Strajk pielęgniarek: porażka PiS, ale klęska opozycji

Strajk pielęgniarek CZD zakończy się najprawdopodobniej przegraną wszystkich stron, z pacjentami i pielęgniarkami na czele, ale klęską – jedynie dla opozycji.

Pisząc te słowa (jest poniedziałkowe późne popołudnie, 6 czerwca 2016), nie mam oczywiście pojęcia, jak zakończy się strajk pielęgniarek w CZD. Już dzisiaj można jednak pokusić się o prognozę, kto z tej rozgrywki wyjdzie wygrany, a kto przegrany – i w jakim stopniu. Przegranych zaś będzie wielu. No to po kolei.

Wygranym będzie oczywiście Naczelnik Państwa i jego drużyna, a zwłaszcza Pani Premier i Pan Minister Zdrowia. Mają bowiem wszelkie możliwości, by zrobić, co tylko zechcą, i nie zawahają się ich wykorzystać. Z rozwiązaniem CZD włącznie. Pokażą zatem, kto tu rządzi – i wszyscy byliby w ich obozie szczęśliwi, gdyby nie świadomość, że zwycięstwo będzie pyrrusowe. Z kilku przyczyn.

Po pierwsze – pielęgniarek nie można bezkarnie upokorzyć. Straty w wizerunku będą ogromne. To dlatego Pani Premier wyraża się o pielęgniarkach z takim szacunkiem, jak nigdy o nikim sprawiającym jej kłopot nie mówiła. Również w tej świadomości należy upatrywać przyczyny, że pielęgniarek jeszcze nie rozgoniono i że straszy się je dosyć oględnie jak na możliwości straszącego. Być może dlatego CZD jeszcze istnieje, chociaż ładunki wybuchowe (w przenośni oczywiście) są już podłożone i podłączone do zapalników. Bo przecież nie ma innego końcowego rozwiązania jak tylko ostateczna wygrana Drużyny Naczelnika.

Co więcej, jeżeli konflikt zakończy się kompromisem, to nic nie wskazuje, żeby wyszedł on poza sferę płac. Wynika to z narracji ministra zdrowia i jego przybocznych. Chodzi wyłącznie o pieniądze na podwyżkę wynagrodzeń, a pieniędzy nie ma, bo CZD jest zadłużone – taka mantra z Miodowej. Można ją uznać jedynie za dowód skrajnie złej woli ministra Radziwiłła albo całkowitego niezrozumienia problemu. Kwestia niedostatecznych obsad pielęgniarskich – w CZD i w wielu innych miejscach – to sprawa bezpośredniego zagrożenia dla pacjentów na skutek świadomego działania rządzących.

Trudno przyjąć do wiadomości, że minister zdrowia może nie zdawać sobie z tego sprawy. Oczywiście, jest jeszcze trzecie wytłumaczenie – minister wie doskonale, o co chodzi, ale udaje, że nie wie, bo nie zamierza kiwnąć choćby małym palcem w bucie. Bo na przykład rozwiązanie problemu byłoby zbyt drogie dla budżetu państwa. Czyli – sprawa bezpieczeństwa pacjentów wróci, i to pewnie niedługo.

Swoją drogą bardzo jestem ciekaw, jak mają się potencjalne nakłady na podniesienie wynagrodzeń dla pielęgniarek i zatrudnienie kolejnych do tych, które zostaną poniesione na program 500+? I czy na pewno 80 milionów złotych, które mogłoby pomóc CZD w ratowaniu dzieci, musiało pójść na budowanie imperium toruńskiego księdza?

Podsumowując przewidywany bilans po bitwie dla PiS: zwycięstwo nad pielęgniarkami nie przyniesie chwały, a może wręcz stanowić pierwszą wyraźną rysę na kreowanym dotychczas wizerunku partii broniącej zwykłych ludzi przed elitami „gorszego sortu”.

Co w takim razie po stronie opozycji? Zacznijmy od PO, bo najłatwiej. Ze łzami wzruszenia słucham pouczeń i apeli pani premier Kopacz i jej współpracowników. Zważywszy że (jakbym niechętnie to przyznawał) to oni swoją nieudolnością, kunktatorstwem i preferowaniem działań o fasadowym charakterze stworzyli piekło pielęgniarek, można powiedzieć tylko jedno: tracą świetną okazję, żeby siedzieć cicho.

Przy okazji – pani premier Kopacz rozdzierającym tonem wtóruje apelom ministra Radziwiłła, żeby przerwać strajk. Niepokoję się o panią premier: czy zapomniała już, że nigdy nie zajęła się na poważnie sprawami pielęgniarek, jeżeli przynajmniej nie zablokowały centrum Warszawy? Przerwanie strajku oznaczałoby, że pielęgniarki zostaną z niczym, bo jak uczy historia najnowsza, żaden z dotychczasowych rządów nie wykazał na tyle przyzwoitości, by same ich słowa traktować poważnie.

Nie tak prosto jest z Nowoczesną. Myślę, że nie tylko ja mogę czuć się zawiedziony jej postawą. Mieli dwa tygodnie strajku na dokonanie przewrotu w swoim wizerunku. Mogli zebrać grupę ekspertów i przedstawić swoją, systemową wizję rozwiązania problemu bezpieczeństwa pacjentów i kwestii niedoboru pielęgniarek w ogóle. Byłoby to cenne zwłaszcza o tyle, że program wyborczy Nowoczesnej w części dotyczącej opieki zdrowotnej zbudowany był z ogólników. Byłby to zatem świetny moment, żeby przedstawić konkretne pomysły. Martwię się: zabrakło ekspertów czy pomysłów?

Propozycja przedstawiona dzisiaj przez panią poseł Gasiuk-Pihowicz, by zwołać okrągły stół poświęcony problemom ochrony zdrowotnej, to samobójcza chęć wrobienia się w grę na boisku, na którym liczy się PR, a nie konkrety. Na tym boisku nikt dzisiaj z PiS nie wygra. Pojedynku na konkrety, zwłaszcza przedstawiane w komunikatywny sposób, Nowoczesna nawet nie spróbowała, co może być kolejnym powodem zawodu jej zwolenników.

Drugim zaniechaniem Nowoczesnej jest bowiem niepodjęcie możliwie najgłośniejszej kampanii medialnej, a zwłaszcza internetowej, tłumaczącej, o co w konflikcie chodzi. Że pielęgniarki strajkują nie przeciwko pacjentom, ale dla nich, i na czym rzecz polega. Można było zostać rzecznikiem pacjentów i pielęgniarek, ale się nie pomyślało.

Oczywiście, brak jakichkolwiek konstruktywnych działań ze strony Kukiz’15 i PSL nie dziwi. Pierwsi to mentalni i fizyczni bojówkarze, więc jakakolwiek deklaracja poza „Rozpirzyć to wszystko!” (wersja przed 22:00, jakby powiedział Mistrz Bukartyk) musiałaby spowodować wstrząsające zaskoczenie. Drudzy usiłują być taktownie niewidzialni w całej tej sprawie.

Podsumowując – zwycięstwo PiS jest nieuchronne, jakkolwiek może okazać się wizerunkową porażką. Dramatycznie prezentuje się opozycja. PO nie zdradza najmniejszej skłonności do krytycznej autorefleksji. Nowoczesna przegrywa właśnie wielką szansę na bycie opozycją konstruktywną, a nie tylko reaktywną i na wyzwolenie się z wizerunku partii elit wyłącznie dla elit. Pielęgniarki i pacjenci pozostają bez realnego wsparcia politycznego. Podpuszczone przez Narodowe Media i internetowych hejterów mamy małych pacjentów manifestują przed budynkiem CZD swoje potępienie dla strajkujących pielęgniarek. Nie rozumieją, że na porażce tego strajku najbardziej przegrają ich własne dzieci, których los nikogo z polityków tak naprawdę nie interesuje.

PS Serdecznie dziękuję wszystkim Czytelnikom i Komentatorom tego bloga (o wyjątkach – poniżej). Wspólnie rozpoczęliśmy niedawno piąty rok jego istnienia. Mam nadzieję, że w lipcu i sierpniu zdołam odnieść się przynajmniej do niektórych Państwa komentarzy, które wydają mi się szczególnie inspirujące, by zainicjować na ich podstawie nowy wątek tematyczny. Przekazuję Państwu również gratulacje od osób czytujących ten blog – Państwa komentarze zostały uznane za pozytywnie odbiegające stylem i poziomem od tego, co prezentuje sobą ogół internetowych komentatorów.

Pan kaesjot: Złamał Pan zasady – zostaje Pan wykluczony z grona komentatorów tego bloga.
Pan Witold: Proszę poszukać innego miejsca dla rozładowywania swoich problemów przy pomocy hejtu. Na pewno znajdzie Pan bez trudu. Braku szacunku wobec pielęgniarek tolerować nie zamierzam. Żegnam.