i są jeszcze niezawisłe sądy do których każdy pokrzywdzony przez władzę może się po sprawiedliwość zwrócić. Bo władza na całym świecie krzywdzi czasem obywateli, w policji ani straży nie pracują anioły, też łamią prawo, celowo albo przez nieświadomość.
Jakbym jechał do szpitala z chorym którego życie jest zagrożone nawet bym do kontroli się nie zatrzymał, pod szpitalem bym się dopiero wylegitymował i odmówił przyjęcia mandatu a sąd by mnie uniewinnił.
Władza która się nie prawem kieruje to władza autorytarna.
Nie ma szkody, nie ma wykroczenia czy przestepstwa.
Co przepisowi szkodzi, ze został naruszony lub nawet złamany ?
Jeśli nikt nie poniósł szkody na zdrowiu, majatku czy czci to może być złamanych nawet 128 i pół przepisów.
Przepisy są dla ludzi a nie same dla siebie ani tym bardziej , ludzie dla przepisów.
Gdy znajomemu prawnikowi opisałem te historię to odpowiedział, że ta pani doktor powinna sobie nając prawnika i przed sadem dochodzić swych racji.
Teraz już wiem po co jest prawo – żeby prawnicy mieli zajęcie !
Swoja drogą pozyteczne byłoby, aby upowszechnił się zwyczaj zostawiania za szybą samochodu nru kontaktowego ( komórki ) uzytkownika, aby mozna go powiadomić, ze np. komuś zastawił swym pojazdem drogę.
I wcale nie potrzeba na to przepisów – wystarczy dobry obyczaj.
Parkerze, nie wziąłeś pod uwagę tego, iż mógł byś do tego szpitala nie dojechać, zastrzelony przez ścigających cię stróżów porządku publicznego.
Czasem warto pomyśleć, zanim się coś napisze, nieprawdaż ?
Pan Parker chyba świetnie czuł się w poprzednim systemie. A może nawet w czasie wcześniejszej sześciolatki. W każdym razie byłby naówczas właściwym człowiekiem we właściwym miejscu i okresie.
W pamięci mi błyska dość świeża afera (tej wiosny) łapówkarska ze strażnikami miejskimi w Katowicach. Jeśli przepis miałby być teraz przez strażników egzekwowany „myślnie” zamiast „bezmyślnie”, jak Pan redaktor sugeruje, to założę się, że już niedługo w całym kraju ulice zostałyby zablokowane przez hordy samochodów parkujących gdzie popadnie, a strażnicy – przymykający na to oko – mieliby prostą wymówkę: nie mogą prawa stosować bezmyślnie, a w tym konkretnym przypadku kierowca parkował niezgodnie z przepisami, gdyż kierowca spieszył się, gdyż: udzielał pomocy medycznej/biegł do chorej matki,/do chorego kota/do umierającego chomika (niepotrzebne skreślić).
A.L. 15 listopada o godz. 23:40
„Co sie Pan dziwi. To Polska”
24 grudnia 2012
2 strażaków zastrzelonych oraz 2 ranionych w celowo przygotowanej na nich zasadzce
10 kwietnia 2013
5 strażakow wziętych jako zakładnicy pod groźbą zastrzelenia
15 kwietnia 2013
1 strażak postrzelony przez staruszka
1 lipca 2013
złodziejka samochodów w karetce postrzeliła strażaka
5 września 2013
1 strażak postrzelony „przez pomyłkę”
Ośmiu zastrzelonych pracownikow klinik aborcyjnych w tym 4 doktorów, podjęto 17 prób zastrzelenia.
Co się pan dziwi. To USA.
>pozostawiając za szybą kartkę: „Lekarz. Nagłe wezwanie”.<
Zgadzam się z @Gospodarzem, że strażnicy i rzecznik zachowali się jak #$@*&! albo i gorzej. Niemniej aby cokolwiek zmienić w ich zachowaniu należy posłuchać @parkera i zmienić przepisy. Naśmorganie czegoś na jakimś karteluszku gdzieśtam za szybą jest NIEPOWAŻNE. Wątpię aby pani doktor to zrobiła po raz pierwszy w jej życiu. Wątpię aby była jedynym lekarzem, który używa sytemu "a co tam najwyżej kartkę się zostawi".
Jest to przejaw olewactwa. Olewactwa i jakośtobędziostwa.
@Gospodarz do tej pory myślał, że stażnik miejski to Tomasz Mann skrzyżowany z Albertem Camus? Ja tak nie myślałem.
Każdy wie, że kontakty z nimi tak samo jak z każdą służbą mundurową są stresujące. Od unikania konfliktów w stresujących sytuacjach są przepisy.
SZCZEGÓLNIE, gdy cały rozwój wydarzeń DA SIĘ PRZEWIDZIEĆ.
To nie było ratowanie pasażerów wyskakujących z płonącego sterowca, który nie wiadomo skąd nagle pojawił się nad Warszawą.
Pani doktor i podobni jej opiekunowie powinni mieć specjalne legitymacje wydawane przez miejskie władze. Tu gdzie mieszkam takie mają np. inwalidzi. I mogą parkować na miejscach parkingowych dla inwalidów. Lekarze mogliby mieć szersze uprawnienia, np. upoważniające do zostawienia samochodu "gdzie bądź" w określonych sytuacjach, podobnych do tej opisanej przez @Gospodarza.
Myślę, że zamiast pisać na blogu trzeba napisać do władz miasta i skrzyknąwszy wszystkie zainteresowane osoby przygotować projekt nowego przepisu.
Lecher, może bym zadzwonił na policję, może bym się zatrzymał, powiedział co robię i odjechał, nie wiem co by było, może by mnie zastrzelili, może bym w rowie wylądował jak bym tak pędził, wypadki się zdarzają, nawet zastrzelenie będąc niewinnym przez policję.
Nie o tym rozmawiamy, zachowanie policjantów było naganne, zdarza się.
Mnie się zdarzyło karygodne postępowanie lekarza który na teścia wydał wyrok śmierci chcąc amputować mu nogę i co?
Nie udało mu się:)))
Czy mam przez to uwarzać, że wszyscy lekarze to koniowały?
Nie, bo znalazł się fantastyczny chirurg naczyniowy który nogę wyprowadził.
Tak, chirurg który nie mógł pomóc udrożnić żył, zajął się raną mimo że mógł mnie na szczaw wysłać bo to nie jego działka.
Szanowni Państwo Praworządni.
Opisze jak w bardzo praworządnym państwie niemieckim dziala policja.
Jeśli jechaliście kiedys nocą np. A2 Świecko – Dortmund, zauważyliście że samochody ciężarowe parkuja na zjazdach na parking, na wyjazdach z parkingu, czy w miejscu przeznaczonym dla samochodów osobowych, łamiąc zakaz wjazdu ciężarówkom.
Rozmawialem kiedyś na ten temat z policjantem niemieckim. Stwierdził on, że jeśli to parkowanie nie zagraża bezpieczeństwu i nie blokuje przejazdu, policja przymyka oko na łamanie prawa w ten sposób, gdyz ci kierowcy gdzieś musza odpocząć. I to jest wlaściwe podejscie do stosowania prawa. Podobnie z karaniem mandatami przez policję niemiecką.
@kaesjot
Zgadzam się co do słowa.
Poczatkowo bylem gotow zgodzic sie z Autorem, ze straz miejska zachowala sie okropnie.
Ale po namysle musze przyyznac racje Parkerowi, ktory mnie prezekonal. . Tak. Oczywoscie.
Nie powtarzam argumentow, bpo on je bardzo starannie wylozyl i co tu jeszcze dodac. Pozdraweoiam obu Panow – Pana Doktora i Parkera, ktory ma sluszna demokratuyczna intuicje.
Mechanizmem jest przechodzenie od społeczeństwa wysokokontekstualnego do społeczeństwa niskokontekstualnego.
Polska do „tej pory” była społeczeństwem wysokokontekstualnym. Powiesz żart – każdy zrozumie i zareaguje w przewidywalny sposób. Homogeniczność religijna, narodowa, zarobkowa, pod względem wykształcenia i zamieszkania już mniej, ale jak było w danym roczniku 7% ludzi z wyższym wykształceniem to też 93% go nie miało. Zamieszkanie czyli region Kraju już w nieco większym stopniu różnicował Polaków.
Prawo mogło być słabe i nieprecyzyjne bo z kontekstu wynikało każdemu jak się ma zachować.
W USA, kraju imigrantów, albo w takim kraju, który zaliczył w swojej historii mocarstwowo-kolonialny epizod, z konieczności kontekst „wszystkiego” jest słabszy. Ras więcej, kultur więcej, religii więcej, większe zróżnicowanie wszystkiego. Nie ma jednego wspólnego kontekstu, bo go być nie może. Ludzie się umawiają, wyłącznie w utylitarnym celu, aby przesunąć ciężar regulacji stosunków między nimi i unikania konfliktów ze sfery kulturowego kontekstu („wicie – rozumicie” ) do sfery przepisów prawa.
Te mechanizmy są znane każdemu, kto albo zaliczył doświadczenie bycia emigrantem albo był/jest mniejszością we własnym kraju urodzenia. W kraju z większością chrześcijańską Żyd będzie zawsze wolał polegać na przepisach prawa, bo istniejący kontekst niekoniecznie był/jest dla niego łaskawy. Podobnie jest z gejem w kraju heteroseksualistów czy z czarnym w kraju białych.
Kontekst tępi albinosów wobec tego albinosi chcą móc odwoływać się do litery prawa, gdyż nie mogą liczyć na ratunek płynący z „bycia w kupie”.
W Polsce obserwujemy właśnie bardzo dynamiczny proces przechodzenia od jednego do drugiego typu społeczeństwa no i odczuwamy tego konsekwencje na naszej skórze/portfelu/nerwach. 😉
Andrzej52
19 listopada o godz. 18:32
Wydaje mi się, że nie rozumiesz istoty poruszanego problemu.
Czym innym jest bezwzględne przestrzeganie prawa przez władzę, czym innym jest jego uznaniowość.
Nie mówimy o sytuacji w której władza przymyka oko na drobne wykroczenia które jak mówi prawo mają znikomą szkodliwość społeczną, czym innym uznaniowość.
Przykład byłby adekwatny, gdyby policja niemiecka karała mandatami parkujących ale kierowała się empatią i odpuszczała tym których uznała za mających prawo do łamania przepisów, naprzykład starszym, mającym mniej siły do dojechania na parking czy jakimś innym widzimisię się.
Nie byłoby tematu jakby straż przymykała oko na źle parkujących, wszystkich.
parker
Mnie sie wydaje, że prawo jest dla ludzi, a nie ludzie dla prawa.
W opisanym przez Gospodarza przypadku, wystarczylo by włozenie za wycieraczke wezwania na komendę i rozpatrzenie sprawy wspólnie z delikwentem. Odholowanie auta , jeśli tylko nie blokuje dojazdu, lub nie zagraża bezpieczeństwu, jest po prostu chamstwem. A gdyby osobie, której odholowano auto na widok jego braku, nie wytrzymalo serce ? Kto bedzie winien ?.
Ponadto w opisanym przypadku, „współpracą” straż – holownik, powinny zając sie odpowiednie słuzby.
Od soboty obserwuje jak przykłada sie policja do poszukiwania sprawców przestępstw. Najlepiej , gdybyś im złodzieja przyprowadził. Tylko w sobote w okolicy byly cztery włamania do domów, dzieje sie tak od dłuższego czasu. Gdzie w tym przypadku jest straż miejska jeżdżąca ciągle po mieście. Dlaczego nie interesuja ich samochody parkujące na ulicy, w których ktos siedzi.
wiadomo, że prawo jest dla ludzi, ale nie znaczy to też, że każdy może je sobie dostosować do swoich aktualnych potrzeb.
http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/443883,nieformalny-kartel-lekarzy.html
Tak, straż miejska to straszne ch….e
Dobrze, że Pan napisał o tej sprawie bo oczywiście media o tym nie wspomniały a szkoda. Powinno się nagłaśniać takie zdarzenia, żeby służbom robiło się głupio!
Dokładnie Flaga! Nie widziałem żadnej, nawet najmniejszej wzmianki w mediach. A przyznaje się, że dosyć uważnie śledzę prasę oraz tvn24. Osobiście podpisuje się pod każdą petycją likwidacji tej pseudo-służby!
Ja do tej pory miałam kilka razy doczynienia ze strażą miejską i nie miałam zarzutów co do ich pracy i postawy. Choć prawdą jest przydałaby się tam głębokja restrukturyzacja i zmiana myślenia ale według mnie podobne zmiany powinny zajść w policji.
Trzeba nagłaśniać takie sytuacje, bo to co robi nasza straż miejska woła o pomstę do nieba!
I co jest najlepsze? Ciągle zasłaniają się przepisami, twierdzą, że jak działali zgodnie z procedurą, to zrobili wszystko nie. Ale przecież to nie jest prawda! Życie potrafi napisać tyle scenariuszy, że nie da się ich wszystkich ująć w procedury…