Medycyna i zdrowie w programach wyborczych. Część trzecia: Zjednoczona Lewica

Ciąg dalszy krytycznego, subiektywnego przeglądu programów wyborczych w ich części dotyczącej medycyny i zdrowia. Dzisiaj: Zjednoczona Lewica.

Tradycyjnie zacznijmy od statystyki. Program Zjednoczonej Lewicy ma 53 strony, z czego zdrowiu poświęcono 7 (13,2 proc.), co w porównaniu z dwoma liderami sondaży jest wynikiem dającym otuchę.

W rozdziale „Zdrowie” (już na 13 stronie) znajdujemy na wstępie deklarację:

Opowiadamy się za publiczną służbą zdrowia, która nie może być nastawiona na zysk. Celem służby zdrowia jest leczenie pacjentów i dbanie o ich zdrowie, a nie osiąganie zysków.

Po czym następują deklaracje programowe:
– wzrost publicznych nakładów na zdrowie do 7 proc. PKB – przeciętnego poziomu w UE. Zniesienie limitów w służbie zdrowia.
– prawo do opieki zdrowotnej z racji posiadania obywatelstwa.
– sprzeciw wobec współpłacenia za leczenie.
– darmowe leki dla najuboższych seniorów.
– sprzeciw wobec przekształcania szpitali w spółki.
– stanie państwa na straży świeckiego charakteru służby zdrowia. Sprzeciw wobec klauzuli sumienia dla aptekarzy.
– refundacja leczenia niepłodności metodą in vitro.
– legalizacja medycznej marihuany i oleju konopnego. Zgoda na badania naukowe nad ich zastosowaniem.
– bezpłatny dostęp do zdalnej opieki dla osób starszych. Przycisk życia umożliwiający błyskawiczne wezwanie pomocy w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia.
– zwiększenie liczby miejsc na studiach lekarskich o 50 proc. (…) Należy zwiększyć również limity przyjęć na specjalizacje medyczne.

Komentarz: pierwszy postulat nie budzi wątpliwości. Wiadomo, że system opieki zdrowotnej jest niedofinansowany i nie ma takiego magika, który by tę finansową niewydolność opanował. Nie mamy wyjścia: albo musimy zwiększyć składki zdrowotne, albo zgodzić się na współpłacenie, co najbardziej uderzy w osoby najmniej zamożne. Wszelkie próby udawania, że istnieje coś takiego jak służba zdrowia bez wkładu finansowego równa się krzewieniu wiary w krasnoludki.

Drugi postulat godzi w czasochłonny oraz pod wieloma względami kosztochłonny system weryfikacji prawa do ubezpieczenia społecznego. Nie słyszałem od dawna merytorycznej opinii broniącej wiarygodnie jego utrzymywanie.

Kolejne trzy punkty programowe mają charakter ekonomiczny. Do trzeciego postulatu, jakim jest sprzeciw przeciwko współpłaceniu za leczenie, należałoby zadać pytanie: jakie współpłacenie i za jakie leczenie. Doświadczenia wielu krajów wykazują, że nawet minimalne ryczałtowe kwoty, będące opłatą za jedną wizytę u lekarza lub wszystkie leki wypisane na receptach z jedną datą, zmniejszają marnotrawstwo leków oraz obciążenie przychodni lekarskich.

Zdecydowanie natomiast nie wolno stosować współpłacenia wobec osób najmniej zamożnych. Ich dostęp (niezależnie od wieku!) do służby zdrowia powinien być bezpłatny. Oczywiście pozostaje kwestia kryteriów przyznania prawa do takiej pomocy państwa. Co do sprzeciwu wobec przekształcania szpitali w spółki – jeżeli rozumiemy go jako brak zgody na dziewiętnastowieczny styl zarządzania przekształconymi placówkami, to w pełni popieram. Głębsza analiza postulatu wymaga wiedzy ekonomicznej, której nie mam.

Sprawa profesora Chazana wykazała, jak wielką pogardę dla pacjenta może mieć lekarz i jak łatwe jest w Polsce sprzeciwienie się obowiązującemu prawu w imię własnych poglądów. Wypowiedzi prominentnych przedstawicieli organizacji lekarskich wykazały, że w kwestiach etyki medycznej zdecydowanie nie jesteśmy państwem świeckim. Trzeba to zmienić.

Sprawa medycznej marihuany została odsunięta w cień przez kampanię wyborczą i kryzys imigracyjny. Najkrócej mówiąc: nie ma powodu, by nie stosować tego leku pod równie rygorystyczną kontrolą, jak ma to miejsce w przypadku morfiny, stosowanej rutynowo od lat.

Zwiększenie naboru na studia – tak, ale nie kosztem jakości. Grupy dydaktyczne na zajęciach klinicznych muszą być małe. Należy uczyć studentów myślenia lekarskiego, a nie „testowego”. Przeznaczać czas na naukę rozmowy z pacjentem i w ogóle pewnego medycznego savoir-vivre. Dlatego postulat wydaje mi się słuszny, ale tylko wtedy, jeżeli odkręcimy dyrektywę pani Kopacz skracającą studia lekarskie o rok, co jest krokiem ku medycynie polowej.

Podsumowanie, czyli czego można się spodziewać.
– zwiększenia poziomu finansowania służby zdrowia (tylko kto się odważy?)
– likwidacji systemu EWUś lub jego kolejnego mutanta
– osłony dla najuboższych pacjentów – jeżeli wystarczy funduszy
– dążenia do laicyzacji medycyny
– dążenia do legalizacji medycznej marihuany
– zwiększenia liczby specjalizantów
– zwiększenia liczby studentów medycyny
– dążenia do ewolucji w kierunku przede wszystkim publicznej służby zdrowia jako podstawy systemu.

Pojutrze: NowoczesnaPL.