Co się dzieje ze stymulatorem w silnym polu elektromagnetycznym? Czy „pechowa śmierć” zawsze jest nieprzewidywalna?
Bez zrozumienia technologii bardzo łatwo o nieporozumienia. Przeanalizujmy zatem zachowanie się stymulatora w silnym polu elektromagnetycznym oraz pracę serca pacjenta – rozłożone na podstawowe elementy.
Intensywna merytorycznie dyskusja po poprzednim wpisie doprowadziła mnie do przekonania o konieczności uporządkowania wiedzy na temat tego, co stało się na lotnisku w Rosji (i – jak wynika z mojej wiedzy – nie tylko tam), a może wydarzyć się w polskich sądach.
Zacznijmy ab ovo, uciekając się do uproszczeń, ale nie przekłamań.
Stymulator obserwuje przez cały czas rytm serca pacjenta i wie, że jeżeli spadnie on poniżej zaprogramowanej przez fachowy personel częstości, to powinien włączyć stymulację. Jeżeli rytm serca jest odpowiednio szybki, stymulator pozostaje uważnym, ale siedzącym cicho obserwatorem. Taki tryb pracy nazywamy stymulacją synchroniczną. To pierwszy element układanki.
Serce kurczy się dzięki generowanemu przez wyspecjalizowane komórki potencjałowi elektrycznemu, wyzwalanemu z odpowiednią dla potrzeb organizmu częstością. Potencjał ten jest przewodzony do kolejnych komórek serca, pobudzając je, a w efekcie – powodując ich skurcz. Po czym następuje rozkurcz komórek – oczekiwanie na kolejny impuls.
Powtarzający się nieustannie cykl elektryczny pracy komórek serca można podzielić na fazy: pobudliwą (kiedy komórki mogą zostać pobudzone przez kolejny impuls), niepobudliwą (kiedy nie zareagują na impuls elektryczny, bo właśnie zostały pobudzone) i „ranliwą”, na szczęście bardzo krótką. Impuls, który zastanie komórki w fazie „ranliwej” (jest to oficjalne określenie, stosowane w literaturze fachowej), może spowodować groźną, niekiedy śmiertelną arytmię serca. To drugi element.
Stymulator pracuje w taki sposób, żeby jego impulsy były wyzwalane wówczas, gdy komórki serca znajdują się w fazie pobudliwej. Skąd wie, że taka faza właśnie nastąpiła? Ponieważ – jak już wspomniałem – obserwuje nieustannie rytm serca pacjenta, a jego własne oprogramowanie pozwala zachować się odpowiednio do zaobserwowanego rytmu. Jest to istota stymulacji synchronicznej. Jej oczywistym i zamierzonym następstwem jest zasada, że prawidłowo działający stymulator serca nie wyzwoli impulsu podczas fazy „ranliwej” jego komórek. To był element trzeci.
Element czwarty: historyczno-technologiczny. Pierwsze stymulatory, wszczepiane od 1958 roku, ignorowały rytm serca pacjenta: wyzwalały impulsy o zaprogramowanej częstości, nie bacząc na nic innego. Była to stymulacja asynchroniczna. Analizy retrospektywne, przeprowadzone i opublikowane po latach, wykazały, że pierwsze stymulatory niewątpliwie uratowały życie pacjentom, u których własny rytm serca stał się bardzo wolny, bliski zaniknięcia.
Niestety, okazało się również, że pewnej grupie pacjentów stymulatory życie skróciły – tej, u której rytm serca tylko czasami bywał niebezpiecznie wolny (powodując np. utraty przytomności), ale poza tymi epizodami pozostawał w prawidłowych granicach. Łatwo było odtworzyć mechanizm takiego zjawiska. Jeżeli czynność serca przez cały czas była bardzo wolna, to stymulator na stałe przejmował rytm serca pacjenta, poprawiając jakość i długość jego życia. Inaczej rzecz się miała u chorych, u których zbyt wolna częstość serca miała charakter tylko napadowy. W takich momentach stymulator był oczywiście środkiem ratunkowym.
Gdy jednak rytm serca pacjenta wracał do normy, stymulator nie zaprzestawał wyzwalania swoich impulsów (bo nie potrafił tego robić). Trafiały one w różne momenty elektrycznego cyklu pracy komórek serca: fazę pobudliwości, fazę niepobudliwości, a czasem w fazę „ranliwą”, mimo że jej okienko czasowe jest bardzo wąskie. Wówczas część pacjentów ginęła. Model takiej sytuacji mógłby być następujący: przed strzelającym miarowo, ale niezbyt szybko, unieruchomionym w uchwycie karabinem przesuwa się nieustannie ogromna tarcza z mikroskopijnym punktem centralnym. Jest oczywiste, że po odpowiednio długim czasie strzelania któryś z pocisków musi wreszcie w ten punkt trafić, ale czasami może do tego momentu upłynąć kilka stuleci. Jednak niekiedy wystarczy czas znacznie krótszy.
Rozwój technologii sprawił, że stymulacja asynchroniczna została wyparta przez synchroniczną.
Element piąty: technologiczny. Stymulacja asynchroniczna pozostała w stymulatorach do dzisiaj, ale jako programowalna doraźnie opcja – stosowana w bardzo rzadkich sytuacjach, na przykład podczas diagnostyki układu stymulującego. Uruchamia ją również zadziałanie na stymulator bardzo silnego pola magnetycznego, przekraczającego wartości, które może wygenerować sprawny sprzęt codziennego użytku. Przykładem źródła takiego pola mogą być bramki bezpieczeństwa (ale nie bramki przeciwkradzieżowe).
Przejdźmy do wniosków praktycznych. Przejście przez bramkę bezpieczeństwa przestawia na chwilę stymulator w tryb pracy asynchronicznej – krótko działający element ryzyka sprowokowania bardzo groźnych zaburzeń rytmu serca. Drugim substratem dla takiej arytmii jest stres, który towarzyszyć może i podróży, i zbliżającej się rozprawie sądowej. On właśnie zwiększa, wyjściowo nikłe statystycznie, ryzyko dramatycznych powikłań krótkotrwałej stymulacji asynchronicznej. Nadal jest ono niezbyt wielkie, ale…
Czasami, gdy dowiadujemy się o jakiejś tragedii, nasuwa nam się określenie: „taka pechowa śmierć, jak grom z jasnego nieba!”. Bo przyczyny, lub ich ciąg przyczynowo-skutkowy, wydają się nieprawdopodobne i nieprzewidywalne. Dziewczyny pracujące w hotelu nieopodal paryskiego lotniska nie miały jak przewidzieć katastrofy Concorde ani się przed nią zabezpieczyć. Tak samo – ofiary meteorytów.
Warto jednak pamiętać o odróżnianiu „nieprawdopodobnego” (któremu zaradzić nie możemy) od „mało prawdopodobnego”. „Mało prawdopodobne”, jak sama nazwa wskazuje, ma określone w przybliżeniu prawdopodobieństwo oraz zdefiniowany, łatwy do przewidzenia mechanizm. Jeżeli zaś – rozumując indukcyjnie – liczba tego rodzaju przypadków przekracza jeden, to następne mają szansę wydarzyć się również. Dlatego radziłbym stosować się do procedur bezpieczeństwa. Wszelkich. Jeżeli nie znajdziecie Państwo innego uzasadnienia, to w ostateczności warto przypomnieć sobie maksymę Kapitana Kubusia Fatalisty: „Przezorność nie daje pewności dobrego wyniku, ale daje pociechę i usprawiedliwienie w złym”.
Pan JackT: Interakcja pomiędzy bramką a stymulatorem jest znana i zbadana, co opisałem powyżej. O zgonach u osób po szczepieniach na grupę napiszę, kiedy poznamy trochę więcej danych. Inaczej byłby to tekst o raczej barowej wartości merytorycznej.
Pan quazik: Szczerze mówiąc, trochę mnie ten wpis ze strony producenta zadziwił. Różni się od zaleceń z literatury medycznej. Może intencją autorów było uspokojenie pacjentów, że przejście przez bramkę bezpieczeństwa nie musi oznaczać niechybnej śmierci (bo przecież nie musi). Podczas egzotycznych podróży można zaś trafić na taki personel ochrony lotnisk, przy którym nasi najgorsi ochroniarze to perły.
Zgadzam się z Panem co do zagrożeń ze strony niektórych urządzeń powszechnego użytku – zamierzam wrócić szczegółowo do tego zagadnienia.
Pan Wacław1: Jest Pan sympatycznym trollem, ale trollem. Nie bez smutku proszę Pana, by zechciał przez dwa tygodnie, od momentu opublikowania tego wpisu, powstrzymać się od komentowania na tym blogu.
Komentarze
Dziękuję za tak obszerne wyjasnienie technicznych aspektów przez lekarza. Stymulatora nie uzywam ale moja pompa potrafi czasami, bez powodu, wskoczyc na 4 bieg. Mój kardiolog przepisał mi digoxin.
Nowoczesne stymulatory podobno można przeprogramować, specjalnym medycznym pilotem. Czy taka bramka nie może przeprogramować stymulatora?
1. Czy może Pan poruszyć temat bezpieczeństwa używania piecyków mikrofalowych i ich ewentualny wpływ na gotowane potrawy. Moja znajoma wyrzuciła piecyk bo podobno modyfikuje tłuszcze.
2. Włosi już ponownie dopuścili szczepionki. Czekam na artykuł.
Przesyłam pozdrowienia.
@Autor.
Pisząc o szczepionkach we Włoszech proszę podać ewentualne linki do publikacji. Na moim FB aż się roi od anty-wacków.
Panie JackT, moja mama używała stymulatora (A w zasadzie trzech, jeden pod drugim, żywotność urządzenia to 10-12 lat) przez 27 lat. Opcja zdalnego sterowania istniała od początku, to była połowa lat 80-tych. Przypominam, że stymulator, wtedy wielkości paczki papierosów, obecnie znacznie mniejszy, jest zaszyty w klatce piersiowej. Możliwość zdalnego dostępu jest zatem praktycznie koniecznością. Jednak możliwość przeprogramowania raczej można wykluczyć. Jak każde tego typu urządzenie, możliwość programowania uzyskuje ono po otrzymaniu pewnej sekwencji sygnałów, które pełnią funkcję klucza. Bez klucza urządzenie nie reaguje. Zdalny dostęp pozwala na dostrojenie i diagnostykę i co bardzo ważne, pozwala określić, często opóźnić, moment wymiany stymulatora. Dla pacjenta to odsunięcie w czasie kolejnej operacji.
Poszperałem z ciekawości po sieci. Istnieje wiele chorób serca, w których wszczepia się rozruszniki; w niektórych przypadkach (zdecydowana mniejszość) rozrusznik bezpośrednio ratuje życie, w większości radykalnie poprawia jego komfort. Istnieje wielu producentów rozruszników i wiele jego konstrukcji. Niektóre mają nawet wbudowaną funkcję defibrylatora. Rozrusznik jednoelektrodowy ma półmetrowy kabelek, na pewno w izolacji i być może ekranowany elektromagnetycznie, który jednak może działać jak niezła antena. Rozrusznik wszczepia się na 10 lat, pracuje w środowisku niskich napięć i niskich prądów, co oznacza podatność na szumy. Zewnętrzne sygnały elektromagnetyczne mogą w jego czujnikach wzbudzić napięcie, które może być pomylone z sygnałami pochodzącymi od serca i sprowokować przedwczesne stymulację serca lub ominięcie cyklu stymulacji. Rozbudowana elektronika w nowoczesnych rozrusznikach próbuje oddzielić sygnały prawdziwe od fałszywych, ale nie zawsze jest to możliwe. Rozruszniki można zdalnie skontrolować (np. stan baterii, impedancja elektrod) i przeprogramować (stosownie do aktualnego stanu zdrowia pacjenta) właśnie za pomocą pola elektromagnetycznego. Niektóre działają w sposób ciągły, niektóre podają napięcie tylko w razie wykrycia określonych nieprawidłowości w rytmie serca pacjenta.
To wszystko oznacza, że rozruszniki są wrażliwe na zewnętrzne pola elektromagnetyczne. W większości przypadków wpływ ten jest przejściowy, pacjent nie umiera od spowolnienia rytmu skurczów, sytuacja wraca do normy po odsunięciu się od źródła pola. Tylko w absolutni wyjątkowych przypadkach nieszczęśliwa kombinacja zbiegu okoliczności może doprowadzić do tragedii. Jednak nie ma co panikować. Pierwszy wszczepiony rozrusznik działał tylko 3 godziny. Pacjent dożył jednak późnej starości, testując na sobie w ciągu kilkudziesięciu lat ponad 20 rozruszników, i nawet przeżył kardiochirurga, który mu ten pierwszy rozrusznik wszczepił.
Zdaje się, że w Polsce liczba osób z rozrusznikami sięga 100 tysięcy.
Tu jest dość ciekawy artykuł na ten temat: http://cdn.intechopen.com/pdfs-wm/13783.pdf, jednak żeby kompetentnie się w tym temacie wypowiedzieć, trzeba połączenia wiedzy medycznej i technicznej – więc żegnam.
@HaeSt and gazik.
Serdeczne dzięki. Jak gazik napisał indukowany impuls może zmienić output, nawet bez ingerencji w program.
Czy udowodniono bezspornie że TA bramka zepsuła TEN rozrusznik? Ludzie umierają niespodziewanie np w windzie, co nie znaczy że windy są niebezpieczne. Pozdrawiam.
Trochę inaczej bym to ujął. Serce kurczy się nie, jak potrzeba, ale jak jest zmuszone. Odnerwione serce (np. po przeszczepie) pozostaje w lekkiej tachykardii (ok 110/min), to impulsacja parasympatyczna idąca nerwem błędnym zwalnia je do ok. 70/min, czyli tyle, ile trzeba.
Pobudzenie idzie od naturalnego rozrusznika (węzła zatokowego-przedsionkowego) ukladem bodźco-przewodzącym. Jak węzeł szlag trafi, są jeszcze inne naturalne rozruszniki, każdy kolejny wolniejszy. Komory same z siebie idą jakieś 20-30/min.
Wędrowanie pobudzenia widać po zmianach potencjału (np. jako wykres ekg). Dlatego rorusznik ocenia rytm, kiedy można walic, kiedy refrakcja bezwzględna (nie będzi efektu) a kiey faza ranliwa (skąd właściwie taka nazwa?).
Pomimo tego zdarza się zjawisko burzy stymulatorowej, kiedy wali on bez powodu kilka razy pod rząd. Trzeba wtedy to skorygować.
Co zaś do prawdopodobieństwa, jeśli coś już się zdarzyło, to znaczy, że może się zdarzyć i powtórzyć. Choć niekiedy z prawdopodobieństwe tak ały, by się nim ożna nie przejmować.
Polszczyzna medyczna
faza ranliwa = vulnerable period
vulnerability = ranliwość, czyli – podatność/wrażliwość
Nie wiem, dlaczego „ranliwa” a nie „wrażliwa”, tak jak nie wiem dlaczego „rękoczyn” Heimlicha a nie chwyt albo manewr 🙄
Ranliwa od rany… Te nazwy są naprawdę dziwne niekiedy
Pytanie-zagadka: jakie zwierzęta chorują na wyniszczającą chorobę jeleni i łosi?
Mam do gospodarza pytanie w związku z niedawnymi wydarzeniami i następującym cytatem (GW):
Kilka lat temu gazety opisywały przypadek pewnej narciarki, która wskutek nieszczęśliwego wypadku wpadła w szczelinę z lodowatą wodą. Temperatura jej ciała spadła do 13,7 st. C. Gdy po 40 minutach wydobyto ją na powierzchnię, była nieprzytomna, nie oddychała, a jej serce nie biło. Była w stanie śmierci klinicznej.
Skąd lekarz wie, że człowiek umarł? Czy mózg (pień) człowieka wychłodzonego do 12 stopni Celsiusza pozostaje aktywny, czy tę aktywność można zmierzyć jakimiś przyrządami?
A mogę ja?
Otóż w przypadku wychłodzenia nie można rozpoznać śmierci pacjenta. Jedynym kryterium śmierci jest wtedy brak powrotu czynności życiowych po ociepleniu.
Natomiast śmierć osoby nie jest już dzisiaj śmiercią kliniczną.
@mpn.
Ludzie umierają z wychłodzenia w drodze na Mt. Everest i tam zostają. Nikt ich nie zabiera na dół do ocieplenia. Czy to znaczy że nie można wydać aktu zgonu?
Najpierw jedzie ekspedycja i sprawdza, czy nie odżył w międzyczasie 🙄
Sorry, ale na Evereście i w innych wysokich górach zamarza się raczej na kość, a umiera nie tyle z samego wychłodzenia, co z wyczerpania i ostrej choroby wysokościowej (obrzęku mózgu, płuc, obwodowego) zmian zatorowo-zakrzepowych itp.
Problem jest taki, że nie możesz wiarygodnie ocenić, czy człowiek o T=25*C żyje, czy nie. Bo on może żyć bez wyczuwalnego oddechu, akcji serca, odruchów. Pewnie, że jak a 5*C lub pozostaje w niskiej T od tygodnia, to nie żyje. ALe wielu ludzi z hipotermii daje się odratować.
Tyle że z Everestu nikt ich nie zniesie.
Kto udaje się w tzw. strefę śmierci czyli powyżej 8000 metrów, musi liczyć tylko na siebie.
Większość moich znajomych, którzy nie wrócili z wypraw wysokogórskich (zaginęli, zostali porwani przez lawinę, zmarli z wyczerpania w strefie śmierci, nie wrócili ze szczytu…) została w ciągu roku od zgłoszenia zaginięcia uznana za zmarłych.
Głównymi przyczynami śmierci himalaistów, którzy przekroczyli podczas wspinaczki wysokość 8000 m są zaburzenia świadomości związane z wysokogórskim obrzękiem mózgu oraz krańcowe zmęczenie.
Jak ktoś się wybiera w takie rejony, powinien się z tym liczyć
Jak ktoś gdzieś ładnie napisał, to dziecko przeżyło dlatego, że wszyscy ratownicy i lekarze zrobili dokładnie to, co powinni.
To w takim razie jak postępować w takich przypadkach? Sztuczne oddychanie i masaż serca do przybycia fachowej pomocy? Choćby i godzinę? Żadnych termoforów i tym podobnych „atrakcji”, mających szybko rozgrzać wychłodzonego człowieka?
Jeśli wychłodzenie doprowadziło do zatrzymania oddechu i akcji serca, to pierwsza pomoc polega na próbie ich przywrócenia oraz wezwaniu fachowej pomocy. Sztuczne oddychanie (usta – usta) pomaga podnieść temperaturę wewnątrz ciała, które powinno pozostać w pozycji leżącej, nie należy podnosić rąk ani nóg wychłodzonego, bo zimna krew spływająca do serca może zatrzymać jego akcję. W sytuacjach krytycznego wychłodzenia organizm utrzymuje najdłużej krążenie krwi w sercu, płucach i mózgu i te okolice muszą być rozgrzane najpierw.
W szpitalu jest możliwość ogrzania krwi przez urządzenia do krążenia pozaustrojowego (płucoserce) lub chociażby dializy oraz suplementowania tlenu.
Przytomnej ofiarze wychłodzenia należy podawać ciepłe osłodzone napoje, przykryć ciepło np. śpiworem i powoli rozgrzewać.
Powrót do normalnej temperatury trwa długo i powinien następować samoistnie, rozgrzewanie gorącą kąpielą lub prysznicem działa szybko na skórę, ale nie na resztę organizmu i może być fatalne w skutkach zwłaszcza przy głębokiej hipotermii.
Nie rozumiem problemu. Moj syn pracuje na lotnisku i kazdego dnia dwukrotnie przechodzi przez identyczne jak pasazerowie bramki. Czasami nawet wiecej razy, bo cos tam wypadnie. Nigdzie przy przyjmowaniu go do pracy nie bylo zapytania czy nie ma wszczepionego stymulatora, a przeciez Amerykanie, zeby uniknac spraw sadowych wymieniaja zawsze wszelkie mozliwe zagrozenia. To by przeoczyli? A moze to jednak urban legend?
W przypadku dziecka może być usta-usta-nos, jeśli jest małe. Generalnie robi się normalną rko do przyjazdu fachowej pomocy. No i ogrzewanie nie może być szybkie.
Wytyczne są w internecie.
Przypomniało mi się moje własne doświadczenie z hipotermią, nie tak ekstremalną, ale temperatura mierzona pod pachą wynosiła 28 stopni.
Prawie 2-dobowy pobyt w jaskini w temperaturze rzędu +1, pokonanie ponad 400 m deniwelacji, w tym wspinaczka w lodowatym wodospadzie, 80-metrowej studni i lodowym tunelu, brak snu, długi marsz powrotny w ulewnym deszczu…
Kolega medyk, obecnie specjalista od anestezjologii i reanimacji zwany przez przyjaciół Narkotyzerem, bardzo się wtedy nami zajmował, stąd wiem szczegóły, bo sam momentu powrotu do bazy nie pamiętam. Dostałem wtedy gorącą herbatę i aspirynę, przespałem 24 godziny w ciepłym śpiworze majacząc podobno i krzycząc coś o linach, ale po obudzeniu na dobre wszystko było OK. Nawet kataru się nie nabawiłem 😉
I po co Ci to było?
😆 😆
A po co ludziom podróże w nieznane, wspinaczka, skakanie ze spadochronem (notabene wielka pasja Narkotyzera), nurkowanie i inne takie?
No właśnie, po co nam to? Wysoki próg stymulacji?
Pani Zyto,
Ja nie jestem lekarzem ani inżynierem, ale w linkowanym przeze mnie opracowaniu na stronie 12 jak byk stoi, że w badaniu 50 pacjentów ze wszczepionym rozrusznikiem przy przejściu przez bramki antykradzieżowe (w sklepach) interferencje zaobserwowano w 48 przypadkach (96%), przy czym w 2 przypadkach zaobserwowano nawet czasowe przełączenie rozrusznika w tryb synchroniczny. Poważne interferencje obserwowano wyłącznie w sytuacjach, gdy pacjent zatrzymywał się między bramkami i się o nie opierał. Prawdopodobieństwo wystąpienia *poważnych* interferencji jest bardzo małe (unlikely), jeżeli pacjent przechodzi między bramkami normalnym krokiem. Stymulatory wracały do trybu asynchronicznego po oddaleniu się pacjentów od bramek. W innym opracowaniu napisano, że przejściu przez bramki mogą towarzyszyć różne „sensacje” wywołane zaburzeniem pracy stymulatora, jednak powinny one ustąpić po oddaleniu się od bramek.
@Gospodarz: „Przejdźmy do wniosków praktycznych. Przejście przez bramkę bezpieczeństwa przestawia na chwilę stymulator w tryb pracy asynchronicznej ”
Dlczego? Prosze o objasienie
P.S> Jestem ektronikiem z doktoratem, wiec prosze o szczegoly
@AL.
To jest blog dotyczący spraw medycyny a nie „technical support” dla doktorantów elektroniki.
To pan raczej powinien to wyjaśnić, a nie lekarz.
@JAckT: „AL.
To jest blog dotyczący spraw medycyny a nie “technical support” dla doktorantów elektroniki.
To pan raczej powinien to wyjaśnić, a nie lekarz.”
Owszem, ale cale ta uczona meduczna dyskusja opiera sie na zaolzeniu ze stymulator pzrechodzi w tryb parcy asynchonicznej.
Zalozenie wziete jest z sufitu. A co bedzie jezeli NIE PRZECHODZI?
6.2.5 Metal detectors:
Metal Detectors or magnetometers are used in airports, government buildings and some schools. Metal detector archways or hand held wands in compliance with federal
regulations are unlikely to affect Pacemaker. Walk through the archway metal detector is also considered as a low risk.”
http://cdn.intechopen.com/pdfs-wm/13783.pdf
A.L.,
http://czasopisma.viamedica.pl/fc/article/download/24124/19309
A.L.,
„„Wypadnięcie” pojedynczego pobudzenia, poza uczuciem dyskomfortu i ewentualnego lęku ze strony chorego, nie wiąże się z istotnymi konsekwencjami klinicznymi. Potencjalnie znacznie poważniejsze jest trwałe zahamowanie stymulacji, szczególnie u chorych zależnych od stymulatora. W zależności od czasu trwania zahamowanie może być przyczyną zasłabnięcia, omdlenia lub nawet zgonu. W implantowanych współcześnie kardiostymulatorach istnieją specjalne algorytmy zapobiegające przedłużającej się inhibicji. Jednocześnie niewielu chorych ze wszczepionym rozrusznikiem jest całkowicie zależnych od stymulatora. Z tego powodu nie opisano dotąd żadnego zgonu pacjenta ze stymulatorem, którego przyczyną byłaby długotrwała interferencja stymulatora z zewnętrznym polem elektromagnetycznym, prowadząca do całkowitego zahamowania stymulacji.”
Wniosek: wymiana stymulatora co 10 lat nie tylko zwiększa gwarancję jego bezawaryjnej pracy, ale stanowi też okazję do wymiany na urządzenie nowszej generacji.
„It took a few minutes before hospital doctors arrived, and when they did they didn’t know what to do. They didn’t give her any first aid and they didn’t call an ambulance.”
Mąż ofiary opisanego incydentu też nie wiedział, jak ma udzielić pomocy.
Panie doktorze, co w takiej sytuacji może zrobić laik?
Masaż serca? Czy użyć defibrylatora, jakie wiszą już prawie wszędzie?
Czy przyczyną śmierci było migotanie komór albo zatrzymanie akcji serca?
Może pacjentka miała stymulator starej daty, jakiego na Zachodzie już się nie stosuje? Z darów?
Bo ja wiem, czy znowu wszędzie?
@AL.
„Zalozenie wziete jest z sufitu. A co bedzie jezeli NIE PRZECHODZI?” – wtedy „NIE MA PROBLEMA”.
PS. „Low risk” nie znaczy „no risk” – duża różnica.