Czy dopuścić teściową do mikrofalówki?

Wokół tego, co pacjentowi ze stymulatorem serca wolno, a czego nie, narosło sporo nieporozumień. Spróbujmy ustalić, jak jest naprawdę.

W ramach swojej pracy musiałem od dawna odpowiadać pacjentom na pytania, jakie ograniczenia dla nich niesie sam fakt wszczepienia układu stymulującego serce. Robię to nadal. Lata mijają, a mam wrażenie, że w tej dziedzinie utrzymuje się wiele przekłamań. Świetną ilustracją może być dyskusja po poprzednim wpisie niniejszego bloga. Pora zatem, by i tu wyjaśnić, co wolno pacjentowi ze stymulatorem serca, czasami zwanym rozrusznikiem. Odpowiedź można podzielić na dwie części.

Pierwsza: dopuszczalne obciążenie wysiłkiem. Stymulator wszczepiany jest z powodu jakiejś choroby serca. To właśnie ta przyczyna jest najważniejsza dla odpowiedzi na pytanie – bo różne choroby w różnym stopniu uszkadzają serce. Dlatego bywają pacjenci ze stymulatorem, którzy jeżdżą na nartach i chodzą po górach, a wiek mają przy tym bardzo godny. Jak to określiła jedna z takich właśnie moich pacjentek: „Ja byłam zdrowa, tylko serce mi nie biło!”. Nic dodać, nic ująć. Jest stymulator, więc serce bije, a zatem wszystko w porządku.

Przeciwieństwem tej grupy są chorzy z mocno uszkodzonymi sercami albo z poważnymi chorobami innych narządów – wszak człowiek to istota skomplikowana i naprawdę ma co w nim się zepsuć. U takich pacjentów szczególnie ważne jest całościowe spojrzenie lekarza prowadzącego, które dopiero pozwoli określić bezpieczną intensywność codziennych aktywności.

Druga część – elektryczna. Pozwalam sobie mocno podkreślić, że nie należy ekstrapolować wiedzy o stymulatorach serca na wszczepialny kardiowerter-defibrylator (ICD), bo tam rządzą inne prawa. Przed pomyłką mylenia tych urządzeń przestrzegam tym bardziej, że nie udało się jej uniknąć niektórym naszym komentatorom.

Uporządkujmy zatem kwestię bezpieczeństwa elektromagnetycznego pacjentów ze stymulatorem. Sprawa jest bardzo prosta.

Większość przedmiotów codziennego użytku jest absolutnie niegroźna, o ile jest sprawna. Dotyczy to również kuchenki mikrofalowej, przed którą Pan abchaz jest łaskaw bronić swoją teściową. Niesprawne urządzenia (lub instalacje) elektryczne są niebezpieczne dla pacjentów ze stymulatorami i dla wszystkich innych ludzi. To samo dotyczy wychodzenia na otwartą przestrzeń podczas burzy (o co pacjenci dosyć często pytają).

Wyjątek bezpieczeństwa stanowią kuchnie indukcyjne. Bezpieczna odległość pomiędzy pracującą płytą indukcyjną a stymulatorem (generatorem, nie elektrodą!) wynosi 60 cm i nie powinna być mniejsza.

Pacjent powinien unikać militarnych i przemysłowych pól elektromagnetycznych, w tym elektronarzędzi o większej mocy – wliczając w to spawarki. W razie wątpliwości trzeba zadać pytanie działowi technicznemu producenta swojego stymulatora – są one zobligowane do udzielania niezbędnych informacji. Trzeba znać parametry stymulatora oraz rodzaj i moc urządzenia generującego pole elektromagnetyczne.

Pacjenci ze stymulatorami nie powinni być poddawani działaniu magnetycznych środków bezpieczeństwa: stacjonarnych („Bramki”) ani ręcznych. Tego problemu dotyczyły dwa ostatnie wpisy, więc pozwolę sobie nie wchodzić w szczegóły.

Nie należy mylić bramek bezpieczeństwa z tzw. bramkami przeciwkradzieżowymi. Generują one znacznie słabsze pole. Przez takie bramki należy przejść spokojnym krokiem (odradzam przebieganie, by nie sprowokować nieżyczliwości ochroniarzy) i nie zatrzymywać w nich ani bezpośrednio przy nich. Nie powinno się również o nie opierać.

Jak Państwo widzicie – zasady są bardzo proste. Mam nadzieję, że ten krótki poradnik będzie pomocny dla osób z układami stymulującymi serce.

PS
Pan abchaz – jak już wspominałem, musi Pan znaleźć inny argument, by ograniczyć wstęp Szanownej teściowej do kuchni. Chyba że Teściowa (jak większość dowolnie zdefiniowanej populacji) nie czyta tego bloga. Wtedy może Pan zachować status quo.

Pan 1300 gramów – zgadzam się, że mianownictwo zawodowe bywa mało finezyjne i nieintuicyjne. „Rękoczyn Heimlicha” brzmi głupio, mimo że autentycznie ratuje życie (stosowałem – potwierdzam).

Pan A.L. – stymulator przechodzi w tryb asynchroniczny po zadziałaniu tzw. przełącznika Reeda, który w polu magnetycznym zwiera, a po wyjściu z niego powinien rozewrzeć, ale czasami pozostaje włączony, przedłużając stymulację asynchroniczną. Więcej szczegółów technologicznych proszę sobie wyszukać. Przyznaję, że nie czuję się ekspertem w szczegółach technologii medycznych, jestem ich użytkownikiem i ograniczam swoją wiedzę do tego, co może mieć implikacje w praktyce.

Pan 1300 gramów – analizę tego, co mogło się wydarzyć, przedstawiałem w poprzednim wpisie. Jeżeli rzeczywiście był to częstoskurcz komorowy lub migotanie komór, to jedyną radą było podjąć podstawowe zabiegi reanimacyjne, mając nadzieję, że szybko dotrze ktoś z defibrylatorem. Na wszystkich dużych lotniskach w krajach Unii i USA są one łatwo dostępne, ale to było małe lotnisko w Rosji…