Koniec transplantologii, czy wpadka profesora?

Wypowiedź Pana Profesora Talara może oznaczać koniec światowej transplantologii w obecnej jej postaci, jeżeli Pan Profesor ma wiarygodne dane na poparcie swoich tez. Jeżeli nie ma – należałoby o niej czym prędzej zapomnieć.

Zgodnie z prośbą Pana Hu hu, chociaż z mieszanymi uczuciami (z czego zaraz się wytłumaczę), pozwalam sobie skomentować zdarzenie, opisane przez Gazetę Wyborczą.

Przypomnę, że Pan Profesor Jan Talar, podczas sympozjum w Poznaniu stwierdził, że organy do przeszczepu pobierane są od osób, które jeszcze nie zmarły, a decyzja podejmowana jest na podstawie orzeczenia śmierci pnia mózgu.  To ostatnie zjawisko, zdaniem Pana Profesora, nie istnieje.

Tu zaczyna się mój kłopot jako komentatora. Można zakrzyczeć wielkim głosem: „To bzdura! Przecież wszyscy wiedzą, że jest inaczej!”. Historia medycyny zawiera jednak niejeden dramat tych, którzy przeciwstawiali się poglądom uznawanym przez ich współczesnych za oczywiście słuszne. Czas weryfikował pozytywnie ich poglądy, niestety, zbyt często – pośmiertnie. Wystarczy przypomnieć Semmelweisa, który stwierdził, że jedną z głównych przyczyn bardzo wysokiej okołoporodowej śmiertelności kobiet był wówczas fakt, że lekarze i studenci nie myli rąk przed odebraniem porodu, nawet, jeżeli chwile wcześniej wykonywali sekcję zwłok. Udokumentował, że wprowadzone przez niego odkażanie rąk przez odbierających poród zmniejszyło tą śmiertelność wielokrotnie. Nagonkę ze strony środowiska lekarskiego przypłacił choroba psychiczną. Z drugiej strony – wiele potencjalnych bzdur czas zweryfikował jako bzdury rzeczywiste… Jak więc zmniejszyć ryzyko przeoczenia rzeczywiście rewolucyjnych pereł wśród chmary opinii, budzących nasza nieufność?

Najlepszym doradcą wydaje się aforyzm Profesora A.J. Camma: „Ufamy Bogu. Wszyscy inni musza zaprezentować dane”. Współczesna technologia pozwala na gromadzenie i przetwarzanie wielkiej ilości informacji. Analiza danych z dużych grup obniża ryzyko  przypadkowego błędu statystycznego. Oczywiście, pozostaje jeszcze kwestia interpretacji otrzymanych wyników, ale to juz zupełnie inna historia… Tak, czy inaczej – jeżeli na poparcie jakiejś tezy mamy wiarygodnie zebrane (według przyjętych powszechnie kryteriów) dane, to jest o czym dyskutować. Jeżeli nie stoją ona za głoszonym poglądem, to pozostaje on tzw. prawdą barową. Przynajmniej w medycynie.

Wróćmy do tezy Pana Profesora Talara. Jeżeli potrafi uzasadnić ją jakimikolwiek, dobrze udokumentowanymi danymi, to rezultatem powinno być trzęsienie ziemi w transplantologii. Wszak śmierć pnia mózgu jest kryterium obowiązującym na całym świecie, a jej orzekanie obwarowane jest ściśle zdefiniowanymi procedurami. Co zatem, jeżeli śmierć pnia mózgu – zgodnie z poglądem Pana Profesora – nie istnieje? Należałoby wypracować zupełnie nowe wytyczne określające, jakie warunki muszą być spełnione, by można było pobrać organy do przeszczepu. Niezbędne będą zapewne długoletnie badania i dyskusje. W międzyczasie może to oznaczać przynajmniej częściowy paraliż  transplantologii, co przełoży się na los chorych oczekujących na przeszczep. Może wręcz jedyną ich szansą pozostaną sztuczne organy? Oczywiście, jeśli spełnią one kryteria jakościowe, uda się je wyprodukować w odpowiedniej liczbie, a koszt terapii będzie do udźwignięcia przez systemy finansowania opieki zdrowotnej. Jeżeli natomiast Pan Profesor wiarygodnych danych, uzasadniających jego wypowiedź nie posiada, to należy uznać ją wyłącznie za wydarzenie medialno-towarzyskie i jako o takim bezzwłocznie zapomnieć.

Niezależnie od tego, czy pan Profesor ma rację, są powody do zmartwienia. Jeżeli ma – oznacza to przewrót w medycynie, który może okazać się dla wielu chorych bolesny, a nawet – śmiertelny. Jeżeli nie ma – martwić musi brak pokory, pozwalający na wygłaszanie tego rodzaju opinii na publicznym forum.