Raport o CZD – dintojra Państwa Ministrostwa?

Przygotowanie do cywilnej egzekucji na tym, który ujawnił niewygodne dane, dążenie do ukrycia błędów poprzedniej Pani Minister Zdrowia, oraz poprzedniego dyrektora Centrum Zdrowia Dziecka, ewidentny konflikt interesów komisji, powołanej przez Ministra Zdrowia – to wszystko można znaleźć w opublikowanym raporcie o działalności CZD.

Skąd tak radykalne wnioski z precyzyjnego i w zasadzie obiektywnego raportu?

Po pierwsze: raport wskazuje jednoznacznie zastrzeżenia dotyczące kliniki prowadzonej przez obecnego dyrektora CZD, ale w żadnym punkcie nie ma wzmianki, że bezmierne nieprawidłowości zarządzania wynikły za rządów poprzedniego dyrektora. Czyli winien jest obecny, mimo tego, że objął swoją funkcje w czerwcu 2012 i nawet surowy raport NIK, opublikowany we wrześniu 2012 nie jego działalności dotyczy.

Po drugie: wspomniany raport NIK traktował o dramatycznej sytuacji specjalistycznych instytutów medycznych w Polsce w ogóle. Jako jedną z podstawowych przyczyn takiego stanu wskazano w nim patologiczny system finansowania usług w instytutach przez NFZ. Jednak tylko obecny dyrektor CZD odważył się – w imię ratowania swojej placówki – nagłośnić ten problem. Został potraktowany przez Ministra Zdrowia jako posłaniec, którego należy powiesić. Albo zdrajca, którego należy wyeliminować.

Po trzecie: zgodnie z powszechnie dostępną wiedzą, dyrekcja CZD co rok powinna składać raport o stanie Instytutu. Czyli Minister Zdrowia (w tym przypadku – poprzedni), powinien wiedzieć od dyrektora CZD (poprzedniego) o niepokojącym, a następnie – katastrofalnym stanie finansów Instytutu, czego skutkiem powinny być odpowiednie działania. Czyli – albo nie było raportu, albo nie było działań. Jeśli nie było raportu, to należałoby wyjaśnić kwestię zaniedbań ze strony i byłego dyrektora, i byłego ministra, który tego raportu nie wyegzekwował. Jeśli był raport, ale nie było reakcji, to odpowiedzialność jest dosyć oczywista. Dyrektor Książyk prawdopodobnie wypuścił z butelki dosyć wrednego dżina. Ani poprzedni, ani nowy Minister Zdrowia z pewnością mu tego nie darują.

Po czwarte: raport jest szczegółowy i zawiera cenne dane na temat funkcjonowania specjalistycznej placówki w warunkach obecnego systemu finansowania. Na 153 stronach szczegółowo podaje, które decyzje poprzedniej (czego już nie podkreśla) dyrekcji były niekorzystne dla CZD i dlaczego. Ba, wskazuje nawet na konieczność uściślenia statutu CZD. Jednoznacznie negatywnie podsumowuje system finansowania przez NFZ. Pod koniec części zasadniczej, w rozdziale 11, następują bardzo precyzyjne, wszechstronne rekomendacje systemowe, w których autorzy raportu zasugerowali działania, mogące uratować CZD. Obejmują one konieczne zmiany prawne, niezbędne zmiany systemu finansowania świadczeń medycznych, kwestię restrukturyzacji długu, zmiany w zakresie kontroli nad instytutami przez Ministra Zdrowia, wreszcie – propozycje istotnych zmian organizacyjnych dotyczących CZD. Można z nich wywnioskować, że do obecnej sytuacji CZD przyczyniło się i błędne zarządzanie, i wiele, niezależnych od CZD uwarunkowań zewnętrznych, z bezsensownym systemem finansowania przez NFZ na czele.

Na zakończenie następuje podsumowanie, a w nim obraz rzeczywistości jest już jednoznacznie spolaryzowany: za wszystko ponosi winę dyrekcja CZD. Na wszelki wypadek nie wspomniano, która. Nie sądzę, żeby autorzy tak precyzyjnego raportu nagle stracili poczucie rzeczywistości. Pozwalam sobie podejrzewać, że takie było zamówienie. Bo komisja nie była niezależna, była komisją Ministra Zdrowia, co jest w tym przypadku ewidentnym konfliktem interesów. Zamawiający zaś jest w tym przypadku zawodowcem. Wie, że większość dziennikarzy czyta wyłącznie podsumowania dokumentów, więc z treścią zasadniczą zapozna się tylko kilku jajogłowych mędrków, a „ciemny lud” (że zacytuję innego mistrza wizerunku) dostanie to, co zapracowanym dziennikarzom poda się na tacy, jako bryk. Koncepcja zadziałała – wystarczyło obejrzeć serwisy telewizyjne, posłuchać radiowych, poczytać internetowe, z Gazetą Wyborczą na czele. Nikt z tych autorów wyraźnie nie zadał sobie trudu przeczytania całości. W ten prosty sposób kilku dziennikarzy zostało na chwilę pacynkami Ministra Zdrowia.

W świecie przestępczym i w świecie polityki największą zbrodnią jest publiczne ujawnienie niewygodnych prawd. Odwet jest zawsze bezwzględny. Dintojra na Profesorze Książyku wydaje się być również i w tym przypadku nieuchronna, co powinno stanowić istotny bodziec do przemyśleń nad poziomem etycznym osób gotowych poświęcić legendarny szpital i funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej w ogóle, dla swojej kariery.