Cztery filary (umiarkowanie) zdrowego życia
Z okazji sezonu na okołonoworoczne rozmyślania zajmijmy się na chwilę tym, co znacznie ważniejsze od polityki – naszym trybem życia, który mógłby sprawić, że będziemy mieli szansę żyć jak najdłużej i w jak największym komforcie.
Można oczywiście – nie cierpiąc na żadną poważną chorobę – wydać na własne zdrowie ciężkie pieniądze. Jednak mało kogo stać na farmy zdrowia, dedykowane dietetyczki, wymyślne i drogie diety etc. Czyżby bariera finansowa stanowiła zatem przeszkodę nie do pokonania na drodze do dobrego i długiego życia? Niekoniecznie.
Przyjrzymy się badaniom obserwacyjnym obejmującym odpowiednio duże populacje i trwającym odpowiednio długo, by rezultaty były wiarygodne. Zorientujemy się, że rzecz nie w wymyślnych i drogich metodach, lecz w naszym własnym rozsądku oraz konsekwencji. Jeżeli bowiem nie chcemy (lub nie możemy) poświęcić budowaniu naszej zdrowotnej przyszłości ani nazbyt wiele czasu, ani pieniędzy, to wystarczy, że zadbamy przede wszystkim o cztery filary prozdrowotnego sposobu życia.
Każdy z nich jest bardzo prosty w założeniach. Kolejność, w jakiej je przestawiam, nie ma merytorycznego znaczenia. Ważne są wszystkie.
Porzucenie (lub niepodejmowanie) palenia papierosów i e-papierosów. To, że ludzie palą, jest dowodem na potęgę marketingu. Papierosy stanowią udowodniony czynnik ryzyka wielu skracających życie lub okaleczających chorób. Koncerny tytoniowe są tu porażająco skuteczne, podczas gdy „marketing prozdrowotny” jest w kwestii palenia nijaki, a przez to nieskuteczny.
Wszystkie dosadne metody informowania o następstwach palenia są oprotestowywane przez lobby papierosowe. Tymczasem można w wieku lat siedemdziesięciu jeździć na nartach albo żeglować, zamiast siedzieć w fotelu, marząc, by nie dusząc się, dotrzeć do ubikacji. Trzeba tylko wiele lat wcześniej przestać ignorować informacje, że chorobotwórcze działanie papierosów jest odroczone w czasie, ale bardzo poważne.
Sposób odżywiania pomagający walczyć z otyłością. Świadomie nie użyłem słowa „dieta”, bo to pojęcie kojarzy się nazbyt często z ograniczonym w czasie, desperackim aktem samoograniczenia w spożywaniu pokarmów. Takie heroiczne akcje są nieporozumieniem. Trzeba zdobyć się na coś znacznie trudniejszego – zmodyfikować swoje nawyki żywieniowe. Będzie bolało, bo jesteśmy zbudowani z nawyków. Z drugiej strony – warto pamiętać, że zdrowy tryb życia nie może być formą pokuty.
Nie zmuszajcie się do jedzenia tego, czego nie znosicie. Przykładem dobrego nawyku może być tzw. kuchnia śródziemnomorska, ale nie jest ona jedynym pomysłem. Każda zrównoważona i nieprzykra dieta (ach, ta gra słów!) będzie skuteczna, jeżeli stanie się nawykiem. Wybór mamy tu spory. Ważniejsze wydaje się pilnowanie, by się nie przejadać – kończyć posiłek, mając wrażenie, że coś jeszcze moglibyśmy zmieścić. Równie ważne: jeść już wtedy, kiedy głód się pojawia. Nie dopuszczać do „wilczego głodu” – w takiej sytuacji rzucamy się na jedzenie i jemy kompulsywnie, znacznie przekraczając zapotrzebowanie.
Jeden z kluczowych punktów nawyków żywieniowych to nieuleganie pokusie łatwych przekąsek, a zwłaszcza różnych batoników i wysoko słodzonych napojów. Sprawdźcie Państwo sami, na jak długo zapewni Wam sytość bułka grahamka popita butelką kefiru (wyroby mleczne mają wysoki tzw. indeks sytości) albo sałatka. Zaś jakieś kluchetti będzie zawsze lepsze od wyrobów czołowych sieci fast-food.
Aktywność fizyczna. Jej brak jest powodem wielu problemów zdrowotnych. Z kolei regularna aktywność fizyczna wielokierunkowo poprawia stan zdrowia. Koniecznie trzeba dobrać takie ćwiczenia, które odpowiadają ćwiczącemu. Nie musicie biegać. Nie musicie inwestować niemałych pieniędzy w basen, siłownię lub drogi sprzęt. Nawet intensywne marsze (nie mówiąc już o poprawnym technicznie nordic walkingu) wpływają korzystnie na organizm.
W sezonie letnim znakomitym pomysłem jest rower. Świetną ideą na całoroczną aktywność jest taniec towarzyski, oczywiście dla przyjemności – nie turniejowy ani estradowy! Wysiłek nie musi być bardzo intensywny, a nawet nie powinien być, zwłaszcza w pierwszym okresie treningu. W razie wątpliwości dobrze jest zapytać swojego lekarza o dozwolone obciążenia, a zwłaszcza – maksymalne tętno podczas wysiłku (pomocny w jego kontrolowaniu może być najprostszy nawet, a więc niedrogi pulsometr).
Najważniejsze, by ćwiczyć minimum 3 razy w tygodniu, w odcinkach czasu nie krótszych niż 30 minut każdy. Przypominam, że ćwiczeniem może być nawet raźny marsz, niekoniecznie musi być to zawsze siłownia lub basen.
Kompensacja stresu i więzi z innymi ludźmi. Pierwsze z dziesięciu przykazań Profesora Leszka Kołakowskiego (wywiad z Jackiem Żakowskim) brzmi: „Po pierwsze: przyjaciele”. Niewiele można dodać. Może przede wszystkim to, że żadne pigułki na samopoczucie nie pomogą tak, jak dobre więzi międzyludzkie.
Trzeba mieć przyjaciół, a nie tylko ludzi, z którymi robi się interesy. To stwierdzenie dotyczy również życia rodzinnego, bo nazbyt wiele widziałem związków funkcjonujących jak spółki akcyjne. Trzeba rozmawiać. Trzeba mieć hobby i dzielić się nim z innymi, podobnie zakręconymi, żeby wywietrzyć głowę po stresach dnia codziennego. Brak więzi, samotność i nierozładowany, przewlekły stres to czynniki ryzyka depresji. Ta z kolei jest niezależnym statystycznie czynnikiem ryzyka chorób kardiologicznych i wcześniejszej śmierci.
Na koniec jedna uwaga. Jestem zdecydowanym zwolennikiem rozmyślań okołonoworocznych, ale gorącym przeciwnikiem postanowień noworocznych. Zwłaszcza formułowanych na zasadzie „wszystko albo nic”. Gdy narzuca się sobie takie zasady, każde odstępstwo od przyjętych założeń przyjmowane jest jako klęska, kończąca dalsze starania.
A tymczasem jeden tydzień bez treningu, jedna obfita kolacja czy jeden w roku wypalony do piwa papieros – nie oznaczają, że dalsze ćwiczenia, rozsądne żywienie czy rezygnacja z palenia nie mają sensu, nawet jeżeli przez resztę roku postępowaliśmy w imię rozumnych nawyków. Przecież jeżeli idąc, potkniemy się, to nie zatrzymujemy się, lecz idziemy dalej. Takie właśnie podejście proponowałbym w kwestii (umiarkowanie) zdrowego trybu życia.
Komentarze
Dziekuje za ten wpis, bardzo interesujacy i pozytywny. Pozdrawiam i prosze jeszcze do tego tematu profilaktyki kiedys wrocic.
Przeczytałem i uwag krytycznych nie mam. Dodam jedynie, że regularne ćwiczenia fizyczne z dużą lub średnia intensywnością ułatwiają to co opisał pan doktór w drugim punkcie i nazwał „Sposobem odżywiania”. Ćwicząc intensywnie łatwo zaobserwować korzyści z właściwej suplementacji i przy okazji zaobserwować że poprawia się nasza dieta.
Widzę po sobie , bo właściwie nie ograniczam się , jej wszystko na co mam ochotę i nie tyje.
A przy okazji ponieważ autor popełnił nowy wpis to info dla Andrzeja że do niego napisałem pod poprzednim wpisem link poniżej
lekarski.blog.polityka.pl/2014/12/31/bezcenne-lekcje-u-ministra-zdrowia/#comment-29423
> „Wszystkie dosadne metody informowania o następstwach palenia są oprotestowywane przez lobby papierosowe.” – google nie pomaga, bardzo prosiłbym o linki do jakichś poważnych badań naukowych wyjaśniających mechanizmy szkodliwości palenia tytoniu. Szczególnie analizujące skład i wpływ dymu tytoniowego a także mechanizmy szkodliwego działania samej nikotyny. Dodam, że nie chodzi mi o badania wychwytujące korelacje ilościowe czy typu „na podstawie obserwacji wydaje nam się, że…”.
A ja jak zwykle uwagi mam 🙂 Taki już ze nie wredny człowiek.
W przypadku palenia nie można nie uwzględnić, że one uzależniają, pobudzają układ nagrody. I jeszcze wchodzi ww grę dysonans poznawczy, który powodue, że tylko połowa palaczy przekonanych jest o szkodliwości palenia. To nie tylko marketing.
Panie Stefanie! z całym, wielkim szacunkiem, ale jest jeden filar ZDROWEWGO
ŻYCIA : jest nim środowisko w jakim żyje człowiek, nazywało się to kiedyś – przyrodą. Głównym elementem środowiska człowieka jest sposób w jaki odżywia swój organizm, swoje części składowe: o mózgu powinien człowiek myśleć w pierwszej kolejności poza kolejnością.
Człowiek prawidłowo odżywiony nie musi myśleć o poruszaniu się, o ruchu, taki człowiek robi to bezwiednie, bez przymusu, bo posiada wystarczającą ilość energii
którą musi „zgubić”, żeby żyć.
W stosunkach międzyludzkich, człowiek prawidłowo odżywiony posiada mało problemów.
Człowiek prawidłowo odżywiony: ucieka od używek typu; alkohol, papierosy,
narkotyki; bo nie są mu potrzebne do zdrowego życia, robi to bez myślenia, przymuszania się do odwyku.
Człowiek prawidłowo odżywiony, nie ma szans być otyłym, bardzo trudno jest mu
zachorować. Zdarza się to czasami wtedy tylko, jeśli przez niedopatrzenie popełni błąd żywieniowy.
Temat prawidłowego żywienia, niestety, jest „niedopracowany” przez ludzkość,
panuje w tej dziedzinie wielkie intelektualne zamieszenie. Ta sfera życia człowieka
jest przedmiotem manipulacji, bo tak się składa, że są grupy interesów, którym nie zależy na prawidłowym z punktu widzenia biochemii odżywianiu ludzi.
W świecie zwierzęcym jedynie stworzeniom hodowanym przez człowieka, jest dobrze, otrzymują do jedzenia to co potrzeba,w takich proporcjach składowych,
aby cel smakowy, użyteczność pożądana, była zgodna z zamierzoną.
Wacław1
3 stycznia o godz. 8:59 29431
Gdyby zdrowie zależało tylko od tego co ludzie jedzą bardzo wielu byłoby w 100% zdrowymi, ale życie pokazuje, że tak nie jest. Żebyś nie wiem jaką dietę stosował , a zaniechał ruchu to zaręczam ci, że będziesz szybko chory. Jak chcesz to sprawdź – połóż się do łóżka na miesiąc i niech wszystko co najlepsze wg twej wiedzy związane z dietą ci dostarczają i zobaczysz jak będziesz się czuł , nie mówiąc już tym jaki bekiesz słaby jak wstaniesz. Jedzenie nie jest żadnym panaceum na zdrowie choć faktem jest, że można sobie zaszkodzić nieodpowiednio się żywiąc , i jest faktem, że nie każdemu ta sama dieta służy bo to zależy od bardzo wielu czynników. W jedzeniu istotne jest by dostarczać organizmowi wszystkiego co dla prawidłowego działania organizmu jest potrzebne , a człowiek przez cywilizację trochę zatracił instynkt podpowiadający co mu brakuje.
Zwierzęta radzą sobie z tym na wolności znacznie lepiej.
mpn
3 stycznia o godz. 6:50 29430
Mój brat cioteczny pracował swego czasu u kolegi który palił jak smok. Niestety z tego powodu wylądował w szpitalu onkologicznym. Stamtąd napisał do mego brata ciotecznego „gdybyś widział to co ja tu widzę to w życiu nie wziąłbyś papierosa do ust” niestety już ze szpitala nie wrócił.
Moja mama tez dożo paliła i ani brat ani ja nie mogliśmy ja odwieść od tego bowiem mówiła że to sprawia jej przyjemność których i tak ma mało. Jednak coraz częściej zaczynała mieć napady kaszlu i jak nie lubiła chodzić do lekarzy tak to ja do tego zmusiło. Lekarz powiedział albo leczymy , albo niech pani pali nadal i mama po tej wizycie z dnia na dzień rzuciła palenie. Umarła w sędziwym wieku 87lat na raka jelita grubego (a nie na raka płuc na którego palacze najczęściej umierają)
Waclaw1 zapytuje sie, skoro kiedys ta przyroda zapewniala w sposob naturalno-idealny to co czlowiek potrzebuje do zycia, to dlaczego srednia zycia wynosila ok. 20lat?
Lobby papierosowe niewiele juz sa w stanie zdzialac w krajach zachodnich, dlatego przemysl tytoniowy skierowal sie na reszte swiata, tez ta wielce ucywilizowana jak Japonia, Chiny, KoreaPln., nie wspominajac o ogromnym pozostalym rynku swiatowym. Tam nie potrzebuja specjalnego lobby. W Ameryce natomiast lobby antypapierosowe jest bardzo silne i efekty od dwoch dekad sa rewelacyjne.
Wspomne, ze drastycznosc reklam spolecznych ukazujacych szkodliwosc palenia jest porazajaca. Np. wlascicielka omal wszystkich skroconych palcow mowi skad jej to sie wzielo…. Teraz, tez w okresie swiat, puszczana jest nastepujaca reklama spoleczna: najpierw straszliwy swiszczacy oddech, potem mroczny obraz kobiety pod aparatura, a przy niej siedzi dziecko, nastepnie plansza z krotkim tekstem.
Na poszczegolnych szczeblach administracja publiczna ustala, a wlasciwie juz ustalila, bo coz wiecej mozna, coraz bardziej restrykcyjne przepisy. Mysle, ze podobnie jest w Europie Zachodniej. Inicjatywy spolecznosciowe poszly jeszcze dalej. Sa spoldzielnie mieszkaniowe, ktore przepytuja starajacych sie o zamieszkanie na okolicznosc palenia, pracujacy z dziecmi w prywatnych jednostkach nie moga pokazac sie im z papierosem po pracy…
@ maciek.g
Rak jelita grubego też oże być ywołany przez palenie 🙁
re palenie:
Uzywki byly, sa i zapewne beda. Ludzie samo-medykuja sie tym co maja pod reka. Nie trzeba zajawek z seksownym Bondem i polnagimi modelkami aby Stachu z Pierdziszewa zapodal sobie doustnie >5 Debowych Mocnych.
Dlatego to co nauczylismy sie na podstawie licznych akcji „uswiadamiajacych”, to to ze ludzie zwykle wypieraja informacje kolidujace z ich nalogami. Co z tego ze na kazdej paczce mamy napis „palenie zabija”, jak efekty sa minimalne.
Jedyne co dziala to proby minimalizowania zlych skutkow nalogow, gdzie jeden produkt zastepujemy innym oraz ograniczanie dostepnosci. Dlatego ilosc wypalanych papierosow spada kiedy wywalamy palaczy z biur, knajp, pociagow etc. A ogolna zdrowotnosc spoleczenstwa poprawia sie kiedy zamiast tradycyjnych papierosow/fajek/cygar ludzie uzywaja snus jak w Szwecji albo przechodza na e-papierosy.
Dlatego najlepiej byloby wyciagnac glowe z piasku, wprowadzic jakas homologacje e-papierosow aby ich uzytkownicy nie wdychali np jakis metali/formaldehydu z robionych na wariata z najtanszych materialow urzadzen i dazyc do ograniczania dostepnosci papierosow.
re „argument z 80letni palacza”:
nie kazdy pijany motocyklista rozbija sobie leb na drzewie. Kto wie, pewnie i sa motocyklisci co sedziwego wieku prowadzac czesto po kilku glebszych dozyli. Co jakos dziwnie nie przeklada sie na: „chlanie na motocyklu nie powoduje wypadkow”.
Palenie jest jak spacer po polu minowym: jesli miny sa dostatecznie rzadko rozmieszczone i o roznej sile razenia, to czesci spacerowiczow moze jedynie stope urwie, a na 100 ochotnikow kilku przejdzie prawie bez szwanku, np z odlamkiem w tylku. Problem w tym ze wiekszosc i tak zostanie wyekspediowana w kosmos, a w przypadku palenia w zdecydowanie bardziej bolesny sposob.
@ wacław
40% zdrowia to styl życia. Środowisko to połowa tego. Tzw. pola Lalonda
Wacław1
znasz może wypowiedź Wojciecha Oczko inna doktora medycyny i filozofii, nadwornego lekarza królów polskich: Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy.
cytuje
„Ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy żaden lek nie zastąpi ruchu”
Powiedzenie to mimo upływu czsau jest wciąż aktualne.
mpn
3 stycznia o godz. 14:27 29435
Oczywiście, że masz rację bo zaburzenia żołądkowo jelitowe to tez domena nałogowych palaczy. Miałem kolegę który w trakcie 8 godzinnego dnia pracy wypalił ponad 40 papierosów i(koleżanka mu policzyła i bardzo był na nią za to zły). Ciągle miał problemy z żołądkiem. Niestety już dośc dawno temu umarł.
Jeden z najstarszych dowcipów na temat :
Przychodzi pacjent do lekarza z pytaniem „co robić, aby dożyć stu lat?
– To proste – odpowiada lekarz – niech Pan unika palenia, picia, kobiet, tłustego jedzenia, leżenia na kanapie z gazetą po obiadku… .
– I co? Będę żył sto lat”?
A, tego, to nie wiem, ale że czas będzie się Panu cholernie dłużył, to pewne”
Wszystkie rady I sugestie to święta prawda.
Tylko ta cholerna genetyka (genom). Ale I tej trzeba pomagać.
@maciek.g (różne wypowiedzi)
„Gdyby zdrowie zależało tylko od tego co ludzie jedzą bardzo wielu byłoby w 100% zdrowymi, ale życie pokazuje, że tak nie jest. Żebyś nie wiem jaką dietę stosował , a zaniechał ruchu to zaręczam ci, że będziesz szybko chory.”
1. Zdrowie człowieka jest w dużym stopniu zależne od sposobu odżywiania. Oczywiście nie zależy ‚tylko od tego’.
2. Nie ma żadnych naukowych dowodów na poparcie szeroko rozpowszechnionego poglądu jakoby ćwiczenia fizyczne miały wpływ na utratę wagi. Przez dowody naukowe rozumiem tu randomizowane badania kliniczne. Prawdę powiedziawszy, nie ma nawet takich badań obserwacyjnych. Opinia taka wywodzi się z prymitywnego stosowania 1 zasady termodynamiki do organizmu ludzkiego.
3. Nie będę się tu rozpisywał, ale zainteresowanym polecam świetną książkę Garego Taubsa ‚Good Calories, Bad Calories’, gdzie autor szczegółowo ten problem omawia i podaje odnośniki do różnych badań.
http://www.amazon.com/Good-Calories-Bad-Gary-Taubes-ebook/dp/B000UZNSC2/ref=sr_1_3?s=digital-text&ie=UTF8&qid=1420324944&sr=1-3&keywords=gary+taubes
Albo na szybko:
http://content.time.com/time/covers/0,16641,20090817,00.html
Jeśli nie masz dostępu, to:
https://www.sscnet.ucla.edu/polisci/faculty/chwe/austen/cloud2009.pdf
oraz
http://intensivedietarymanagement.com/myth-exercise-exercise-part-1/
i dwie następne części.
Oczywiście, ćwiczenia fizyczne poprawiają ogólną wydolność fizyczną i samopoczucie, co wiem bardzo dobrze, bo biegami ćwiczę regularnie i nałogowo. Ale teza, że od biegania się chudnie, jest mitem.
Mpn
Tzw pole Lalonda to jest takie”picuś glancuś”, nie podparte żadnymi dowodami, badaniami,podobnie jak pozostałe czynniki wpływające na zdrowotność człowieka.
W temacie genów trafił mi się cytat, o jego znaczeniu, żywotności człowieka.
U Lalonda jest to 10% wpływu, moje rozeznanie mówi, ze geny to niecały 1 procent wpływu na zdrowotność.
„””””Geny niczym nie sterują. Niektóre przez całe życie nie są uruchamiane, jeśli brakuje przypisanych do nich substratów. U człowieka znajduje się od 80 tysięcy według jednych do 100 tysięcy genów według innych badaczy. Geny te są różnorodne i umożliwiają dostosowanie się organizmu człowieka do każdego środowiska i do bardzo różnorakiego pokarmu. Ale są uruchamiane tym, co człowiek zjada. Wszystkie procesy życiowe organizmu są uruchamiane i sterowane bezpośrednio lub pośrednio – w ponad 98% – substratami zawartymi w pożywieniu.
Geny to tylko plany budowy i regeneracji, plany sterowania wszystkimi (prawie) czynnościami życiowymi organizmu, w których znajdują się również liczne alternatywne plany takich, czy innych przemian metabolicznych, uruchamianych z konieczności tym częściej, im skład diety człowieka bardziej odbiega na niekorzyść od najlepszego wzorca żywienia człowieka, ….””””.
Hmmm, tyle napisaliście o tym paleniu i nadal śladu żadnych poważnych badań, wyjaśnienia jakiś mechanizmów poza „koń jaki jest, każdy widzi”. Reklamy antytytoniowe są porażające z więcej niż jednej przyczyny: po pierwsze są straszliwie niesmaczne a po drugie nieuczciwe intelektualnie. Wspomniana wyżej właścicielka skróconych palców nie wie, co było przyczyną jej choroby a tylko powtarza to, co jej powiedziano. Czy może są jakieś badania wpływu tytoniu na skracanie palcow? Wyjaśnienie jaki tym zjawiskiem steruje mechanizm? Nie ma? Nie jestem zdziwiony, jest tylko religia typu „wiekszosc i tak zostanie wyekspediowana w kosmos, a w przypadku palenia w zdecydowanie bardziej bolesny sposob”… Te stwierdzenia są równie dobre jak to, że łóżko jest bardzo niebezpiecznym miejscem, bo tak wielu w nim umiera.
Piszę o tym dlatego, że sposób w jaki Amerykanie walczą z nałogiem tytoniowym sam w sobie jest poważną chorobą naszej kultury tak silnie zainfekowanej przez USA. Wcześniej walczyli z alkoholem z okrutnymi skutkami, potem spowodowali całe oceany ludzkich tragedii swoją polityką „ratowania” ludzi przed narkotykami, teraz bawią się nikotynizmem rozwijając cały kunszt propagandowy: dopisali palenie jako główną przyczynę połowy wszystkich chorób. Co chwilę ogłaszane są rewelacje w rodzaju „odkrycia” third-hand-smoking, czy (autentyczne) „nawet jeden papieros wypalony w pomieszczeniu obok pomieszczenia w którym znajduje się niemowlę, może być dla tego niemowlęcia śmiertleny”. Tylko jeśli to pomieszczenie obok jest magazynem prochu, ale tego już nie dodali. Nałóg tytoniowy wiąże się z mnóstwem dymu, ale opary absurdu spowijające walkę z nim są stukrotnie gęstsze. I to mnie bardzo martwi – ilość bad science związanej z tym tematem. Psucie nauki na wielką skalę z przyczyn ideologicznych, przy którym łysenkizm to jakaś drobnostka.
Dr Skues
3 stycznia o godz. 22:46 29445
Ja nie napisałem, że to jak i co jemy jest nieistotne (jest istotne i to bardzo). Stwierdziłem, że nie ma jednego czynnika odpowiedzialnego za to, że człowiek jest zdrowy. Nawet najkorzystniej dobrana dieta nie da dobrego skutku, gdy niechamy innych działań korzystnych dla zdrowia. Wiemy obecnie, że zbyt silny stres może bardzo niekorzystnie wpływać na zdrowie (do pewnego poziomu może być nawet korzystny). (był wypadek czytałem, że kury padły na zawał z powodu gromu dźwiękowego wywołanego przez samolot który na niskiej wysokości przekroczył prędkość dźwięku)
Ruch podkręca przemianę materii co w znacznej mierze ułatwia dostarczenie niektórych substancji potrzebnych organizmowi , lecz niezbyt obficie niewystępujących w pożywieniu. Przy niezakłóconym nawykami żywieniu człowiek je to, co mu dostarcza potrzebnych substancji i gdy mało „spala” nadmiar energetycznych związków w pożywieniu ma tendencję do magazynowania się w postaci tłuszczu. (to tak z przystosowania organizmu, gdy nie było tak łatwego dostępu do żywności). Jak można zaobserwować mało jest ludzi otyłych ćwiczących średnio i mocno intensywnie. Natomiast większość „grubasów” sportu zazwyczaj nie uprawia. Jest jednak sprawą oczywistą, że samo odpowiednio intensywne uprawianie sportu nie zapewni skutecznego odchudzenia się, bo najczęściej wraz z intensywnością ruchu rośnie apetyt co może nie dawać pożądanego skutku. Dlatego na siłowniach gdzie często przychodzą ludzie by stracić nadmierne kilogramy trenerzy od razu informuje oprócz regularnego i intensywnego ćwiczenia potrzebna jest zmiana diety. Nie chcą bowiem by klienci mieli do nich pretensje za brak spodziewanych efektów.
Jest tez sytuacja odwrotna gdy człowiek zaczyna ćwiczyć bardzo intensywnie i źle lub niedostatecznie się odżywia , to również grozi kłopotami zdrowotnymi.
Dlatego nigdy nie zaleciłbym intensywnego ćwiczenia osobie nie mogącej zapewnić sobie odpowiednich posiłków.
Zwierzęta na wolności zazwyczaj potrafią wyszukiwać sobie pożywienie zawierające potrzebne substancje. Czytałem opowieść jak w pewnym zoo w Polsce (zdychający praktycznie cały w parchach) osioł wyciągnął gazetę wizytującemu to zoo specjaliście z ZSSR. Gdy oprowadzający zaczęli go przepraszać za incydent, ten rzekł – ale osły nie jadają papieru , musi mu brakować w pożywieniu to co jest w tej gazecie. Zrobiono badania i stwierdzono, że dieta praktycznie pozbawiona była selenu , gdy karmę uzupełniono o ten suplement osioł błyskawicznie wyzdrowiał. Na wolności znalazł by odpowiednie pożywienie w ZOO nie miał szansy.
Mimo, że ludzie mocno sobie zaburzyli instynkt żywieniowy to jednak on w dalszym ciągu istnieje i stosując dietę „rozumowo” często nie dostarczamy organizmowi tego co mu potrzeba, a potrzeby te są bardzo zróżnicowane w zależności od wielu czynników.
cccamel
4 stycznia o godz. 19:14 29454
Badania są i nie ma problemu by z nimi się zapoznać. W paleniu nie chodzi o dostarczaną tą drogą nikotynę, ale jak okazało się dużo groźniejsze są smółki i produkty niepełnego spalania. Do pewnego poziomu płuca potrafią osuwać zanieczyszczenia, ale tylko do pewnego. Powyżej zaczyna się ich uszkadzanie i takie płuca palaczy widział kolega mego brata ciotecznego gdy piała do niego ze szpitala. Szkodliwość intensywnego palenia (a palacz się zaciąga i produkty spalania trafiają nie tylko do płuc , ale i żołądka i jelit co powoduje problemy o których pisałem na tym blogu. Na dodatek palenie prowadzi do nałogu , a to jest bardo niekorzystne dla człowieka (w obozach głodowych palacze za papierosa oddawali chleb)
Narkotyki to też ogromny problem społeczny i wie o tym dobrze każdy kto z ty, się zetknął osobiści (są narkotyki uzależniające po parokrotnym zażyciu, a uzależnienie to katastrofa dla człowieka i jego najbliższego otoczenia)
Jasnym jest że blednę działania mogą zamiast ograniczyć zło , zło nasilić (tak niestety zrobiono w USA z prohubicją)
@ Wacław
Stare dane, sprzed epoki. W genomie człowieka jest góra 30000 genów, oczywiście oprócz licznych pseudogenów i innych dziwnych tworów, ogółem chyba z 98% DNA nie koduje. Nie znaczy to, że nie pełni żadnej funkcji.
Swietny artykuł. Oczywiście wart wprowadzenia w zycie. Wymądrzające się trolle tylko sciemniają sytuację.
Ja w ramach poprawienia swojego zdrowia przerzuciłam się na e-papierosy 🙂 Udało mi się już zejść do Tabaque zerówek i niedługo zamierzam odstawić całkiem. U mnie sprawdzają się małe kroczki.
Dobrego roku, Doktorze i Komentatorzy!
Czekam na moderację 🙁
Nie szkodzi.
Tymczasem dziękuję Panu Doktorowi za podjęcie moich onegdajszych (lipiec 2013) rad
„Jak powinni zachowywać się ludzie w czasie urlopów i wakacji oraz jak powinni funkcjonować ludzie po ukończeniu 50 lat?
Moim zdaniem — rozsądnie 🙂
Była już mowa o ruchu i zdrowym odżywianiu, dobrze jest też nie palić i nie nadużywać alkoholu i innych używek, wystarczająco długo spać, nie opalać się w godzinach od 11 do 15, w ogóle chronić oczy, głowę i skórę przed nadmiarem słońca, dbać o kontakty międzyludzkie i przyjaźnie, trenować pamięć i w ogóle dbać o sprawność intelektualną, mieć hobby lub w ogóle zainteresowania i je pielęgnować…”
Na temat wpływu ruchu na ewentualne zmniejszenie ciężaru ciała podzielam zdanie twierdzące, że tylko ogólny bilans dostawy i wydatkowania kalorii decyduje o efektach diet, gimnastyki i innego znęcania się nad ciałem.
Wizyta w pizzerii po maltretowaniu się na siłowni jest nagrodą dla duszy, torpeduje jednak zamiar pozbycia się nadmiaru tkanki tłuszczowej. Pływanie w chłodnej wodzie ma podobny efekt – wzmaga apetyt nieproporcjonalnie do wydatkowanej energii.
Jest dobre na utrzymanie sprawności, ale nie należy liczyć na schudnięcie.
„Zwyczajny” ruch – marsz, schody, taniec, rozległe wędrówki po terenach pozbawionych atrakcji kulinarnych, codzienna krzątanina, praca w ogrodzie, brak czasu na przekąski, czipsy, drinki… To wszystko przynosi lepsze efekty dla całego organizmu z wyszczupleniem włącznie.
Wstawać od stołu z uczuciem niepełnego żołądka jest bardzo trudno, bo efekt nasycenia następuje w jakiś czas po spożyciu posiłku i wielu z nas zdąży pochłonąć tyle jedzenia, że zamiast poczuć się nasyconym, cierpi z przejedzenia. Jedyny sposób (poza rozsądkiem) to jeść powoli, żuć długo każdy kęs (niektórzy radzą liczyć do 24), delektować się smakiem, a okaże się, że na dokładkę lub deser nie ma już miejsca.
@cccamel
„””
google nie pomaga, bardzo prosiłbym o linki do jakichś poważnych badań naukowych wyjaśniających mechanizmy szkodliwości palenia tytoniu
„””
Mysle ze skoro wklepanie 3 slow: smoking tabacco cancer
i klikniecier na pierwszy link:
http://www.cancerresearchuk.org/cancer-info/healthyliving/smoking-and-cancer/stats-evidence/tobacco-smoking-and-cancer-the-evidence
z 75cioma artykulami popierajacymi tezy o szkodliwosci palenia przekracza jak widac straszliwie ograniczone mozliwosci umyslowe pewnego trolla, to czego sie ow troll spodziewa? Dokarmiania przez sonde?
Spadaj na krzak tytoniowy.
@Wacław1
Odważny z Pana człowiek.
Będę wdzięczny za wskazać, które, z procesów degeneracyjnych człowieka (nie tylko) nie są zakodowane w genomie? Proponuję nie zapomnieć o epigenetyce.
Nie dotyczy to oczywiście wypadkow (np. drogowych).
Także w przypadku reakcji na nadużywanie używek, w tym I palenia papierosów, istnieją bardzo istotne zróżnicowania indywidualne.
Sugeruję posłuchać @mpn I nieco odświeżyć posiadane informacje.
gsj
Nie interesuje mnie genetyka, podobnie jak fizyka kwantowa,
nich tym zajmują się naukowcy.Wystarczą mi zastosowania.
Mnie, szaraczkowi, wystarczy wiedza o wpływie zdrowego odżywiania
na mój komfort zdrowotny.
Śledziłem swego czasu dyskusję w telewizji, prowadzoną przez poważnych naukowców w temacie migreny z zastosowaniem genetyki.
Dla mnie, niczego ta dyskusja genetyczna nie wyjaśniła.
Bo wiem, jestem o tym przekonany, na podstawie literatury lekarskiej, do tego w stylu popularnym, że jest to problem diety, nadmiaru węglowodanów, i dotyczy
niektórych ludzi o specyficznym metabolizmie.
@nemo.
Wstawać od stołu z niedosytem. Cherbatę należy pić do obiadu, a nie po obiedzie. To samo z winem. Jeść powoli, ze smakiem, nie śpieszac się.
Herbatę do obiadu? Wolę na śniadanie i podwieczorek 😉
Do obiadu woda mineralna lub z kranu, wino zawsze też na przemian z wodą.
@ mtwapa – cham pozostanie chamem, ale wiele mu by było można wybaczyć, zwykłej zaś głupoty już niestety nie. Pokaż mi jedno badanie ukazujące mechanizm powstawania chorób odtytoniowych. Nie badanie kohortowe czy statystyczne wyliczenia. OK, nie wiesz o czym ja tutaj piszę, prawda? I zawiąż sobie gile z nosa na kokardkę.
dieta, jedzenie…tu nie chodzi o to aby jeść to co lubimy, a raczej tego aby przestać preferować nieświadome jedzenie-czyli naszprycowane chemią, to co wtłaczają nam do głowy reklamy i to na co nabierają nas koncerny